29 Cze 2016, Śro 23:55, PID: 555543
Na początku muszę powiedzieć, że z twoich wypowiedzi wynika, że masz bardzo analityczny umysł i potrafisz na wszystko podać dobry argument.
Zauważyłam też, że w swoich wypowiedziach bardzo ograniczasz warstwę emocjonalną. Myślę, że powinieneś rozważyć obie opcje i żeby to z tobą rozważyła jakaś doświadczona osoba w tym polu(np. lekarz psychiatra). Ważne, żebyś ty też poczuł, że to schorzenie cię dotyczy i należy pamiętać, że diagnoza jest tylko wskazówką w procesie leczenia. Psycholog czy psychiatra powinni stale kontrolować to w jakim kierunku rozwija się zaburzenie osobowości. Potrzeba kilku lekarzy, żeby coś stwierdzić, toteż powinieneś iść po poradę do innych placówek(jeśli masz pieniądze i czas oczywiście). Jak sam stwierdziłeś ważne są nauki ścisłe(materialny dowód), żeby stwierdzić dane zaburzenie, ale nie przeceniajmy tego. Psychologia człowieka jest tak złożona, że nie jeszcze naukowcy nie zbudowali jednoznacznych metod diagnostycznych, żeby je zdeterminować. Dla świata nauki dużo procesów zachodzących w mózgu(np. hormonalnych) jest wciąż zagadką, a trzeba jednak leczyć ludzi, więc wymyślają metody z dominującą stroną empiryczną. Chciałabym ci przypomnieć, że na farmakoterapię pacjent musi wyrazić własną wolę(no chyba, że zagraża to w jakiś sposób jego zdrowiu bądź zdrowiu innych - wtedy w takich ekstremalnych warunkach podejmuje się takie leczenie wbrew woli pacjenta, jeśli nie ma innego wyjścia). Jak występują jakieś niepożądane objawy to trzeba, albo przerwać leczenie, albo skonsultować z lekarzem(stopniowe) odstawienie leku.
Przechodząc do tych nieuleczalnych chorób i niemożliwych skrajnych zmian charakteru. Przywołałeś tu osoby niepełnosprawne. Tak się śmiesznie składa, ze ja takową jestem. Muszę ci powiedzieć, że przez uszkodzenia w mózgu i zmiany w układzie kostnym i mięśniowym lekarze nie dawali mi większych szans na jakąkolwiek większą poprawę, i co teraz? Udało mi się to do takiego stopnia wypracować, że większość ludzi tego w ogóle nie zauważa. Co do przywołanego przez ciebie przykładu osób żyjących w czasie IIWŚ - ludzie zawsze maja różną mieszankę w sobie "dobra i zła". To, które z nich się ujawni jako dominujące w danym momencie zależy całkowicie od środowiska w jakim przebywamy. Tak działa zasada dostosowania do warunków społecznych, czyli w taki sposób zwiększamy swoje szanse na przetrwanie. Czemu akurat te myśli rozwijam? Zakładając twoją tezę, że chorób psychicznych nie da się w 100% wyleczyć i takie sztuczne statystyki tworzą konowały, które zarabiają sobie na dyplom, to ludzie szybko powinni stać się podejrzliwi wobec specjalistów. Jednak specjaliści nie obiecują żadnych zmian i nie ustalają daty co do dnia i godziny, kiedy taka całkowita zmiana nastąpi. Za to proponują pomoc w dostosowaniu się do norm społecznych - człowiek jest istotą społeczną i taka postawa jest konieczna do przeżycia. Te przykłady przywołane przez ciebie pokazują, ze na tym leczenie polega - na jak największym przystosowaniu, co nie musi się równać "wyleczeniu". W dużej mierze psychoterapeuci uczą na zakładać "maski" i to od nas zależy czy zgodzimy się identyfikować z takową formą przystosowania do życia społecznego.( w dużym uogólnieniu mam tu na myśli zaburzenia osobowości, o innych zaburzeniach psychologicznych nie wypowiem się na razie, bo to by zajęło dużo miejsca). Zadałeś też pytanie czemu osoby, których nie obchodzi jak ich odbiorą inni(osobowość schizoidalna) mają problemy w pracy. Myślę, ze to polega na tym, że ludzie oczekują od nich reakcji emocjonalnej, bo mają zakodowane genetycznie odbieranie bodźców niewerbalnych i werbalnych jako możliwość wykrycia zagrożenia. Niemożliwość wykrycia zagrożenia=duże ryzyko zagrożenia dla takiej osoby. Co do reagowania na wygląd zewnętrzny osoby to jest podobnie - homo sapiens w dużej mierze bazuje swoje sądy na oczekiwaniach. Więc ubiór czy schludność to też wyżej omawiane przeze mnie wymaganie społeczne. Jednak ludzie wraz z doświadczeniem uczą się, ze pozory mogą mylić.
