01 Sie 2010, Nie 23:55, PID: 217094
To jest bardzo dobry sposób żeby walczyć z fobią. Ja to nazywam "metodą małych kroczków". Lepszy centymetrowy krok niż dreptanie w miejscu. Niestety rezultaty są równie niewielkie. Oczywiście dużo spraw się ułatwiło... Rozmowy telefonicznie, załatwienie czegoś w urzędzie, rozmowa z szefem w pracy. Nie jest źle, ale czasami jeszcze głoś się załamie albo zaczynam piernicznyć o byle czym.
Trudniejsze kwestie jak nawiązywanie kontaktu z nowymi osobami, chodzenie (samemu) do miejsc gdzie jest dużo ludzi dalej są dla mnie barierą nie do przejścia... Gdy już czuję, że jest lepiej i mogę TO zrobić i jestem tuż tuż ... wszystko trafia szlag. Dzisiaj znowu moja ulubiona kelnerka powaiła mnie swoim pięknym uśmiechem, a ja jedyne co potrafiłem zrobić to podwinąć ogon i ucieć z moim żarciem na wynos. Ile już razy zbierałem siły żeby wreszcie po prostu zagadać (żadne tam umawianie się, po prostu zwykły smalltalk) nie potrafię policzyć...
Podsumowując, małe kroczki, jak najbardziej! Wszystko co nam pomaga nawet w małym stopniu należy wykonywać i to przy każdej okazji. Co do spraw grubszego kalibru (dla każdego może to być inna bajka) niestety rady nie mam...
Pozdrawiam! I byle do przodu
Trudniejsze kwestie jak nawiązywanie kontaktu z nowymi osobami, chodzenie (samemu) do miejsc gdzie jest dużo ludzi dalej są dla mnie barierą nie do przejścia... Gdy już czuję, że jest lepiej i mogę TO zrobić i jestem tuż tuż ... wszystko trafia szlag. Dzisiaj znowu moja ulubiona kelnerka powaiła mnie swoim pięknym uśmiechem, a ja jedyne co potrafiłem zrobić to podwinąć ogon i ucieć z moim żarciem na wynos. Ile już razy zbierałem siły żeby wreszcie po prostu zagadać (żadne tam umawianie się, po prostu zwykły smalltalk) nie potrafię policzyć...
Podsumowując, małe kroczki, jak najbardziej! Wszystko co nam pomaga nawet w małym stopniu należy wykonywać i to przy każdej okazji. Co do spraw grubszego kalibru (dla każdego może to być inna bajka) niestety rady nie mam...
Pozdrawiam! I byle do przodu