02 Lip 2009, Czw 23:43, PID: 161365
Na pewno to nie Twoja wina i najgorsze co zrobisz, to jeśli zaczniesz obwiniać siebie.
Cóż Tobie radzić...
Obawiam się, że Ty już go kochasz - a w takim wypadku, nawet jeśli powiem - daj sobie spokój, bo to porani Ciebie, wykończy... to i tak nie posłuchasz , bo będziesz chciała za wszelką cenę mu pomóc...i będziesz czekała uparcie łudząc się, że "kiedyś", że "może"...
I bardzo dobrze! Bo jeśli jesteś pewna, że to "właśnie Ten", to zrób wszystko, żeby mu pomóc... Bądź przy nim w taki sposób, w jaki on tego potrzebuje - i nic ponadto! To jest bardzo trudne zadanie i właściwie niewykonalne, bo wymaga od Ciebie, żebyś zapomniała o sobie, o swoich pragnieniach i stała się "tylko" przyjacielem. Jeśli naprawdę kochasz (a nie jesteś tylko zakochana, bo zakochanie mija ), znajdziesz w sobie siłę. Ryzykujesz wiele, ale możesz zyskać wszystko.
Ktoś kiedyś powiedział, że gdy się kocha, trzeba przygotować się na cierpienie...
Pozdrawiam serdecznie
Edit. - komputer mi oszalał i nie raczył pokazać późniejszych postów tylko dwa pierwsze...
Weroniko piszesz:
Miłość uczy wychodzenia ze skorupy, rezygnacji ze stawiania siebie, swoich dążeń, pragnień, na pierwszym miejscu. Miłość jest w stanie zapanować nad FS. Gdy kochasz najważniejsze jest dla Ciebie Dobro Ukochanego.
Trzeba, żebyś rozważyła co dla Ciebie jest lepsze. Tylko Ty będziesz wiedziała najlepiej, czy masz o niego walczyć.
Czasem jest tak, że jeśli nie zrobisz kroku, nie podejmiesz decyzji, nie zadziałasz, to właśnie to będzie bardziej bolesne i opłakane w skutkach. Co lepsze - lękać się o to, czy zostaniemy odrzuceni i nic nie zrobić i potem do końca życia żałować zmarnowanej szansy, czy mimo wszystko podjąć ryzyko?
Rozumiem, że bezpieczniej nie podejmować ryzyka. Ja jednak bym je podjęła - na swoich "błędach" nauczyłam się przynajmniej tego, żeby nie czekać, bo nie wiadomo ile mamy jeszcze czasu.
...A może On ją nadal kocha. Może nie chce/nie potrafi zapomnieć o niej. Może to On właśnie żałuje swojej zmarnowanej szansy? Może to go tak zraniło, że postanowił się "zamknąć" i odsuwając się, chce Ciebie uchronić przed poranieniem...
I nigdy ktoś, kto naprawdę kocha nie robi tym z siebie "durnia" i nikt mądry nigdy nie oceni w ten sposób czyjejś miłości.
Cóż Tobie radzić...
Obawiam się, że Ty już go kochasz - a w takim wypadku, nawet jeśli powiem - daj sobie spokój, bo to porani Ciebie, wykończy... to i tak nie posłuchasz , bo będziesz chciała za wszelką cenę mu pomóc...i będziesz czekała uparcie łudząc się, że "kiedyś", że "może"...
I bardzo dobrze! Bo jeśli jesteś pewna, że to "właśnie Ten", to zrób wszystko, żeby mu pomóc... Bądź przy nim w taki sposób, w jaki on tego potrzebuje - i nic ponadto! To jest bardzo trudne zadanie i właściwie niewykonalne, bo wymaga od Ciebie, żebyś zapomniała o sobie, o swoich pragnieniach i stała się "tylko" przyjacielem. Jeśli naprawdę kochasz (a nie jesteś tylko zakochana, bo zakochanie mija ), znajdziesz w sobie siłę. Ryzykujesz wiele, ale możesz zyskać wszystko.
Ktoś kiedyś powiedział, że gdy się kocha, trzeba przygotować się na cierpienie...
Pozdrawiam serdecznie
Edit. - komputer mi oszalał i nie raczył pokazać późniejszych postów tylko dwa pierwsze...
Weroniko piszesz:
weronika84 napisał(a):Bardzo boję się odrzucenia, kochania bez wzajemności. Chcę o niego walczyć, ale muszę widzieć w tym sens, czuć, że nie zrobię z siebie durnia.Rozumiem Twoje lęki, bo sama je miałam i mam. One też spowodowały to, jak ułożyło się moje życie.
Miłość uczy wychodzenia ze skorupy, rezygnacji ze stawiania siebie, swoich dążeń, pragnień, na pierwszym miejscu. Miłość jest w stanie zapanować nad FS. Gdy kochasz najważniejsze jest dla Ciebie Dobro Ukochanego.
Trzeba, żebyś rozważyła co dla Ciebie jest lepsze. Tylko Ty będziesz wiedziała najlepiej, czy masz o niego walczyć.
Czasem jest tak, że jeśli nie zrobisz kroku, nie podejmiesz decyzji, nie zadziałasz, to właśnie to będzie bardziej bolesne i opłakane w skutkach. Co lepsze - lękać się o to, czy zostaniemy odrzuceni i nic nie zrobić i potem do końca życia żałować zmarnowanej szansy, czy mimo wszystko podjąć ryzyko?
Rozumiem, że bezpieczniej nie podejmować ryzyka. Ja jednak bym je podjęła - na swoich "błędach" nauczyłam się przynajmniej tego, żeby nie czekać, bo nie wiadomo ile mamy jeszcze czasu.
...A może On ją nadal kocha. Może nie chce/nie potrafi zapomnieć o niej. Może to On właśnie żałuje swojej zmarnowanej szansy? Może to go tak zraniło, że postanowił się "zamknąć" i odsuwając się, chce Ciebie uchronić przed poranieniem...
I nigdy ktoś, kto naprawdę kocha nie robi tym z siebie "durnia" i nikt mądry nigdy nie oceni w ten sposób czyjejś miłości.