19 Lis 2015, Czw 23:47, PID: 489338
W tym wypadku to nie kłamstwo.
19 Lis 2015, Czw 23:47, PID: 489338
W tym wypadku to nie kłamstwo.
22 Lis 2015, Nie 15:41, PID: 489746
Cytat:Fajnie jakby ludzie mieli w sobie więcej empatii i potrafili nas zrozumieć albo przynajmniej chcieli. Ale z drugiej strony, jeśli ktoś próbuje się do nas zbliżyć, a my uciekamy, to nie będzie próbował w nieskończoność. Mogę Wam-faceci ,przybliżyć ,jak odbierają to kobiety.Jak odrzucenie lub porażkę.Co ambitniejsze,jak ja porażki znieść nie mogą i taki osobnik jest skreślany z listy ,nie ma szans. Nasza płeć-przez kulturowe wychowanie-nie jest nauczona wykonywania pierwszych krokow,podrywania jak się to idiotycznie mówi.Podejść do faceta ,który Cię interesuje i zgadać,sprobować zwrócić jego uwagę ,czy zaproponować spotkanie...to niesamowicie trudne,przynajmniej dla mnie. Teraz już niewykonalne-wręcz traumatyczne. Nie jestem fobiczką,tzn.dotąd nią nie byłam .Miałam raz przypadek,kiedy poznałam niesamowicie interesujacego i przystojnego faceta,poszliśmy na drinka,świetnie Nam się rozmawiało,zaczął proponować odjazdowy wyjazd w tropiki...poczekałam,gdy na chwilę mnie opuścił,po prostu wyszlam z lokalu i uciekłam.Paniczny lęk,biegłam przed siebie ...jakby ktoś mnie gonił,jakby od tej ucieczki i zerwania z nim kontaktu zależalo moje życie. Paranoja...sp...przed facetem,który mi się strasznie podobał i dawał mi to odczuć.To było tak miłe,że aż...przerażające. Potem czułam się jak totalna idiotka.Parę razy miałam jego wizytówkę i myślałam,by zadzwonić ....chociaż wyjaśnić te idiotyczne zachowanie. Nie zrobiłam tego. Tak więc,faceci,jeśli jakaś dziewczyna/kobieta mówi do Was,próbuje zainteresować ,umowić się ,zaprosić,itd. powinniście wiedzieć,że jej na Was zależy ...i dać jej szansę.Nie od razu na wielą milość,ale chociaż kontakt,znajomość...lub powiedzieć prawdę.Przynajmniej nie będzie winić siebie,że jest za brzydka,za glupia,zrobiła z siebie pajaca... Potem będzie taka jak ja.Nie podrywam już nikogo.Za dużo porażek,za dużo przegranych i niepowodzeń.
22 Lis 2015, Nie 22:38, PID: 489842
@flo
W druga stronę jest przecie tak samo, problem polega właśnie żeby zagadać... dla kogoś takiego jak my co ledwo co dogada się w sklepie czy w urzędzie wydaje się bardzo trudne ops: Choć ja się boje ze jak w końcu zdarzy się ze zagadam to pójdzie łatwo... xd Do mnie wlasnie kiedys dziewczyna zagadała (w gimnazjum) tylko niefortunnie zrobila to z razem z kolezanka (w sumie ona mi sie bardziej podobała) i nie czułem sie z tym dobrze, i jeszcze te pytania których nie lubie (co zamiezasz? gdzie idziesz do szkoly/pracy? itp.) hehe taka fobia powiem wam. Nic tylko wziąć sznurek albo odkręcić kurek...
23 Lis 2015, Pon 20:22, PID: 490044
Grzegorz303 napisał(a):Choć ja się boje ze jak w końcu zdarzy się ze zagadam to pójdzie łatwo... xd Serio tak uważasz? Ja właśnie jestem pewien, że jeśli kiedykolwiek zagadam, to będę się czuł jakbym zamknął się w klatce, którą sam zbudowałem
23 Lis 2015, Pon 21:28, PID: 490078
Fearless napisał(a):No u mnie problem jest taki ze czasem mam takie sytuacje:Grzegorz303 napisał(a):Choć ja się boje ze jak w końcu zdarzy się ze zagadam to pójdzie łatwo... xd Lęk przed, obawy i wgl. duzy stres -> robie coś i okazuje sie ze jestem spokojny i wszystko idzie dobrze A czasem odwrotnie "będzie łatwo" -> i wchodząc w sytuacje czuje duży lęk Także czasem czuję sie jakby to była loteria lęku... Zreszta pewnie bym byl taki podjarany, zreszta jakby ta dziewczyna by mi sie podobała to bym pewno zapomnial o wszystkim Zreszta jak juz kogos poznam to moge byc wyluzowany jak go lubie, czasem tylko czuje lek bez powodu albo jakas sytuacja podniesie poziom leku, a takto daje rade jakos
25 Lis 2015, Śro 18:33, PID: 490498
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Lis 2015, Śro 19:03 przez Niered.)
znacie jakieś dobre książki / poradniki nt. relacji interpersonalnych/ damsko męskich/ sztuce konwersacji? Nie pua srua, nlp tylko proponujące zdrowe podejście do drugiej osoby.
