07 Sty 2022, Pią 20:51, PID: 852649
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07 Sty 2022, Pią 20:57 przez jatakniesmialogram.)
(07 Sty 2022, Pią 17:46)Matlaltsauatl napisał(a): Ale ty już się męczysz. Skoro dostałaś leki, to wątpię, żeby bez leków było lepiej.
Argumenty, które mi pomagają:
-poważne skutki uboczne dotyczą prawie nikogo, ale producenci leków i tak są zobowiązani i nich wspomnieć; nie znam ani nie słyszałam o nikim, komu by się coś stało przez leki, więc gdyby ułożyć statystykę ze znanych mi szpitalno-śmierciowych przypadków, to mam większą szansę umrzeć na covid albo trafić do szpitala, bo ktoś kopnął we mnie kamień albo butelkę z Colą;
-mój stan jest już bardzo zły i jakieś niewielkie skutki uboczne będą pewnie niezauważalne, a jeśli zauważę, że od nich tyję, to w każdej chwili mogę coś odstawić (może stopniowo, ale jednak mogę). Co to jest te kilka miesięcy skutków ubocznych w porównaniu z latami straconego życia;
-moja koleżanka brała antydepresanty i bardzo chwaliła, a ona jest jedną z najbardziej rozsądnych osób, jakie znam;
-ludzie z forum też brali i nie sugerują, że leki to zuo, a wręcz przeciwnie (chociaż wiadomo, że coś może ci nie podejść);
-jak zacznę coś brać i mi się nei spodoba, to nikt mnie nie zmusi, żebym kontynuowała; pójście do apteki po nowe leki i tak byłoby za trudne, a do tego potrzebna jest recepta, więc raczej nie zacznę ich sobie masowo kupować;
-naiwnie sądzę, że nie wpadnę w żadne uzależnienie — dlatego zamierzam zapytać/sprawdzić (jak już będę coś brać), jakie są 'dozwolone' dawki i kiedy trzeba przestać + zapisywać codziennie w pamiętniku/dzienniku, ile czego biorę i jak się po tym czuję, zeby w razie czego móc do tego wrócić i to przeanalizować;
-na forach na ogół pisze się wtedy, kiedy ma się problem i widać skrajności — ludzie raczej nie zakładają wątków, żeby napisać, że brali takie a takie leki, nie zauważyli nic szczególnego i było im okej. Piszą wtedy, kiedy są niepewni albo kiedy mają jakś problem właśnie. Bardzo możliwe ejst, że stanowią mniejszość. Myślę, że ludzie, którzy najbardziej pracują nad sobą albo wzięli leki, poszli na terapię i hop do przodu, nawet nie przesiadają na takich forach. Najbardziej "normalnych" fobików spotkałam właśnie poza forum albo prawie nie mieli napisanych postów;
-porównuję to do innych lęków, np. boję się, że mój autobus będzie miał wypadek, ale mimo że to MOŻE się stać, szansa jest skrajnie mała i też nie znam kogoś związanego z takim wypadkiem.
-dla mnie to wybór między "cierp w nieskończoność" i "zagraj w lekową loterię, gdzie może ci się polepszyć, ale może też być nieprzyjemnie". Tylko w drugim przypadku widze szansę na polepszenie.
Może trochę nie na temat i nie wiem, czy we wszystkim mam rację, ale to mi pomaga i nie mam innych pomysłów.
Niby tak, ale to przynajmniej męka którą już znam i do której przywykłam. Jakoś jestem w stanie przetrwać dzień. A gdy 2 razy wzięłam hydroksyzynę przepisaną mi na uspokojenie przez internistkę, to nie byłam nawet w stanie siedzieć przez senność, ale zasnąć też nie mogłam bo byłam po przespanych 8h, więc tak tylko leżałam przez 5h bezczynnie, a zwykle nie umiem po prostu leżeć bo szlag mnie trafia. A uspokojenia nie było, zamiast tego jeszcze agresja niemal. Boję się że przy tych lekach będę miała tak samo, a to męka którą o wiele gorzej mi znieść niż to co mam na codzień, mimo że fatalnie się czuję na codzień to jakoś mogę od tego uciec w grę czy serial i oderwać myśli, a gdy będę tak senna jak po hydroksyzynie to lipa, bo nie ucieknę od tego.
Ja wiem że nie umrę od tych leków, ale jak pisałam, nawet najmniejsza niedogodność mnie dołuje i przeraża, dopóki do niej nie przywyknę jakoś.
Ja nie chcę odstawiać na własną rękę bo to moze mi zafundowac jeszcze gorsze stany, a do psychiatry szybciej nie pojde niz za 2 miesiące. Jak juz zdecyduję sie brać to muszę i tyle.
Ja mam zapas leków na 2 miesiące, żeby mi starczyły do kolejnej wizyty.
Uzależnienia sie nie boję, bo to jednak lekarz psychiatra mi zaleciła dawki i chyba lekarze uważają na to, a nie zamierzam na pewno brać więcej niż mi zaleciła.
Z tym że na forum wypowiadają się ci z problemem to rzeczywiście prawda, jak ja nie mam problemów to na nich nie przesiaduję, uspokoiłaś mnie tym
Dałam mamie do przeczytania skutki uboczne na ulotce (ja wolę sie jeszcze bardziej nimi nie pogrązac) i poprosiłam ją żeby mi tylko przeczytała częstotliwość występowania, powiedziała że pewne grupy skutkow ubocznych występują u 1 na 10 osób. Czy to nie jest dużo? Wydaje mi się, że to dużo. Chyba nie jest tak, że 1 autobus na 10 ma wypadek, prawda?
To nie jest też tak, że jestem tylko przerażona i nic więcej. Jestem też podekscytowana, że mam szansę na polepszenie. Tylko że strach jest jednak większy
(07 Sty 2022, Pią 18:56)Żółwik napisał(a): @jatakniesmialogram, lęk przed wprowadzeniem obcej substancji do organizmu jest naturalny. Ale ciągle koncentrując się na nim i zgłębiając temat, nie sprawisz, że ten lęk się zmniejszy.
Masz jakieś aktywności zajmujące uwagę, ulubione zajęcia? Nawet oglądanie seriali czy robienie wykreślanek, coś co trochę przykuje uwagę.
Więc po prostu sie zmusic do wziecia tabletki mimo lęku, tak?
Mam i to mi pomaga z objawami moich chorób na codzień trochę, ale po hydroksyzynie mi to nie pomagało, bo nawet nie byłam w stanie nic oglądać ani nic robić, ledwo siedziałam i przeleżałam kilka godzin. Nie wiem, czy dam radę serialem czy grą oderwać uwagę od skutków ubocznych psychotropów