12 Wrz 2015, Sob 16:59, PID: 470956
A propos pracy w domu - wcale nie jest taka wymarzona dla fobika, jakby się mogło zdawać...
Oczywiście, na pierwszy rzut oka wszystko super - minimalny kontakt z ludźmi, najczęściej tylko e-mailowo albo przez tel., zamiast zbierać się do wyjścia o tej 7-8.00 rano można siedzieć cały dzień w kapciach z kubkiem weny-w-płynie (tutaj niech każdy wstawi sobie nazwę tego, co lubi najbardziej), w ciepłym i bezpiecznym zaciszu dobrze znanych czterech kątów, byle tylko praca dla klienta była gotowa na czas. Minimum stresu.
Na początku wszystko fajnie, ale schody mogą się zacząć po kilku miesiącach ciężkiej pracy, kiedy brakuje czasu na widywanie się ze znajomymi, bo każdego dnia pracuje się nad zamówieniem dla kolejnej osoby, żeby powiększyć grono klientów i nie bać się o swoje utrzymanie. Obudziłam się po dwóch latach takiej pracy, z małego grona znajomych zostały tylko dwie. Nawet wyjście do spożywczaka potrafiłam wtedy odkładać na kolejny dzień, bo już za bardzo się zamknęłam, za bardzo bałam się konfrontacji z ludźmi.
Być może są tu osoby, którym takie zapieczętowanie się w hermetycznej strefie komfortu bardzo odpowiada, ale innych - tych, którzy nie chcą być fobikami - ostrzegam, że to może się skończyć o wiele gorzej, niż się zaczęło.
Oczywiście, na pierwszy rzut oka wszystko super - minimalny kontakt z ludźmi, najczęściej tylko e-mailowo albo przez tel., zamiast zbierać się do wyjścia o tej 7-8.00 rano można siedzieć cały dzień w kapciach z kubkiem weny-w-płynie (tutaj niech każdy wstawi sobie nazwę tego, co lubi najbardziej), w ciepłym i bezpiecznym zaciszu dobrze znanych czterech kątów, byle tylko praca dla klienta była gotowa na czas. Minimum stresu.
Na początku wszystko fajnie, ale schody mogą się zacząć po kilku miesiącach ciężkiej pracy, kiedy brakuje czasu na widywanie się ze znajomymi, bo każdego dnia pracuje się nad zamówieniem dla kolejnej osoby, żeby powiększyć grono klientów i nie bać się o swoje utrzymanie. Obudziłam się po dwóch latach takiej pracy, z małego grona znajomych zostały tylko dwie. Nawet wyjście do spożywczaka potrafiłam wtedy odkładać na kolejny dzień, bo już za bardzo się zamknęłam, za bardzo bałam się konfrontacji z ludźmi.
Być może są tu osoby, którym takie zapieczętowanie się w hermetycznej strefie komfortu bardzo odpowiada, ale innych - tych, którzy nie chcą być fobikami - ostrzegam, że to może się skończyć o wiele gorzej, niż się zaczęło.