16 Mar 2008, Nie 21:26, PID: 15845
Hey,
Przepraszam was że tyle nie pisałam
Do szpitala nie pójdę , za to jednak rodzice cały czas mnie maglują , naciskają żebym się przed nimi otworzyła blebleble. Tyle że ja jestem introwertykiem...mnie trudno rozmawiać o rzeczach dotyczących mojej osoby.
Powiem wam szczerze że mnie to już wkurza.
Patrzę się na rodziców jak zaczynają mój temat dzikim wzrokiem taki jakbym chciała ich zabić.
Ja po prostu boję się komukolwiek zwierzać a w szczególności rodzicom.
Ja ich nie traktuje jak przyjaciół...Jak bardzo bym chciała nie umiem.
Nauczyłam się że pewnych rzeczy moim rodzicom sie nie mówi.
Często jeśli zbyt wiele powiedziałam , zbyt wiele wyrzuciłam z siebie ,gorzko za to płaciłam .
Jak mówię , moje zaufanie do nich kończy się w pewnym momencie .
Oni w pewnym sensie zmuszają mnie do otwarcia się , dlaczego? Dlatego że przy każdej rozmowie na ten temat mówią że jeśli tego nie zrobię będe musiała pójść do psychiatryka.
We wtorek mam iść do mojej starej psycholog która mnie prowadziła jak byłam mała.
Nie wiem jeszcze co jej powiem. Rozmowa...to jest dla mnie najtrudniejsze , ja milcze , non stop milczę.
Czasami jak mam się odezwać więźnie mi głos , a jak już się odezwe to mówię bardzo cicho.
Szybko chrypnę ...
Gdyby nie moja wyobraźnia chyba zwariowałabym ...
Jednak wiecie co...ta wyobraźnia , ona chyba zrobiła mi krzywdę.
Kiedyś złapałam się na tym że zaczynałam mylić rzeczywistość ze swoim światem.
Ten świat ...to jest jedyne do czego nikt nie może wetknąć swego długiego nosa ...
Coś tylko mojego własnego ...
Przepraszam was że tyle nie pisałam
Do szpitala nie pójdę , za to jednak rodzice cały czas mnie maglują , naciskają żebym się przed nimi otworzyła blebleble. Tyle że ja jestem introwertykiem...mnie trudno rozmawiać o rzeczach dotyczących mojej osoby.
Powiem wam szczerze że mnie to już wkurza.
Patrzę się na rodziców jak zaczynają mój temat dzikim wzrokiem taki jakbym chciała ich zabić.
Ja po prostu boję się komukolwiek zwierzać a w szczególności rodzicom.
Ja ich nie traktuje jak przyjaciół...Jak bardzo bym chciała nie umiem.
Nauczyłam się że pewnych rzeczy moim rodzicom sie nie mówi.
Często jeśli zbyt wiele powiedziałam , zbyt wiele wyrzuciłam z siebie ,gorzko za to płaciłam .
Jak mówię , moje zaufanie do nich kończy się w pewnym momencie .
Oni w pewnym sensie zmuszają mnie do otwarcia się , dlaczego? Dlatego że przy każdej rozmowie na ten temat mówią że jeśli tego nie zrobię będe musiała pójść do psychiatryka.
We wtorek mam iść do mojej starej psycholog która mnie prowadziła jak byłam mała.
Nie wiem jeszcze co jej powiem. Rozmowa...to jest dla mnie najtrudniejsze , ja milcze , non stop milczę.
Czasami jak mam się odezwać więźnie mi głos , a jak już się odezwe to mówię bardzo cicho.
Szybko chrypnę ...
Gdyby nie moja wyobraźnia chyba zwariowałabym ...
Jednak wiecie co...ta wyobraźnia , ona chyba zrobiła mi krzywdę.
Kiedyś złapałam się na tym że zaczynałam mylić rzeczywistość ze swoim światem.
Ten świat ...to jest jedyne do czego nikt nie może wetknąć swego długiego nosa ...
Coś tylko mojego własnego ...