PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Sposób na udaną konwersację
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5
no dobra - zle to ujalem. kazdy ma jakies dobre cechy, co nie zmienia faktu, ze manipulowala toba, by osiagnac swoje cele (wywolywanie poczucia winy i zwracanie uwagi poprzez robienie z siebie ofiary).

***

wiesz, dziadkowie mogli byc mili, ale nie potrafili 'wyposazyc' swoich dzieci w umiejetnosci radzenia sobie ze stresem, frustracja, z ludzmi; nieodpowiednio motywowali etc... czyli, nie umieli ich odpowiednio wychowac.
sama milosc i dobre checi nie wystarcza

***

prosze bardzo, pisz ile chcesz :Stan - Uśmiecha się - LOL: ja tez sie czasem 'uzewnetrzniam' na forum. traktuje to jako trening przed terapia, bo mam problemy z mowieniem o tym, co najgorsze

***

u mnie tez tak jest, ze jak unikam (doslownie rezygnuje z zycia) to pojawia sie depresja. czasem w gorszych chwilach, myslalem zeby dac sobie spokoj, isc po najmniejszej linii oporu, zyc na minimum - to takie wygodne. tylko wtedy, po jakims czasie, powracaja autodestrukcyjne mysli, pragnienie smierci.. wynika z tego cholernie niewygodny wniosek: nie mam wyboru, musze isc do przodu

***

tez mam problemy z poglebianiem znajomosci. zreszta, jesli jest sie introwertykiem, to moze trzeba sie pogodzic z tym, ze takich prawdziwych przyjaciol bedzie sie mialo malo. na razie ucze sie 'radzic' sobie - zobaczymy, co bedzie dalej
Nie zrobiły na mnie wrażenia posty typu 'nic nie da się zrobić, gdyż mianowicie ponieważ - otoczenie złe, a to mama, to znowu cośtam innego... :Stan - Niezadowolony - Martwi się:mt069
(Wy i Wasze życie, czyli ta nieszczęsna piłeczka)
Bo to nic innego jak zrzekanie się odpowiedzialności za własne życie...

Wszyscy na około winni tego jacy teraz jesteście, tylko Wy nie...
Czyli co, to cały świat i całe otoczenie należy zmienić, a nie swój stosunek do niego? To powodzenia :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Nie można zmienić nikogo prócz siebie.

No chyba, że się zrzekniemy odpowiedzialności, bo tak najprościej.

Ktoś kto rzeczywiście c h c e zmian, wywróci do góry nogami całą Ziemię. Nie jest tak?

Jesteście już dorosłymi i jak zakładam samodzielnie, i świadomie myślącymi ludźmi :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: najwyższy czas wziąć los w swoje ręce.

Luke, czemu nie, wdróż taką dyrektywę :-)
Jak znajdziesz pracę, to możesz wynająć z kimś m2 na dwóch. Problem w tym, że nie szukasz takiej osoby, ani pracy... inaczej dowiedziałbyś się na przykład, że ja
może i byłbym zainteresowany na coś takiego mimo, że wolałbym ładną współlokatorkę :Stan - Niezadowolony - Martwi się:mt047

Dostrzegam u niektórych jeszcze jeden problem oprócz braku śmiałości, niezaradności społecznej, lenistwa, fałszywej bezradności, nadmiernego pesymizmu itd.
Mianowicie uzależnienie od rodziców. Wiem, bo też to miałem.
Im szybciej [Wy i tylko Wy :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
] postanowicie uciąć pępowinę, tym lepiej.
Stary, zazdroszczę Ci tego pozytywnego myślenia. Napisz jak możesz co konkretnie zmieniło się w Twoim życiu? Nie wiem, pracujesz, wyprowadziłeś się czy cuś?

Niered napisał(a):czemu nie, wdróż taką dyrektywę :-)
I zostać menelem? :-) Dzięki, wolę szukać roboty mając gdzie spać.

