PhobiaSocialis.pl
Sdkddkddkdk - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Depresja, dystymia (https://www.phobiasocialis.pl/forum-38.html)
+--- Wątek: Sdkddkddkdk (/thread-7229.html)

Strony: 1 2 3


Sdkddkddkdk - etyfka - 04 Mar 2012

Bdjeieo


Re: Sdkddkddkdk - BlankAvatar - 04 Mar 2012

ciecie sie nic Ci nie da. nie zagluszy bolu i nie sprawi, ze zmienisz swiat. pozostana tylko brzydkie blizny


Re: Sdkddkddkdk - gość - 04 Mar 2012

Nie, bo potrzebuję rąk D:
Tak poza tym po ci się ciąć? Żeby oszpecić się do końca życia? Żeby więcej pocierpieć? Poplamić dywan? Od myśli samobójczych do samobójstwa jeszcze jest długa droga, a cięcie uważam najwyżej za chęć zwrócenia uwagi na siebie i swoje problemy. W twoim przypadku to odpada, bo masz 15 lat i bez wiedzy rodziny nie mogłabyś jechać do psychiatry ani chodzić na terapię. Nie wiem czy masz na myśli samą siebie, ale jeżeli tak to weź pod uwagę, że masz DOPIERO 15 lat i zanim wejdziesz w dorosłość to twoje życie może zmienić się o 180 (cholera, na klawiaturze nie ma stopni?) i później nikt nie będzie pamiętał o twoich problemach z gimnazjum. Jakbym ja zaczynał w twoim wieku terapie, to na pewno teraz byłoby mi lżej.
Ehhh


Re: Sdkddkddkdk - uno88 - 04 Mar 2012

Ciąłem się ze 2 razy. Nikt nie widział śladów, ból rzeczywiście zelżał ,blizny mam do dzisiaj. Wg. mnie jak się jest w takim stanie co ja wtedy to innej rady po za lekami nie ma. Pech chciał ,że z lekami nie trafiali dla mnie ,a żadne pierdoły, terapie i rozmowy na ,aż taki ból nie pomagały. To tak jakby niewyrażonych emocji było zbyt wiele ,a wyrazić można było tylko przez destrukcje lub autodestrukcje. Prób samobójczych nie polecam bo w szpitalu po za upokorzeniem ,niczego innego się nie znajdzie. Nie ma co liczyć na zrozumienie ,czy cokolwiek innego. Generalnie medycyna zrozumienie daje poprzez psychologów ,a leki poprzez psychiatrów. W państwowym szpitalu jedni i drudzy będą mieć Cię w dup*e. Za dużo pracy ,za małe pensje.


Re: Sdkddkddkdk - gośćd - 04 Mar 2012

...


Re: Sdkddkddkdk - gość - 04 Mar 2012

No oke, sam nie raz myślałem o samobójstwie, ale doszedłem do wniosku, że żadne półśrodki nie mają sensu. Albo robimy hop, albo nie. Nie zamierzałem później świeci oczami przed rodzicami, sąsiadami, kolegami itd. w przypadku gdyby mi się nie udało. Teraz wiem, że wszystkie takie zachowania nie mają sensu. Może w waszych przypadkach było gorzej, dlatego posunęliście się krok dalej niż ja, dlatego nie chcę was oceniam ani krytykować. Po prostu nie mogę zrozumieć, jak okaleczając samego siebie ktoś może czuć ulgę w cierpieniu. To tak, jakby na ból ręki najlepsze było jej odcięcie - jeszcze więcej bólu.


Re: Sdkddkddkdk - uno88 - 04 Mar 2012

user52 napisał(a):To tak, jakby na ból ręki najlepsze było jej odcięcie - jeszcze więcej bólu.

