21 Lut 2013, Czw 1:33, PID: 340216
kiepsko się stało, że samookaleczanie teraz jest niby przypisywane "nastolatkom emo", bo to jest poważny problem; ja cięłam się przez długi czas regularnie, od nożyczek przeszłam do żyletek i im więcej krwi ciekło tym czułam się, w sumie nie wiem nawet jak to określić; ale jakoś tak kiedy osiągnęłam koszmarny poziom cierpienia, którego już nie potrafiłam znieść, takiego cierpienia "w środku", że aż mnie rozrywało, miałam jakiś taki wewnętrzny przymus zadania sobie bólu fizycznego, jakoś przeniesienia tego wewnętrznego koszmaru na coś "widzialnego" i zewnętrznego; poza tym do tego dochodziło jeszcze bardzo niskie poczucie własnej wartości i taka niewytłumaczalna satysfakcja z zadawania sobie bólu