PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Fobik skazany na samotność?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19
Cytat:Zas jak zwykle niszczy system Razz . Musze przyznać, że jego absolutny brak mechanizmów ochronnych psychiki daje się na tym forum we znaki.

Ja się czasami zastanawiam, czy dla dobra reszty nie lepiej byłoby go zbanować :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Dobre myślenie w fobii jest niezwykle potrzebne, a takie zrzędzenie non-stop pewnie wielu osobom nie pomaga.
Haha, ja mam wrażenie, że nic innego jak właśnie te mechanizmy obronne najbardziej dają się Wam we znaki. :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Mz. mało kto jest tak biegły w stosowaniu mechanizmów obronnych jak nasz poczciwy Zas..
Bo mogą być mechanizmy obronne przeciwko działaniu i mechanizmy przeciwko uznaniu, że nasze życie jest do bani :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Pewnie, najlepiej jak najdłużej rysować, oglądać filmy, i dopiero tuż przed czterdziestką nagle sobie zdać sprawę, zę całe zycie było do d*py.
MOzę to nic nie zmienia, ale nie wiem czy w przypadku fobii niewiedza jest błogosławieństwem.

Dziękuje za dobre słowo, schlebiacie mi :Stan - Uśmiecha się:
Zasław potrzebuje wytłumaczyć sobie, czemu jego życie wygląda jak wygląda i dlaczego nie ma sensu.

A że sam sobie tego wmówić nie potrafi, to próbuje przekonać o tym innych. Im więcej ludzi przyzna Zasiowi rację, tym spokojniej będzie mógł spać.


Systemu to nie niszczy - raczej uciążliwe.. I trochę mnie to dziwi, że Zasiowaty taki w tym uparty i że tyle czasu nie wie czemu to robi.
Wiesz, w pewnym stanie psychicznym inaczej myśleć się nie da, a przynajmniej jest bardzo trudno. Szkoda tylko, że wiele osób czytając tego typu teksty, nieświadomie wkręca się w dół. No ale już dawno zauważyłem, że to forum nie jest odpowiednim miejscem dla ludzi, którzy naprawdę chcą się wyleczyć.
"asław potrzebuje wytłumaczyć sobie, czemu jego życie wygląda jak wygląda i dlaczego nie ma sensu.

A że sam sobie tego wmówić nie potrafi, to próbuje przekonać o tym innych. Im więcej ludzi przyzna Zasiowi rację, tym spokojniej będzie mógł spać."

Nie wiem o czym od mnie rozmawiasz, ale w sumie przestało mnie to obchodzić...
Ale zakładając, że rozmawiamy o mojej przedostatniej bodaj wypowiedzi tutaj, a nie jakichś kolejnych ogólnikach mam tylko jedno pytanie. To jest zdrowe podejście?:
"Ale gdy akceptuje to, że teraz jest jak jest, czuję się po prostu lepiej. Będę sam już do końca? No trudno."

Jeśli tak, to już nie mam więcej pytań, wysoki sądzie.

Jakbyś chciał dalej dyskutować o tym, dlaczego tak napisałem, to sobie przeczytaj mój poprzedni post. Życiorys Flopyego wskazuje, ze nadal nie widzi w jakim :Różne - Koopa: się tapla. No tak, ale jest mu dobrze. Wiesz, mnie też w jakimś sensie było - to tak na marginesie, żeby nie walić kazań ex cathedra jako przyszły psycholog.
ogólnikowe stwierdzenie, bo wszystkie Twoje posty wyglądają tak samo Zasławie.


Flopowy dał jasno do zrozumienia, że poprzez akceptację ściąga z siebie część presji, żeby móc spożytkować siły na bardziej praktyczne zachowanie:

"Godząc się z tym na jakim jesteśmy etapie, nie tracimy energii na bezsensowne dywagacje i możemy ją dobrze spożytkować np. na zmianę swojego myślenia i zachowań."