Nie uwzględniasz najważniejszego. Ból psychiczny to inny ból ,niż ból fizyczny. Można powiedzieć ,że o wiele gorszy bo nie wiesz dlaczego boli ,ani co zrobić ,aby przestało. Nie wiesz ,czy w ogóle przestanie. I jest odwrotnie ,niż w Twoim przykładzie bo lżejszym i kontrolowanym bólem zagłusza się ten większy i niezależny od nas. Jeśli ból psychiczny jest nie do zniesienia to przed desperacją powstrzymuje tylko nadzieja ,że się po prostu skończy. Jeśli umiera nadzieja ,że się kiedykolwiek skończy to następuje targnięcie się na życie. Bo śmierć to koniec bólu (zdania są podzielone). Aby to pojąć wystarczy uznać ,że każdy ma określony próg wytrzymałości i jak popada w desperację to znaczy ,że ten próg jest tuż tuż. Cięcie się to przejęcie kontroli. Kontrolujesz poziom bólu, jego ilość itd. Wiesz ,dlaczego boli i wiesz ,że przestanie bo rana się zagoi. Jednocześnie przenosząc uwagę z psychicznego na fizyczny ,ten pierwszy jest mniejszy. Oczywiście nie czuję się ekspertem. Zdarzyło mi się 2 razy ,a są osoby ,które robią to regularnie. Samego cięcia się nie polecam i radzę udać się do psychiatry po leki.


Re: Sdkddkddkdk - ostnica - 05 Mar 2012

Upiornie brzmi temat tego wątku... aż się prosi o dodanie ankiety z opcjami do wyboru m.in. "tak, robię to co czwartek" i "minimum dwa razy dziennie". Nie chcę być źle zrozumiana, nie mam zamiaru umniejszać sprawy, wręcz przeciwnie - określenie "cięliście się" wrzucone w tak widocznym miejscu jest przekroczeniem mojej granicy wytrzymałości i chciałam to powiedzieć. Ale widocznie taki temat jest potrzebny, skoro tu zaistniał. Nie cięłam się, jestem przerażona, że przez to przeszliście.


Re: Sdkddkddkdk - stap!inesekend - 05 Mar 2012

Nie, nie... Racjonalne hamulce hamowały mnie też przed połykaniem tabletek i rzucaniem talerzami w ścianę.


Re: Sdkddkddkdk - etyfka - 05 Mar 2012

Sjjdjdjd


Re: Sdkddkddkdk - JakemJa - 07 Mar 2012

ostnica napisał(a):Nie cięłam się, jestem przerażona, że przez to przeszliście.

Ja również nie, czytając ten temat zrobiło mi się straszliwie słabo. Pisząc to teraz ledwo wciskam klawisze.


Re: Sdkddkddkdk - etyfka - 10 Mar 2012

@JakemJa


Re: Sdkddkddkdk - ines678 - 12 Mar 2012

mnie jeszcze na cięcie nie wzieło,nie mam odwagi ale coraz czesciej mam mysli samob....


Re: Sdkddkddkdk - fobka - 12 Mar 2012

Tak, zdarzało mi się to dość często. I nie dla zwrócenia na siebie uwagi, bo prawie nikt nie widział. Miałam taki moment w życiu, że uczucie bezsilności i wewnętrzny ból mnie niszczyły. Postanowiłam zagłuszyć to bólem fizycznym, czułam wielką ulgę, ale też to była forma ukarania siebie za to jaka byłam. Nie będę się wdawać w szczegóły, bo widzę reakcję niektórych osób tutaj. Ciężko było mi przestać, ale skłamałabym mówiąc, że nie mam czasem pragnienia na taką ulgę. Niestety...


Re: Sdkddkddkdk - Sosen - 13 Mar 2012

Chyba chciałbym, żeby mnie to przerażało, bo to oznaka jakiejś wrażliwości, ale ja generalnie zawsze lubiłem krew. Nigdy się nie ciąłem, ale zawsze jak coś sobie rozwaliłem, to się śmiałem, zamiast płakać. Kiedyś brat zamknął drzwi przede mną(gdy akurat byłem w amoku przez niego spowodowanym), pociąłem sobie rękę i nogę, krew w całym domu, matka w rozpaczy, a ja się śmiałem w wannie pełnej krwi.


