PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Miejsca pracy przyjazne fobikom.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9
Według mnie najlepsza praca dla nas to albo przez internet np : web-coaching lu jeżeli kochamy książki to biblioteka lu muzeum jako cieć :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:.
Gdyby fobik poszedł do takiej pracy w trumnie, to wiedząc, że wszyscy go obserwują i przyciąga nadmierną uwagę, pewnie by zzieleniał albo poszarzał i spiął się ze stresu i by mu gratulowali "roli".
Jeszcze by premię dostał za ponadprzeciętne wyniki.
Czy tylko ja mam takie wrażenie czy dla kobiety fobika jest dużo trudniej znaleźć pracę niż faceta fobika?

Pracowałam w biurze ale to zdecydowanie nie praca dla mnie, ciągle plotki, na temat tego że się za mało uśmiecham, że się nie integruje, że jakaś zamyślona jestem, nie miła atmosfera, plotki. Musiałam wysłuchiwać o ubraniach jakie baby sobie kupiły albo co na obiad zrobią :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: (naprawdę kobiety nie mają nic innego do powiedzenia?)

I teraz tak się zastanawiam gdzie by było mi dobrze pracować.
Prace fizyczne jest głównie dla mężczyzn :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:, na kierowce też się słabo nadaje i co tu zrobić.

Mam czas i kasę na zrobienie kursu czy iść na studia tylko na jakie może ktoś podpowie?
@lemoniada, ja rok temu w wakacje pracowałem przez 1 mc jako magazynier. Przepakowywanie towarów, naklejanie etykiet, układanie na palecie. Tam większość osób to kobiety. Praca może nie jest ciężka fizycznie, ale wyczerpująca. Są normy, które trzeba przekroczyć i dlatego trzeba pracować jak maszyna. Podobno faceci sie do tego nie nadają. Ja się jakoś utrzymałem do końca wakacji, mimo tego, że przesiew pracowników był duży. Stale pracowały tylko już sprawdzone osoby i była to zdecydowana większośc kobiet. Na ok ~95%. Niektóre z kilkuletnim stażem, a starsze to chyba nawet z kilkunastoletnim, ale co do tego to nie mogę być pewien, tak mi się tylko wydaje.

Uważam jednak, że nie jest to dobra praca na dłuższą metę, ale mozesz sprawdzić sama. Stawka oczywiscie minimalna. 17x0zł, 1,2k na rękę + ubezpieczenia i zusy. Jeśli nie masz pomyśłu to mozesz się zrekrutować, jak Ci będze bardzo ciężko to się zwolnisz najwyżej.

A jeśli masz możliwość studiowania to ja bym skorzystał na Twoim miejscu z jakchś zaocznych. Chyba są darmowe zaoczne, nie? Papierek to zawsze coś.
Ja miałam praktyki przez dwa miesiące w biurze, pierwszy miesiąc jeszcze w miarę, bo byłam tam ze mną inna praktykantka, wygadana i otwarta i dobrze się dogadywałyśmy, za to kiedy zostałam tam sama to była masakra. Dziewczyny tam pracujące zazwyczaj nie miały co robić, albo nie chciały pracować i plotkowały.

btw Czy ludzie po prostu nie mogą przyjść do pracy żeby popracować, a nie na spotkanie towarzyskie :Stan - Uśmiecha się: ?

Na uwagi typu, że co ja jestem taka cicha, albo że mają pracownika, który się nic nie odzywa przestałam już zwracać uwagę. Początkowo się cieszyłam, że tam przychodzę, bo w końcu mogłam spędzić trochę czasu i porozmawiać z kimś. Ale potem jak już standardowe pytania się wyczerpały typu co studiujesz, gdzie mieszkasz itp. to nie miałam nawet pomysłu o czym rozmawiać i się posypała atmosfera.

Teraz od 5 miesięcy siedzę w domu i chodzę tylko raz na dwa miesiące do Urzędu Pracy. Ostatnio się przełamałam i wysłałam cv w aż dwa miejsca. Jedno do korporacji, drugie do sklepu. I codziennie tak się boję, że ktoś oddzwoni, że kupiłam wczoraj tabletki uspokajające i łykam je rano.