Jeśli miałbym porównywać Wasze strategie, to chyba nietrudno będzie odgadnąć, którą wybiorę :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Proponuję następującą ankietę:

a) Zbanować Zasia
b) Nie banować Zasia
c) Zwalić się Zasiowi na mieszkanie kilkunastoosobową ekipą i wykonać tzw. hug attack (powtarzać terror i prześladowanie aż do uzyskania poprawy)
Zas też potrafi akceptować to co jest, przykładowo zaakceptował Waszą potrzebę wyładowywania swoich frustracji na Nim..

Odnośnie mechanizmów obronnych, uważam, że to bardzo dobrze pozbywać się naiwnych złudzeń co do bieżącej sytuacji i to super, że Zas tak dobrze to sobie uświadamiasz, z tym, że to jest i tak ledwo wierzchołek góry lodowej, o którą co dzień rozbijamy się jak cholerny Titanic.. :Stan - Uśmiecha się - LOL:
haraczu napisał(a):c) Zwalić się Zasiowi na mieszkanie kilkunastoosobową ekipą i wykonać tzw. hug attack (powtarzać terror i prześladowanie aż do uzyskania poprawy)
:Stan - Różne - Zaskoczony:k:
Zdecydowanie c!

@masterblaster - to ja proponuję się zabić, tak będzie prościej.
Nic a nic nie rozumiesz Stap..

Wszystko co najlepsze dopiero przed nami :-D
To jest ciekawa koncepcja: stwierdzić, że jest beznadziejnie, by potem było lepiej. Hmm.
Cytat:Życiorys Flopyego wskazuje, ze nadal nie widzi w jakim :Różne - Koopa: się tapla. No tak, ale jest mu dobrze. Wiesz, mnie też w jakimś sensie było - to tak na marginesie, żeby nie walić kazań ex cathedra jako przyszły psycholog.

Sorry, ale jaki życiorys? Ja takiego nigdzie nie umieściłem. Napisałem kilka zdań i nie uznałbym tego za życiorys.

"Nie mam przyjaciół" - no nie mam, ale to nie znaczy, że jestem odludkiem i nie odzywam się do ludzi. Mam znajomych, część z uczelni a z jedną, dwiema spotykam się, bo mamy wspólne zainteresowania.

"Nigdy nie pracowałem na etat" - nie pracowałem na etat, ale od kilku lat pracuje dorywczo

"Nie jestem w związku" - obecnie jestem sam od kilku lat, ale byłem w związku koło roku. Nie wyszło, trudno, jestem bogatszy o nowe doświadczenia i więcej wiem o sobie.


Nie rozumiem Zas dlaczego twierdzisz, że babram się w :Różne - Koopa:.
Napisałem:
Cytat: Ale gdy akceptuje to, że teraz jest jak jest, czuję się po prostu lepiej. Będę sam już do końca? No trudno. Ale będę się cieszył tym co mam. Godząc się z tym na jakim jesteśmy etapie, nie tracimy energii na bezsensowne dywagacje i możemy ją dobrze spożytkować np. na zmianę swojego myślenia i zachowań.

Chodziło mi o to, żeby zaakceptować moment w którym jesteśmy, siebie ze swoimi dobrymi i złymi stronami, a nie o to, żeby zaakceptować fobię i nic z nią nie robić. Przykładowo, kiedyś często zalewały mnie myśli typu "jestem sam", "przecież to beznadziejnie", "wszyscy kogoś mają". I co mi to dało? Tylko traciłem energię, czułem się gorszy. Jak tu walczyć z fobią? Ale im częściej sobie powtarzałem "fakt, obecnie jestem sam, ale to nie powód, żeby sobie dowalać", tym czułem się coraz lepiej. Mniej porównuję się do innych. Kiedyś wkurzały mnie pary spotykane na ulicy, autobusie czy gdziekolwiek indziej. Teraz już nie. Czasem w ogóle nie zaprzątam sobie tym głowy, a czasem nawet potrafię sobie powiedzieć "fajnie". Jakbym ciągle sobie powtarzał, jak to jest tragicznie, bo nie jestem w związku, to wszyscy ludzie trzymający się za ręce by mnie w+:Ikony bluzgi kurka:. Traciłbym energię bezsensu. To nie znaczy, że całkiem odpuściłem i że do końca życia chce być sam.
Dopuszczam taką możliwość, że tak może być. Ale przecież taki jest fakt. Każdy, kto nie jest obecnie w związku, może będzie sam. Tego nikt nie wie. Tylko ja nie widzę tego jako tragedii. Jeśli w pewnym momencie życia pogodzę się z tym, że już do końca będę sam, to będę starał się dobrze spożytkować czas. Według mnie żyjemy po to, żeby zostawić po sobie jak najwięcej dobrego. A to czy zrobimy to będąc w związku czy nie, to nie ma znaczenia. Rozumiem jednak, że nie każdy potrafi sobie to wyobrazić. Sam chciałbym założyć rodzinę, a jak będzie tego nie wiem, ale przecież tego nikt nie wie.
Pisząc: "Będę sam już do końca? No trudno", miałem na myśli to, że nie ma sensu myślenie o tym co będzie, dywagowanie o przyszłości. Lepiej zająć się tym, co jest teraz.