Według mnie tylko jak ci jest niewygodnie w obecnej sytuacji życiowej, powinieneś zgłaszać się po pomoc psychologiczną - w przeciwnym wypadku przyniesie to odwrotny skutek. No i ważne jest też wyrażenie chęci zmiany i chęć do stworzenia jakiejś więzi z resztą społeczeństwa. Czasami trzeba pozwolić sobą manipulować, żeby coś osiągnąć, lecz też trzeba być świadomym konsekwencji. Takie myślenie może sprawiać trudności osobom, które za wszelką cenę dystansują się emocjonalnie po to, aby bronić własne "ja", ale na tym polega "modelowe" szczęśliwe życie w społeczeństwie, że czasami trzeba dać lub poświęcić cząstkę siebie, żeby coś zyskać(otworzyć się w jakiś sposób).
Z góry przepraszam też za ewentualne błędy(czy to logiczne czy składniowe), jestem zmęczona do kilku dniach ciężkim egzaminem i próbami wyjścia do ludzi. Także zachęcam cię do dyskusji
Zauważyłam też, że w swoich wypowiedziach bardzo ograniczasz warstwę emocjonalną. Myślę, że powinieneś rozważyć obie opcje i żeby to z tobą rozważyła jakaś doświadczona osoba w tym polu(np. lekarz psychiatra). Ważne, żebyś ty też poczuł, że to schorzenie cię dotyczy i należy pamiętać, że diagnoza jest tylko wskazówką w procesie leczenia. Psycholog czy psychiatra powinni stale kontrolować to w jakim kierunku rozwija się zaburzenie osobowości. Potrzeba kilku lekarzy, żeby coś stwierdzić, toteż powinieneś iść po poradę do innych placówek(jeśli masz pieniądze i czas oczywiście). Jak sam stwierdziłeś ważne są nauki ścisłe(materialny dowód), żeby stwierdzić dane zaburzenie, ale nie przeceniajmy tego. Psychologia człowieka jest tak złożona, że nie jeszcze naukowcy nie zbudowali jednoznacznych metod diagnostycznych, żeby je zdeterminować. Dla świata nauki dużo procesów zachodzących w mózgu(np. hormonalnych) jest wciąż zagadką, a trzeba jednak leczyć ludzi, więc wymyślają metody z dominującą stroną empiryczną. Chciałabym ci przypomnieć, że na farmakoterapię pacjent musi wyrazić własną wolę(no chyba, że zagraża to w jakiś sposób jego zdrowiu bądź zdrowiu innych - wtedy w takich ekstremalnych warunkach podejmuje się takie leczenie wbrew woli pacjenta, jeśli nie ma innego wyjścia). Jak występują jakieś niepożądane objawy to trzeba, albo przerwać leczenie, albo skonsultować z lekarzem(stopniowe) odstawienie leku.
