16 Kwi 2012, Pon 10:25, PID: 298711
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16 Kwi 2012, Pon 10:26 przez jackie.)
Ja okaleczałam się nieraz na wiele sposobów. Nikt blizn i ran nie widział, z wyjątkiem najbliższej mi osoby, która ujrzała je mimo mej woli. Dlaczego to robię? Bo lubię ból. To mój sposób na poczucie CZEGOKOLWIEK, na wyrwanie się z tej obojętności. Może to być też coś w rodzaju protestu - irytuje mnie przywiązanie ludzi do wyglądu i do tego, że należy o niego dbać. Kto powiedział, że ciało ma być nieskazitelne i piękne? Społeczeństwo oczekuje ode mnie, że będę taka, a nie inna. Okaleczam się więc dlatego, że jest to moje ciało, i MOGĘ z nim to zrobić - nie muszę trzymać się w ryzach tego, co jest mi narzucane. Czuję wtedy też ulgę - to swoisty sposób na radzenie sobie ze złością, stresem i napięciem. Nie lubię ludzi. Jako gatunku. Przez to nie lubię też siebie. Nie uważam, by okaleczanie się miało cokolwiek wspólnego z wołaniem o pomoc. To raczej jeden ze sposobów radzenia sobie z ciężarem, bólem istnienia, który się dźwiga na ramionach. Przyjemnie jest też patrzeć na własną krew, a z czasem na gojącą się ranę, daje to uczucie takiego...ukojenia. Moja własna oaza spokoju.