A może Jezus? :)

[Gość]

Mi trudno nazwać kogoś inteligentnym skoro wierzy w coś, czego nie widział, nie słyszał, a tylko ludzie w koło mu powiedzieli, że jest coś takiego.
Myślę, że gdyby bóg naprawdę istniał, to do tej pory mielibyśmy już konkretne, jawne i niepodważalne dowody, np. objawienie przed tysiącami ludzi a nie przed grupą moherów dla których nawet zdążenie na autobus to już wszechogromna boska pomocna interwencja.

No kur*wa, to już w ufo nikt nie wierzy a tyle dowodów nas o tym zjawisku otacza.
Dziwne? No raczej.

I gdyby ktoś wychował się w dżungli to by boga nie potrzebował, bo bóg jest tylko tam, gdzie panują ''normy'' społeczne.

O tym właśnie myślałam ale lepiej bym tego nie ujęła. :hamster_explain:

Pan Foka, nie będę się już w to wszystko zagłębiać bo to nie ma sensu. Niech wierzy kto chce a kto nie to nie. Tylko niech nikt mnie tu nie nawraca.

[Luctucor]

Z mojej perspektywy człowieka prostego, gdybym założył, że Boge istnieje, sądziłbym, że ma jakiś ważniejszy cel w naszej wolności, a więc i negatywach, niźli ściśle zaprogramowanemu działaniu wedle własnego widzimisię. To jest coś, co nawet marny śmiertelnik czuje grając w głupią grę komputerową.

Przecież ogromna część ludzi nie miała żadnego wpływu na swoje życie. Jaką wolność otrzymali ludzie, którzy urodzili się w jakiejś afrykańskiej wiosce? Albo urodzili się z zespołem Downa lub jakimś innym? Jeszcze ci pierwsi jakoś mogą kierować swoim życiem, ale rodząc się warzywem nie mamy tak naprawdę żadnej wolności ani wolnej woli. To skoro już mamy cierpieć kosztem uzyskania wolnej woli to chociaż niech będzie sprawiedliwie i każdy tę wolną wolę otrzyma. A nie jeden rodzi się na otwartej przestrzeni, a drugi zamknięty na dożywocie w izolatce.

A druga sprawa, skoro bóg daje nam wolność i nie pozwala sobie ingerować w nasze życie to rozumiem, że wszystkie modlitwy o wstawiennictwo za życia, zdrowie bliskich, wyleczenie z ciężkiej choroby, modlitwy za różnych cierpiących ludzi w Afryce czy gdzieś tam są nic nie warte, bo bóg nie może ingerować w naszą wolność. Ale w końcu katolicyzm jest religią teistyczną, czyli zakładającą ingerencję boga w ludzkie życie. To jak to jest, niby można, ale jednak nie? A jeśli bóg pomoże jednemu to dlaczego też nie innemu? To dopiero ingerencja w wolną wolę, pomóc jednemu człowiekowi, a drugiego zostawić samemu sobie.

[stap!inesekend]

Ludzie o dziwo nie ciągną do tych wygodnickich, luźnych odłamów, tylko masowo z nich odpływają, co trochę stoi w sprzeczności z teoriami o poszukiwaniu prostego, przyjemnego, ciepłego kącika przez chrześcijan. Bo po co im taka wiara?

Bo nikt ich nie przymusza i nie straszy?
Może po prostu nie da się inaczej i albo nauczyciel jest miły i ludzie mają go gdzieś, albo jest surowym sk***ielem i ludzie się uczą, bo się go boją? ...

Mi jednak wciąż marzy się miły, protestancki kościółek...

[masterblaster]

Jeśli czegoś tak bardzo chcesz, że zdarzy się ten cud - to jest zasługa twojej własnej 'wiary' (wydaje mi się, że nawet Jezus tak mówił, kiedy uzdrawiał). Niemniej modlitwy są bezcenne - świetnie się sprzedają..

[Niered]

Mi trudno nazwać kogoś inteligentnym skoro wierzy w coś, czego nie widział, nie słyszał, a tylko ludzie w koło mu powiedzieli, że jest coś takiego.
Myślę, że gdyby bóg naprawdę istniał, to do tej pory mielibyśmy już konkretne, jawne i niepodważalne dowody, np. objawienie przed tysiącami ludzi a nie przed grupą moherów dla których nawet zdążenie na autobus to już wszechogromna boska pomocna interwencja.