Przechodząc do tych nieuleczalnych chorób i niemożliwych skrajnych zmian charakteru. Przywołałeś tu osoby niepełnosprawne. Tak się śmiesznie składa, ze ja takową jestem. Muszę ci powiedzieć, że przez uszkodzenia w mózgu i zmiany w układzie kostnym i mięśniowym lekarze nie dawali mi większych szans na jakąkolwiek większą poprawę, i co teraz? Udało mi się to do takiego stopnia wypracować, że większość ludzi tego w ogóle nie zauważa. Co do przywołanego przez ciebie przykładu osób żyjących w czasie IIWŚ - ludzie zawsze maja różną mieszankę w sobie "dobra i zła". To, które z nich się ujawni jako dominujące w danym momencie zależy całkowicie od środowiska w jakim przebywamy. Tak działa zasada dostosowania do warunków społecznych, czyli w taki sposób zwiększamy swoje szanse na przetrwanie. Czemu akurat te myśli rozwijam? Zakładając twoją tezę, że chorób psychicznych nie da się w 100% wyleczyć i takie sztuczne statystyki tworzą konowały, które zarabiają sobie na dyplom, to ludzie szybko powinni stać się podejrzliwi wobec specjalistów. Jednak specjaliści nie obiecują żadnych zmian i nie ustalają daty co do dnia i godziny, kiedy taka całkowita zmiana nastąpi. Za to proponują pomoc w dostosowaniu się do norm społecznych - człowiek jest istotą społeczną i taka postawa jest konieczna do przeżycia. Te przykłady przywołane przez ciebie pokazują, ze na tym leczenie polega - na jak największym przystosowaniu, co nie musi się równać "wyleczeniu". W dużej mierze psychoterapeuci uczą na zakładać "maski" i to od nas zależy czy zgodzimy się identyfikować z takową formą przystosowania do życia społecznego.( w dużym uogólnieniu mam tu na myśli zaburzenia osobowości, o innych zaburzeniach psychologicznych nie wypowiem się na razie, bo to by zajęło dużo miejsca). Zadałeś też pytanie czemu osoby, których nie obchodzi jak ich odbiorą inni(osobowość schizoidalna) mają problemy w pracy. Myślę, ze to polega na tym, że ludzie oczekują od nich reakcji emocjonalnej, bo mają zakodowane genetycznie odbieranie bodźców niewerbalnych i werbalnych jako możliwość wykrycia zagrożenia. Niemożliwość wykrycia zagrożenia=duże ryzyko zagrożenia dla takiej osoby. Co do reagowania na wygląd zewnętrzny osoby to jest podobnie - homo sapiens w dużej mierze bazuje swoje sądy na oczekiwaniach. Więc ubiór czy schludność to też wyżej omawiane przeze mnie wymaganie społeczne. Jednak ludzie wraz z doświadczeniem uczą się, ze pozory mogą mylić.
Według mnie tylko jak ci jest niewygodnie w obecnej sytuacji życiowej, powinieneś zgłaszać się po pomoc psychologiczną - w przeciwnym wypadku przyniesie to odwrotny skutek. No i ważne jest też wyrażenie chęci zmiany i chęć do stworzenia jakiejś więzi z resztą społeczeństwa. Czasami trzeba pozwolić sobą manipulować, żeby coś osiągnąć, lecz też trzeba być świadomym konsekwencji. Takie myślenie może sprawiać trudności osobom, które za wszelką cenę dystansują się emocjonalnie po to, aby bronić własne "ja", ale na tym polega "modelowe" szczęśliwe życie w społeczeństwie, że czasami trzeba dać lub poświęcić cząstkę siebie, żeby coś zyskać(otworzyć się w jakiś sposób).
Z góry przepraszam też za ewentualne błędy(czy to logiczne czy składniowe), jestem zmęczona do kilku dniach ciężkim egzaminem i próbami wyjścia do ludzi. Także zachęcam cię do dyskusji