13 Lip 2015, Pon 1:00, PID: 453820
Dobrze, a więc odpowiadając na wcześniejsze;
Zgadzam się z powyższym. Może na początku troszkę mnie to, jakby to nazwać, zszokowało, dobiło, jednak kiedy przemyślałem to, zrozumiałem że jest to już jakiś krok, jeśli mam pojęcie co mi właściwie dolega, i że nie ja jedyny mam takie spojrzenie na świat. Przynajmniej wiem już, co mogę obserwować i jak niektóre rzeczy zmieniać. Zazdroszczę wszystkim ludziom, którym udało się z tego wyjść, naprawdę.
To jest także bardzo mądre i prawdziwe. Ja właśnie mam pojęcie o tym, jak wygląda rzeczywistość, zdaję sobie sprawę z tego, że co mi mogą zaszkodzić słowa jakiejś osoby. Zdaję sobie sprawę z tego, że rzeczywistość jest jednak trochę inna, a fobia mnie ogranicza, lecz pomimo mojej wiedzy, to właśnie te "chore" emocje nie dają mi spokoju! Wiem, w sposób racjonalny, że prawda jest inna, jednak te emocje starają się tę prawdę jak najbardziej zagłuszyć, wmówić mi coś. Wywołują we mnie obawę, lęk. To jest niestety okropne; póki co. Wierzę że prędzej czy później dam sobie z tym radę!
To jest to... Jedna strona każe mi próbować, eksperymentować, z kolei ta druga zaraz niszczy te plany, tworzy w mojej głowie obrazy ośmieszenia, niezrozumienia, lęku. Chociażby ten mój tydzień u kumpla; pojawił się lekki lęk, myśli "a co będzie jak...", a pomimo tego tydzień naprawdę uważam za udany, mimo drobnych komplikacji!
Tak, po prostu boję się i nie potrafię nawiązać bliższej relacji z innymi. Nie wiem jak, nie potrafię. Nie wiem o czym mówić, jak zaciekawić innych swoją osobą, tym bardziej że nie posiadam tej "wiedzy ogólnej na każdy temat", nie znam się na sporcie ani na muzyce której słucha większość ludzi... I już mam problem. Boję się często wyrażać swoje opinie, obawiam się tej cholernej krytyki i wyśmiana... Wszystko się kręci wokół tych dwóch rzeczy.
Kolejna rzecz z którą się zgadzam całkowicie! Dziś po powrocie do domu, nie miałbym już siły spotkać się z kimś innym - muszę "odpocząć", naładować się. W ten ostatni dzień, czyli dziś, byłem już naprawdę otępiały; być może to przez nie wyspanie... Dziś kiedy poszliśmy przejść się w parę osób, w ogóle się właściwie nie odzywałem; tak jak dotychczas o czymś z nimi potrafiłem pogadać...
No właśnie nie potrafię się jakoś przekonać do wypróbowania tej metody... Nie wiem dlaczego, ale wewnętrznie wątpię w jej skuteczność, poza tym czułbym się jeszcze jako większy wariat jakbym tak zaczął się ni stąd ni z owąd śmiać sam do siebie
Moja natura jest w każdym bądź razie dziwna... Potrafię być obojętny dla ludzi, potrafię ich okłamywać, ale jednocześnie jestem bardzo sentymentalny i "lubię" troszczyć się o ludzi... W szczególności wobec przyjaciół. Czasami sobie tak myślę, że jak ktoś przygląda się tej mojej "trosce" wobec mężczyzn, to mógłby sobie pomyśleć że z moją orientacją jest nie do końca... Jednak takie uczucia okazuje tylko w małym, szczelnym, zaufanym gronie. A i tak jest mi bardzo ciężko, nie wiem dlaczego, ale boję się jakiegoś "wypomnienia", jeśli zdradzę komuś swój sekret. Nawet wobec przyjaciół...
Ogólnie co do tej mojej niezaradności życiowej, zauważyłem taką pewną zależność. Kiedy jestem sam, nie ma nikogo, potrafię zrobić naprawdę wiele rzeczy, na spokojnie, po swojemu... Ale kiedy jestem już z kimś, a w szczególności gdy ktoś mnie obserwuje; momentalnie głupieje. W szczególności gdy mam coś robić szybko. Ostatnio miałem problem z otworzeniem paczki z sosem do zupki chińskiej przy koledze...
Cytat:Spróbuj spojrzeć na to tak, że jeśli już ją masz, to dobrze, że dowiadujesz się tego teraz, kiedy nie jest za późno żeby z nią walczyć. Inaczej miałbyś poczucie, że tylko Ty widzisz świat w taki sposób. Ja bardzo długo miałam takie przekonanie. O tym, że to była fobia, dowiedziałam się dopiero około 5 lat po nasileniu się jej objawów, w wieku dwudziestu kilku lat.
Myślę, że świadomość, że jest to jakoś klasyfikowane, i że istnieje dość dużo ludzi, którzy mają takie same problemy jak Ty, może dużo zmienić. Nie jesteś z tym sam
Zgadzam się z powyższym. Może na początku troszkę mnie to, jakby to nazwać, zszokowało, dobiło, jednak kiedy przemyślałem to, zrozumiałem że jest to już jakiś krok, jeśli mam pojęcie co mi właściwie dolega, i że nie ja jedyny mam takie spojrzenie na świat. Przynajmniej wiem już, co mogę obserwować i jak niektóre rzeczy zmieniać. Zazdroszczę wszystkim ludziom, którym udało się z tego wyjść, naprawdę.
