03 Maj 2009, Nie 1:06, PID: 145384
Hektor napisał(a):Naprawdę wierzysz w to, że Ci, którzy nie mają fobii wychowywali się w takich samych warunkach?
To nie jest kwestia wiary, to kwestia doświadczenia. Po prostu pracowałem już z dostateczną ilością klientów mających problemy z nieśmiałością i fobią społeczną, by móc w stanie stwierdzić, że nie ma żadnego pojedynczego wzorca jeśli chodzi o wychowanie, podejście rodziców, rówieśników, itp.
Fobia może powstać w wyniku wychowania, przez wyuczenie - tak samo, jak moja była fobia przed psami powstała, bo nauczyłem się łączyć strach z psami po opowieści brata. Może też powstać w wyniku jakiegoś wydarzenia - niekiedy będzie to nauczycielka wyśmiewająca ucznia w piątej klasie, a niekiedy dziewczyna odrzucająca 25-latka, który wcześniej był bardzo towarzyski i pewny siebie. W jeszcze innym wypadku może to być nawet silne zdarzenie traumatyczne, np. gwałt, które oducza osobę ufać innym. Co więcej, różne osoby reagują na te same zdarzenia zupełnie inaczej - jedna wyśmiana przez nauczycielkę bardziej się wycofa, a druga pójdzie raczej w stronę 'a ja ci jeszcze pokażę!' (na wykorzystaniu tego drugiego procesu opiera się terapia prowokatywna).
NIE MA JEDNEGO WZORCA.
Po prostu nie ma jednego wzorca, który prowadziłby do kreowania fobii społecznych, i był odpowiedzialny za wszystkie. Podawanie złotego wyjaśnienia typu 'to wszystko wina socjalizacji', jest absurdem - bo znajdzie się wiele przypadków, gdzie socjalizacja nie ma z tym nic wspólnego. Tak jak z alkoholizmem czy paleniem papierosów- nie ma jednej przyczyny, przyczyn jest cała masa, co więcej, są one zmienne w trakcie życia danej osoby. Ktoś mógł zacząć pić, żeby radzić sobie ze stresem, a teraz kontynuuje picie, bo znalazł super kumpli od kieliszka i nie chce ich stracić, itp.
Jednocześnie, chociaż nie ma jednego wzorca prowadzącego do fobii, WIĘKSZOŚĆ (bo znów, nie wszyscy) fobików powtarza bardzo konkretne wzorce zachowań, myśli, przekonań które fobię wzmacniają i/lub podtrzymują. I z tymi wzorcami da się jak najbardziej pracować - ale zawsze trzeba ich występowanie potwierdzić u danej osoby, najłatwiejszy sposób na marnowanie czasu swojego i drugiej osoby to zakładanie 'z góry', że jej problem musi jakoś wyglądać. Nie musi - wszyscy jesteśmy inni i możemy robić w swojej głowie inne rzeczy.