07 Gru 2013, Sob 0:19, PID: 372500
Wasyl, piszesz jedynie o swoich doświadczeniach a przecież każdy człowiek jest inny! Nie można na podstawie jednego przypadku wyciągać zbyt pochopnych wniosków. Moje doświadczenia są zupełnie inne:
I tu się zdziwisz. Ja 9 miesięcy byłem w wojsku i jako człowiek o wysokim poziomie fobii społecznej każdego dnia narażałem się na sytuacje, o których piszesz. Efekty? Wyszedłem z wojska może troszeczke odważniejszy i to kosztem bardzo negatywnych wspomnień! A może i nawet mój poziom lęków się nie zmienił, a jedynie przyzwyczaiłem się do podejmowania niektórych działań mimo "srania po gaciach"
I tu się zdziwisz. Mi bardzo pomogła, chociaż może i dlatego że miałem już trochę do czynienia z podobną tematyką. Naprawdę tą terapię polecam, tylko niestety mało kto jest w stanie regularnie wykonywać te ćwiczenia, ja dopiero za trzecim podejście doszedłem do końca i rezultaty okazały bardzo dobre. Myślę, że mój poziom lęków spadł przynajmniej o połowę w znacznie krótszym okresie niż te wspomniane 9 miesięcy. Zresztą "rzucanie na głęboką wodę" i terapia Richardsa są przeciwieństwami i ja jestem zdecydowanym zwolennikiem tej drugiej metody.
A jeśli chodzi o alkohol i leki to się z tobą zgadzam. Leków nigdy nie brałem, bo uważam że na dłuższą metę więcej szkodzą niż pomagają.
Wasyl napisał(a):Byłem w USA kilka lat .Na na tamtejszych forach terapeuci są zdania ze fobików od razu trzeba wrzucać na głeboką wodę , czyl tzw zmuszanie do wystąpien publicznych na siłę itp , aby zwalczyć lęk , czy to przynosi efekt nie wiem , ale jak widać ludzi spoconych , czy trzęsących sie ze strachu przed innymi ludzmi , to rożne mozna mieć zdanie.
I tu się zdziwisz. Ja 9 miesięcy byłem w wojsku i jako człowiek o wysokim poziomie fobii społecznej każdego dnia narażałem się na sytuacje, o których piszesz. Efekty? Wyszedłem z wojska może troszeczke odważniejszy i to kosztem bardzo negatywnych wspomnień! A może i nawet mój poziom lęków się nie zmienił, a jedynie przyzwyczaiłem się do podejmowania niektórych działań mimo "srania po gaciach"
Wasyl napisał(a):co do terapii Terapia Richardsa , bardziej trzeba traktować z przymrużeniem oka niż faktyczna pomoc.
I tu się zdziwisz. Mi bardzo pomogła, chociaż może i dlatego że miałem już trochę do czynienia z podobną tematyką. Naprawdę tą terapię polecam, tylko niestety mało kto jest w stanie regularnie wykonywać te ćwiczenia, ja dopiero za trzecim podejście doszedłem do końca i rezultaty okazały bardzo dobre. Myślę, że mój poziom lęków spadł przynajmniej o połowę w znacznie krótszym okresie niż te wspomniane 9 miesięcy. Zresztą "rzucanie na głęboką wodę" i terapia Richardsa są przeciwieństwami i ja jestem zdecydowanym zwolennikiem tej drugiej metody.
A jeśli chodzi o alkohol i leki to się z tobą zgadzam. Leków nigdy nie brałem, bo uważam że na dłuższą metę więcej szkodzą niż pomagają.