07 Gru 2015, Pon 20:43, PID: 493978
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07 Gru 2015, Pon 20:44 przez Fearless.)
Też jestem posiadaczem takiego "pakietu". Gdy się za coś biorę, to jestem jak pochodnia. Szybko się podpalam i szybko gasnę. Na fali tymczasowego entuzjazmu dopada mnie wena, ale już po chwili pojawiają się myśli, że przecież to dopiero początek, że jeszcze tyle jest do zrobienia. A ja oczekuję efektów już teraz zaraz, aby móc szybko zabrać się za kolejny projekt. Niby uwielbiam zaczynać, ale nigdy nie kończę, przez co odechciewa mi się zaczynać mając świadomość, iż moja twórczość prowadzi donikąd. Poza tym odczuwam wieczne niezadowolenie z tego co robię. Wychodzę z założenia, że nic nigdy nie jest na tyle dobre, aby nie mogło być lepsze, co odbiera mi poczucie satysfakcji.
Jeżeli chodzi o drugi akapit to też nienawidzę, gdy zostaję z kimś sam na sam. Niedawno miałem taką sytuację, że miałem wracać do domu w 3 osoby i nagle koleżanka powiedziała, że jeszcze chwile zostanie i pożegnała się ze mną i ze swoją znajomą, zostawiając nas samych. Jako że był to event z dość dużą ilością ludzi, to wykorzystałem chwilę zamieszania i bez chwili zastanowienia i pożegnania uciekłem do toalety (oczywiście męskiej ). Czasem przy innych okazjach zdarza mi się wyjść "po angielsku". Zresztą zauważyłem, iż ja w ogóle nie jestem w stanie spotkać się z kimkolwiek w cztery oczy. Ostatnio jeden kumpel (z którym nie widziałem się chyba z 4 miechy) napisał do mnie na fb "musimy się zgadać, nie ma opcji". Nawet mu nie odpisałem. Nie wiem dlaczego, nie wiem po co. I tak nie mam ochoty z nim rozmawiać. Z nikim nie mam ochoty rozmawiać.
Jeżeli chodzi o drugi akapit to też nienawidzę, gdy zostaję z kimś sam na sam. Niedawno miałem taką sytuację, że miałem wracać do domu w 3 osoby i nagle koleżanka powiedziała, że jeszcze chwile zostanie i pożegnała się ze mną i ze swoją znajomą, zostawiając nas samych. Jako że był to event z dość dużą ilością ludzi, to wykorzystałem chwilę zamieszania i bez chwili zastanowienia i pożegnania uciekłem do toalety (oczywiście męskiej ). Czasem przy innych okazjach zdarza mi się wyjść "po angielsku". Zresztą zauważyłem, iż ja w ogóle nie jestem w stanie spotkać się z kimkolwiek w cztery oczy. Ostatnio jeden kumpel (z którym nie widziałem się chyba z 4 miechy) napisał do mnie na fb "musimy się zgadać, nie ma opcji". Nawet mu nie odpisałem. Nie wiem dlaczego, nie wiem po co. I tak nie mam ochoty z nim rozmawiać. Z nikim nie mam ochoty rozmawiać.