A właśnie a propos - jutro zanoszę kolejne CV do kopalni i jest nawet szansa na rozmowę kwalifikacyjną. Tak więc cały czas do przodu. :Stan - Niezadowolony - Martwi się:mt025
Niered napisał(a):Wszyscy na około winni tego jacy teraz jesteście, tylko Wy nie... Czyli co, to cały świat i całe otoczenie należy zmienić, a nie swój stosunek do niego?
Nie zgadzam się z tym, ok - z większością posta tak, ale nie z tym. Mówisz tak jakby był fobik kontra osoba "normalna". Ja np. nie widzę powodu by zmieniać stosunek do kata. To jest osoba niedostosowana społecznie na wyższym szczeblu - to ona się powinna dostosować. To ona niszczy warunki komuś innemu i tak - to jej wina, a nie że ta osoba jest niedostosowana do niego.

Osoba, która chce zmian wprowadzi je, ale nie jak za machnięciem różdżki.

Ja jestem realistką, mam kota w bagażu, mieszkanie musi być więc na wyłączność, bo przecież nie napiszę w ogłoszeniu - nie wolno otwierać okien, nawet uchylnie ani zamykać drzwi wewnętrznych :Stan - Uśmiecha się - LOL:

A i jeszcze coś, narkomanom po leczeniu zaleca się zupełnie zmienić środowisko, czemu więc fobikom nie miało by pomóc opuszczenie środowiska, które przyczyniło się do powstania fobii? W końcu też są uzależnieni od rodziców i ogólnie od swojego obrazu w oczach innych.
anikk napisał(a):Osoba, która chce zmian wprowadzi je, ale nie jak za machnięciem różdżki.
No jasne, że tak :Stan - Uśmiecha się: Każdy stara się sobie radzić, jak może.

Jak czytam posty: "Wy jesteście tacy, Wy to, Wy tamto..." to... zastanawiam się, czy naprawdę tak łatwo zapomnieć o tym, że kiedyś samemu się miało fobię :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Zdaje się też, że niektórzy muszą się dowartościować :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
tu nie chodzi o dowartosciowanie sie. brzydko z twoje strony, ze tak pomyslalas


to zjawisko zachodzi, co jakis czas tutaj na forum.

pojawia sie osoba, ktora znalazla skuteczny sposob na oslabienie/pokonanie fobii. jest bardzo podekscytowana i chce 'uratowac' wszystkich innych fobikow. jednak spotyka sie z sceptycyzmem i uporem, ktory wzbudza zdziwienie, no bo 'czemu oni nie chca sie leczyc, skoro znalazlem cudowny lek?!' to wydaje sie niedorzeczne i budzi frustracje, tym wieksza, ze przypomina leczacemu, jego wlasny upor i bezczynnosc, jeszcze z niedawnego okresu..

z kolei rasowi fobicy, ktorzy juz z fobia zyja dlugi czas i probowali roznych metod, traktuja nowoprzybylego jako kolejnego majaczacego 'fanatyka'. najpewniej podejrzewaja, ze taki typ, nie wie nawet co to 'true fobia' i pierdzieli kazania kompletnie nie znajac realiow.

zazwyczaj konczy sie to tym, ze fanatyk sie wypala, a elita fobikow ma spokoj do nastepnego razu xD
Luke.
Nie wiem, czy jest myślenie pozytywne, raczej zgodne z prawdą. No bo jak to w końcu jest: ogon macha psem czy pies ogonem? Człowiek kieruje swoim życiem, czy pomiatają nim jego własne uczucia? W drugiej sytuacji ogon macha psem.

Wyprowadziłem się do ośrodka dla uzależnionych na pół roku w październiku tego roku, bo nie umiem żyć a komp mi przeszkadza w tej nauce. Mam tu przymusowy kontakt z innymi, mam tu obowiązki za których nieprzestrzeganie wylecę na ryj. Wcześniej nigdy bym nawet okna nie umył, kwiatów nie podlał, podłogi nie umył na mokro.
Pracę też podjąłem, produkcja, masę ludzi, nie ma się gdzie schować i trzeba czasem porozmawiać.
Do matki nie wracam za żadne skarby.
Powodzenia z pracą.

Anikk.
Trochę się nie zrozumieliśmy.
Oczywiście, że są na świecie sadyści, tylko po co do nich leźć? Poza tym czy przeszłość musi być kulą u stopy? Jak długo zamierzasz pielęgnować w pamięci te wydarzenia i budować im pomniki? Masz nauczkę na przyszłość. To dziewczę Cię tłukło, bo jej pozwalałaś, choćby przychodząc do niej. Ty jesteś odpowiedzialna za swoje życie, nie 'koleżanka' vel cat.

