13 Lis 2014, Czw 13:45, PID: 420520
Ja też mam dziwną manierę sprawdzania po kilka razy czy na pewno mam pieniądze w portfelu. Zawsze staram się szybko wyłożyć zakupy i zapłacić, żeby przypadkiem nikt ze stojących za mną ludzi krzywo nie popatrzył, czemu to tak długo trwa. Najgorzej jest chyba kiedy przychodzi do samego płacenia i grzebię w portfelu albo odliczam dokładnie sumę, żeby kasjerka nie musiała mi wydawać, bo przez to przecież zawsze wszystko trwa dłużej i to standardowe pytanie w biedronce - czy nie ma drobniej? Pół biedy jak kasjerka jest uprzejma. A jak mam zapłacić kartą, to oczywiście też się zastanawiam czy dobrze włożę kartę, czy nie zapomniałam pinu, czy nikt go nie podejrzał, masakra po prostu Myślę, że większość ludzi tak ma, tylko nie odczuwa tego tak intensywnie.
Ja to sobie tak tłumacze, że wszyscy stoją w kolejce i czekają, ja też spokojnie czekałam, jak inni płacili i pakowali, wszyscy w końcu jesteśmy klientami i ten sklep zarabia na tym, ze tutaj kupuję. A jak ktoś marudzi, że za długo pakuję, albo płacę to jest po prostu burakiem, którym się nie warto przejmować. Niestety nie zawsze działa
Ostatnio z chłopakiem, który też kiedyś miał bardzo duże problemy w relacjach z innymi ludźmi, ale teraz udaje mu się z tego wychodzić, zaczęliśmy mówić kasjerkom "Dzień dobry" żeby odezwać się pierwsi i niejako przejąć kontrolę nad sytuacją, no i po prostu poćwiczyć odzywanie się do obcych. Ja oczywiście nie zawsze mówię, jak widzę jakąś mało sympatyczną panią to nie potrafię, albo mówię tak cicho, że i tak mnie nie słyszy. Czasem nawet jak odpowiadam na jej "Dzień dobry" to mówię tak cicho, że nie mam pewności czy mnie usłyszała, i boję się, że pewnie myśli, że jestem niewychowana skoro jej nie odpowiedziałam. Po prostu zamknięty krąg, który sama sobie nakręcam.
Ale staram się z tym walczyć, chociaż czuję się jak dziecko, które dopiero uczy się samodzielnych zachowań. Ostatnio sama poszłam do solarium i byłam z tego niezmiernie dumna...
Kiedy byłam dzieckiem, wyjście do sklepu samej to był po prostu koszmar, ale z innych powodów.
Ja to sobie tak tłumacze, że wszyscy stoją w kolejce i czekają, ja też spokojnie czekałam, jak inni płacili i pakowali, wszyscy w końcu jesteśmy klientami i ten sklep zarabia na tym, ze tutaj kupuję. A jak ktoś marudzi, że za długo pakuję, albo płacę to jest po prostu burakiem, którym się nie warto przejmować. Niestety nie zawsze działa
Ostatnio z chłopakiem, który też kiedyś miał bardzo duże problemy w relacjach z innymi ludźmi, ale teraz udaje mu się z tego wychodzić, zaczęliśmy mówić kasjerkom "Dzień dobry" żeby odezwać się pierwsi i niejako przejąć kontrolę nad sytuacją, no i po prostu poćwiczyć odzywanie się do obcych. Ja oczywiście nie zawsze mówię, jak widzę jakąś mało sympatyczną panią to nie potrafię, albo mówię tak cicho, że i tak mnie nie słyszy. Czasem nawet jak odpowiadam na jej "Dzień dobry" to mówię tak cicho, że nie mam pewności czy mnie usłyszała, i boję się, że pewnie myśli, że jestem niewychowana skoro jej nie odpowiedziałam. Po prostu zamknięty krąg, który sama sobie nakręcam.
Ale staram się z tym walczyć, chociaż czuję się jak dziecko, które dopiero uczy się samodzielnych zachowań. Ostatnio sama poszłam do solarium i byłam z tego niezmiernie dumna...
Kiedy byłam dzieckiem, wyjście do sklepu samej to był po prostu koszmar, ale z innych powodów.