No kur*wa, to już w ufo nikt nie wierzy a tyle dowodów nas o tym zjawisku otacza.
Dziwne? No raczej.

I gdyby ktoś wychował się w dżungli to by boga nie potrzebował, bo bóg jest tylko tam, gdzie panują ''normy'' społeczne.

bóg jest tylko wymysłem małointeligentnych ludzi żyjących dawno temu.

Religie wymyślano po to aby manipulować i sprzedawać wyznawcom bilety do niebios, Bogu domalowano brodę i wepchano do ust i głowy różne poglądy. To była, jest i będzie ściema.

Natomiast...

gdyby bóg naprawdę istniał, to do tej pory mielibyśmy już konkretne, jawne i niepodważalne dowody, np. objawienie przed tysiącami ludzi a nie przed grupą moherów dla których nawet zdążenie na autobus to już wszechogromna boska pomocna interwencja.

Chcesz żeby pojawił się napis na niebie "dzień dobry jam ci jest bóg twój" i jakiś radosny kolo wyskoczył zza tęczy z otwartymi ramionami? Objawienia są dobre dla ludzi ograniczonych, którzy nie dostrzegają cudów, których mają pełno dookoła własnej d*py na odległość jednego metra. Wszystko trzeba palcem pokazać. Natura projektuje i dysponuje zrozumieniem absolutnym z uczuciowym włącznie.

trudno nazwać kogoś inteligentnym skoro wierzy w coś, czego nie widział, nie słyszał, a tylko ludzie w koło mu powiedzieli, że jest coś takiego.
jeszcze trudniej nazwać takim kogoś, kto uwierzy w to, że aminokwasy bezsensownie zderzające się przez miliardy lat, po miliardach kolejnych lat bezsensownej spontanicznej napie_dalaniny zaprojektują ćmę pudlową
http://www.tapeciarnia.pl/tapety/normaln...czulki.jpg
Wyobraź sobie atomową strukturę takiej ćmy, czyli powiększ ją do rozmiaru powiedzmy Jowisza, napisz jej dna, ustal jadłospis, optymalne warunki bytowania, cykl życiowy, modyfikacje czasowe, fale częstotliwościowe odbierane przez czułki itd. i jeśli Ci się podoba nazwij ją cudem albo zabij i zrób lepszą.

bardziej złowieszcza:
http://www.crazynauka.pl/wp-content/uplo...1_1280.jpg

[Judas]

Tak, myślę, że znak powinien być wystarczająco konkretny by nie było żadnych wątpliwości, nawet jak to będzie znak na niebie ''jezus istnieje''.
Bo po co jakieś pół-środki z metaforą, jeszcze bardziej będzie świat podzielony na tych co uwierzą i na tych co nie.
Raz a dobrze jakiś znak dać i już.

Z resztą, ja tego k*rwa nie rozumiem; bóg nie chce się ujawniać byśmy wierzyli poprzez ''wolną wolę'', ale karze nas, że tego nie robimy.
To tak gdyby powiedzieć: ''możesz iść do sklepu ale nie musisz, jednak jak nie pójdziesz to kopnę cię w dupè. Pamiętaj też, że jestem miłosierny i dobry''.

Co do przykładu z ćmą jest o tyle inna sprawa, że są na to dowody konkretne.

Ps. Moim zdaniem boga/religie wymyślono, gdy ludy pierwotne nie umiały czegoś wytłumaczyć, np. deszcz, ogień, istnienie człowieka. Dlatego wymyślili, że ktoś za+ musi za tym stać, kto to wszystko ogarnia.
A ten motyw komercyjno-popkulturowy nadał człowiek gdy te stare rzeczy już zostały wyjaśnione i trzeba było dalej utrzymywać wiarę, bo się to fajnie przyjęło.

[Niered]

Bóg niczego nie chce. To są manipulacyjne ściemy.

ktoś za+ musi za tym stać, kto to wszystko ogarnia

Co do przykładu z ćmą jest o tyle inna sprawa, że są na to dowody konkretne.

