16 Cze 2021, Śro 13:38, PID: 844124
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16 Cze 2021, Śro 13:43 przez Bobek90.)
@Nonnaa
Ja się w końcu zakochałem w grudniu 2019, i stawiam dolary przeciw orzechom że ona w tym okresie też. Nie sposób było mi już robić głupka bo zaczęła przychodzić codziennie do jadalni o godzinie kiedy byłem ja, zaczęła schodzić do magazynu, pojawił się permanentny kontakt wzrokowy, itd.. Wtedy w styczniu z dnia na dzień zacząłem ją kompletnie unikać, ignorować, dlatego mam poczucie winy. Po jakimś czasie i ona dała spokój i więcej jej nie widziałem. Potem gdzieś w kwietniu usłyszałem że Adrian coś z nią próbuje. Zanim to stało się ona zeszła jeszcze raz na dół, pierwszy raz od stycznia, Adrian miał minę zbitego psa, ale ja olałem ją kompletnie, i zaraz potem zaczęli chodzić. Stąd poczucie winy za to wszystko co utrudnia mi odcięcie się od tego wszystkiego. Oczywiście że wiele rzeczy które pisze to tylko moje teorie, ale to że w pewnym momencie coś do mnie czuła mocnego, to jest akurat fakt i nie twierdze tak dlatego bo zeszła dnia X bo coś powiedziałem dnia Z. To był tylko przykład, takich poszlak mógłbym wymienić tysiąc.
Ona nie wygląda na nieśmiałą, ale w pewnym momencie, po styczniu 2020, zaczęła być strasznie spięta i niepewna w mojej obecności, widać było że się denerwuje. Wcześniej tak nie było. W każdym bądź razie masz racje, nigdy nie podeszła żeby zainicjować rozmowę. Pozdrowić, tak, zawsze była pierwsza żeby mówić mi cześć. Ale zacząć rozmowę nigdy. Czasami, to tylko plotki, kilka razy się zabierała ale koniec końców tego nie robiła, wracała do Adriana, i po 2 dniach z nim zrywała. W tamtym tygodniu podobno miała zejść do jadalni żeby to zrobić, ale ja poszedłem jeść specjalnie o innej godzinie. Mam poczucie winy ale jednocześnie pretensje i resentyment za ostatni rok.
Moja teoria jest taka - ale to już czysta teoria, tego nie mogę poprzeć niczym - że jej relacja z Adrianem to jakaś specyficzna rebound relationship. Ona zaczęła z nim chodzić gdzieś w maju 2020, i wtedy w dalszym momencie miała złamane serce. Adrian robił wszystko to czego nie robiłem ja i czego oczekiwała ode mnie - brał inicjatywę, adorował ją - plus pociągał ją fizycznie więc próbowała odsunąć złamane serce nową miłością. Przez 2 miesiące chodzili, okres miodowy, pojechali na wakacje, ale pierwszy szał opadł i nagle się okazało że poza fizycznością nie ma tam nic. Dlatego, mimo że Adrian po powrocie z wakacji był euforyczny, ona niespodziewanie z nim zerwała. Konsekwentnie nie dawałem znaków że wezmę inicjatywę, więc ich relacja zdegenerowała się i Adrian stał się dla niej jakimś rodzajem tabletek na ból. Czuje się smutna, niepewna, pusta w środku, wraca do niego, złe uczucia mijają, czuje się lepiej to i zrywa z nim. Bo te relacja typują się tym że jest dużo sexu, fizyczności, reszta jest bardzo powierzchowna. Raz się sam Adrian śmiał przed swoimi kolegami po tym jak z nim zerwała i ja ją olałem, że znowu jest spięta, zaraz po niego zadzwoni. Ona w ostatnich miesiącach potrafi zejść o 16 żeby zobaczyć czy coś zrobię, wrócić do niego 2 godziny później, uprawiają sex, i następnego ranka go zostawia. Albo prosi żeby on się do niej przeprowadził z innego miasta, on to robi, i po kilku dniach z nim zrywa...
Dlaczego mu to pasuje? Na początku pewnie myślał że o mnie zapomni albo już zapomniała, potem zaczął to traktować jako friends with benefits, dziewczyna jest bardzo ładna, i nieraz sam Adrian się przechwała że lubi uprawiać sex i że robi to dobrze. A teraz? Teraz sam jest w niej zakochany, słyszałem jak jego koledzy za jego plecami komentowali że gość się nie szanuje że płacze i prosi żeby wrócić za każdym razem.
Chodzi o to że ja po tym wszystkim nie wyobrażam sobie z nią coś próbować, @Shirohebi ma całkowitą racje. Jeśli kiedykolwiek z nią, to tylko jako ktoś pewniejszy, kto ma alternatywy, i kto przede wszystkim też w to wchodzi już z bagażem. Tylko dwie sprawy cholernie utrudniają mi odkochanie. Pierwsza to że trzej pracujemy w tym samym miejscu. Druga, to poczucie winy. Naprawdę sądzisz że nie powinienem się nią tak obarczać?
