20 Mar 2015, Pią 18:48, PID: 438424
mrahp napisał(a):Ksenomorf pisma valtorty poczytaj dokładnie mają aprobatę.
Optymistycznie założę, że to nie jest brzydkie kłamstwo, tylko skutek niewiedzy. W 1985 roku kardynał Ratzinger, ówczesny prefekt Kongregacji Doktryny Wiary, pisał w liście do arcybiskupa Genui: potwierdzam słuszność potępienia dzieła Marii Valtorty i uważam za niepożądane jego rozpowszechnianie dla uniknięcia szkód, jakie to dzieło mogłoby wywołać u prostych ludzi. Natomiast siedem lat później sekretarz Konferencji Episkopatu Włoch Dionigi Tettamanzi zażądał od wydawcy włoskiego, aby na pierwszej stronie dzieła Valtorty umieścił adnotację, że: wizje i dyktanda, jakie są zapisane, nie mogą być uznane za mające pochodzenie nadprzyrodzone, lecz powinny być uważane za formę literacką, jaką autorka posłużyła się dla opowiedzenia po swojemu o życiu Jezusa. To były dwie uwagi doprecyzowujące i podkreślające wcześniej wyrażone stanowisko Kościoła w sprawie pism Valtorty.
mrahp napisał(a):A i nie masz pojęcia co przedstawia mój avatar.
Oczywiście, oczywiście, nie mam pojęcia.
mrahp napisał(a):Czy ja Ciebie do czegoś namawiam? Obiecałem komuś coś?
A to konieczne jest spełnienie tych warunków, aby ustosunkować się do twojej twórczości na forum? Obok rzeczy słusznych piszesz sporo rzeczy mętnych czy wprost nieprawdziwych (chociażby gdy przytaczasz rzekome słowa Jezusa na podstawie dzieła literackiego stworzonego przez Valtortę). Niebezpiecznie jest mieszać rzeczy słuszne z mętnymi, bo albo na wiarygodności tracą – przez kontakt z tym, co niesłuszne – te pierwsze, albo zyskują te drugie i w rezultacie prowadzą na manowce.
masterblaster napisał(a):Tak czy siak z kapłanami bynajmniej się nie kolegował a nawet w świątyni zadymę robił..
Chodził do faryzeuszy, rozmawiał z nimi, z niektórymi nawet długo, np. z Nikodemem, i oczywiście wypełniał nakazane praktyki religijne. „Zadyma" w świątyni, jak to określiłeś, nie była przecież spowodowana chęcią wywracania społecznego czy religijnego porządku do góry nogami. Aby to wiedzieć, nie jest potrzebna jakaś zaawansowana wiedza religijna, nawet człowiek niewierzący powinien być zorientowany.
Twoja uwaga dobrze zresztą pokazuje, jak łatwo przychodzi dzisiejszym ludziom posługiwanie się anachronizmami historycznymi w rozmowie o Biblii, ale i szerzej – w ogóle o dawniejszych czasach, także o tym strasznym Średniowieczu. Pół biedy, gdy chodzi o ocenę pewnych dawno minionych zjawisk z dzisiejszej perspektywy – nie jest przecież powiedziane, że to właśnie ta obecna perspektywa nie może być tą najwłaściwszą i najprawdziwszą; gorzej, gdy poglądy i idee obecnie panujące służą tłumaczeniu motywów, które kierowały ludźmi dawniej. Załóżmy na potrzeby rozmowy, że Jezus rzeczywiście kwestionował porządek ustanowiony przez kapłanów. Skąd się jednak bierze przekonanie, że kwestionowałby każdy porządek społeczno-religijny? Dla ówczesnych ludzi hierarchia, również w ramach zinstytucjonalizowanej religii, to było coś naturalnego. To dzisiejsza perspektywa, perspektywa ludzi głęboko przywiązanych do idei emancypacji i mitu równości, każe niektórym stawiać znak równości między kapłanami żydowskimi, Kościołem Katolickim i korporacją. Ma o tym decydować przede wszystkim ich hierarchiczne ukształtowanie. Tylko że dla ludzi w czasach Jezusa, i w kolejnych stuleciach zresztą też, jakościowego rozróżnienia nie dokonywano na opozycyjnej parze: hierarchia – równość. Jezus też tego nie kwestionował. Jego działania i słowa, włącznie z „zadymą” w świątyni dotyczyły innego porządku; pisałem już jakiego.