Tempo zmian też zależy tylko od Ciebie, jeśli jako kapitan podjęłaś taką decyzję, to oznacza jedynie, że jesteś dla siebie bardzo łagodna. Oznacza to, że zamiast mocno chwycić swój los we własne ręce, zamierzasz ograniczyć się do subtelnego pettingu, czyli cackać śię z sobą i opitalać. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Otoczenie można zmienić, ale jak ktoś nie zmieni stosunku do siebie, to wkrótce wszystko będzie po staremu.

Luna.
Czy piszesz do mnie? Czym konkretnie Cię uraziłem? Tym, że jesteś dorosła? Dlaczego uważasz, że nie jestem dość wartościowy?
Dlaczego uważasz, że zapomniałem? Ja jedynie dzielę się swoim aktualnym punktem spojrzenia. Całuski. :Stan - Niezadowolony - Martwi się:mt058

BlankAvatar.
Bingo. Nie pierwsze z resztą.
@BlankAvatar
Dobrze napisane. Ja jestem właśnie na takim etapie ,że swoją fobię i towarzyszące jej inne rzeczy uważam za prawdziwy problem ,którego nie da się pokonać bez przynajmniej dobrze dobranych leków. Zresztą nawet psychologia nie daje szybkich odpowiedzi na tego typu rzeczy. Głupia poznawczo-behawioralna jest praco i czasochłonna ,więc nawet nie reaguję ,gdy ktoś wyskakuje z rewelacjami. Tym bardziej ,że różnych rzeczy się próbowało i wszystko zawiodło. Poczytałem sobie pozytywne historie i mam jeden wniosek: ktoś zaczął funkcjonować ,dzięki lekom. Jednak zaburzenia i tak w nim siedzą. To tak jak się depresję wyleczy lekami ,a ona wróci za 3 czy 5 lat. Co, może druga przyszła? To nie grypa, nie ma opcji. Dla mnie wyleczenie musi poprzedzać tak wielka zmiana ,że praktycznie traci się tożsamość, zatraca się wszystko i wszystko się przewartościowuje. Tak jakby się zmieniała osobowość ,czy charakter. W jakimś stopniu trzeba stać się kimś innym.
...
Niered, zgadzam się, ale co z osobami, które nie są pełnoletnie, a borykają się z takimi problemami? Czy da się aż tak zmienić stosunek do otoczenia w wieku, w którym jest się po prostu bezradnym samotnie i trzeba to znosić ładnych parę lat?

Już pisałam gdzieś na forum o książce "Transfering", o tym właśnie mowa, choć niektórzy nie lubią nazywać tego w ten sposób. To my kierujemy swoim życiem, nikt za nas tego nie robi. Każda myśl na nie wpływa. Zabawne jak człowiek odrzuca ten dar - w tym ja :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Na pierwszy rzut oka nie wszystko jest realne, ale wystarczy ten problem rozważyć i na pewno zobaczymy inne możliwości. Nie zawsze przecież wszystko jest widoczne od razu. Nie mieliście nigdy sytuacji, których nigdy byście się nie spodziewali? Praktyka transferingu, sekretu, czy jak kto chce to nazywać to wręcz klucz do pokonania fobii. Polecam się choć zainteresować podstawami tego, bo można naprawdę wiele skojarzyć z własnymi doświadczeniami i nie będzie wydawało się to już takie nieprawdopodobne.
uno88 napisał(a):Dla mnie wyleczenie musi poprzedzać tak wielka zmiana ,że praktycznie traci się tożsamość, zatraca się wszystko i wszystko się przewartościowuje. Tak jakby się zmieniała osobowość ,czy charakter. W jakimś stopniu trzeba stać się kimś innym.

oj, troszke przesadzasz.