Re: Sdkddkddkdk - ostnica - 13 Mar 2012

(Parafrazując Eliot Reid z "Chożych doktorów" i jej słowa "każdy dochodzi jak może")
- każdy odreagowuje jak może.


Re: Sdkddkddkdk - Pomoranin - 26 Mar 2012

Jeszcze się nie ciąłem, ale wydaje mi się, że to w większości przypadkach rozpaczliwa próba zwrócenia na siebie uwagi. Dla mnie to straszne i proszę jeśli mielibyście się ciąć to lepiej już kopnąć, zniszczyć jakiś przedmiot.

W pewnym momencie nadchodzi taka chwila gdy poziom 'olewania' nas ze strony świata przekracza normę i wtedy właśnie mam ochotę podciąć sobie żyły, ale zamiast tego wolę zbić szklankę o ziemię. Potem chwila satysfakcji i ulgi, jednak po kilku minutach przychodzi ogromne poczucie winy.


Re: Sdkddkddkdk - Itsuu - 26 Mar 2012

Cięłam się może 2,3 razy. Ostatnio w listopadzie albo na początku grudnia zeszłego roku. Nie były to jakieś okropne sznyty, jakie widzi się na akcjach o samookaleczniu się itd. Ale krwi było sporo. Byłam w okropnych stanie, dlatego to zrobiłam. Coś siedziało we mnie, w środku i jedyną drogą(jaką wtedy wymyśliłam) aby się tego choć trochę pozbyć, był widok płynącej krwi...jak psychol jakis, naprawdę. Ulżyło mi trochę jak to zrobiłam. Ślady mam do dzisiaj i to dosyć wyraźne, wiec szybko nie znikną, o ile w ogóle. Ale nie jestem tym specjalnie zmartwiona. Mam dość dużo róznych blizn na całym ciele, wiec parę mniej czy więcej- co to za różnica.
Nie powiem, że chciałam przez to zwrócić na siebie uwagę. Zrobiłam do dla siebie samej. Chciałam to kiedyś powiedzieć siostrze, ale oczywiście blokada. Może kiedyś jej powiem. Teraz te blizny są dla mnie pamiątką. Pamiętam ten wieczór i pamiętam co się ze mną wtedy działo. Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy.


Re: Sdkddkddkdk - jackie - 16 Kwi 2012

Ja okaleczałam się nieraz na wiele sposobów. Nikt blizn i ran nie widział, z wyjątkiem najbliższej mi osoby, która ujrzała je mimo mej woli. Dlaczego to robię? Bo lubię ból. To mój sposób na poczucie CZEGOKOLWIEK, na wyrwanie się z tej obojętności. Może to być też coś w rodzaju protestu - irytuje mnie przywiązanie ludzi do wyglądu i do tego, że należy o niego dbać. Kto powiedział, że ciało ma być nieskazitelne i piękne? Społeczeństwo oczekuje ode mnie, że będę taka, a nie inna. Okaleczam się więc dlatego, że jest to moje ciało, i MOGĘ z nim to zrobić - nie muszę trzymać się w ryzach tego, co jest mi narzucane. Czuję wtedy też ulgę - to swoisty sposób na radzenie sobie ze złością, stresem i napięciem. Nie lubię ludzi. Jako gatunku. Przez to nie lubię też siebie. Nie uważam, by okaleczanie się miało cokolwiek wspólnego z wołaniem o pomoc. To raczej jeden ze sposobów radzenia sobie z ciężarem, bólem istnienia, który się dźwiga na ramionach. Przyjemnie jest też patrzeć na własną krew, a z czasem na gojącą się ranę, daje to uczucie takiego...ukojenia. Moja własna oaza spokoju.