Ewolucja wyraża się dzięki inwencji świadomości. Wszystko jest policzone, pasuje do siebie. Każde uczuci ma swój wzór.
Zrób sobie reset wyznawczy.

stare rzeczy już zostały wyjaśnione

Nic podobnego stare "rzeczy" powoli zaczynają być rozumiane.


http://www.youtube.com/watch?v=s04Xoqxko98

kwiat życia
http://www.youtube.com/watch?v=PYvKX5z2XfI
dotrwaj

[masterblaster]

Istnienie Boga w sensie siły sprawczej i przyczyny to jest mz. sprawa zupełnie niezależna od jakiejkolwiek religii i tego wszystkiego co religia sugeruje by sobie wyobrażać.

- Nie potrafię sobie wyobrazić Boga, który karze i nagradza stworzone przez siebie istoty i którego zamiary wzorowane są na ludzkich, słowem Boga, który jest odbiciem ludzkich ułomności.
- Jedynym dowodem na to, że istnieje jakaś pozaziemska inteligencja jest to, że się z nami nie kontaktują.
(Albert Einstein)

[Judas]

Niered,
Bóg chce i to dużo.

No właśnie, w ewolucji wszystko pasuje, jest policzone a w religii nie, wszystko jest wyczarowane i niejasne.

Są zrozumiane czy zaczynają być rozumiane, nie ma to znaczenia, bo to się dzieje tutaj, obok nas, możemy to zobaczyć.
No i są na to dowody.

Ps. Nie klikam w linki, zwłaszcza w filmiki.
To, że coś ktoś gada w filmiku nie znaczy, że tak jest, bo gdyby było, to po co w ogóle ta dyskusja skoro wszelką prawdę zna koleś z youtuba.

[Niered]

Pewnie byś się zdziwił. Jesteśmy zaledwie cząstką i jesteśmy ogarnięci przez pana co się zowie ewolucją. Poza tym Darwin nie łączył swoich koncepcji ze świętą geometrią. To dopiero zaczyna się dziać.

Nie wszelką prawdę, otwiera nowy sposób zrozumienia. No tak, lepiej po prostu zapytać Judasa z foruma.

[Judas]

Po co Judasa jak Niered go przebija. On prawie jak bóg. Belissima.

Przyjemności za nami tak więc;
To o ewolucjil, racja, przecież tego akurat nie negowałem, a jak tak do daj cytat.
Tylko, że po co bawisz się w nauczyciela biologii, wcześniej mówiłeś o bogu, teraz ewolucji, zupełnie niepotrzebnie bo w tej sprawie uważam podobnie jak Ty.
I jak już pisałem wcześniej......
Zaczęło się dawno, czy zaczyna dopiero, nie ma to znaczenia.
Wyjechałeś na boczny i odmienny temat dyskusji, możesz się znów odnieść do tego co wcześniej pisałem na temat boga?

[Niered]

Cały czas piszę o jednym. Rozgraniczenia służą jedynie uproszczeniu. Góra na Ciebie nie może wejść, bo mózg Ci wyskoczy uszami. Dopóki to konieczne, będziesz widział tylko tyle, ile zechcesz. Inaczej staniesz się zagubionym ważywem z wyłupiastymi oczyma.

[mc]

[Judas]

Cały czas piszę o jednym. Rozgraniczenia służą jedynie uproszczeniu. Góra na Ciebie nie może wejść, bo mózg Ci wyskoczy uszami. Dopóki to konieczne, będziesz widział tylko tyle, ile zechcesz. Inaczej staniesz się zagubionym ważywem z wyłupiastymi oczyma.

A, bo Ty jesteś tym, który już górę poznał, potrafi unieść, wie więcej i łaskawie ochłapy rzuci pod pyski, które nie dostąpiły tego majestatu, hm?
O mnie Ty się nie martw, już ja wiem lepiej czym się stanę.

Zejdźmy na inny temat; wierzysz boga? Tak, tego naszego i tak, wraz ze wszystkim co w bibli napisali.
Proste pytanie, prosta odpowiedź, tak/nie.
I dobrze by było gdybyś uzasadnił odpowiedź.
Konkretnie.