ja mam takie podejscie: pogodzilem sie z mysla, ze moje postrzeganie swiata nie jest jest do konca prawidlowe. choc ciezko bylo mi to przyznac, bo zawsze uwazalem siebie za 100% realiste. i teraz lekami, metodami poznawczo-behawioralnymi (rozne podejscia) oraz poprzez rozwijanie osobowosci, staram sie to naprostowac

nie sadze, ze musze calkowicie siebie zmienic czy doznac jakiegos olsnienia :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Bułkownik.
Jako dzieci kierujemy swoim życiem po omacku. Łykamy wszystko jak pelikany, nie wiemy jak się zachować. Podejmujemy niewłaściwe decyzje. Jesteśmy nieodpowiednio przygotowani na pewne sytuacje. W znacznym stopniu to wina rodziców, naszych życiowych przewodników, ale to w końcu nie psychologowie ani żadni terapeuci.
Później wychowujemy się sami z pomocą rówieśników, też po omacku. Efekty są jakie są. Teraz przyjmuję, że jesteśmy w pełni ukształtowanymi ludźmi.
To chyba odpowiedni czas, by wziąć się ponownie za siebie, bo coś poszło w którymś momencie nie tak. Mniejsza o to, kto x lat temu był winny czegośtam. Przecież teraz tej osoby nie zbijemy za karę? Było minęło, srawa przedawniona.

Teraz trzeba na nowo uczyć się żyć. Ponownie przejść przez proces socjalizacji.
Szyszka.
Sama znasz odpowiedź. Chcesz żebym ustalił przedział wiekowy, w którym można się efektywnie wziąć za siebie?
Nie czytałem tej książki, ale może być niegłupia :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Niered napisał(a):Oczywiście, że są na świecie sadyści, tylko po co do nich leźć?
Nie, ja piszę o ojcu teraz.
Niered napisał(a):Jak długo zamierzasz pielęgnować w pamięci te wydarzenia i budować im pomniki?
Jak wyżej, tak długo, jak długo będą budziły mnie wyzwiska itd.
Tego co było nie rozpamiętuję, choć pewnie miało na mnie wpływ i jakoś się z tego trzeba wygrzebać. Wyciągnęłam wnioski - kończę takie znajomości w zarodku. Nie mogę wynieść się z domu w ciemno, i to z kotem, to nierozsądne, później będę wracać z podkulonym ogonem. Obrona -> jakakolwiek praca -> leczenie + oszczędności -> wyprowadzka.To mój plan, jest dostosowany do mojego sposobu działania i inteligencji (nie fobii). Nie mogę np. pracować i pisać magisterki jednocześnie, dla mnie to za mało czasu.

Niered napisał(a):Tempo zmian też zależy tylko od Ciebie, jeśli jako kapitan podjęłaś taką decyzję, to oznacza jedynie, że jesteś dla siebie bardzo łagodna. Oznacza to, że zamiast mocno chwycić swój los we własne ręce, zamierzasz ograniczyć się do subtelnego pettingu, czyli cackać śię z sobą i opitalać. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Serio tak myślisz? Ja nie, to chłodna analiza zysków i strat. To nie jest kwestia bycia łagodnym dla siebie, to kwestia tego, że trzeba nadrobić to, czego się wcześniej nie zrobiło, a niektóre rzeczy trwają, np. pisanie magisterki. Napiszesz ją w jeden dzień? Fajnie, ja potrzebuję dwóch miesięcy przy maksymalnym wysiłku. Chwytanie się wszystkiego na raz nie dało efektu, zrobiłam mniej niż teraz. Dlatego stworzyłam sobie plan. Realistyczny plan i na razie się go trzymam. Czynniki zewnętrzne też mają wpływ... nie znajdujesz pracy, musisz jechać gdzieś dalej, mieć na to środki itd. - nie jestem za negowaniem różnych wyjść, ale nie mów, że wszystko zawsze to takie hop-siup, nawet bez fobii.

Niered napisał(a):Otoczenie można zmienić, ale jak ktoś nie zmieni stosunku do siebie, to wkrótce wszystko będzie po staremu.
Racja.

