PhobiaSocialis.pl
Droga do sukcesu? - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-3.html)
+--- Dział: Pozytywne historie (https://www.phobiasocialis.pl/forum-23.html)
+--- Wątek: Droga do sukcesu? (/thread-4899.html)



Droga do sukcesu? - agus___xd - 16 Lip 2010

W ciągu ostatnich 3 miesięcy zrobiłam bardzo dużo rzeczy, które są dla mnie problemem i po każdej z nich tylko jedna myśl "nie było tak źle". Byłam 3 razy w skarbówce, raz w urzędzie miejskim, 3 albo 4 razy u dyrektorki, raz w sekretariacie, na zakończeniu roku nawet wyszłam na środek po dyplom przy całej szkole, byłam 2 razy na badaniach w poradni psychologiczno-pedagogicznej, raz nawet tam zadzwoniłam żeby przełożyć wizytę co mnie wiele kosztowało. W związku z upałami i chęcią popływania już parę razy wychodziłam bez makijażu (od 2 lat się bez niego nie pokazałam) byłam na 2 spotkaniach rodzinnych mojego chłopaka, zostałam u niego na noc, kiedy byli jego rodzice, co było dla mnie krępujące oraz też wiązało się z pokazaniem bez make-up'u (nie jemu bo jest przyzwyczajony, ale reszcie). No i byłam na plaży oczywiście, gdzie przy pierwszym razie czułam się z faktem, że jestem jedynie w stroju bardzo niepewnie, bo od 2 lat nie byłam na plaży, mimo że mieszkam koło morza i jeziora. Swangoz częściej bywam na plaży, a także w sklepie.
Każda następna rzecz przychodzi mi nieco łatwiej.

Może to jest klucz do sukcesu wpaść w taki trans, ciąg - robić co jakiś czas (dosyć często) coś co nie jest dla nas łatwe, aż wreszcie nowe i stresujące sytuacje staną się czymś normalnym.


Re: Droga do sukcesu? - soulja - 16 Lip 2010

...


Re: Droga do sukcesu? - klocek - 16 Lip 2010

Gratulacje. Idź do przodu.

Cytat:Może to jest klucz do sukcesu wpaść w taki trans, ciąg - robić co jakiś czas (dosyć często) coś co nie jest dla nas łatwe, aż wreszcie nowe i stresujące sytuacje staną się czymś normalnym.
Tak, byle z tym nie przesadzić. Trzeba robić to, na co ma się największą ochotę.

Rozważmy przykład: muszę pójść do sklepu i jednocześnie gdzieś zadzwonić. Obie sytuacje wywołują we mnie lęk, jednak w przypadku sklepu jest on mniejszy. Wybiorę wtedy właśnie pójście do sklepu.

Fobia ma swoje "fale" - raz jest większa, raz mniejsza. Moim zdaniem trzeba ją atakować właśnie wtedy, gdy jest słaba.

I nie wolno marnować okazji. Są takie rzeczy, które przyjdą tak czy owak. Np. muszę gdzieś zadzwonić. Jeżeli nie zrobię tego we wcześniejszym terminie, to i tak będę musiał to zrobić w późniejszym (bo w końcu przyjdzie kolega i zacznie pytać "zadzowiłeś już tam, czy nie?")
Kiedy więc fobia chwilowo się obniża, trzeba to wykorzystać i zadzwonić. Jeżeli tego nie zrobię, to potem będę musiał zadzwonić a być może mój nastrój będzie wtedy znacznie gorszy i będzie to dla mnie większy stres.


Re: Droga do sukcesu? - Jas - 30 Lip 2010

agus___xd napisał(a):W ciągu ostatnich 3 miesięcy zrobiłam bardzo dużo rzeczy, które są dla mnie problemem i po każdej z nich tylko jedna myśl "nie było tak źle".
No to gratuluję. Ja niestety mam raczej myśli: "było źle" :-(


Mała refleksja na dobranoc. - pałker - 01 Sie 2010

To jest bardzo dobry sposób żeby walczyć z fobią. Ja to nazywam "metodą małych kroczków". Lepszy centymetrowy krok niż dreptanie w miejscu. Niestety rezultaty są równie niewielkie. Oczywiście dużo spraw się ułatwiło... Rozmowy telefonicznie, załatwienie czegoś w urzędzie, rozmowa z szefem w pracy. Nie jest źle, ale czasami jeszcze głoś się załamie albo zaczynam piernicznyć o byle czym.

Trudniejsze kwestie jak nawiązywanie kontaktu z nowymi osobami, chodzenie (samemu) do miejsc gdzie jest dużo ludzi dalej są dla mnie barierą nie do przejścia... Gdy już czuję, że jest lepiej i mogę TO zrobić i jestem tuż tuż ... wszystko trafia szlag. Dzisiaj znowu moja ulubiona kelnerka powaiła mnie swoim pięknym uśmiechem, a ja jedyne co potrafiłem zrobić to podwinąć ogon i ucieć z moim żarciem na wynos. Ile już razy zbierałem siły żeby wreszcie po prostu zagadać (żadne tam umawianie się, po prostu zwykły smalltalk) nie potrafię policzyć...

Podsumowując, małe kroczki, jak najbardziej! Wszystko co nam pomaga nawet w małym stopniu należy wykonywać i to przy każdej okazji. Co do spraw grubszego kalibru (dla każdego może to być inna bajka) niestety rady nie mam...

Pozdrawiam! I byle do przodu :Stan - Uśmiecha się:


Re: Droga do sukcesu? - Empty Space - 05 Sie 2010

Kilka miesięcy temu oglądałem program w TVP: Helmut Schmidt – kanclerz poza służbą

To był taki reportaż, że wiecie, on mówił swoje prawdy życiowe itd. Powiedział m.in. coś ciekawego o lęku:


Przed lękiem nie można uciekać. Nie można udawać, że wszystko jest w porządku, gdy nie jest. Nie można tak żyć. Strach przychodzi wtedy, gdy zasypiamy. Jest z nami przez całą noc, budzimy się, czując że wszystko jest źle, że dalej się tak nie da żyć. Gdy śpimy, nie możemy zapanować nad tym, co ukrywamy w głębi umysłu. Jedynym wyjściem jest pokonywanie strachu. Gdy z nim walczymy, wszystko jest w porządku. Trzeba walczyć.

I Ty jesteś idealnym przykładem osoby, która podjęła walkę!
Przypomnijcie sobie wszyscy te słowa, gdy przyjdzie wam kiedyś stanąć w trudnej sytuacji. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Mi to dało dużo do myślenia.


Re: Droga do sukcesu? - Quinto - 29 Sie 2010

Dzięki, dajecie mi motywację.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.