13 Mar 2011, Nie 13:50, PID: 243343
ZielonaMila napisał(a):... Wg mnie nie ma czegoś takiego jak FOBIA SPOŁECZNA. To tylko nie posiadanie takich rzeczy jak pewność siebie , brak asertywności , nieśmiałość. ...Czego nie ma, a co jest?
1. Po pierwsze piszesz o czymś. O czym piszesz jak tego nie ma?
2. Poza tym nazywasz to "tym", a na dodatek piszesz, czym to "coś" jest. Dokładnie wymieniasz.
3. Więc czego nie ma, a co jest?
4. Może masz na myśli, że fobia społeczna to nie jest choroba?
5. Co za różnica, czy to choroba, czy nie? Nazwy to kwestia umowna. Jak to nie choroba, tylko zespół jakichś braków, dolegliwości to nie zmienia się faktu, że ludzie potrzebują pomocy.
6. Czy z tego, że to nie choroba lub nie ma f/s wynika, że wszystkim cudownie ustąpią objawy niewiadomoczego? Nie. Myślę, że nazwanie czegoś i używanie tej nazwy nie przynosi żadnej szkody.
7. Dziwi mnie fakt, że jako lekarz (tak masz w profilu), twierdzisz że nie ma fobii społecznej.
a) Czy społeczność lekarska w jakiej jesteś też podziela ten pogląd?
- jeśli tak to jaka to społeczność?
- jeśli nie, to co na to mówią?
- czy jesteś samozwańczym psychologiem, czy mógłbyś pokazać skan odpowiednich dokumentów to stwierdzających?
Nie chce mi się czytać całego wątku, ale pewno to zrobię, wtedy tu coś dopiszę.
edycja1, @ZielonaMila, post No243111:
Opisałeś swoją historię bardzo zdawkowo. Dwa miesiące nie wychodziłeś z domu? Masakra, toż to chyba najcięższy przypadek f/s społecznej, z jakim się zetknąłem w życiu. Wybacz ironizowanie, ale po pierwszym poście, to ja myślę, że Ty miałeś po prostu załamanie i kto wie, czy po prostu nie lekkie. (zastrzegam, to są moje wrażenia po przeczytaniu postu no243111) Tak jeszcze dopowiadając, to najczęściej z bagna nie sposób się wydostać samodzielnie (zwłaszcza po przekroczeniu pewnego "progu").
edycja2, @ZielonaMila, post No243172:
Problem może polegać na tym ZielonaMila, że Ty wiesz, co czułeś Ty, ale nie wiesz, co czują inni. Może byli niżej niż Ty? Krótko pisząc, może ktoś jest/był w bardziej beznadziejnej sytuacji, może był bardziej chory. Tak, bo ta dolegliwość upośledza. To nie jest normalne. To jest niezdrowe. To jest chore. Tak, stan braku równowagi psychicznej, normalności, zdrowia, to stan chorobowy. Oznaką tego, jak wiele ktoś przeszedł, jest dla mnie pokora. Nie widzę u Ciebie obfitości pokory. Tak, to że ktoś "czuje potrzebę" pozostawania w chorobie może mieć miejsce. Taki stan też nie jest stanem normalnym/zdrowych, jest stanem chorobowym.
@anikk, post No243174:
Faktycznie, może występować wiele przeszkód realnie uniemożliwiających walkę z przeciwnościami. Niektóre (czasem) takie przeszkody mogą być urojone. Czasem trzeba przejść żałobę, odżałować czegoś, wypłakać. Taka umiejętność jest cenna. Chyba pozwala pozbyć się negatywnych emocji związanych z czymś, przynajmniej do pewnego stopnia.
@Luna, post No243176:
Co do afirmacji mam niestety to samo. :<
edycja3:
Dalej już piszecie takie same myśli, jakie mam ja. Nie chce mi się, ani tego powtarzać, a tym bardziej opracowywać (pisać, redagować).