Cytat:No tak, ale jest mu dobrze

To nie jest tak, że jest mi dobrze. Potrafię jednak spojrzeć szczerzej na swoje życie, na to co udało mi się zrobić, zmienić w sobie ale też na to co się nie udało, czego jeszcze nie umiem i z czym mam problem i nad czym warto pracować. To jest według mnie zdrowe podejście. Aby wychodzić z fobii, trzeba zmieniać spojrzenie, patrzeć obiektywnie na siebie, a nie mówić rzeczy typu "zmarnowałem młodość".


Cytat:iLLusory - brak ZOK w podstawówce i gimnazjum, brak paraliżującego lęku, brak fobii w okresie od klasy czwartej do teraz, normalne relacje z rówieśnikami w gimnazjum i liceum, paczka znajomych, parę szczęśliwych chwil które można wspominać, trochę beztroski, radości i uśmiechu, dziewczyna, miłość, seks, inny kierunek studiów albo jako-taka motywacja, wiara w siebie, posiadanie jakichś w amirę konkretnych umiejętności i mozę jeszcze parę innych pierdół które przecież w zyciu zdrowego człowieka nigdy nic nie znaczyły i nie znaczą.

Niektórych rzeczy nie zmienisz np. nie pójdziesz do podstawówki jeszcze raz, nie poprawisz relacji w gimnazjum. Można tylko się zastanowić co teraz można zrobić. Sam czasem jak mam problem, to się wkurzam, bo wiem, że to wynika z tego, że kiedyś czy to w szkole, czy w domu było coś nie tak. I wkurza to, że dla jednych coś jest naturalne, a ja się muszę męczyć. Tylko znowu, to zabiera energię. Przeszłości nie zmienimy, można się tylko zająć tym, co jest teraz.
A to przepraszam, resume było wybiórcze. Ty jak widać być może młodości zupełnie nie zmarnowałeś.

Blank - "Zasław potrzebuje wytłumaczyć sobie, czemu jego życie wygląda jak wygląda i dlaczego nie ma sensu."
Żaden światły magister mi nie wytłumaczył, to tak coś czasem kombinuję.

"ogólnikowe stwierdzenie, bo wszystkie Twoje posty wyglądają tak samo Zasławie."

I kto to mówi. :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Naprawdę, nie rusza mnie juz to twoje (a sporadycznie też innych) "ZAWSZE narzeka, 24H/DOBĘ myśli o tym, jak jest fatalnie". Poziom argumentacji i reakcja typowa, gdy nie ma się co odpowiedzieć. Wtedy najlepiej iść w banalne uogólnienia, wygodne zwłaszcza dla tego, kto je wygłasza. Naprawdę prymitywne. Niestety, z tego co widziałem do tej pory, właściwe światłym magistrom. Dzięki nim przywykłem i ostatnio zrozumiałem, ze takie podejście to nie jest mój problem. Dzięki jednej hipokrytce z terapii zresztą też.

