21 Cze 2017, Śro 19:09, PID: 705287 
	
	
	
		Kojarzę z jednego miejsca dziewczyny, które pracowały jako hostessy. Ich zadaniem było stanie przy drzwiach i otwieranie ich, gdy ktoś nadchodził. Przez cały dzień nie odzywały się słowem. Jedyny minus to szpilki, w których musiały wystać tyle czasu. 
Albo inaczej: praca przy hałasie, gdzie nie ma możliwości rozmawiać, bo albo jest za głośno, albo trzeba zakładać ochraniacze na uszy.
Ja na szczęście pracuję często z nowymi ludźmi, więc jest o czym gadać, jakbym miała przez kilka miesięcy dzień w dzień z tymi samymi osobami pracować, to też bym tylko milczała, bo ileż można.
	
	
	
	
Albo inaczej: praca przy hałasie, gdzie nie ma możliwości rozmawiać, bo albo jest za głośno, albo trzeba zakładać ochraniacze na uszy.
Ja na szczęście pracuję często z nowymi ludźmi, więc jest o czym gadać, jakbym miała przez kilka miesięcy dzień w dzień z tymi samymi osobami pracować, to też bym tylko milczała, bo ileż można.
 PhS

			
 Pierwsze dni to byla masakra, zeby usiedziec tam te 8 godzin a co dopiero pracowac i rozmawiac z innymi. A w glowie ciagle mialem strach, ze zaraz ktos zacznie mi dokuczac tak jak kiedys w szkole. Moje obawy sie nie potwierdzily. Mialem szczescie, ze udalo mi sie trafic na mega dobrych ludzi i z czasem udalo mi sie ze wszystkimi dogadac, w tym sensie, ze nie mam jakichs wrogow.  Malomownosc na poczatku doskwierala mi i to bardzo ale inni zagadywali do mnie i pomagali mi, a skoro komunikacja z innymi u mnie lezala to chcialem sie wykazac chociaz dobra praca. Nawet "gora" mojego dzialu mnie polubila, chyba dlatego, ze jestem mily. Teraz wyszlo tak, ze ja mam teraz lepiej niz ci starzy pracownicy tzn dostaje lepsza i lzejsza prace do wykonywania. Inni chyba troche zazdrosni  sa i nawet ksywke mi dali " Ksiaze" 
	
  Nie wciągają mnie w swoje towarzystwo za specjalnie, bo jestem małomówna, a ja z kolei nie jestem zbyt rozmowna, bo wykluczają mnie z rozmów w grupie, gdzie zwykle rozmawiają na swoje tematy w których ja nie wiem o co chodzi i takie zamknięte koło się tworzy.
	
, jak ułożą oni, tak ma być. Trochę się w tym momencie czuje się niesprawiedliwie skrytykowana i generalnie nie ogarniam jak można krytykować kogoś za to, że się przykłada do tego żeby faktycznie było posprzątane, a nie po łebkach, no ale ok. Wychodziłam też z założenia że skoro w innej sali z dziećmi siedzi 4-5 pracownic, to ja mogę wtedy na spokojnie to posprzątać, bo po co nas tam tyle. Po trzecie, gdy mnie proszą żebym do tej i do tej godziny wyrobiła, to się z tego wywiązuje. Za to nie raz była sytuacja gdzie ja dostawałam odkurzacz 20 minut przed moim wyjściem. I wreszcie po czwarte - i dlatego nie lubię pracy z ludźmi, a zwłaszcza z babami. Zamiast przyjść jak normalny człowiek i po ludzku po prostu powiedzieć co i jak, to jakieś skarżenie za plecami. Skoro nikt wcześniej nie robił mi takich uwag, to wychodziłam z założenia że jest ok. Takie rzeczy po prostu mówi się od razu, a nie po trzech miesiącach.
 
	
			
 Pewnie któraś na mnie doniesie i dostanę jutro opier*ol od dyrektorki...ja naprawdę nie wiem jak to się stało, takie zamieszanie było i szybko, szybko, ja się stresuje w takim pośpiechu. Ale to nie jest tak, że byli głodni czy coś, bo zjedli jeszcze w przedszkolu śniadanie, potem dostali po jednej kanapce, potem jak czekaliśmy na autokar to po bananie i jeszcze im zostało po batonie. Nawet nie było czasu za bardzo kiedy jeść tych kanapek. 
, boję się że mogę jakąś naganę dostać 
	
 chyba nie są aż tak wredne...