10 Maj 2016, Wto 0:49, PID: 540390
Leczenie fobii drogą świadomości, poprzez układanie nowego myślenia, nowej psychiki, zawodzi bardzo często, z tego powodu, że nie jest to proces przymusowy.
Jeżeli posiadamy fobię ze względu na otoczenie, z powodu ludzi, którzy krytykowali, wyśmiewali, ludzi, którzy nie okazywali pomocy, odtrącali, ranili, to z punktu widzenia zjawiska; nie mięliśmy możliwości wyboru, tylko byliśmy zmuszeni do bycia w danej sytuacji ofiarą, ponieważ byliśmy po prostu słabsi, nie sprzeciwialiśmy się, nie reagowaliśmy.
Z kolei po tych wydarzeniach, ta sama "słaba" psychika próbuje poukładać się sama na nowo, co jest bardzo trudne, bo "słaby" musi się w końcu postawić i to samemu sobie.
To jest determinantem negatywnych wyników, jeżeli chodzi o własnoręczną walkę z fobią;
Całe życie umysł słaby (p)oddawał się innym, silniejszym umysłom, które za niego myśleli, podejmowali decyzje, żyli - do tego stopnia, że gdy ich zabrakło, to umysł słaby, przyzwyczajony od ingerencji innych nie wie od czego zacząć, nie wie jak wszystko działa, nie ma własnego doświadczenia, i co więcej, w tym stanie zdezorientowania chce zmienić wszystko, zaczynając już kompletnie od zera.
A nienauczony samo-determinacji i zaradności, nie umie zmusić się osobiście do tych zmian, bo jako dotychczasowa ofiara, tylko uległość jest zjawiskiem, które zna.
Psychologowie i pochodni nie dają efektów, ponieważ oni mówią co musisz zrobić, a robią to, jak na ironię, wtedy, gdy nie słuchasz już przymusu innych.
Ale, to wszystko nie jest warunkiem, przynajmniej nie świadomie.
~
Jednak mimo tego, ja osobiście uważam, że nie ma innej prawdziwej drogi do wyleczenia z fobii, jak tylko przełamanie swojej psychiki i zbudowanie jej nowszej wersji.
Leki są w moim odczuciu tylko na krótką metę, w dodatku jest to wyścig iluzji. Zajmują się skutkami, a nie przyczyną.
Ja pozbyłem się fobii, właśnie poprzez samodzielne porządki w umyśle, bez pomocy substytutów.
Jeżeli posiadamy fobię ze względu na otoczenie, z powodu ludzi, którzy krytykowali, wyśmiewali, ludzi, którzy nie okazywali pomocy, odtrącali, ranili, to z punktu widzenia zjawiska; nie mięliśmy możliwości wyboru, tylko byliśmy zmuszeni do bycia w danej sytuacji ofiarą, ponieważ byliśmy po prostu słabsi, nie sprzeciwialiśmy się, nie reagowaliśmy.
Z kolei po tych wydarzeniach, ta sama "słaba" psychika próbuje poukładać się sama na nowo, co jest bardzo trudne, bo "słaby" musi się w końcu postawić i to samemu sobie.
To jest determinantem negatywnych wyników, jeżeli chodzi o własnoręczną walkę z fobią;
Całe życie umysł słaby (p)oddawał się innym, silniejszym umysłom, które za niego myśleli, podejmowali decyzje, żyli - do tego stopnia, że gdy ich zabrakło, to umysł słaby, przyzwyczajony od ingerencji innych nie wie od czego zacząć, nie wie jak wszystko działa, nie ma własnego doświadczenia, i co więcej, w tym stanie zdezorientowania chce zmienić wszystko, zaczynając już kompletnie od zera.
A nienauczony samo-determinacji i zaradności, nie umie zmusić się osobiście do tych zmian, bo jako dotychczasowa ofiara, tylko uległość jest zjawiskiem, które zna.
Psychologowie i pochodni nie dają efektów, ponieważ oni mówią co musisz zrobić, a robią to, jak na ironię, wtedy, gdy nie słuchasz już przymusu innych.
Ale, to wszystko nie jest warunkiem, przynajmniej nie świadomie.
~
Jednak mimo tego, ja osobiście uważam, że nie ma innej prawdziwej drogi do wyleczenia z fobii, jak tylko przełamanie swojej psychiki i zbudowanie jej nowszej wersji.
Seeker napisał(a):uważam, że fobii społecznej bez tabletek które, zmieniają neuroprzekaźnictwo w mózgu, nie można wyleczyć, trzeba się po prostu do tego przyzwyczaić.Uważam odwrotnie.
Leki są w moim odczuciu tylko na krótką metę, w dodatku jest to wyścig iluzji. Zajmują się skutkami, a nie przyczyną.
Ja pozbyłem się fobii, właśnie poprzez samodzielne porządki w umyśle, bez pomocy substytutów.