04 Gru 2015, Pią 22:31, PID: 493220
Coś mi się wydaje, że ten problem znam, i to aż za dobrze. Moja rada jest taka byś szybko się skonsultował z psychologiem/psychiatrą, bo może to być albo depresja, albo dystymia/cyklotymia, a w wypadku kiedy jest ona nieleczona może być jeszcze gorzej. Tak, ja wiem jak to brzmi. Sam się boję iść do psychiatry i łykać lekarstwa, no ale co mam zrobić? Wydaje mi się, że nie ma dla mnie (dla nas) ratunku i jesteśmy po prostu skazani tylko na to.
Mam tak samo. Dokładnie. Chciałbym żeby wszystko było dobrze, ale zniechęcam się szybko kiedy nie widać żadnego efektu. A jeszcze gorzej jest jak Ci ktoś coś wypomina...
Z tym życiem mam tak samo. Mam takie wrażenie, że sobie nie poradzę. Już się zaczynam zastanawiać czy nie iść do jakiejś pomocy społecznej, bo po prostu.... boję się.
Boję się tylko, że mi się coś stanie jak zacznę robić jakieś ćwiczenia na dworze. Przecież ja jestem całkowicie anty-sportowy. Wszystko muszę zaczynać od początku.
Cytat:Mój problem polega na tym, że szybko się zniechęcam w swoim działaniu... Jeśli coś nie przychodzi mi łatwo i szybko, to bardzo ciężko mi w tym wytrwac. Czuję wtedy wściekłość, chociaż wiem, że w życiu tylko trudem i wytrwałością można osiągnąć trwałe szczęście i nic nie przychodzi łatwo. Ciężko mi zaakceptować, że życie jest takie ciężkie.
Mam tak samo. Dokładnie. Chciałbym żeby wszystko było dobrze, ale zniechęcam się szybko kiedy nie widać żadnego efektu. A jeszcze gorzej jest jak Ci ktoś coś wypomina...
Z tym życiem mam tak samo. Mam takie wrażenie, że sobie nie poradzę. Już się zaczynam zastanawiać czy nie iść do jakiejś pomocy społecznej, bo po prostu.... boję się.
Cytat:Jak marazie podjąłem decyzję, że schudnę. Zacząłem ćwiczyć na rowerku i mam nadzieję, że wytrwam.U mnie to było tak, że chciałem, ale brakowało mi motywacji, i miałem bóle w okolicach podbrzusza (to chyba mięśnie, albo coś z jelitami, wie ktoś?). Potem zacząłem na nowo wszystko robić samemu. Ograniczyłem się z jedzeniem, odstawiłem niektóre rzeczy, ale znowu zabrakło motywacji bo mam słomiany zapał + upał wdawał się we znaki. Fakt, że schudłem co nieco (ponad 20 kg, ale te liczby szybko spadały), ale nie odczuwam żadnej poprawy w stanie fizycznym. Totalnie nie mam kondycji, i czuję się trochę.... ''kobieco'' z tego powodu, że muszę chudnąć, albo, że za mało się staram, lub nie wiem co mam zrobić by uzyskać dobry efekt. Na dietetyków mnie nie stać.
Boję się tylko, że mi się coś stanie jak zacznę robić jakieś ćwiczenia na dworze. Przecież ja jestem całkowicie anty-sportowy. Wszystko muszę zaczynać od początku.
Cytat:Z drugiej strony przychodzą te przerażające myśli "nie podołasz zadaniu" "po co ci to" "jestes do niczego, nie uda ci się". Zawsze gdy tylko mi sie pojawiaja to odczuwam przerazajacy lęk. Najbardziej przerażają mnie myśli mówiące, że nie będę zadowolony nawet jak mi się uda. Czy Wy też tak macie ? Takiego wewnętrznego zdrajcę ?Może nie tyle zdrajcę co po prostu takie przekonanie, że faktycznie jestem do niczego. Widzę to po sobie, po szkole, po ocenach. Nie ma się czym chwalić. Czuję się odtrącony, niechciany przez innych, analizowany i poddawany rygorystycznej ocenie otoczenia. Po prostu sobie nie radzę z tym wszystkim. Czasami myślę o tym by zapaść w śpiączkę. Po co mam się przemęczać skoro nawet z łatwymi rzeczami sobie nie radzę? Po co w ogóle mamy się męczyć skoro i tak życie jest tak niesprawiedliwe i później mamy przez nie same problemy? A wszystko tylko po to by potem wylądować w parku sztywnych.
Cytat:Jestem dostawcą pizzy i niekiedy klienci zagadują mnie.Nie oceniam ludzi na podstawie tego gdzie pracują, chociaż nie ukrywam, że dla mnie ta praca jest niesatysfakcjonująca, ale Ty możesz mieć oczywiście inne zdanie. Skoro zajmujesz się dostawą to pewnie musisz sobie jakoś radzić z fobią społeczną, nie? Ja na przykład bałbym się tak pukać do kogoś...
Cytat:Tak samo jest na stacji PKP. Jak widze znajomego to uciekam na drugi koniec peronu, żeby tylko z nim nie rozmawiać... Masakra.Nie jestem pewny czy dobrze rozumiem, ale u mnie to jest tak, że ja omijam znajomych bo nie chcę być już kojarzony przez nich. Nie chcę sobie przypominać tego wszystkiego co nas spotkało. Trzymam ich na krótki dystans. Możliwe, że to już wtedy mogłeś się nabawić swej fobii. Przynajmniej ja tak mam.