Re: Sdkddkddkdk - Itsuu - 16 Kwi 2012

jackie napisał(a):To raczej jeden ze sposobów radzenia sobie z ciężarem, bólem istnienia, który się dźwiga na ramionach. Przyjemnie jest też patrzeć na własną krew, a z czasem na gojącą się ranę, daje to uczucie takiego...ukojenia. Moja własna oaza spokoju.

Coś w tym jest. Kiedy widzę płynącą krew, to mam wrażenie jakby to, co siedziało we mnie "wypływało" wraz w z nią. I to faktycznie była jakaś ulga.

Nie uważam tego jednak za mądry sposób radzenia sobie z problemami ;\ Kiedy się cięłam, to czułam własną bezsilność, że nie potrafię wymyślić czegoś mniej destrukcyjnego. Choć myślałam też wtedy:"Wolę już sobie zrobić krzywdę, niżbym miała ją zrobić komuś innemu".


Re: Sdkddkddkdk - vergissmeinnicht - 23 Kwi 2012

Podpinam sie pod Jackie. Mialam taki dosc dlugi okres w zyciu, ze siegalam po zyletke i z chirurgiczna dokladnoscia robilam sobie sznyty na biodrach i brzuchu - co bylo o tyle skuteczne, ze bol towarzyszyl mi caly czas az do zagojenia (spodnie zwykle ocieraly te miejsca). Robilam tak zawsze, kiedy nachodzila mnie ochota na placz, bol fizyczny automatycznie powodowal rozluznienie a nawet ulge. Nie wiem, na jakiej zasadzie to dzialalo, ale wystarczylo kilka mocniejszych ciec, chec placzu znikala i cala gorycz temu towarzyszaca. Przedmowcy mysle doskonale znaja to uczucie.
Nie byla to chec zwrocenia na siebie uwagi, bo sznyt w ogole nie bylo widac. Zreszta nie chcialam, by ktokolwiek o nich wiedzial. Nazwalabym to raczej krwawym rozrachunkiem z sama soba.
Poza tym u mnie mialo to tez charakter martwego kola : jestes beznadziejna - narastajaca chec placzu - uzalasz sie nad soba - sieganie po zyletke - jestes beznadziejna i slaba, bo znowu sie skaleczylas... I tak dalej, i tak dalej..


Re: Sdkddkddkdk - jola3700 - 19 Maj 2012

Ja się cięłam wiele lat temu. Sznyt paskudny został.Teraz się go wstydzę i zakrywam zegarkie.


Re: Sdkddkddkdk - Aniriti - 10 Cze 2012

Tak, czasem się tnę jak juz nie wytrzymuję tego strachu i bezsilności, a potem nosze dziesiątki bransoletek żeby to zasłonić...


Re: Sdkddkddkdk - MarszałekFoch - 15 Cze 2012

W wieku ca. 8-9 lat miałem takie schizy (że też nikt nie zauważył wtedy że coś nie tak) że wołałem 'Dajcie mi nóż' w celu draśnięcia się dla zwrócenia uwagi :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Mówię wam teraz, że ciachanie się nie ma sensu. Jak patrzę teraz na przecięty palec, przez którego szerokość nieco wyżej pierwszego zgięcia spogląda mięcho nie powleczone skórą (na zjeżdżalni w akwaparku złapałem się za plastikową, ostrą krawędź zewnętrzną, ucierpiały też ale lżej 2 inne palce) to mi się robi przykro.


Re: Sdkddkddkdk - Don't Hurt Me - 26 Lis 2012

Ja chciałam zobaczyć jak to jest. Ciachnęłam się za pierwszym razem w 1 miejscu ale bardzo lekko. Nic mi nie ulżyło. Tylko trochę krwi pokapało i trochę pobolało. Tak samo wyglądało następne kilka razów. Zostały mi tylko blizny i żałuję. Nie warto się ciąć, już lepiej rzucać talerzami, tylko z dala od ludzi.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.