Nie mogę też sobie obiecać, że w tym planie nie pojawi się w końcu strach "nie do pokonania" - stosunku do siebie nie zmienię, bo tak chcę, to proces.
...
uno88 napisał(a):Głupia poznawczo-behawioralna jest praco i czasochłonna ,więc nawet nie reaguję ,gdy ktoś wyskakuje z rewelacjami

Mam wrażenie, że wszyscy tutaj mają na głowie poważniejsze i bardziej pilne sprawy, niż leczenie fobii. :-) :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
bułkownik napisał(a):Będą się leczyć, próbować się zmienić, ale źródło problemów dalej będzie na nich wplywać i nigdy z tego nie wyjdą.
Źródło ... no dobra jedźmy dalej rzeczono-bagiennymi porównaniami :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: - podobno rzeka zaczyna się u źródła, prawda, tylko tych źródeł i dopływów są tysiące. Umownie przyjmujemy sobie co jest rzeką główną a co dopływem ... tak samo umowne jest miejsce które nazywamy źródłem.
Cytat:I dlatego niektórzy muszą się uporać z demonami przeszłości, zamknąć ten rozdział, żeby zacząć proces zmian.
Dwa razy nie wejdziesz do tej samej rzeki. To co było, poszło w diabły. Nie uruchomisz sobie w mózgu jakiegoś "przywracania systemu", nie cofniesz się i nie naprawisz już "błędów". Możesz najwyżej nałożyć na to inne myślenie. Twój mózg można powiedzieć fizycznie się różni od tego sprzed kilku lat (połączenia między neuronami i ich chemiczne "utrwalacze", neuroprzekaźniki i cała reszta). Można się babrać w przeszłości jak w cieplutkim błotku, ale Ameryki tym nie odkryjesz - po pierwsze nikt nie jest dobrym sędzią we własnej sprawie (i nigdy w pełni obiektywnie nie ocenisz swojego postępowania), po drugie, rekonstruowanie wydarzeń, ubieranie ich w jakieś przyczynowo skutkowe ciągi i podobne psychologiczne pierdy jest strasznie miałkie. Dlatego że tym cudownym sposobem tworzysz sobie teorię "genialnie" objaśniającą rzeczywistość, kulawą, karykaturalną z założenia, ignorująca wszystkie pozostałe czynniki (choćby te neurobiologiczne) i wszystkie których sprawdzić, czy ująć się za bardzo nie da. Tak czy siak dojdziesz tą drogą najpewniej do bzdurnych, bezużytecznych wniosków.

P.S. No chyba ze tu chodzi tu o jakiś "rytuał", teatrzyk przed samym sobą ze oto "naprawiam błędy z przeszłości", bełkot który ma zadziałać jak jakaś auto-perswazja.
Trash, chyba wiesz coś o tym, w takim razie mam pytanie:
czy terapię DDA/DDD można sobie darować, jeśli problemem jest fobia i zaniżone poczucie własnej wartości? Bo ta terapia to chyba takie miętolenie przeszłości. Czy naprawię spojrzenie na siebie bez sięgania do zdarzeń, które z dużym prawdopodobieństwem to wywołały?

PS.Poza tym, raczej nie "naprawiam błędy z przeszłości", bo to chyba czyjeś błędy, jeśli chodzi o dzieciństwo, raczej "przerabiam przeszłość" :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
...
@ anikk
Słabo się na tym znam, nie wnikam w psychologiczne wynalazki. Zwyczajnie z góry przekreślam rzeczy nienaukowe/niesprawdzalne i nie wdaję się w szczegóły, z tego co wiem koncepcja DDA niezbyt się kupy trzyma.Chociaż nie wykluczam że nawet najbardziej "nienaukowe" czy wręcz szamańskie metody potrafią w psychoterapii być skuteczne (tu nie koniecznie musi działać treść,bo jeśli terapeuta ma dobre podejście to pewnie samą "formą" jest w stanie coś tam osiągnąć).
Jedyne co do mnie przemawia to behawioryzm, który oparty jest na obserwacjach, eksperymentach, w swoich teoriach i założeniach przyjmuje raczej minimalistyczny punkt widzenia, szuka konkretów zamiast bujać w obłokach (co robią różne tam "frojdy" i humaniści :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ). Blank widać ma jakieś pojęcie o terapii b-p najlepiej jego zapytaj o szczegóły.

