09 Paź 2020, Pią 12:48, PID: 829890
Nieprawdopodobna historia!
Też początkowo nie mogłem uwierzyć, że to prawda, ale kolejne odpowiedzi utwierdziły mnie w przekonaniu, że jednak tak
Dla mnie największym szokiem jest zachowanie rodziny- nie dość, że wyżywanie się i bicie, to jeszcze, żeby pozwolić, żeby dziecko było bezdomne? W głowie mi się nie mieści... Utrzymujesz teraz jakikolwiek kontakt z rodziną?
Tak czy inaczej- ogromne gratulacje, fajnie wiedzeć, że takie historie się zdarzają i można się podnieść nawet z największego dołka- dla mnie to mega inspiracja!
Cieszę się, że się gałąź złamała i fajnie, że znalazłeś kovhającą dziewczynę- coś takiego to ogromne szczęście
Kurde ja robiłem kiedyś terapię Richardsa- wydaje mi się, że dość rzetelnie, ale ze średnim skutkiem... Czy myślisz, że coś konkretnie było kluczem do sukcesu? Wspomniałeś o zmianie negatywnych myśli- jak to konrketnie robiłeś? Czy robiłeś to w myślach, czy przy pomocy pisania, czy innych narzędzi? Czy teraz z perspektywy uważasz, że musiałeś wtedy ostro za+ć., żeby coś osiągnąć?
Kurde, jakoś zaniepokoiło mnie to, co napisałeś... Trzymaj się stary, mam nadzieję, że nie zrealizujesz swojego pomysłu- jak widzisz da się wyjść nawet z największej beznadziei, życzę Ci żebyś dał radę
Też początkowo nie mogłem uwierzyć, że to prawda, ale kolejne odpowiedzi utwierdziły mnie w przekonaniu, że jednak tak
Dla mnie największym szokiem jest zachowanie rodziny- nie dość, że wyżywanie się i bicie, to jeszcze, żeby pozwolić, żeby dziecko było bezdomne? W głowie mi się nie mieści... Utrzymujesz teraz jakikolwiek kontakt z rodziną?
Tak czy inaczej- ogromne gratulacje, fajnie wiedzeć, że takie historie się zdarzają i można się podnieść nawet z największego dołka- dla mnie to mega inspiracja!
Cieszę się, że się gałąź złamała i fajnie, że znalazłeś kovhającą dziewczynę- coś takiego to ogromne szczęście
Kurde ja robiłem kiedyś terapię Richardsa- wydaje mi się, że dość rzetelnie, ale ze średnim skutkiem... Czy myślisz, że coś konkretnie było kluczem do sukcesu? Wspomniałeś o zmianie negatywnych myśli- jak to konrketnie robiłeś? Czy robiłeś to w myślach, czy przy pomocy pisania, czy innych narzędzi? Czy teraz z perspektywy uważasz, że musiałeś wtedy ostro za+ć., żeby coś osiągnąć?
(12 Wrz 2020, Sob 5:55)czerczesow napisał(a):(11 Wrz 2020, Pią 17:48)Jasiu1234 napisał(a): Ten dzień zapamiętam na zawsze. 10.09.2016. Moje trzydzieste urodziny. I niedoszły koniec mojego życia. Od rana byłem pogodzony ze swoim losem. Poza zwykle towarzyszącymi mi uczuciami czułem coś w rodzaju... ulgi? Tak bym to opisał. Tego dnia całe moje cierpienie miało się skończyć. Kupiłem kilka metrów solidnego sznura, zawiązałem pętlę i przygotowałem wszystko zgodnie ze wskazówkami znalezionymi w internecie. Nie zamykałem moich spraw, nie pisałem listu pożegnalnego, nie zwolniłem się z pracy ani nie wyprowadziłem się z pokoju. Wszystko było mi już obojętne. Po prostu chciałem przestać cierpieć. W tamtym momencie myślałem tylko i wyłącznie o tym.Aż nie mogę uwierzyć w to co przeczytałem. Mój zamysł jest/był identyczny. Miejsce, metoda, urodziny, nawet sznur kupiłem. Poczułem się po tym zakupie spokojniej, ale nie wiem czy mam chęć z niego korzystać. Niesamowite jest to kiedy wie się, że nie jesteś się samemu z problemami, a nawet myśli innych i plany też bywają identyczne. To o czym napisałeś "chcieć przestać cierpieć". Bardzo często towarzyszy mi wyłącznie to uczucie. Z drugiej strony może całkiem nie wszystko jest zaprzepaszczone... Co jakiś czas myślę inaczej. Do urodzin jeszcze kilka ładnych tygodni, nie chcę wywierać na siebie presji, to głupota, Gratuluję Ci serdecznie tego, co osiągnąłeś. To naprawdę wyjątkowa, pokrzepiająca historia. Niewielu osobom udaje się tak fajnie ułożyć sobie tak trudne życie, ale jesteś jednak przykładem. Bardzo dużo dałeś mi do myślenia tym postem. Na pewno nie raz jeszcze do niego wrócę. Zwłaszcza w trudnych momentach.
Kurde, jakoś zaniepokoiło mnie to, co napisałeś... Trzymaj się stary, mam nadzieję, że nie zrealizujesz swojego pomysłu- jak widzisz da się wyjść nawet z największej beznadziei, życzę Ci żebyś dał radę