[Niered]

Dziób pingwina. Mówi Ci to coś. Nic nie wiemy. Na Twoje zagwozdki odpowiadam również sobie. Wierzę, że to wszystko ma sens i dopuszczam, że niczego nie można być pewnym. Uspokaja mnie piękno wszechświata.

Mc, to screen z world of tanks?

[Judas]

Nie odpowiedziałeś na pytanie, wierzysz w jezusa i jego ekipę? Tak/Nie

[Niered]

Jezusa widziałem osobiście. Dam Ci telefon do Niego.

Jezus Chrystus +48 692 157 440

Kanał Youtube: Jedyna karta 232; Przesłanie miłości; Co później się stanie 229; Ci ostatni będą pierwszymi 245

[Judas]

Nie zrozumiałeś najwidoczniej pytania i polecenia.
Powtórzę zatem bardziej zrozumiale.
Odpowiedz na pytanie; czy wierzysz w boga? Opcje do wyboru : ''tak'' lub ''nie''.
Uzasadnij, czyli wyjaśnij dlaczego wybrałeś taką a nie inną odpowiedź.

[mc]

@Niered
nie wiem skąd, ale wpadło mi to dzisiaj na fejsie, więc wrzuciłem tutaj jako komentarz do tego co piszecie.

Osobiście uważam, że swoistym rakiem religii takiej jak chrześcijaństwo, zjadającym nią samą jest właśnie ta wiara o której piszecie. Dla mnie osobiście to na czym opiera się nazwijmy to "religijny umysł", w wymiarze w jakim poznałem w ramach religii katolickiej, jest tym co zabija w ludziach wyższe dążenia, czymś co hamuje ich pragnienie do duchowości, do zrozumienia, do doświadczania i ostatecznie tez do samego Boga.. I do zarówno ludzi wierzących jak i ich przeciwników..
Właśnie to czego ludzie sie nauczyli dzięki religii jest największą przeszkodą, bo ta "wiedza", a raczej system wierzeń, wywołuje w nich konflikt.. Ta "wiedza", raz błędnie przyswojona zatrzymuje ludzi w miejscu, sprawia, że patrzą na wszystko przez jej pryzmat. I ateiści maja w zasadzie rację, tyle, że dalej są niestety pod wpływem tej "wiedzy", dalej się powołują na to co powiedział kościół, na to co przeczytali w Biblii, etc. Mimo, że to krytykują, to nie mogą się od tego uwolnić.
Najwiekszy problem jest w tym, że ludzie traktują Boga i system wierzeń religijnych, czyli tą "wiedzę" - jako jedną i tą samą rzecz! O zgrozo!
W tym jest błąd poznawczy i to sprawia, że ktoś taki nie spojrzy obiektywnie na prawdę, dodatkowo będąc sam zaślepiony różnymi emocjami, bo przecież ci - jak błędnie sądzi - "po stronie Boga" mają dokładnie przeciwne poglądy niż on sam! Jest też zaślepiony tymi błędnymi wierzeniami na które się powołuje.. I niby je krytykuje, ale ich tak naprawdę nie odrzuca, czyli jakby "wierzy w ich nieprawdziwość" i to go zatrzymuje, zaniża jego horyzont, bo nie pozwala mu zobaczyć ponad to.
Np. to że nie trzeba w nic wierzyć, że właśnie tego typu wiara jest chyba największą przeszkodą.. Nie wiara ogólnie, w sensie, że "na dobre i złe" pozostaje wiernym swojemu dążeniu do jakiegoś celu, ale w sensie system wierzeń, dogmatów, które mi zasłaniaja prawdę. Czyli jakby to co człowiek uznaje za najbrdziej oczywiste i nie neguje tego, jest największą przeszkodą, czyli rzeczy tak oczywiste, że ich nawet nie zauważa, nie zdaje sobie z tego sprawy..

Samo pytanie, "czy wierzysz?" jest już symptomem tego błędu, już ktoś patrzy w złym kierunku będąc dalej zaślepiony tą religijną "wiedzą"..