Ja czytam akurat: Gadu-Gadu Jak swobodnie rozmawiać z każdym i w każdej sytuacji. Jestem głupi jak but, nic nie potrafię a stuknęła mi 28 niedawno. Nigdy nawet nie byłem na randce. Biernością partolę takie sytuacje, że jeść się odechciewa, zwłaszcza ostatnio.
25 Lis 2015, Śro 20:03, PID: 490534
O, dobre pytanie. Ale takich książek chyba nie ma. Każda labo jest napisana w nurcie pua-srua, albo przez rozgadanego ekstrawertyka, który ma na wszystko wy+, zawsze twierdzi, że jest ok, a poza tym mieszka w stanach i opisuje wieczorne standing party ze szwedzkim bufetem i w smokingu.
26 Lis 2015, Czw 11:23, PID: 490766
Cytat:Choć ja się boje ze jak w końcu zdarzy się ze zagadam to pójdzie łatwo... A w tym jest właśnie pewien paradoks, że można się obawiać tego, że coś się uda i będzie spoko. Kiedyś byłem u koleżanki i zebrało się sporo osób. Świetnie się bawiliśmy. To było dla mnie tak dziwne, że aż przerażające.
26 Lis 2015, Czw 12:33, PID: 490768
Dziwne - jak najbardziej. Oszałamiajace - też.
Ale sukcesów nigdy się nie bałem.
26 Lis 2015, Czw 14:07, PID: 490774
Flopy28 napisał(a):Cytat:Choć ja się boje ze jak w końcu zdarzy się ze zagadam to pójdzie łatwo... wydaje mi się ,że takie treningi interpersonalne są świetne dla psychiki.mam na myśli stwarzanie /bywanie w takim towarzystwie ,gdzie możemy mieć kontakt z ludzmi,ale też w każdej chwili móc się wycofać,gdy poczujemy się zagrożeni...poczucie bezpieczeństwa wynika z poczucia ,ze nad czymś panujemy.najlepiej gdy tym czymś jesteśmy sami. co do ksiażek na temat kontaktów interpersonalnych ,zwlaszcza damko-męskich wydaje mi się ,że takich nie ma...i bardzo dobrze,bo każdy z Nas jest inny.nie wierzę ,że jest jakaś jedna,uniwersalna metoda,której zastosowanie sprawi,że z powodzeniem nawiązemy kontakt z kążdą osoba z którą chcemy.
26 Lis 2015, Czw 14:19, PID: 490776
Niektórzy boją się sukcesów bo boją się zmian.
26 Lis 2015, Czw 17:59, PID: 490810
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26 Lis 2015, Czw 18:01 przez mocart.)
Nawiazując do powyższej dyskusji, pamiętam jak kiedys tez mialem problemy z komunikacją, bylem strasznie tym faktem przygnębiony, jak coś dłuższego mialem do opowiedzenia przed jakas grupą osob, to sie plątałem i stresowalem tak, ze nie dawałem rady dokończyć wątku.
