16 Wrz 2012, Nie 12:01, PID: 316567
Hm, powiem tak - we wczesniejszym etapie życia moja nieśmiałość była we mnie głęboko zakorzeniona, podobnie jak u niektórych, przez pewne wartości wpajane mi przez rodzinę, wychowywanie pod kloszem przez długi czas, a co za tym poszło - problemami z adaptacją w klasie. Jednak myślę, że w podst i w gim było o tyle dobrze, że niekiedy udawało nam się ze sobą zgrać, głównie na wycieczkach klasowych - szczególnie to było widać w podst. Prócz tego występy teatralne, konkursy recytatorskie i inne konkursy nie były mi straszne. Jakoś pod koniec gim zaczynało wszystko kuleć we mnie, m.in. przez WF i nieco gorsze relacje z ludzmi niz w podst, aż w końcu w LO nastało we mnie apogeum. Z drugiej strony poza życiem szkolnym ze znajomymi jakoś wtedy udawało mi się żyć, ale jednak w pewnych sytuacjach nieśmiałość się ujawniała. W LO zaś był koszmar, spowodowany m.in tym, że od samego początku 1 klasy pewna część ludzi z góry mnie uznała za dziwną, ponieważ jakaś dziwna dziewczyna, która mnie kojarzyła z gim, coś tam im o mnie wpoiła i długi czas nie dawali mi się poznać. To było okropne, ale świadczyło tylko o tych dziewczynach, że uwierzyły jakiejś debilce. No nic, dziwię się sobie, że nie podjęłam się przeniesienia się do innej klasy czy szkoły, ale to, że przetrwałam z tymi głąbami, to chyba świadczy tylko o mojej zarówno wytrwałości jak i głupocie.
Teraz jestem na studiach, moja nieśmiałość jest znacznie mniejsza, głównie przez to że trafiłam na akceptujące mnie środowisko i uwolniłam się spod klosza Czyli tak naprawdę teraz nie mam już powodów do bycia nieśmiałą, bo mogłam zacząć swoje życie od zera. Mimo to wszystkie wcześniejsze doświadczenia zostawiły tak głęboką rysę w mojej psychice, że całkowite zagojenie tej rysy jeszcze trochę potrwa. Prócz tego z powodu wady wymowy mam problemy w załatwianiu spraw oficjalnych, a z rodziną moje relacje też są mimo wszystko nadal jakieś dziwne (ewidentnie traktują mnie jeszcze jak dziecko).
Ja myślę, że jeśli ktokolwiek jest minimalnie nieśmiały i nie umie sobie radzić z pewnymi sytuacjami, to na pewno ma ku temu powody, choćby to były jakieś jego irracjonalne przekonania, które się zrodziły w głowie.
Teraz jestem na studiach, moja nieśmiałość jest znacznie mniejsza, głównie przez to że trafiłam na akceptujące mnie środowisko i uwolniłam się spod klosza Czyli tak naprawdę teraz nie mam już powodów do bycia nieśmiałą, bo mogłam zacząć swoje życie od zera. Mimo to wszystkie wcześniejsze doświadczenia zostawiły tak głęboką rysę w mojej psychice, że całkowite zagojenie tej rysy jeszcze trochę potrwa. Prócz tego z powodu wady wymowy mam problemy w załatwianiu spraw oficjalnych, a z rodziną moje relacje też są mimo wszystko nadal jakieś dziwne (ewidentnie traktują mnie jeszcze jak dziecko).
Ja myślę, że jeśli ktokolwiek jest minimalnie nieśmiały i nie umie sobie radzić z pewnymi sytuacjami, to na pewno ma ku temu powody, choćby to były jakieś jego irracjonalne przekonania, które się zrodziły w głowie.