23 Kwi 2008, Śro 19:40, PID: 20803
Karaibie, masz rację z tym, że biorąc pod uwagę nasze objawy i nasz stan, możemy fałszować (i to bardzo mocno!) obraz swojej sytuacji, a wtedy pasuje do naszej sytuacji 80-90% zaburzeń psychicznych! To jest bezsensowne, poza tym specjaliści też się często mylą (ciężko im się zresztą dziwić*, jak pacjenci opowiadają o sobie, tak jak siebie postrzegają, a więc tragicznie), jak widać na załączonym obrazku. Schizofrenia jest ciężką chorobą psychiczną, a z tego co czytam i widzę to Niered jest normalnym człowiekiem (tzn. fobikiem ), po prostu ma podobne problemy psychiczne jak my wszyscy, związane z samooceną, lękami itp., a nie poważnymi "uszkodzeniami umysłu" (czyli psychopatia, schizofrenia itd.)
*Chociaż jestem zdania, że specjalista powinien głębiej podchodzić do sprawy, a nie stawiać diagnozy tylko po opowiadaniach pacjentów i już, na poczekaniu, dawać leki.
Jeśli już pozbędziemy się depresji/dystymii, to walka z fobią stanie się dużo łatwiejsza, wg mnie to będzie tylko kwestia pracy i czasu. Bo najważniejsza jest motywacja do działania, którą depresja w sposób natychmiastowy zabija i odwraca w drugą stronę (tj. w "motywację" do lenistwa , wiem to po sobie).
Np. w sytuacji, w której mam zagadać do dziewczyny, jestem w stanie jakoś przezwyciężyć moje schematy, ale nie mam na ich miejsce nowych, tak jestem oderwany od rzeczywistości.
PS. Tak jeszcze co do tych naszych samodiagnoz. Ja już dawno przestałem je sobie stawiać, bo odkąd zacząłem wygrzebywać na wikipedii kolejne zaburzenia, większość do mnie pasowała "jak ulał".
Wg tych moich analiz, mam np. jednocześnie kilka osobowości Mam także socjopatię i kilka innych ciężkich schorzeń. Generalnie to już powinienem być dawno na oddziale zamkniętym, otulony w gruby kaftan i 24 godziny na dobę naćpany prochami 8)
Także te samodiagnozy to taka zbytnia wiara we własne odczucia, zamiast po prostu wziąć na wstrzymanie i wierzyć w zdrowy rozsądek. Jak można mieć kilka osobowości naraz, w tym te wykluczające się?
Pozdrawiam!
PS2. Szósty edit, lol.
*Chociaż jestem zdania, że specjalista powinien głębiej podchodzić do sprawy, a nie stawiać diagnozy tylko po opowiadaniach pacjentów i już, na poczekaniu, dawać leki.
Karaib napisał(a):a czy masz depresję?to naczynie połączone, z fobii może rozwinąć się depresja,a z depresji wyniknąć fobia. może łagodząc objawy depresji, łatwiej będzie się zmierzyć z fobią?Masz rację, z fobii zazwyczaj rozwija się depresja, a raczej dystymia (ja dystymię rozumiem przez depresję, której istnienia sami nie jesteśmi do końca świadomi, bo stała się naszą "częścią"). A ta z kolei jeszcze bardziej pogłębia fobię i fałszuje obraz rzeczywistości. Dlatego zawsze trzeba w pierwszej kolejności zająć się depresją, pobudzić jakoś te endorfiny, oczywiście najlepiej naturalnie (czyli jakąś aktywnością, pozytywnymi odruchami), a leki to w ostateczności.
Jeśli już pozbędziemy się depresji/dystymii, to walka z fobią stanie się dużo łatwiejsza, wg mnie to będzie tylko kwestia pracy i czasu. Bo najważniejsza jest motywacja do działania, którą depresja w sposób natychmiastowy zabija i odwraca w drugą stronę (tj. w "motywację" do lenistwa , wiem to po sobie).
Karaib napisał(a):uważam, że m.in. fobia społeczna wiąże się z zafałszowanym schematem myślenia na swój temat i na temat otaczającego świata. czy na to są jakieś leki?Znów mądrze prawisz i też chciałbym, żeby były na to leki. Ale niestety jedynym skutecznym i możliwym lekiem jest zmiana własnych myśli. Jednak te są jak rak, im dłużej czekasz, tym bardziej zatruwają umysł, w moim przypadku jest to straszne, od dłuższego ciągle przyłapuję się na tym, że moje schematy myślowe w każdym przypadku jakichś tam społecznych sytuacji są totalnie błędne i paskudnie "przyssane" do moich reakcji. Niestety ciężko mi jest z nimi walczyć, bo nie za bardzo mam je czym zastąpić.
Np. w sytuacji, w której mam zagadać do dziewczyny, jestem w stanie jakoś przezwyciężyć moje schematy, ale nie mam na ich miejsce nowych, tak jestem oderwany od rzeczywistości.
PS. Tak jeszcze co do tych naszych samodiagnoz. Ja już dawno przestałem je sobie stawiać, bo odkąd zacząłem wygrzebywać na wikipedii kolejne zaburzenia, większość do mnie pasowała "jak ulał".
Wg tych moich analiz, mam np. jednocześnie kilka osobowości Mam także socjopatię i kilka innych ciężkich schorzeń. Generalnie to już powinienem być dawno na oddziale zamkniętym, otulony w gruby kaftan i 24 godziny na dobę naćpany prochami 8)
Także te samodiagnozy to taka zbytnia wiara we własne odczucia, zamiast po prostu wziąć na wstrzymanie i wierzyć w zdrowy rozsądek. Jak można mieć kilka osobowości naraz, w tym te wykluczające się?
Pozdrawiam!
PS2. Szósty edit, lol.