Pamiętam ze jedną z rzeczy jaką zacząłem praktykować, było regularne gadanie do lustra, codzień wieczorem stawałem przed lustrem, patrząc sobie w oczy, jednoczesnie wyobrażając sobie że jestem otoczony wianuszkiem zaciekawionych znajomych, i opowiadałem na głos jakąś krótką historyjke jaka przydażyła mi sie dnia dzisijszego, lub jakąś sytuacje którą pamiętałem sprzed lat. Nie czułem się jak idiota, bo nikt mnie nie widział ani nie słyszał, nie czułem presji jak przy realnych osobach, bo ich nie było, więc nie miałem sie przed kim skompromitować, bylem na maxa wyluzowany, po kilkunastu takich "sesjach" mogłem już jednym ciągiem, bez zacięcia, opowiedzieć 10 minutową historie, zachowując przy tym odpowiedni ton i mimike twarzy, później ten zabieg tak mi wszedł w nawyk, że robiłem to miesiącami, nawet do dziś zdarzy mi sie iść ulicą, i gadać coś do siebie. Jeżeli ktoś szuka jakiegoś "treningu interpersonalnego" to polecał bym zacząc od takiego cwiczenia, by oswoić swoje struny glosowe i jezyk, z wypowiedzeniem więcej niż 1 zdania, oswoić sie z wlasnym glosem, nauczyc sie odpowiednio pauzować i akcentować, nauczyc sie kontroli nad sobą w trakcie mówienia, następnie werbalnie zbliżyc sie do kogos najblizszego, przy kim nie czujesz zadnych blokad, w moim przypadku byla to siostra, i siadając przy obiedzie, prowokować jak najwiecej dyskusji, opowiadac jej o swoich przemysleniach, o czym kolwiek, o tym jakich przypraw byś użyl do tego kotleta ktorego jecie, innymi nauczyc sie werbalizować swoje myśli
26 Lis 2015, Czw 18:46, PID: 490814
Dobrze gada mocart, dla mnie takie gadanie do siebie jest troche dziwne/wymagające ale tez tak myslalem zeby zacząć gadać do siebie, czasem tylko uzywalem takiego racjonalnego gadania jak w terapii
U mnie problem tez jest taki że w sumie to średnio interesują mnie zwykłe problemy zwykłych ludzi W sumie to mam w sobie coś że sam chce sie trochę odróżniać od innych albo robić na przekór... a potem płacze że jestem inny niż wszyscy hehe Jest taka książka "Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi" D.Carnagie nawet ciekawa, choc recepta jest prosta... nie być fobikiem hehe
24 Kwi 2016, Nie 12:15, PID: 534514
Dla mnie to też abstrakcja bo moje relację z dziewczynami/kobieta są czysto koleżeńskie. Nie ogarniam gierek i podchodów, flirtów itd.. Już od czasu gimnazjum tego nie ogarniałem inie czułem.
Co dziwne to się mną interesowały tylko się zawsze dziwiłem dlaczego Wygląd wyglądem ale u mnie wątpliwości budziły moja osobowość i cechy. Co z tego, że mogłem się podobać jak byłem mało interesujący. Widziałem innych jak się zachowują o czymś rozmawiają i jak rozmawiają. W liceum moja koleżanka 4 lata za mną chodziła Nie wiem czy umawianie się z innym miało służyć wzbudzeniu zazdrości u mnie? Potem była 2 koleżanka, która mnie zaczepiała. Ja tylko ją dla żartu. Pod koniec spotykała się z 3 chłopakami z czego wiedziałem jakie to typki i mówiłem, ze nic z tego nie wyjdzie i tak było. Nie wiem po co to robiła? Kolejna metoda na zazdrość? W między czasie gdy ta 2 to robiła z tymi 3 a ta 1 też była pewnie zainteresowana to jeszcze się trafiła o 2 lata młodsza Ta to się wlepiała we mnie przez pół roku. Bardziej mnie przerażała. Jednak podszedłem do niej i się spytałem czemu się tak przygląda a ona: "Tak sobie". No skoro tak sobie to spox i odszedłem Co do 1 to jestem pewien bo jak usłyszała, że ja zauroczony w tej młodszej byłem to nawet poszła sprawdzić która to Widać zazdrosna była Jednak z nią relacja była bardziej koleżeńska i właśnie z nią byłem na etapie "przed" jeśli chodzi o związek. Potem była jedna co się mną interesowała ale uciekłem od dalszego w głębienia się w relacje od razu. Potem była trochę wyzywająca się w ubiorze. Na kursie prawka. Też zrezygnowałem bo stwierdziłem, że nie dam rady. Ogólnie jakoś interesują się mną. Tylko ja jakoś obawiam się czy dam radę. Co mam do zaoferowania, czy ktoś nie będzie się męczył itd.
24 Kwi 2016, Nie 13:51, PID: 534550
Wciaz nie odkryles, ze charakter to rzecz bardzo drugorzędna i w godach najwazniejszy jest wygląd?
24 Kwi 2016, Nie 14:08, PID: 534558
Dokładnie, przeceniasz cechy charakteru, a jak widać najważniejszy jest wygląd przynajmniej na początku, resztę później dziewczyna są w stanie zaakceptować lub nie. A tak nawiasem mówiąc bardzo ci "współczujemy" takiego zainteresowania, faktycznie miałeś problemy i powody do kompleksów i nasilenia fabii...
24 Kwi 2016, Nie 16:40, PID: 534600
Oj wy oj wy...
Ja wiem, że wygląd się liczy na początku.. Grego Świetna ironia w kwestii tego, że zainteresowanie moja osobą było powodem fobii Mogę się mylić co do tego ale tak to odczytałem. Tylko przedstawiłem jakie były moje relacje i ogólne zainteresowanie. Ja po prostu nie wierzę w to, że ktoś mógłbym ze mną żyć i dlaczego miałby.
