06 Paź 2012, Sob 8:59, PID: 319179
Hm ale się porobiło... Nie poszłam w piątek do szkoły i już totalnie mi odbiło, nie mogłam przestać płakać, nie chciało mi się jeść ani nic... Pisałam do mamy, że nie chcę iść do szkoły, ale mi kazała, byłam na przystanku chyba z 20 minut ale wróciłam w końcu do domu. Mama była na mnie zła i mi napisała, że albo mam iść do szkoły, albo pojechać do tej poradni. Ale nie mogłam przestać płakać, więc jak bym miała w takim stanie jechać tramwajem. W końcu jakoś zasnęłam, a moja mama później powiedziała mi, ze dzwoniła do tej pierwszej pani psycholog i ta psycholog dzwoniła do tej psychiatry, która mnie tak rozumiała i ona (psycholog) powiedziała, ze jak nie chcę, to żebym nie szła do szkoły i że ona mi spróbuje załatwić nauczanie indywidualne i jakieś skierowanie do szpitala... Nie wiem po co do szpitala? No ale w czwartek mam iść do tej poradni i jakaś komisja będzie (eh już samo słowo komisja mnie stresuje). I podobnież ta psycholog powiedziała, ze tamta druga psychiatra powinna mi już wystawić te skierowanie czy coś, do ośrodka w Zagórzu. Ale to chyba moja wina, że tak wyszło, bo to ja nie powiedziałam tej drugiej pani psychiatrze o tym, jak głęboki jest mój problem, no ale nie umiem powiedzieć komuś tak wprost, że nie widzę sensu życia. Pokręcone to wszystko i nie wiem czy na dobre mi wyjdzie nauczanie indywidualne, jeśli w ogóle uda mi się je zdobyć. A to ze szpitalem, to chodzi o szpital psychiatryczny? Właśnie myślę, że jakbym była w ośrodku to by było najlepiej, a jakbym stamtąd wyszła to bym mogła *może* chodzić do normalnej szkoły.