Temat wątku jakby gdzieś umknął i odpowiedzi oczywiście nie będzie. Trudno może wymagać jej od tych wszystkich fobików, z których większość, w tym ja, musieliby chyba przyznać, że jeśli jest im lepiej, to tylko dlatego, że jakoś tak wyszło i mieli przez chwilę trochę więcej szczęścia w nieszczęściu w tym swoim obesranym życiu - u jednych hossa może będzie trwać, u innych - nie wiadomo

" to ja proponuję się zabić, tak będzie prościej." - no widzisz, stap, właśnie dlatego terror i atak świetnie pasują do propozycji c. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Wiesz, akurat hug attackiem to i ja bym nie pogardził. Zwłaszcza dziewczęcym.
NIe wiem czy atak jest tym, co najlepsze. Mnie by tam wystarczył uścisk jednej dziewczyny, ważne, żeby stały za nim szczere intencje.
"poziom argumentacji"

Przecież zazwyczaj nie chciało Ci się/nie byłeś w stanie w jakiś przemyślany sposób odnieść się do tych moich argumentów. Najwięcej co można wyciągnąć z Ciebie to to że coś Ci się nie podoba i tyle.

No i btw oczywiście, że się uczepiłem Ciebie (oraz inni - sporadycznie) ze złośliwości. Mam nadzieję, że to jasne. Przecież taki jest cel ludzi, którzy Cię otaczają (włączając w to terapeutów). Nikt nie może znieść Twoich celnych i przenikliwych (do szpiku kości) uwag. Twoja prawda jest zbyt prawdziwa dla nas wszystkich, rodzi straszliwy dysonans.

---
Swoją drogą podziwiam czasem wrażliwość niektórych tutaj, którzy starają się udobruchać nasze okropne dziecko. Choć nie wiem czy ta metoda taka dobra do końca.
:Stan - Uśmiecha się - LOL:

Nie wiem skąd wziąleś tę złośliwość, jakiś cytat może? Czy ciągniesz te rozmowę z samym sobą opartą na wygodnych uogólnieniach (ZAWSZE narzeka, DLA WSZYSTKICH jest bucem, ZAWSZE jest bucem, NIGDY NIC nie robi, NIC go NIE cieszy.... bla bla bla).
nadal rozmawiamy (zdaje się) ale przyznaje, że nieźle podsumowałeś uogólnienia, którymi się posługuje
Zasie, a co się cieszy? I jakie są Twoje sposoby, by nie być skazanym na samotność, co by nie odchodzić zbytnio od tematu?
Stap, a zauważyłeś ile uwagi i emocjonalnego zaangażowania poświęcasz Zasowi? A te ambitne plany jakby go 'odwiedzić'..?
Może Zas nie jest aż taki bierny w 'wychodzeniu z samotności' jak by się mogło wydawać. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Trudno mi znaleźć taki sposób, nei znalazłem żadnego. Czasem mnie to boli i o tym piszę, żebyście mogli sie poprzypier...ć.
Zresztą, to pytanie chyba bardziej skierowane do was, ciemiężonych optymistów. Ja sie nie doczekałem odpowiedzi.

Ostatnio z braku lepszych rzeczy ucieszyło mnie np. to, że gdy wczoraj szedłem do laboratorium, pomyślałem sobie bez żadnego stresu, że zapytam babkę, czy w podstawowej moroflogii są też z analizatora rozdzielone frakcje leukocytów. Bez lęku pomyślałem, a to głupie pytanie, bo wiadomo, że tak. Więc ostatecznie nie pytałem, ale idea wydała mi się całkiem normalna.
Dziś jeszcze, ponieważ nei umiem rysować, cieszyłem się grając w Mafię II i słuchając podczas przejażdżki przy zachodzącym słońcu That's Amore http://www.youtube.com/watch?v=mYHTCqMKLTw
No cóż, pisałem już, że Zas porusza jedne z moich największych obaw. No bo ja też boję się, że moje zycie w ostatecznym rozrachunku może być nieciekawe lub coś. No - tylko ja się nie poddaję.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19