01 Cze 2019, Sob 21:30, PID: 794247
UWAGA DLUGIE. Wielu fobikow tutaj probuje sie otworzyc na ludzi, poznac kogos, czesc pewnie chcialaby w blizej nieokreslonym czasie poznac osobe lub osoby, ktore mozna nazwac przyjaciolmi. Pytanie tylko czy warto. Im jestem starsza, tym corsz rzadziej wierze w taki twor jak przyjazn. Pisze nie tylko na podstawie wlasnych doswiadczen (co mogloby nie byc zbyt reprezentatywne biorac pod uwage fakt, ze mam problemy spoleczne) ale tez obserwacji, w necie mozna rowniez duzo takich historii wyczytac. Wniosek jest tako, ludzie nie maja przyjaciol. I mimo, ze wiele osob utozsamia tutaj fobie i niesmialosc jako porazke w zawieraniu przyjazni, to z tego co obserwuje to obecnosc przyjaciela nie ma zadnego zwiazku ani z fobia, ani z innymi zaburzeniami psychicznymi, a nawet statusem spolecznym. Siostrzence, z ktorymi mieszkam naleza do osob potocznie mowiac atrakcyjnych fizycznie i spolecznie. Sa to osoby, ktore w latach szkolnych bylu na szczycie hierarchii, lubiane, podziwiane, z ktorymi kazdy chcial stworzyc zwiazek. Dzisiaj tez dobrze sobir radza, osiagajac sukcesy zawodowe i sportowe. Jednoczesnie zadne z nich nie ma przyjaciela. To nie moja opinia, tylko ich zdanie, ktorym sie podzieloli. Znajomych do kileliszka, wyjscis na kawe czy wyjazdu do Czech to maja, przyjaciela nie. Masakrycznie duzo hisotrii ludzi bez przyjaciol jest w internecie. Dla mnie to smutne, bo bliscy przyjaciele to tak naprawde cos, czego pptrzebuje zeby normalnie funkcjonowac, gdyz zawsze przyjazn w mojej hierarchii potrzeb stala.wysoko, wyzej niz milosc, zawsze marzylam o zyciu blisko przyjaciol ale chyba musze te dziecinne marzenia zrewidowac bo nie widze, zeby jacykolwiek ludzie podzielali to. Ludzie zdecydowanie wyzej stawiaja milosc czy rodzine, co czesto objawia sie olewka "przyjaciol" kiedy tylko na horyzoncie pojawi sie partner lub dziecko. I mam wrazenie, ze nie tyle o brak czasu chodzi, co o niechec do dalszych spotkan z ludzmi, bo po co skoro jest partner i rodzina. Jak w google szuka sie informacji na temat przyjazni to wcale tak duzo informacji nie ma, wrecz wiekszosc materialow jesy na temat damsko-meskich przyjazni i tego, kiedy i czy wgl zaczynaja przeradzac sie w milosc (czyli artykuly o zwiazkach jakbu nie patrzec). Watpie, ze wynika to z tego, zs tak malo ludzi ma problemy z przyjaciolmi, podejrzewam, zs ludize po prostu maja gdzies przyjazn i przyjaciol, byc moze uwazajac ja za mlodziencza fanaberie, czyli te relacje miedzyludzkie, ktore powinno sie w pewnym wieku miec za soba.
Generalnie refleksja na temat przyjazni naszla.mnie ostatnio i ppwodem oczywiscoe jest moja "przyjaciolka", ktora nie wiem czy moge tak nazywac i czy kiedykolwiek ona nia byla. Ostatnio mielismy miec egzamin, na ktorym bylo liczenie zadan, calki, jakies trudne rownania, matematyka.zdecydowanie nie moj poziom, wiedzialam, ze nie zdam. Na szczescie moja przyjaciolka studiuje matematyke wiec liczyc to umie. Z jakiegos dziwnego powodu jednak, jak pomyslalam, zs mam do niej napisac z pomoca to poczulam sie mega dziwnie. Ze ske narzucam. Bo tak wlasnie czuje sie w tej relacji ostatnio. Jest tak, ze mamy do siebie kontakt i mieszkamy w tym samym miescie, blisko od siebie. Mamy swoje facebooki, numery telefonow alr z jakiegos powodu przyjaciolka zawsze (bo wczesniej tez tak bylp) miala na mnie calkowicie wylane i kontaktowala sie zr mna tylko i wylacznie wtedy, kiedy chciala sie spotkac. Wczesniej studiowalam w innym miescie i bylo to dla mnie trudne, bylam z dala od domu sama, bez znajomych, w dodoatku nie potrafilam nawiazac znajomosci z ludzmi, pptrzebowalam wsparcia, przyjaciolka wiedziala o moich problemach bo mowilam jej wielokrotnie i wiecie co? Zero, doslownie ani razu nie napisala do mnie pierwsza (ja do niej pisalam) z pytaniem co slychac czy cos takiego. Spotykalysmy sie jedynie jak przyjezdzalam do miasta raz na pare miesiecy i tylko wtedy gadalysmy. Dzisiaj jest to samo, a mieszkamy w tym samym miescoe. Najlepsze jest to, ze ja o przyjaciolcd nic nie wiem, doslownie. Ona nie zwoerza mi sie z niczego,ani nie chwali sukcesami, jak sie dowiaduje, ze cos u niej sie stalo to tylko przypdkiem jak np. rozmowa wejdzie na takie tory. Ja jej mowie, ze mialam absolutorium, ze ktos mnie wkurzyl, dla mnie zawsze bylo normamne, ze przyjaciele dziela sie smutkami i radosciami ale widocznie tak nie jest. Najlepsze sa spotkania. Ona spotyka skr ze mna TYLKO jak obok jest jej chlopak, czyli jak on ma prace to sie nie widujemy (czesto przez 1-2 miesiace bo o czasem weekendami pracuje). Co ciekawe, przyjaciolka jest osoba towarzyska (wiec wszelkie probu tlumaczenia jej charakteru introwerttzmem sa bezsensu) j ostatnio dowieezialam sie od niej, ze ponoc stosunkowo CZESTO (tak powiedziala) spotyka sie z ludzmi ze swojego roku na piwku. Fajnie, ze ze mna spotyka sie raz na miesiac i to jszzcze jak misiek jest obok... Podejrzeam, ze albo ma mnie w dup*e, albo nie chce sie spotykav bo mnie i chlopaka nie stac na stale wypady na miasto, gdzie alkohol jest kosmicznie drogi (ona z ludzmi sie na miescie widuje). Nie wiem. Pewnie ciekawi jestescie czemu jesacze ta znajomosc trwa , coz... mimo tego, ze mam problemu w relacjach z ludzmi, z nawiazywaniem takicj relacji to NIESTETY, nie jestem osoba introwertyczna. Jestem ekstrawertykiem i moj facet sam z siebie nie zaspokaja moich potrzeb socjalnych, jednoczesnie jestem samotna wiec biore to co jest bez marudzenia bo inaczej nabawie sie gorszego stanu niz ten, w ktorym jestem (przerabialam calkowita samotnosc i juz nie chce do tego wracac)...