bułkownik napisał(a):Dorabiasz do moich przemyśleń swoją teorię.
Pardon. Przedobrzyłem, bo faktycznie nie użyłeś takich sformułowań. Ale czytając dalszą część posta, znowu odnoszę podobne wrażenie ... :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Nie wiem czy dobrze rozumiem, jak źle to mnie popraw : żeby pójść dalej musimy przerobić to mityczne "źródło problemów". Bez tego wiecznie coś nas będzie uwierać jak kamyk w skarpetce ? ... hmmm szczerze ... (o ile dobrze rozumiem i nie nadziewam się na jakieś słowne nieporozumienia)...jak jest nie wiem , jednak z dużą rezerwą bym do tego podchodził, poza tym pewnie sporo zależy od konkretnego przypadku.

Cytat:Swoją drogą temat to "sposób na udaną konwersację"

:Stan - Uśmiecha się - LOL: za to wdawanie się w offtopy trafię chyba do piekła :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
z góry plasiam moderację i prosiem o wybaczenie :hamster_bigeyes:
yyy co do terapii DDA, to nigdy nie bylem (moze sie wybiore kiedys) i nie wiem dokladnie jak to wyglada.

DDA to jest taki worek na wszystkie dolegliwosci swiata i zachowuje dystans do tego. jednoczesnie wierze, ze zawsze mozna wyniesc z terapii jakies pozytywne rzeczy.

np z ksiazki dla DDA http://www.scribd.com/doc/46551985/Woiti...osci%C4%85 dowiedzialem sie, co robic by nie utrudniac sobie i bliskim zycia
...
Proponuję zatytytuować ten wątek: zdrowienie/ zmiana myślenia

Ten post kierowany jest do wszystkich.
Anikk, sytuacja z ojcem nie jest do pozazdroszczenia, jednak Ty decydujesz jak długo potrwa. Wyzwiska pod Twoim adresem są widocznie wkalkulowane w straty, które jesteś skłonna ponieść, żeby osiągnąć swoje zamierzone cele. Najwyraźniej nie potrzebujesz teraz tego zmieniać i jest Ci z tymi wyzwiskami w miarę wygodnie, w przeciwnym razie dokonałabyś przewrotu. Pomysły same by się pojawiły. Żąglowałabyś bananami, pracowała na umowę zlecenie, wynajmowała pokój studencki, a kota na przetrzymanie, komuś zaufanemu- babci albo w schronisku dla zwierząt na jakiś czas?
Nie wiń biednej kici za swoj los, bo raczej nie jest żadną przeszkodą na drodze do poprawy Twojego życia.

Co do roztrząsania przeszłości- nie ma w tym nic złego, pod warunkiem, że
nie zapomnimy o życiu 'tu i teraz' i zajęciu się tym co jest, a nie tylko tym czego już nie ma.

Ja nie zapomniałem o przeszłości, bo nie wiem, jak. Raczej wrzuciłem ją do lamusa i od tamtej pory trzyma gębę na kłódkę. :Stan - Niezadowolony - Martwi się:mt028
Niered napisał(a):Ja nie zapomniałem o przeszłości, bo nie wiem, jak. Raczej wrzuciłem ją do lamusa i od tamtej pory trzyma gębę na kłódkę. :Stan - Niezadowolony - Martwi się:mt028

A może manifestuje się w twoim stosunku do osób, które sobie nie radzą. Chodzi mi o twoją presje.
Myślisz, że presja to odpowiednie słowo? Wydaje mi się, że nie zmuszam nikogo do niczego. Chociaż jest to w jakimś sensie próba wpływu z mojej strony.
Manifest przeszłości - chyba tak, może z perspektywy czasu żałuję, że sam tak późno wziąłem się za siebie i w dodatku nikt na mnie nie 'wpłynął', bądź choćby nawet w d_pę pożądnie nie kopnął :Stan - Niezadowolony - Martwi się:mt017
czytam wlasnie 'Martin E.P. Seligman - Optymizmu można się nauczyć' polecana przez Nierada. Bardzo obiecujaca pozycja!
Jest to poparta skrupulatnymi badaniami (ktorych wyniki sa podane) poznawcza terapia depresji (ktora autor nazywa -wprost- bezradnoscia).


ksiazke mozna znalezc na chomikuj.pl
Stron: 1 2 3 4 5