22 Kwi 2014, Wto 13:27, PID: 390238
Uciekam w seriale, pomagają doraźnie, bo nauczyłem się w pewnym sensie żyć życiem postaci z serialu. Jak wpadnę w takie flow to potrafię oglądać kilka godzin serial i zapomnieć o moim smutnym życiu. Wiem, że jest to złe bo kiedyś trzeba wyłączyć komputer.. I wtedy jest jeszcze gorzej bo to jest chore ale porównując moje życie do tego z serialu, w którym zawsze dużo się dzieje, jest zabawnie, są grupki przyjaciół i mają jakieś wspaniałe przygody dołuję się jeszcze bardziej. Wiem, że życie to nie film. Ale co ja poradzę. I dodam, że to nie są seriale jakieś jak M jak Miłość Tylko przeważnie amerykańskie. Obejrzałem wszystkie sezony Housea, Dextera, The Walking Dead, Breaking Bad, How I Met Your Mother, The Big Bang Theory, Gry o Tron, trochę Californication. Zawsze jest to uczucie pustki jak obejrzę już wszystko.
Często popadam też w nostalgię. Wspominam moje dobre wspomienia z dzieciństwa. (Chociaż tych złych było więcej). Jak byłem dzieckiem, wakacje trwały jak rok, dzień jak miesiąc. Zero jakichś fobi, lęków. Pomijając ojca alkoholika i awantury z nim związane. Po prostu jak wspominam momenty takiego prawdziwego szczęścia z dzieciństwa jest mi przez chwilę lepiej.
Oczywiście również muzyka, internet, komputer, gry komputerowe już mniej oraz coś o czym nie chcę mówić.
Eh. Trzeba się za siebie wziąć.
Często popadam też w nostalgię. Wspominam moje dobre wspomienia z dzieciństwa. (Chociaż tych złych było więcej). Jak byłem dzieckiem, wakacje trwały jak rok, dzień jak miesiąc. Zero jakichś fobi, lęków. Pomijając ojca alkoholika i awantury z nim związane. Po prostu jak wspominam momenty takiego prawdziwego szczęścia z dzieciństwa jest mi przez chwilę lepiej.
Oczywiście również muzyka, internet, komputer, gry komputerowe już mniej oraz coś o czym nie chcę mówić.
Eh. Trzeba się za siebie wziąć.