20 Sie 2013, Wto 9:32, PID: 360748
to jest ciekawa kwestia, tym bardziej ze dotyczy rowniez kobiet (przyzwyczajanie sie do okreslonych bodzców to sprawa miedzygatunkowa).
kto wie czy to, ze (podobno) wiekszosc kobiet, przynajmniej na poczatku wspolzycia (co moze oznaczac kilka lat) nie odczuwa przyjemnosci z penetracji, nie jest spowodowane brakiem wyuczenia sie reakcji przyjemnosc+penetracja, badz przyzwyczajeniem sie jedynie do podrazniania lechtaczki (poza strachem przed ciaza, albo negatywnym stosunkiem do seksu itd).
podobno wiekszosc kobiet (nie mam danych z badan). dlaczego nikt o tym nie wie then?
wedlug artykulu, wystarczyloby kilka czy kilkanascie tygodni i odpowiednie nastawienie partnera, by poradzic sobie z tym (przynajmniej w przypadkach ktore nie wymagaja pomocy seksuologa). Ale zamiast tego wiele ludzi woli meczyc sie latami myslac, ze sa (tutaj zacytuje kogos) "niedojebani". Strach przed kompromitacja: "slaby ze mnie lovelas", "jestem oziebła jak pniak w zimie" itd. Ludzie nie rozmawiaja w lozkach. Why?
Trafia mi sie spotkac potem dziewczyne, ktora miala kilku partnetow i juz kilka dluzszych lat wspolzycia za soba, ktora mowi, ze dopiero seks z ostanim dawal jej przyjemnosc. W glowie zachodzi dysonans. Kilku kochanków i tylko z ostatnim? To po co miala tych facetow? Czy oni wszyscy byli tacy kiepscy? Udawala caly czas? Czy oni w ogole o tym rozmawiali?
Spotykalem i czterdziestoletnie kobiety, ktore tez - 0 satysfkacji przez cale zycie. Zeby nie poczuc sie "niedojebanymi" to bardzo szybko uznaly, ze seks to nie ich "branża" i nie wglebialy sie w temat nigdy. Well, dopiero wiele lat pozniej.
Wszystko to zadziwia. Jak z pozoru nieduze problemy, stosunkowo latwe do przezwyciezenia, sciagaja powazne konsekwencje, gdy z seksem miesza sie voodoo (albo nie rozmawia w ogole). No ale jak przeczyta sie chocby tytul tego tematu 'masturbacja a fobia' - ktory niestety nie jest prowokacją i pierwszy wpis, to sie nie trudno dziwic
anyway, konczac tyrade, ye, to jest dobry argument za abstynencją.
kto wie czy to, ze (podobno) wiekszosc kobiet, przynajmniej na poczatku wspolzycia (co moze oznaczac kilka lat) nie odczuwa przyjemnosci z penetracji, nie jest spowodowane brakiem wyuczenia sie reakcji przyjemnosc+penetracja, badz przyzwyczajeniem sie jedynie do podrazniania lechtaczki (poza strachem przed ciaza, albo negatywnym stosunkiem do seksu itd).
podobno wiekszosc kobiet (nie mam danych z badan). dlaczego nikt o tym nie wie then?
wedlug artykulu, wystarczyloby kilka czy kilkanascie tygodni i odpowiednie nastawienie partnera, by poradzic sobie z tym (przynajmniej w przypadkach ktore nie wymagaja pomocy seksuologa). Ale zamiast tego wiele ludzi woli meczyc sie latami myslac, ze sa (tutaj zacytuje kogos) "niedojebani". Strach przed kompromitacja: "slaby ze mnie lovelas", "jestem oziebła jak pniak w zimie" itd. Ludzie nie rozmawiaja w lozkach. Why?
Trafia mi sie spotkac potem dziewczyne, ktora miala kilku partnetow i juz kilka dluzszych lat wspolzycia za soba, ktora mowi, ze dopiero seks z ostanim dawal jej przyjemnosc. W glowie zachodzi dysonans. Kilku kochanków i tylko z ostatnim? To po co miala tych facetow? Czy oni wszyscy byli tacy kiepscy? Udawala caly czas? Czy oni w ogole o tym rozmawiali?
Spotykalem i czterdziestoletnie kobiety, ktore tez - 0 satysfkacji przez cale zycie. Zeby nie poczuc sie "niedojebanymi" to bardzo szybko uznaly, ze seks to nie ich "branża" i nie wglebialy sie w temat nigdy. Well, dopiero wiele lat pozniej.
Wszystko to zadziwia. Jak z pozoru nieduze problemy, stosunkowo latwe do przezwyciezenia, sciagaja powazne konsekwencje, gdy z seksem miesza sie voodoo (albo nie rozmawia w ogole). No ale jak przeczyta sie chocby tytul tego tematu 'masturbacja a fobia' - ktory niestety nie jest prowokacją i pierwszy wpis, to sie nie trudno dziwic
anyway, konczac tyrade, ye, to jest dobry argument za abstynencją.