24 Cze 2009, Śro 15:00, PID: 159416
O tym jak wielką rolę w naszym życiu odgrywają rodzice przekonałam się chyba najbardziej w trakcie terapii grupowej. To była terapia dla licealistów z różnymi problemami i wszyscy zostaliśmy wrzuceni do jednego wora. Większość z tych ludzi to była tzw. 'trudna młodzież' - mieli problemy w szkole, nadużywali alkoholu, eksperymentowali z narkotykami, uciekali z domu... no i możecie się tylko domyśleć jak początkowo mogłam się czuć w takim towarzystwie Patrzyłam na tych ludzi z lekkim przerażeniem, stanowili dla mnie potencjalne zagrożenie, byli z tych co to gnębią słabszych w szkole, zachowują się głośno, rozmawiają tylko o imprezach, etc... Z czasem się do nich przekonałam i nawet ich polubiłam chociaż początkowo wydawało mi się że między nami jest przepaść nie do pokonania, ale nie o tym chciałam pisać. Jedno co nas łączyło to były problemy w domu. Przemoc, alkohol, rozwody, zaniedbania rodziców i przy tym wszystkim moja sytuacja rodzinna (choć daleka od idealnej) była nienajgorsza... Ale każdy z nas dźwigał te różne problemy, które nas po prostu przerastały. W moim przypadku przyczyniło się to do fobii społecznej, ale inni jak się przekonałam nie mieli lepiej... nie radzili sobie z sobą, poszukiwali akceptacji wśród rówieśników, uciekali w alkohol, narkotyki, zostali spisani na straty przez dorosłych którzy przyklejali im krzywdzące etykietki, ciężko jest się samemu z podnieść z takich doświadczeń. Dużo mnie to nauczyło. Nie byłam w stanie otworzyć się przed tymi ludźmi mówiąc im o mojej fobii bo myślę że nie byliby w stanie tego zrozumieć. Ale o wiele cenniejsze było dla mnie to, że ich poznałam, że nauczyłam się inaczej patrzeć na ludzi, nie oceniać ich po pozorach. A co najważniejsze otworzyłam się też na problemy innych ludzi, przestałam skupiać się tylko na sobie i myśleć że ja to mam najgorzej, bo to nieprawda. Sorry za mały off-top.