11 Lis 2015, Śro 23:08, PID: 487286
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12 Lis 2015, Czw 0:01 przez WielkiNos.)
Moi mnie nie akceptują i czuję to. Zawsze wypomną mi wszystko co jest nie tak, ale gdy przyjdzie do jakichś sukcesów nie zwrócą nawet uwagi. Wsparcia mamy oboje z bratem zero. Rodzice są oboje niespełnieni, zwłaszcza ojciec, a i tak próbują mnie i mojego brata kierować bezmyślnie na tę samą, znaną im drogę życiową, która powinni wiedzieć, że jakoś szczególnie nie uszczęśliwia.
Jestem freelancerem.. ciągle słyszę przytyki, że nie mam pracy i może urząd by mi coś znalazł. Babcia to w ogóle myśli, że ja robię za darmo, a przy kompie siedzi się dla zabawy. Jak powiedziałam matce, że zaczynam kurs i chcę rozszerzyć swoją działalność to zamiast powiedzieć fajnie, powodzenia złośliwie skomentowała: a ty się na tym w ogóle znasz? Odpowiedziałam, że nie, ale się poznam. W końcu to dwie trochę podobne dziedziny. Ojciec kiedyś wyśmiał moją stronę internetową. Do dziś pamiętam jak było mi przykro.
A jedna z ostatnich rozmów z babcia to w ogóle był czad. Powiedziała, że chodzę w takich okropnych szmatach i nie umiem się w ogóle ubrać. No, ale babcia ze swoim gustem nie jest dla mnie jakąś wyrocznią. Poza tym zarządziła, że w tym roku mamy z moim chłopakiem wreszcie wziąć ślub. Wybrała nawet świadków i alkohol : )
Nie umiem się dogadać z rodzicami. W ogóle. Czuję się nieakceptowana i nielubiana. Całe życie próbowałam być taka, jak chcą, ale ja nie wiem czego oni chcą, wiem tylko, że nigdy taka nie będę.
Poza tym u nas w domu dziecko to coś, co nie ma własnych potrzeb, nic do powiedzenia i nawet jak źle się coś wobec dziecka zrobi nie przeprasza się za to. Dziecko stoi w hierarchii niżej niż rodzic, który nie ważne, że zachował się jak cham i tak zasługuje na szacunek i lepsze traktowanie, bo jest nieomylny. Poza tym dziecko zawsze będzie głupsze, bo nie zna życia.
Jestem freelancerem.. ciągle słyszę przytyki, że nie mam pracy i może urząd by mi coś znalazł. Babcia to w ogóle myśli, że ja robię za darmo, a przy kompie siedzi się dla zabawy. Jak powiedziałam matce, że zaczynam kurs i chcę rozszerzyć swoją działalność to zamiast powiedzieć fajnie, powodzenia złośliwie skomentowała: a ty się na tym w ogóle znasz? Odpowiedziałam, że nie, ale się poznam. W końcu to dwie trochę podobne dziedziny. Ojciec kiedyś wyśmiał moją stronę internetową. Do dziś pamiętam jak było mi przykro.
A jedna z ostatnich rozmów z babcia to w ogóle był czad. Powiedziała, że chodzę w takich okropnych szmatach i nie umiem się w ogóle ubrać. No, ale babcia ze swoim gustem nie jest dla mnie jakąś wyrocznią. Poza tym zarządziła, że w tym roku mamy z moim chłopakiem wreszcie wziąć ślub. Wybrała nawet świadków i alkohol : )
Nie umiem się dogadać z rodzicami. W ogóle. Czuję się nieakceptowana i nielubiana. Całe życie próbowałam być taka, jak chcą, ale ja nie wiem czego oni chcą, wiem tylko, że nigdy taka nie będę.
Poza tym u nas w domu dziecko to coś, co nie ma własnych potrzeb, nic do powiedzenia i nawet jak źle się coś wobec dziecka zrobi nie przeprasza się za to. Dziecko stoi w hierarchii niżej niż rodzic, który nie ważne, że zachował się jak cham i tak zasługuje na szacunek i lepsze traktowanie, bo jest nieomylny. Poza tym dziecko zawsze będzie głupsze, bo nie zna życia.