@L1sek a jaka tam była atmosfera między pracownikami? Bo mi się wydaje, że czy praca biurowa czy fizyczna to ludzie tak samo plotkują, oczekują od drugiego współpracownika kontaktu w style choćby "cześć", "co słychać" a jak tego nie robisz, no to cóż, pozostaje ci ostracyzm.
ano właśnie...
@Yenna, ja akurat nie czułem się wykluczony pomimo tego, że nie za wiele mówiłem i robiłem tylko to co do mnie należy. Ta praca polegała na ciągłym robieniu czegoś, więc nie za wiele było takich momentów, że nie ma co do robienia i zaczyna się plotkowanie, z którego jest się ocenianym, bo przecież nic innego do roboty nie ma. Nie. Oczywiście nawet podczas pracy (w 3-8 osobowych grupkach) coś tam się gadało, ale nie czułem się jakiś odrzucony przez resztę, po prostu byłem cicho, a inni ze sobą gadali jak chcieli. I tak powinno być, bo kurcze co to kogo obchodzi czy jakiś pracownik jest towarzyski czy nie. To praca, ludzie przychodzą pracować. W ogóle to, że 1 osoba na 5 nie za wiele gada to ma to od razu oznaczać, że te 4 mają się źle czuć? niby czemu? Przecież mogą rozmawiac sobie swobodnie, co ja ich obchodzę, no litosci. Nigdy tego nie rozumiałem, dlaczego w takich sytuacjach wśród niektórych ludzi tworzymy złą atmosferę, no ale tak właśnie niestety jest :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
Obecnie pracuje przy wtryskarkach (już ponad pół roku). Dobra praca dla fobika ponieważ masz samodzielne stanowisko, mało co komunikujesz się z innymi osobami w czasie pracy.
Cytat:Początkowo się cieszyłam, że tam przychodzę, bo w końcu mogłam spędzić trochę czasu i porozmawiać z kimś. Ale potem jak już standardowe pytania się wyczerpały typu co studiujesz, gdzie mieszkasz itp. to nie miałam nawet pomysłu o czym rozmawiać i się posypała atmosfera.
Ech skąd ja to znam. W zasadzie nie stresuje się rozmową z obcymi ludźmi w pracy już, ale kiedy wyczerpią się standardowe pytania jakoś ciężko znaleźć mi temat, a o tym co robię na co dzień niewiele można powiedzieć.
L1sek napisał(a):I tak powinno być, bo kurcze co to kogo obchodzi czy jakiś pracownik jest towarzyski czy nie. To praca, ludzie przychodzą pracować. W ogóle to, że 1 osoba na 5 nie za wiele gada to ma to od razu oznaczać, że te 4 mają się źle czuć? niby czemu? Przecież mogą rozmawiac sobie swobodnie, co ja ich obchodzę, no litosci. Nigdy tego nie rozumiałem, dlaczego w takich sytuacjach wśród niektórych ludzi tworzymy złą atmosferę, no ale tak właśnie niestety jest :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
Ludzie postrzegają to jako akt złej woli albo potwierdzenie tego, że źle czujemy się w ich towarzystwie. Dla nich ktoś niewiele z nami rozmawia = nie odpowiada mu nasze towarzystwo/ ma o nas złe zdanie. Nie potrafią pojąć tego, że ludzie są różni i zaakceptować to. Czasami w pracy mimo, że mało mówię, staram się uśmiechnąć i rzucić jakiś kiepski dowcip sytuacyjny, wtedy trochę przychylniej na mnie patrzą.
Ja polecam wolontariaty , wprawdzie kontakt z ludźmi jest cały czas ale to praca którą robisz za darmo i raczej nikt sie na Ciebie nie nadrze , nie skrytykuje, dodatkowo można komuś pomóc. mysle ze to dobry sposób dla fobików żeby się oswoić z ludźmi i ze środowiskiem pracy. Sama robię wolontariat z dziećmi i jestem bardzo zadowolona, przed pierwszym razem był mega stres, nie spanie całą noc, chodzenie w kółko i tak dalej. Ale jak już przeprowadziłam zajęcia z dziećmi byłam z siebie bardzo dumna mimo kilku potknięć, serce waliło mi jak młotem ale zrobiłam to.
Czasem myślę, że najlepszą pracą byłaby dla mnie fucha grabarza. Klienci nie marudzą, wszyscy sztywni jak i ja, błogi spokój. Wyrobiłbym sobie trochę mięśnie kopiąc groby. Może na minus jedynie zapaszek, ale pewnie da radę się przyzwyczaić. Ogólnie robota idealna, tylko nie wiem jak się załapać :]
Cagey napisał(a):Czasem myślę, że najlepszą pracą byłaby dla mnie fucha grabarza. Klienci nie marudzą, wszyscy sztywni jak i ja, błogi spokój. Wyrobiłbym sobie trochę mięśnie kopiąc groby. Może na minus jedynie zapaszek, ale pewnie da radę się przyzwyczaić. Ogólnie robota idealna, tylko nie wiem jak się załapać :]