[Niered]

Nie. Twierdzę, że jest. Wszystko już było, człowiek jedynie zmienia formę i bawi się odkrywając możliwości i zastosowania dla siebie. Człowiek niczego nie odkrył i nie odkryje. Może jedynie wyjaśnić wszystko. Zajmie mu to całą obecną wieczność jeśli dotrwa i będzie współpracował z drugim człowiekiem na równi ze sobą, ponieważ każdy jest tylko skończonym ułamkiem bogactwa tego wszechświata.

Oczywiście religie są niepełnosprawne i zamykają się na siebie. To głupota. Zrozumiały jest też ateistyczny bunt. Tylko, że ten bunt jest zbyt postronny. Zgadzam się z Tobą Mc.

[mc]

ponieważ każdy jest tylko skończonym ułamkiem bogactwa tego wszechświata.

Zastanów się czy takie stwierdzenia właśnie nie ograniczają nas najbardziej? To, że umniejszamy siebie, obnizamy samych siebie własnymi poglądami, umieszczając siebie w jakichś ramkach ustawionych przez religię, naukę, etc. Właśnie o to chodzi, nie tworzyć żadnych ramek, żadnych ograniczeń, być otwartym i wolnym od tego.

[masterblaster]

Nie zrozumiałeś najwidoczniej pytania i polecenia.

Wiesz co Judas, czasem zastanawiam się ile rozumiesz z tego co sam piszesz.

Mc, dobrze gada o tej 'świętej wiedzy'..

[Judas]

To kto w takim razie jest tutaj prawdziwym ''wierzącym''?
Ten kto wierzy w boga jako byt-stwórcę ale nie stosuje się do jego zasad, czy ten który w boga nie wierzy ale żyje wedle przekonań religii?

Mówisz MC, by być ''otwartym i wolnym od tego'', od religii i nauki. W takim razie mamy całkowity ateizm.
Ba.
I tego też nie mamy bo żeby być ateistą trzeba się odwrócić od religii, a jak nie ma religii bo jesteśmy od wszystkiego wolni, to od czego mamy się odwracać?
Nie jesteśmy wtedy po stronie religii, nie jesteśmy przeciw, po prostu w ogóle nie bierzemy w tym udziału.
Więc co mamy robić?

[mc]

Właśnie o to chodzi, żeby się nie opowiadać za żadnym "izmem". Ateizm jest tym "izmem". Tak samo katolicyzm czy coś innego.
Tak jak pisałem, z tym z czym się mogę zgodzić z ateistami to z krytyką pewnych konceptów religijnych, ale tylko z tym.
W tym wszystkim tu nie chodzi o poglądy, o ich zmianę, tylko o nie bycie uwiązanym poglądami, czyli bycie otwartym.

To kto w takim razie jest tutaj prawdziwym ''wierzącym''?
Ten kto wierzy w boga jako byt-stwórcę ale nie stosuje się do jego zasad, czy ten który w boga nie wierzy ale żyje wedle przekonań religii?

Ale jakich zasad, czym są te zasady? I skąd wiesz, że to o czym mówisz, są to Jego zasady, a nie wyłącznie interpretacje tych zasad przez osoby religijne?

Więc co mamy robić?

jak dla mnie - patrz we własne serce i zapytaj siebie czego pragniesz.

[Judas]

Ale jakich zasad, czym są te zasady? I skąd wiesz, że to o czym mówisz, są to Jego zasady, a nie wyłącznie interpretacje tych zasad przez osoby religijne?

Gdyby kierować się w życiu takim myśleniem to nie było by żadnej religii, polityki, filozofii bo wszędzie by były te wątpliwości i niejasności, czy jest to prawda czy jest to tylko ludzka interpretacja.

Dla mnie sprawa jest prosta; wiadomo w co wierzą katolicy, jakie mają tam zasady np. nie kradnij, że w niedziele się nie pracuje, wszystkie takie oddziaływania religijne na człowieka wierzącego.
A takie rozpatrywanie czy to jest słowo boga, czy tam kogoś innego to dla mnie niepotrzebne rozwalanie kijem mrowiska, takie rozpieprzanie prostej rzeczy by zrobić z niej filozoficzną papkę.
Po co na siłę rozwodzić się głębiej nad płytką sprawą.