13 Wrz 2013, Pią 23:14, PID: 363307
anakond,
jestem pełen uznania, 2 miesiące bez fapania, hardkor, szacun i uznanie. ja sprzed momentu kiedy dowiedziałem się o 'nofap' to mój rekord liczył dwa tygodnie, miałem chyba z 15 lat. i trzepałeś tylko po to żeby nie pobrudzić prześcieradła, hehe, to chyba na mnicha się nadajesz. tylko, że takich jak ty jest niewielu, jesteś niereprezentatywny, zwłaszcza dla kategorii wiekowej poniżej 30 lat.
zas,
nie porównuje cbt do nofap. oczywiście CBT bezpośrednio pomaga nam z naszymi problemami i w zwalczaniu fobii jest zdecydowanie lepszym wyjściem, jak nie najlepszym dostępnym rozwiązaniem.
ale nie wiem czemu taki jogging ma być bardziej efektywny od nofap. to jest taka okołoterapeutyczna metoda.
nawet cbt to przecież nie jest jedna rzecz, jak jedna konkretna bryła. może składać się ona z wielu elementów jak zauważanie negatywnych myśli i nazywanie ich patologicznymi kłamcami, kontrowanie ich, systematyczne czytanie pewnych tekstów by wbić do głowy strategie, nastawienie 'to nic wielkiego, zrozumienie paradoksu że im mniej walczymy z lękiem tym lepiej, planowanie drabinki ekspozycji no i realizowanie tego planu. to są małe bloczki, strategie, które razem mogą pomóc ze znacznie większym prawdopodobnieństwem niż jeśli tylko np. planował ekspozycję i na tym kończył.
nofap, siłka, dbanie o posturę, wygląd, fajne ubrania to metody okołoterapeutyczne no i jak napisał uno grosz do grosza a zbierze się kokosza. nie ma hop siup, jedna metoda i z dnia na dzień koniec (choć jestem prawie pewien że sam o tym wiesz).
no ale tobie pewnie abstynencja nie pomoże, ze wzlgędu na efekt nocebo. nawet jeśli to jest tylko placebo to są ludzie którzy wierzą, że to pomaga a to jest już wystarczający powód by to robić, a raczej nie robić tego ludzie umierają na zawał w afryce bo dowiadują się, że ktoś im zrobił laleczkę voodoo. ludzie leczą się z raka dzięki placebo (potem jeśli dowiedzą się że to placebo to często choroba się zaraz nawraca). znajdź coś w co uwierzysz, nie bądź takim sceptykiem
czemu 7 dni abstynencji. ze względu na osławiony na internecie 7 day challenge.
co do fanatyzmu, to spoko daleki jestem od tego. udało mi się dwa razy 40-50 dni wytrzymać, choć pewnie z parę razy podczas tych serii przejrzałem porno (nie doszło do niczego więcej hehe). no i te niby wielkie okropne poczucie winy związane z złamaniem tego postanowienia. no bez przesady, człowiek jest na siebie zły, ale jedzie się dalej, trzeba powstać i wyrobić kolejny rekord haha. mam większe problemy niż 'poczucie winy' z tym związane, nie frojdyzuj mi tu
jestem pełen uznania, 2 miesiące bez fapania, hardkor, szacun i uznanie. ja sprzed momentu kiedy dowiedziałem się o 'nofap' to mój rekord liczył dwa tygodnie, miałem chyba z 15 lat. i trzepałeś tylko po to żeby nie pobrudzić prześcieradła, hehe, to chyba na mnicha się nadajesz. tylko, że takich jak ty jest niewielu, jesteś niereprezentatywny, zwłaszcza dla kategorii wiekowej poniżej 30 lat.
zas,
nie porównuje cbt do nofap. oczywiście CBT bezpośrednio pomaga nam z naszymi problemami i w zwalczaniu fobii jest zdecydowanie lepszym wyjściem, jak nie najlepszym dostępnym rozwiązaniem.
ale nie wiem czemu taki jogging ma być bardziej efektywny od nofap. to jest taka okołoterapeutyczna metoda.
nawet cbt to przecież nie jest jedna rzecz, jak jedna konkretna bryła. może składać się ona z wielu elementów jak zauważanie negatywnych myśli i nazywanie ich patologicznymi kłamcami, kontrowanie ich, systematyczne czytanie pewnych tekstów by wbić do głowy strategie, nastawienie 'to nic wielkiego, zrozumienie paradoksu że im mniej walczymy z lękiem tym lepiej, planowanie drabinki ekspozycji no i realizowanie tego planu. to są małe bloczki, strategie, które razem mogą pomóc ze znacznie większym prawdopodobnieństwem niż jeśli tylko np. planował ekspozycję i na tym kończył.
nofap, siłka, dbanie o posturę, wygląd, fajne ubrania to metody okołoterapeutyczne no i jak napisał uno grosz do grosza a zbierze się kokosza. nie ma hop siup, jedna metoda i z dnia na dzień koniec (choć jestem prawie pewien że sam o tym wiesz).
no ale tobie pewnie abstynencja nie pomoże, ze wzlgędu na efekt nocebo. nawet jeśli to jest tylko placebo to są ludzie którzy wierzą, że to pomaga a to jest już wystarczający powód by to robić, a raczej nie robić tego ludzie umierają na zawał w afryce bo dowiadują się, że ktoś im zrobił laleczkę voodoo. ludzie leczą się z raka dzięki placebo (potem jeśli dowiedzą się że to placebo to często choroba się zaraz nawraca). znajdź coś w co uwierzysz, nie bądź takim sceptykiem
czemu 7 dni abstynencji. ze względu na osławiony na internecie 7 day challenge.
co do fanatyzmu, to spoko daleki jestem od tego. udało mi się dwa razy 40-50 dni wytrzymać, choć pewnie z parę razy podczas tych serii przejrzałem porno (nie doszło do niczego więcej hehe). no i te niby wielkie okropne poczucie winy związane z złamaniem tego postanowienia. no bez przesady, człowiek jest na siebie zły, ale jedzie się dalej, trzeba powstać i wyrobić kolejny rekord haha. mam większe problemy niż 'poczucie winy' z tym związane, nie frojdyzuj mi tu