popytaj w domach pogrzebowych. po za tym chyba juz musisz być dość silny żeby dźwigać trumny, są mega ciężkie. wiec lepiej juz zacznij ćwiczyć.
no, sama trumna swoje waży, a co dopiero z zawartością... niemniej, zwykle eskorta honorowa liczy chyba cztery osoby... a samą trumną też wygodniej chyba nieść w dwie osoby.

co do kopania - mięśnie wyrobisz raczej na prowincji, na dużych miejskich cmentarzach to już tylko koparka i prefabrykaty...
...
niesmialytyp napisał(a):ja wybrałem kierunek na rośliny. Rośliny nie gadają, a przynajmniej jeszcze nie. Niestety dobrze jest mieć trochę siły fizycznej.

Może to i dobrze, podczas wysiłku fizycznego mało myśli się o innych rzeczach, w tym tych nieprzyjemnych :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Poza tym wyzwalana endorfinka.
Od kiedy jestem spawaczem przestałem mieć problemy z fobią. Niezupełnie tak od razu, ale po pewnym czasie mi przeszło.
Oj to prawda ciężko znaleźć coś odpowiedniego dla siebie. Ja na razie pracuje w firmie gdzie mam swoje stanowisko i tam pracuję przy komputerze. Każdy ma wydzielone ścianką miejsce, więc jest całkiem dobrze :Stan - Uśmiecha się:
Generalnie teraz mam chyba najlepszą pracę dla fobika, jaką można mieć. Pracuję na plaży nad jeziorem. Zaczynam pracę o 6 rano. Przez kilka godzin nie mam kontaktu z żadnymi ludźmi. Potem schodzą się plażowicze. Ale ja i tak najczęściej nie mam z nimi dużego kontaktu. Co najwyżej raz na jakiś czas przychodzi jakiś dzieciak wypożyczyć piłkę do siatkówki. I to wszystko. Do tego atmosfera w pracy jest niespotykana. Rzadko widzę się z innymi współpracownikami. Ale jak się spotkam, to jest naprawdę świetnie. Nikt ode mnie niczego nie wymaga. Wszystko jest na zasadzie, że jak coś zrobię, to dobrze, jak nie zrobię, to też dobrze. Albo mam coś zadane do zrobienia. Ale czy to zrobię w dwa dni, czy dwa tygodnie, to moja sprawa. Nie ma tam żadnej presji. Fakt, zarobki są baaaaardzo małe. Ale po raz pierwszy nie boję się chodzić do pracy. Nikt nawet nie ma do mnie pretensji, jak coś popsuję. Niestety jest to praca sezonowa, więc kończę ją już w niedługo.

Co do innych prac, nie zgodzę się z opinią, że fajny jest staż z UP. Ja byłem na takim w jednym z urzędów. To była po prostu dla mnie tragedia. Atmosfera napięta. Jedni na drugich donosili do kierownictwa. Ciągłe były też pretensje do mnie. Narzekano, że się nie nadaję do tej pracy. Do tego parę osób, które zbyt często się myliły, zostały wyrzucone ze stażu i musiały zwrócić pieniądze do UP. Więc byłem tam w ciągłym stresie.

