01 Sty 2014, Śro 16:07, PID: 374701
Dzięki serdeczne za odzew.
masterblaster - na pewno jest w tym co napisałeś dużo racji. Szacunek jest aspektem bardzo ważnym ale jak po sobie widzę niezbyt pomaga w sytuacjach kiedy musimy wyjść bardziej z inicjatywą. Kiedyś ktoś mnie też pocieszał mówiąc iż to nie ze mną jest coś nie tak ale z kobietami. Sęk w tym iż ja się nie usprawiedliwiam w ten sposób, wiem iż w 75% ( wartość wzięta troszkę z "pupy" ) problem leży z mojej strony. Jak mogę liczyć na sygnał ze strony przeciwnej jednocześnie szukając kogoś podobnie "zbudowanego" uczuciowo.
Co do miejsc to drugi gigantyczny dla mnie problem o którym w sumie nie wspomniałem konkretnie. Chodzi się na tą samą uczelnie czy do pracy widząc tych samych ludzi - i nic się nie zmienia. A nie jestem z tych co zaczną flirtować na przystanku autobusowym.
Tak więc bardzo celna uwaga z imprezami sportowymi. Pomyślałem nawet nad zapisaniem się na jakiś kurs tańca towarzyskiego od września tego roku.
To właśnie jest najgorsze ( albo i nie ? ) - zdaję sobie sprawę iż gdzieś tam jest podobna dziewczyna, tyle że nie poznamy się na imprezach na które oboje nie chodzimy .
viller - 1-szy napisany przez Ciebie akapit to jakby moje myśli. Nawet gdy jakiś znajomy strzeli jakimś sprośnym tekstem jak to on by ją przerżnął to rośnie mi ochota aby go trzasnąć w łepetynę .
Nie rozczulam się też jakoś wyjątkowo nad sobą - zdając sobie sprawę jakie wielkie ludzie mają problemy. Cieszę się z życia ogromnie - tyle właśnie iż pod koniec pracowitego i owocnego dnia kładę się sam i wtedy trybiki myślowe szaleją.
Dzięki raz jeszcze za odpowiedzi. Jakby ktoś miał jeszcze jakieś przemyślenia albo sam ma podobne sytuacje to zapraszam.
masterblaster - na pewno jest w tym co napisałeś dużo racji. Szacunek jest aspektem bardzo ważnym ale jak po sobie widzę niezbyt pomaga w sytuacjach kiedy musimy wyjść bardziej z inicjatywą. Kiedyś ktoś mnie też pocieszał mówiąc iż to nie ze mną jest coś nie tak ale z kobietami. Sęk w tym iż ja się nie usprawiedliwiam w ten sposób, wiem iż w 75% ( wartość wzięta troszkę z "pupy" ) problem leży z mojej strony. Jak mogę liczyć na sygnał ze strony przeciwnej jednocześnie szukając kogoś podobnie "zbudowanego" uczuciowo.
Co do miejsc to drugi gigantyczny dla mnie problem o którym w sumie nie wspomniałem konkretnie. Chodzi się na tą samą uczelnie czy do pracy widząc tych samych ludzi - i nic się nie zmienia. A nie jestem z tych co zaczną flirtować na przystanku autobusowym.
Tak więc bardzo celna uwaga z imprezami sportowymi. Pomyślałem nawet nad zapisaniem się na jakiś kurs tańca towarzyskiego od września tego roku.
To właśnie jest najgorsze ( albo i nie ? ) - zdaję sobie sprawę iż gdzieś tam jest podobna dziewczyna, tyle że nie poznamy się na imprezach na które oboje nie chodzimy .
viller - 1-szy napisany przez Ciebie akapit to jakby moje myśli. Nawet gdy jakiś znajomy strzeli jakimś sprośnym tekstem jak to on by ją przerżnął to rośnie mi ochota aby go trzasnąć w łepetynę .
Nie rozczulam się też jakoś wyjątkowo nad sobą - zdając sobie sprawę jakie wielkie ludzie mają problemy. Cieszę się z życia ogromnie - tyle właśnie iż pod koniec pracowitego i owocnego dnia kładę się sam i wtedy trybiki myślowe szaleją.
Dzięki raz jeszcze za odpowiedzi. Jakby ktoś miał jeszcze jakieś przemyślenia albo sam ma podobne sytuacje to zapraszam.