07 Paź 2011, Pią 14:56, PID: 274421
Michał, wydaje mi się, ze ja z wieloma swoimi problemami sobie zaczynam dobrze radzić, nie potrafię siebie obwiniać w tej znajomości, bo często podejmowałam próby porozumienia się znim, szczerej rozmowy, wyrażałam swoje potrzeby, oczekiwania, on nie potrafił mi nic powiedzieć nt. naszej relacji. Nie jest tak, że osoba z problemami nie może wchodzić w związek, myślę, że wielu ludzi ma problemy, a my należymy do tej nielicznej grupy, która się do nich przyznaje, ma samoświadomość, to uważam za sukces i podstawę dobrej relacji z innymi ludźmi.
Wierzcie mi fobicy, w porównaniu z nim jesteście super normalni i zdrowi emocjonalnie. On ma zero samoświadomości. Gdy pojawi się problem w relacjach i gdy mu o nim mówię albo mówię co czuję albo jaki ja mam problem ze sobą to najczęściej ucieka do domu, często też zaprzecza istnieniu problemu albo racjonalizuje. Przez dwa tygodnie nie dawał znaku życia, więc napisałam mu w sms-ie, że to koniec znajomości, że już nie chcę się z nim spotykać, że nie spełnia moich oczekiwań, że dla niego to pewnie niezobowiązująca znajomość, że mnie olewa, nie zadzwoniłam, bo on boi się rozmawiać przez telefon, więc napisałam. Teraz mnie zasypuje sms-ami, że to ja się nie odzywałam przez dwa tygodnie a nie on, że nie rozumie mojego zachowania i jest zdziwiony, że się do niego nie odzywam, ma pretensje, że będę miała w weekendy szkolenie, że pewnie specjalnie się zapisałam w weekendy na szkolenie, aby się z nim nie spotkać. Odpisałam mu, że zapisałam się na szkolenie, żeby nie siedzieć samej w domu, bo on nie proponuje spotkania a ja mam już dosyć proszenia go o spotkanie, wykazywania inicjatywy, przecież nie będę siedzieć w domu i czekać, aż ten ciołek łaskawie poprosi mnie o spotkanie. To jest duże dziecko, które nic nie rozumie. Myślałam, że jak się przestał odzywać, to się ucieszy, że wreszcie się baby pozbył, a on mi ciągle łeb zawraca.
Wierzcie mi fobicy, w porównaniu z nim jesteście super normalni i zdrowi emocjonalnie. On ma zero samoświadomości. Gdy pojawi się problem w relacjach i gdy mu o nim mówię albo mówię co czuję albo jaki ja mam problem ze sobą to najczęściej ucieka do domu, często też zaprzecza istnieniu problemu albo racjonalizuje. Przez dwa tygodnie nie dawał znaku życia, więc napisałam mu w sms-ie, że to koniec znajomości, że już nie chcę się z nim spotykać, że nie spełnia moich oczekiwań, że dla niego to pewnie niezobowiązująca znajomość, że mnie olewa, nie zadzwoniłam, bo on boi się rozmawiać przez telefon, więc napisałam. Teraz mnie zasypuje sms-ami, że to ja się nie odzywałam przez dwa tygodnie a nie on, że nie rozumie mojego zachowania i jest zdziwiony, że się do niego nie odzywam, ma pretensje, że będę miała w weekendy szkolenie, że pewnie specjalnie się zapisałam w weekendy na szkolenie, aby się z nim nie spotkać. Odpisałam mu, że zapisałam się na szkolenie, żeby nie siedzieć samej w domu, bo on nie proponuje spotkania a ja mam już dosyć proszenia go o spotkanie, wykazywania inicjatywy, przecież nie będę siedzieć w domu i czekać, aż ten ciołek łaskawie poprosi mnie o spotkanie. To jest duże dziecko, które nic nie rozumie. Myślałam, że jak się przestał odzywać, to się ucieszy, że wreszcie się baby pozbył, a on mi ciągle łeb zawraca.