Pracowałem też przy wykładaniu towarów w hipermarkecie. Chyba tę pracę wspominam najgorzej. Nie dość, że miałem rozkładać towary na półce, to już mi zostawiano kartony do wyniesienia na śmietnik. Jak je wyniosłem, to już miałem kolejne towary do rozłożenia. Generalnie ja tego nie ogarniałem. Już po dwóch dniach donieśli na mnie do jakiejś kierowniczki. W końcu ona mi powiedziała, że nikt nie chcę ze mną pracować i się nie przykładam do pracy. No i oczywiście mnie wyrzucili. A że byłem zatrudniony przez agencje pracy, to jeszcze ta agencja nałożyła na mnie jakąś karę umowną (którą do teraz nie zapłaciłem). Nie dość, że nic nie zarobiłem i nabawiłem się ogromnego stresu, to jeszcze jestem stratny finansowo.

Pracowałem też w małym magazynie. Tam też było fajnie, ponieważ rzadko miałem kontakt z innymi ludźmi. Ale i tak szef powiedział mi, że się nie nadaję i że go nie stać na takiego pracownika, jak ja. Pracowałem tam "na czarno", więc po prostu w pewnym momencie przestał mnie zapraszać do pracy.

Fajna dla fobika jest praca poprzez internet. Ja prowadzę Fan Page na Fb. Zarabiam w ten sposób pewne pieniądze. Ale jest to raczej forma dorobienia sobie. Nie mam jak na razie tam takich zarobków, aby żyć tylko z tego.

Generalnie niedługo znowu czeka mnie szukanie pracy. Więc już się stresuję. Znalezienie pracy graniczy dla mnie wręcz z cudem. Otrzymanie jej to już jest wręcz nie możliwe. Próbuję myśleć optymistycznie, ale nie robię sobie nadziei.
Amadeusz89 napisał(a):Co do innych prac, nie zgodzę się z opinią, że fajny jest staż z UP. Ja byłem na takim w jednym z urzędów. To była po prostu dla mnie tragedia. Atmosfera napięta. Jedni na drugich donosili do kierownictwa. Ciągłe były też pretensje do mnie. Narzekano, że się nie nadaję do tej pracy. Do tego parę osób, które zbyt często się myliły, zostały wyrzucone ze stażu i musiały zwrócić pieniądze do UP. Więc byłem tam w ciągłym stresie.
Zgadzam się, ja się tak bałam że będę musiała zwrócić pieniądze że przez całe pół roku nie wydałam z tego ani złotówki. Dobrze że mogłam sobie pozwolić na gromadzenie tej kasy.

Pracowałam jeszcze w sklepie ale bardzo krótko, nie mówili że się nie nadaję ale sama to widziałam. Ogólnie mówię dość cicho i musiałam powtarzać dla klientów kilka razy coś, w ogóle to musiałam ich zaczepiać to była jakaś masakra :Stan - Niezadowolony - Płacze:
A propos pracy w domu - wcale nie jest taka wymarzona dla fobika, jakby się mogło zdawać...

Oczywiście, na pierwszy rzut oka wszystko super - minimalny kontakt z ludźmi, najczęściej tylko e-mailowo albo przez tel., zamiast zbierać się do wyjścia o tej 7-8.00 rano można siedzieć cały dzień w kapciach z kubkiem weny-w-płynie (tutaj niech każdy wstawi sobie nazwę tego, co lubi najbardziej), w ciepłym i bezpiecznym zaciszu dobrze znanych czterech kątów, byle tylko praca dla klienta była gotowa na czas. Minimum stresu.

Na początku wszystko fajnie, ale schody mogą się zacząć po kilku miesiącach ciężkiej pracy, kiedy brakuje czasu na widywanie się ze znajomymi, bo każdego dnia pracuje się nad zamówieniem dla kolejnej osoby, żeby powiększyć grono klientów i nie bać się o swoje utrzymanie. Obudziłam się po dwóch latach takiej pracy, z małego grona znajomych zostały tylko dwie. Nawet wyjście do spożywczaka potrafiłam wtedy odkładać na kolejny dzień, bo już za bardzo się zamknęłam, za bardzo bałam się konfrontacji z ludźmi.

Być może są tu osoby, którym takie zapieczętowanie się w hermetycznej strefie komfortu bardzo odpowiada, ale innych - tych, którzy nie chcą być fobikami - ostrzegam, że to może się skończyć o wiele gorzej, niż się zaczęło.
[quote="PannaJoanna"]A propos pracy w domu - wcale nie jest taka wymarzona dla fobika, jakby się mogło zdawać...

