19 Kwi 2015, Nie 20:14, PID: 442248
Od dwóch lat jestem zakochana w jednej osobie. Poznałam go na wyjeździe z moich studiów gdzie prowadziliśmy razem doświadczenia do pracy dyplomowej. Nie będę się wdawać zbytnio w szczegóły. W każdym razie miałam wtedy akurat okres nasilonej depresji i raczej nie zrobiłam dobrego wrażenia. Pomimo że badania trwały trzy dni a chłopak zachowywał się w naprawdę przyjazny sposób, nie udało mi się stworzyć z nim bliższego kontaktu, który u normalnych ludzi po tak długim czasie spędzonym razem na pewno już by powstał. Ale u mnie to normalne i nawet za bardzo się tym nie przejęłam. Dopiero po powrocie do domu dotarło do mnie że się zakochałam. Nigdy mu nie okazałam że mi się podoba, mimo to zawsze się bałam że może to widzieć (mowa ciała itd.) więc starałam się to ukryć za wszelką cenę i jak go kilka razy potem spotykałam chyba zachowywałam się niechcący dość odpychająco. Potem został już tylko kontakt na cześć. Nie przeszkadzało mi to bo to uczucie sprawiło że na długi czas pozbyłam się depresji. A poza tym wmawiałam sobie że jak wyleczę się z fobii to uda mi się zatrzeć złe wrażenie, bo z fobią to i tak nie ma sensu. Trudno w to uwierzyć ale ten dobry nastrój trwał ponad 1,5 roku. Teraz już od pewnego czasu zaczęło mnie to męczyć, fobia jak była tak jest i już nie potrafię się dłużej oszukiwać. Próbowałam w międzyczasie zainteresować się kimś innym ale nic tego nie wyszło. Znowu jest jak dawniej- nic mi się nie chce, wracają stany depresyjne. Nie mogę o nim zapomnieć ani nic z tym zrobić. Najgorsze jest to że on za dwa miesiące kończy studia i wyjeżdża już na stałe z miasta. Może wtedy łatwej będzie mi o tym wszystkim zapomnieć ale z drugiej strony trudno będzie wybaczyć sobie że nawet się nie spróbowało. Był ktoś może albo jest w podobnej sytuacji? Kompletnie nie wiem co mam z tym zrobić, co normalni ludzie zrobiliby na moim miejscu. Bo ja jestem totalną kaleką jeśli chodzi o kontakty z ludźmi, nigdy nie wiem jak powinnam się zachować.