27 Lut 2013, Śro 15:11, PID: 340886
shalafi napisał(a):Na jednej terapii grupowej mieliśmy za zadanie m.in. wręczyć obcej kobiecie kwiatka; trafiłem na panią z dzieckiem i niemówiącą po polsku. I dałem radę. Ale działając w pojedynkę i nie mając nikogo znajomego za plecami, paradoksalnie bardziej bałbym się ośmieszenia.
To naturalne - przynajmniej dla mnie. Gdy stoi za tobą grupa, to wciąż pamiętasz kontekst - "Heloł, to terapia. Nawet jak sie zbłaźnię, to tylko zadanie, gra doświadczenie, w dodatku z kompletnie obcą osobą, której nigdy nie zobaczę. Od tego, do poderwania wyglądającej na fajną dziewczyny, samotnie, cholernie daleka droga, imho." co nie znaczy,z terapia nie ma sensu, skumulowanie takich zadań i informacja zwrotna od grupy - zwłaszcza to ostatnie - to już coś... Chyba...