Oczywiście, na pierwszy rzut oka wszystko super - minimalny kontakt z ludźmi, najczęściej tylko e-mailowo albo przez tel., zamiast zbierać się do wyjścia o tej 7-8.00 rano można siedzieć cały dzień w kapciach z kubkiem weny-w-płynie (tutaj niech każdy wstawi sobie nazwę tego, co lubi najbardziej), w ciepłym i bezpiecznym zaciszu dobrze znanych czterech kątów, byle tylko praca dla klienta była gotowa na czas. Minimum stresu."

A co to za praca była jeśli można wiedzieć? Ja trochę już tych prac przeżyłam, bo mam już niestety swoje lata i ciągle się zmagam z byciem outsiderem i dziwakiem dla innych, z tym stresem i nieprzystosowaniem...gdy ciągle widzę w ogłoszeniach hasło komunikatywność. A ja mimo fobii wykonywałam zawody jak przewodnik wycieczek, kasjerka, specjalista ds. obsługi klientów, sprzątaczka, pracownik na produkcji, a obecnie mam trzecie podejście w call center równie nieudane jak poprzednie. Bo mimo, że się przełamuję i gadam na tej słuchawce pociskając jakieś kity na temat produktów, to i tak nie mam takich wyników sprzedażowych jak inni. Pracuję tam od początku miesiąca i coraz gorzej mi idzie, bo jest presja i przez to coraz większy stres itd... I jak tu żyć?
maggieflakes, podziwiam Cię, mi często nie chce się nawet słuchawki podnieść i gadać z ludźmi... I tak masz wiele samozaparcia, podejmując się prac wymagających wyjścia z cieplutkiej strefy komfortu. Nie poddajesz się, to dobrze wróży...

Ja utknęłam przy tłumaczeniach, niby ok, wszystko odbywa się on-line, ale ciężko mi zmusić się do wyjścia na dwór, odwiedzenia nielicznych znajomych, chociaż bardzo ich lubię. Mam wrażenie, że zamieniam się w jakiegoś jaskiniowca :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:
[quote="PannaJoanna"]maggieflakes, podziwiam Cię, mi często nie chce się nawet słuchawki podnieść i gadać z ludźmi... I tak masz wiele samozaparcia, podejmując się prac wymagających wyjścia z cieplutkiej strefy komfortu. Nie poddajesz się, to dobrze wróży..."

no cóż ja dziś nie wytrzymałam i zrezygnowałam z pracy, bo ileż można słuchać obelg, wyzwisk i proponowanie seksu przez tel <szok> i pretensji od suprevisora, że nie mam wyników sprzedażowych... coraz bardziej nie cierpię ludzi :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Tośka napisał(a):Aktualnie sama nie mam roboty ani żadnego stażu, nic. Nie wiem w jakim kierunku podążać, bo każdy przeze mnie obrany okazuje się niewłaściwy, wszędzie natrafiam albo na wygórowane wymagania, albo wykorzystywanie, albo perfidne ludzkie chamstwo.

Mam tak samo. Nie wiem co mam robić, aby w końcu coś mi wyszło z pracą. Doszłam do wniosku, że w dzisiejszym świecie utrzymanie się w pracy przez osobę nie do końca komunikatywną oraz nie odporną na stres jest praktycznie niemożliwe :-( No i oferty pracy ciągle w ten sam deseń :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
maggieflakes napisał(a):
Tośka napisał(a):Aktualnie sama nie mam roboty ani żadnego stażu, nic. Nie wiem w jakim kierunku podążać, bo każdy przeze mnie obrany okazuje się niewłaściwy, wszędzie natrafiam albo na wygórowane wymagania, albo wykorzystywanie, albo perfidne ludzkie chamstwo.

Mam tak samo. Nie wiem co mam robić, aby w końcu coś mi wyszło z pracą. Doszłam do wniosku, że w dzisiejszym świecie utrzymanie się w pracy przez osobę nie do końca komunikatywną oraz nie odporną na stres jest praktycznie niemożliwe :-( No i oferty pracy ciągle w ten sam deseń :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
No dobra praca myślę że była by na produkcji przychodzisz i robisz swoje i do widzenia ale kasa z tego mała no i już jest mało takiej pracy. A może my do niczego się nie nadajemy? :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9