Generalnie refleksja na temat przyjazni naszla.mnie ostatnio i ppwodem oczywiscoe jest moja "przyjaciolka", ktora nie wiem czy moge tak nazywac i czy kiedykolwiek ona nia byla. Ostatnio mielismy miec egzamin, na ktorym bylo liczenie zadan, calki, jakies trudne rownania, matematyka.zdecydowanie nie moj poziom, wiedzialam, ze nie zdam. Na szczescie moja przyjaciolka studiuje matematyke wiec liczyc to umie. Z jakiegos dziwnego powodu jednak, jak pomyslalam, zs mam do niej napisac z pomoca to poczulam sie mega dziwnie. Ze ske narzucam. Bo tak wlasnie czuje sie w tej relacji ostatnio. Jest tak, ze mamy do siebie kontakt i mieszkamy w tym samym miescie, blisko od siebie. Mamy swoje facebooki, numery telefonow alr z jakiegos powodu przyjaciolka zawsze (bo wczesniej tez tak bylp) miala na mnie calkowicie wylane i kontaktowala sie zr mna tylko i wylacznie wtedy, kiedy chciala sie spotkac. Wczesniej studiowalam w innym miescie i bylo to dla mnie trudne, bylam z dala od domu sama, bez znajomych, w dodoatku nie potrafilam nawiazac znajomosci z ludzmi, pptrzebowalam wsparcia, przyjaciolka wiedziala o moich problemach bo mowilam jej wielokrotnie i wiecie co? Zero, doslownie ani razu nie napisala do mnie pierwsza (ja do niej pisalam) z pytaniem co slychac czy cos takiego. Spotykalysmy sie jedynie jak przyjezdzalam do miasta raz na pare miesiecy i tylko wtedy gadalysmy. Dzisiaj jest to samo, a mieszkamy w tym samym miescoe. Najlepsze jest to, ze ja o przyjaciolcd nic nie wiem, doslownie. Ona nie zwoerza mi sie z niczego,ani nie chwali sukcesami, jak sie dowiaduje, ze cos u niej sie stalo to tylko przypdkiem jak np. rozmowa wejdzie na takie tory. Ja jej mowie, ze mialam absolutorium, ze ktos mnie wkurzyl, dla mnie zawsze bylo normamne, ze przyjaciele dziela sie smutkami i radosciami ale widocznie tak nie jest. Najlepsze sa spotkania. Ona spotyka skr ze mna TYLKO jak obok jest jej chlopak, czyli jak on ma prace to sie nie widujemy (czesto przez 1-2 miesiace bo o czasem weekendami pracuje). Co ciekawe, przyjaciolka jest osoba towarzyska (wiec wszelkie probu tlumaczenia jej charakteru introwerttzmem sa bezsensu) j ostatnio dowieezialam sie od niej, ze ponoc stosunkowo CZESTO (tak powiedziala) spotyka sie z ludzmi ze swojego roku na piwku. Fajnie, ze ze mna spotyka sie raz na miesiac i to jszzcze jak misiek jest obok... Podejrzeam, ze albo ma mnie w dup*e, albo nie chce sie spotykav bo mnie i chlopaka nie stac na stale wypady na miasto, gdzie alkohol jest kosmicznie drogi (ona z ludzmi sie na miescie widuje). Nie wiem. Pewnie ciekawi jestescie czemu jesacze ta znajomosc trwa , coz... mimo tego, ze mam problemu w relacjach z ludzmi, z nawiazywaniem takicj relacji to NIESTETY, nie jestem osoba introwertyczna. Jestem ekstrawertykiem i moj facet sam z siebie nie zaspokaja moich potrzeb socjalnych, jednoczesnie jestem samotna wiec biore to co jest bez marudzenia bo inaczej nabawie sie gorszego stanu niz ten, w ktorym jestem (przerabialam calkowita samotnosc i juz nie chce do tego wracac)...