03 Lut 2017, Pią 17:50, PID: 613057
Pamiętam jak siostra roznosiła ulotki w żabce i miała zachęcać ludzi do skorzystania z promocji, jednego dnia musiała iść do lekarza, a w umowie miała że jak chce wziąć wolne to musi sobie kogoś znaleźć na zastępstwo. Padło na mnie. To było tragiczne, siostra trochę nieogarnięta, to nie poinformowała nikogo że przyjdę zamiast niej, nikt nie wiedział kim jestem ani co tam robię. Musiałam podejść do pracowniczki (nawet nie wiedziałam której dokładnie) i wytłumaczyć, że jestem na zastępstwo, żeby pokazała co i jak i tak dalej. Tyle stresu się najadłam co nigdy, ale jak już dostałam te ulotki to nie było źle, mechaniczne "zapraszam na promocję" okazało się nie być takie trudne, jak się wydawało i również potraktowałam to jako ćwiczenie w komunikacji z ludźmi. Później jedna kobieta powiedziała siostrze, że prawie nie poznała, że to nie byka ona, domyśliła się po tym, że bardzo niewyraźnie mówiłam... ops: