18 Wrz 2014, Czw 18:37, PID: 411824
Cześć. Mam 16 lat, w tym roku poszedłem do technikum. Nie ukrywam, że dość dziwnie się czuję, lecz nie potrafię dokładnie tego opisać. Jednak napisałem tutaj, więc postaram się to zrobić . No to hm... wydaje mi się że mam pewne objawy nieśmiałości, lecz nie w jakimś zaawansowanym stopniu - nadal mi to przeszkadza. Mimo to, nie wiem czy moje zachowanie nie jest po prostu normalne... może tylko wydziwiam, dlatego napisałem. No ale do rzeczy. Mój problem dotyczy głównie dziewczyn, a zwłaszcza nieznajomych grup. Przykładowo... nie potrafię przełamać się, by podejść do żadnej dziewczyny, a tym bardziej do takiej, która jest z koleżankami. Nie wiem czego się boję... nie uważam się za jakąś szkaradę, nie mam kompleksów. Po prostu chodzi chyba o tą barierę rozmowy... podejdę, wymienię parę zdań i po chwili tematy się kończą, a nie potrafię z drugą płcią prowadzić rozmowy. Dodatkowo, nigdy nie byłem jakimś źródłem zainteresowania, co szczerze mówiąc raczej mi nie przeszkadzało. Nie palę, nie piję, więc z połową klasy już z automatu nie mam o czym gadać. Zresztą jednak nie mam większych problemów... chociaż (i tu jest mój drugi mankament) nie potrafię zbytnio wbić się w grupę rozmawiających znajomych. Przykładowo, na przerwie wszyscy stoją w takim przysłowiowym "kółku"... zamkniętym. I nie wiem co zrobić, jakie gesty wywołać itd aby wbić się do środka i aby nie siedzieć cicho przez 3 minuty. Nie wiem od czego zacząć rozmowy, gdy nie ma o czym żartować i najczęściej sprowadza się do głupiego "Było coś na dzisiaj?" Za co potem mi strasznie wstyd i się głupio z tym czuje. Oczywiście, rozmowy 1 na 1 z rówieśnikami których znam - bez problemu, problem zaczyna się w grupie, gdzie przez dłuższy czas nikt nie zwraca na mnie uwagi, a ja sam nie wiem jak to zmienić. No ale, wracając do dziewczyn, bo to mnie trochę bardziej martwi. Po prostu nie potrafię znaleźć recepty. Przykładowo, kolega z klasy wciąż mi mówi, że "chodź, zagadamy, przywitamy się, no dawaj" czego nigdy nie wprowadza w życie. Nie ukrywam, że przeważnie się przed tym bronię, no ale sam też nigdy tego nie robi. Wydaje mi się, że jest to jego sposób na "obronę" przed jego własną nieśmiałością. A tak jeszcze apropo mnie . Gdy wyobraże sobie sytuacje, w której jedna dziewczyna z równoległej klasy siedzi gdzieś na ławce i wyraźnie się nudzi, to wierzę w siebie, wiem, że dałbym radę podejść i pogadać. Ale takie sytuacje się nie zdażają. Wszystkie dziewczyny z mojej szkoły zawsze chodzą w grupach, a to mnie niesamowicie blokuje - nie mam pojęcia jak rozmawiać z jedną osobą, tak aby nie było niezręcznie przed obecność innych dziewczyn. Wybaczcie za tak chaotyczny tekst, ale nie potrafiłem inaczej tego przedstawić. Mam nadzieję, że ktoś znajdzie sposób na to, co mi poradzić. Wiem, że większość muszę zrobić sam, ale na pewno są jakieś rady które pomogą mi się zaaklimatyzować. Pozdrawiam!