24 Kwi 2016, Nie 17:35, PID: 534634
Skoro ty sam w to nie wierzysz i nie wiesz po co, to wysylasz taki sam sygnal swiatu.
24 Kwi 2016, Nie 19:43, PID: 534686
Ja tam dla odmiany tak nie myślę (albo moje myślenie jest błędne) bo w sumie to uważam siebie za dość hmm wartościowego człowieka, kulturalnego, wychowanego, spokojnego, raczej nie debila, w sumie ogarniętego życiowo jeśli chodzi o egzystencje, stroniącego od zabaw, używek, imprez. I wydawać by mi sie mogło, że z tym chyba nie jest najgorzej i jakies wartości sobą reprezentuje, ale może sie mylę lub jednak oczekiwania kobiet są z goła inne no i pozostaje fakt braku zainteresowania moja osobą i moje problemy z nawiązywaniem znajomości, więc w sumie wychodzi na to samo... tylko z innych powodów heh.
25 Kwi 2016, Pon 10:29, PID: 534864
Wartościowego może.. w innych kwestiach. Ja tylko w relacjach tego typu mam taką ocenę. Mam takie myśli. Jak się uprę to dopnę swego. U mnie leżą relacje między ludzkie i brak umiejętności. Wątpię czy bym wytrwał miesiąc w takiej relacji. Męczył bym się pewnie. Ze swoją koleżanka po licku rok prawie się widywaliśmy 2 razy w tygodniu.... Męka.. dobrze że się rozeszło..
25 Kwi 2016, Pon 10:55, PID: 534876
No właśnie, ja się widywałem 1 raz na miesiąc/dwa i było w porządku, a w sumie to nie mam doświadczenia jakby to było byc tak z kimś na stałe, kto wie czy nie tak jak u Ciebie. Szczególnie, że 34 latka już mam i wiele nawyków.
25 Kwi 2016, Pon 11:08, PID: 534884
No ja mam 28 i boje się co będzie gdy dobiegnę do 30. Bo teraz zacznie mi skakać do przodu pewnie szybciej.. Ubywać tych lat.. Czuję tak, że okres do 30 to taki spokojny a potem to jest "okres" już.. przemijalności, szybkości i starzenia się..
Nie chcę się zakochiwać.. chyba, że z przyjaźni jakiejś przez obu stron uzgodnienie
25 Kwi 2016, Pon 11:53, PID: 534892
no kolego obawy masz uzasadnione jak najbardziej, do 28,29 lat czułem sie jak nastolatek, beztroski, czas leciał wolno, ale później to masakra nawet nie wiem kiedy mijają kolejne lata, szczególnie jak masz taką monotonnie jak ja czyli praca - dom- praca. już się zaczynam przyglądać pierwszym zmarszczkom koło oczu, a zawsze byłem taki gładziutki, piękny ehh No i jeszcze ta świadomość, że w życiu tak niewiele się zrobiło (nawet jednej panienki sie nie wyrwało, ni liczę tej co wyrwała mnie) i jaką w sumie się jest nieciekawą osobą, a nigdy wcześniej się tym nie przejmowałem i było mi dobrze ze sobą. Co do przyszłości to jakiś obaw w sumie nie mam.
25 Kwi 2016, Pon 12:39, PID: 534918
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Kwi 2016, Pon 12:41 przez Soyokaze.)
Taaa.. jestem tego świadom.. Mnie też bardziej wyrywają niż ja je.. Wręcz one zaczynają i czekają na mój ruch.. Którego nie ma Hehehe
Ta będę teraz do końca już sam.. Skoro nie byłem do tej pory w żadnej tego typu relacji.. Trza się pogodzić.. Tym bardziej się obawiam tego typu relacji już.. Na kogo się trafi a ludzie są różni Ja już łysieje i trochę siwieje... Młodociany na twarzy jeszcze jestem Ale jeszcze trochę i też zaczną się zmarszczki
25 Kwi 2016, Pon 13:01, PID: 534924
ee to u mnie fryz się trzyma nieźle, ojciec baardzo późno siwiał, a brat ma 45 lat i kruczo czarne włosy...
Teraz też mam taką ciekawą sytuację bo też sobie rozmawiam z taką jedną co mnie zaczepiła, nawet się spotkaliśmy, ale potem była cisza. Więc myślałem, że po wszystkim, a ona niby czeka cały czas na mój ruch, na moją inicjatywę...ehh. Niby próbowałem ją podpytać czy by się chciała jeszcze spotkać i ani tak, ani nie wiec przesiedzieliśmy całą niedzieli pisząc, że sie nudzimy, 20km od siebie. Hmm, ja poprostu muszę wiedzieć, że ona będzie się chciała spotkać zanim to zaproponuje |
|