Cytat:Niestety nie pamiętam w jakim wątku, ale ktoś tu na forum ciekawie pisał o tym, że w fobii społecznej charakterystyczne jest to, że człowiek myśli racjonalnie, ale jego emocje są "chore". No właśnie, zdajesz sobie sprawę, że tak nie powinno być, ale co z tego jeśli odczucie jest tak silne...
To jest także bardzo mądre i prawdziwe. Ja właśnie mam pojęcie o tym, jak wygląda rzeczywistość, zdaję sobie sprawę z tego, że co mi mogą zaszkodzić słowa jakiejś osoby. Zdaję sobie sprawę z tego, że rzeczywistość jest jednak trochę inna, a fobia mnie ogranicza, lecz pomimo mojej wiedzy, to właśnie te "chore" emocje nie dają mi spokoju! Wiem, w sposób racjonalny, że prawda jest inna, jednak te emocje starają się tę prawdę jak najbardziej zagłuszyć, wmówić mi coś. Wywołują we mnie obawę, lęk. To jest niestety okropne; póki co. Wierzę że prędzej czy później dam sobie z tym radę!
Cytat:Nikt nie chce być słaby... Ale niestety to pokręcone fobiczne odbieranie świata "trochę" przeszkadza w byciu silnym i prowadzi do paradoksów...
To jest to... Jedna strona każe mi próbować, eksperymentować, z kolei ta druga zaraz niszczy te plany, tworzy w mojej głowie obrazy ośmieszenia, niezrozumienia, lęku. Chociażby ten mój tydzień u kumpla; pojawił się lekki lęk, myśli "a co będzie jak...", a pomimo tego tydzień naprawdę uważam za udany, mimo drobnych komplikacji!
Cytat:Mhm, masz problem, żeby nawiązać bliższą relację.
Tak, po prostu boję się i nie potrafię nawiązać bliższej relacji z innymi. Nie wiem jak, nie potrafię. Nie wiem o czym mówić, jak zaciekawić innych swoją osobą, tym bardziej że nie posiadam tej "wiedzy ogólnej na każdy temat", nie znam się na sporcie ani na muzyce której słucha większość ludzi... I już mam problem. Boję się często wyrażać swoje opinie, obawiam się tej cholernej krytyki i wyśmiana... Wszystko się kręci wokół tych dwóch rzeczy.
Cytat:Oj też tak miałam, tak jakby mój system nerwowy nie wytrzymywał przebywania z kimś dłużej... Tak jakby to było dla niego "za dużo".
Kolejna rzecz z którą się zgadzam całkowicie! Dziś po powrocie do domu, nie miałbym już siły spotkać się z kimś innym - muszę "odpocząć", naładować się. W ten ostatni dzień, czyli dziś, byłem już naprawdę otępiały; być może to przez nie wyspanie... Dziś kiedy poszliśmy przejść się w parę osób, w ogóle się właściwie nie odzywałem; tak jak dotychczas o czymś z nimi potrafiłem pogadać...
Cytat:A propos śmiechu Nie skomentowałeś mojej rady co do tego, żeby zacząć się śmiać. Śmiech ma podobne działanie do leków, (oczywiście jest 100 razy od nich lepszy i generalnie ma same zalety w przeciwieństwie do nich), którymi jak pisałeś nie chcesz się faszerować. Ten pomysł wydaje Ci się zbyt szalony czy abstrakcyjny?
No właśnie nie potrafię się jakoś przekonać do wypróbowania tej metody... Nie wiem dlaczego, ale wewnętrznie wątpię w jej skuteczność, poza tym czułbym się jeszcze jako większy wariat jakbym tak zaczął się ni stąd ni z owąd śmiać sam do siebie
Cytat:A nie masz takiego poczucia, że Twoja natura jest właśnie inna, tylko fobia zniekształca Ci obraz świata i przeszkadza Ci w byciu sobą i pokazaniu Twojej prawdziwej prawdziwej natury?
Moja natura jest w każdym bądź razie dziwna... Potrafię być obojętny dla ludzi, potrafię ich okłamywać, ale jednocześnie jestem bardzo sentymentalny i "lubię" troszczyć się o ludzi... W szczególności wobec przyjaciół. Czasami sobie tak myślę, że jak ktoś przygląda się tej mojej "trosce" wobec mężczyzn, to mógłby sobie pomyśleć że z moją orientacją jest nie do końca... Jednak takie uczucia okazuje tylko w małym, szczelnym, zaufanym gronie. A i tak jest mi bardzo ciężko, nie wiem dlaczego, ale boję się jakiegoś "wypomnienia", jeśli zdradzę komuś swój sekret. Nawet wobec przyjaciół...
Ogólnie co do tej mojej niezaradności życiowej, zauważyłem taką pewną zależność. Kiedy jestem sam, nie ma nikogo, potrafię zrobić naprawdę wiele rzeczy, na spokojnie, po swojemu... Ale kiedy jestem już z kimś, a w szczególności gdy ktoś mnie obserwuje; momentalnie głupieje. W szczególności gdy mam coś robić szybko. Ostatnio miałem problem z otworzeniem paczki z sosem do zupki chińskiej przy koledze...