Ja się w końcu zakochałem w grudniu 2019, i stawiam dolary przeciw orzechom że ona w tym okresie też. Nie sposób było mi już robić głupka bo zaczęła przychodzić codziennie do jadalni o godzinie kiedy byłem ja, zaczęła schodzić do magazynu, pojawił się permanentny kontakt wzrokowy, itd.. Wtedy w styczniu z dnia na dzień zacząłem ją kompletnie unikać, ignorować, dlatego mam poczucie winy. Po jakimś czasie i ona dała spokój i więcej jej nie widziałem. Potem gdzieś w kwietniu usłyszałem że Adrian coś z nią próbuje. Zanim to stało się ona zeszła jeszcze raz na dół, pierwszy raz od stycznia, Adrian miał minę zbitego psa, ale ja olałem ją kompletnie, i zaraz potem zaczęli chodzić. Stąd poczucie winy za to wszystko co utrudnia mi odcięcie się od tego wszystkiego. Oczywiście że wiele rzeczy które pisze to tylko moje teorie, ale to że w pewnym momencie coś do mnie czuła mocnego, to jest akurat fakt i nie twierdze tak dlatego bo zeszła dnia X bo coś powiedziałem dnia Z. To był tylko przykład, takich poszlak mógłbym wymienić tysiąc.
Ona nie wygląda na nieśmiałą, ale w pewnym momencie, po styczniu 2020, zaczęła być strasznie spięta i niepewna w mojej obecności, widać było że się denerwuje. Wcześniej tak nie było. W każdym bądź razie masz racje, nigdy nie podeszła żeby zainicjować rozmowę. Pozdrowić, tak, zawsze była pierwsza żeby mówić mi cześć. Ale zacząć rozmowę nigdy. Czasami, to tylko plotki, kilka razy się zabierała ale koniec końców tego nie robiła, wracała do Adriana, i po 2 dniach z nim zrywała. W tamtym tygodniu podobno miała zejść do jadalni żeby to zrobić, ale ja poszedłem jeść specjalnie o innej godzinie. Mam poczucie winy ale jednocześnie pretensje i resentyment za ostatni rok.
Moja teoria jest taka - ale to już czysta teoria, tego nie mogę poprzeć niczym - że jej relacja z Adrianem to jakaś specyficzna rebound relationship. Ona zaczęła z nim chodzić gdzieś w maju 2020, i wtedy w dalszym momencie miała złamane serce. Adrian robił wszystko to czego nie robiłem ja i czego oczekiwała ode mnie - brał inicjatywę, adorował ją - plus pociągał ją fizycznie więc próbowała odsunąć złamane serce nową miłością. Przez 2 miesiące chodzili, okres miodowy, pojechali na wakacje, ale pierwszy szał opadł i nagle się okazało że poza fizycznością nie ma tam nic. Dlatego, mimo że Adrian po powrocie z wakacji był euforyczny, ona niespodziewanie z nim zerwała. Konsekwentnie nie dawałem znaków że wezmę inicjatywę, więc ich relacja zdegenerowała się i Adrian stał się dla niej jakimś rodzajem tabletek na ból. Czuje się smutna, niepewna, pusta w środku, wraca do niego, złe uczucia mijają, czuje się lepiej to i zrywa z nim. Bo te relacja typują się tym że jest dużo sexu, fizyczności, reszta jest bardzo powierzchowna. Raz się sam Adrian śmiał przed swoimi kolegami po tym jak z nim zerwała i ja ją olałem, że znowu jest spięta, zaraz po niego zadzwoni. Ona w ostatnich miesiącach potrafi zejść o 16 żeby zobaczyć czy coś zrobię, wrócić do niego 2 godziny później, uprawiają sex, i następnego ranka go zostawia. Albo prosi żeby on się do niej przeprowadził z innego miasta, on to robi, i po kilku dniach z nim zrywa...
Dlaczego mu to pasuje? Na początku pewnie myślał że o mnie zapomni albo już zapomniała, potem zaczął to traktować jako friends with benefits, dziewczyna jest bardzo ładna, i nieraz sam Adrian się przechwała że lubi uprawiać sex i że robi to dobrze. A teraz? Teraz sam jest w niej zakochany, słyszałem jak jego koledzy za jego plecami komentowali że gość się nie szanuje że płacze i prosi żeby wrócić za każdym razem.
Chodzi o to że ja po tym wszystkim nie wyobrażam sobie z nią coś próbować, @Shirohebi ma całkowitą racje. Jeśli kiedykolwiek z nią, to tylko jako ktoś pewniejszy, kto ma alternatywy, i kto przede wszystkim też w to wchodzi już z bagażem. Tylko dwie sprawy cholernie utrudniają mi odkochanie. Pierwsza to że trzej pracujemy w tym samym miejscu. Druga, to poczucie winy. Naprawdę sądzisz że nie powinienem się nią tak obarczać?