PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Mówienie "Dzień Dobry"
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Luna napisał(a):Chodziło mi w kolejce w przychodni do lekarza. Wtedy mówię, chyba że mnie przyblokuje :Stan - Uśmiecha się - LOL: Wchodząc do sklepu, na pocztę czy gdzieś to nie, zresztą wtdaje mi się, że większosć ludzi wtedy nie mówi dzień dobry wchodząc. Ale jeśli ktoś powie to odpowiadam.

A ja Wam powiem, że strrrrasznie mnie wkurza, jak ktoś wchodząc do sklepu nie mówi "d.d." - wydaje mi się, że jest to elementarna zasada świadcząca o kulturze człowieka. Osobiście zawsze mówię jeżeli zaistnieje kontakt wzrokowy (no chyba, że jest to duży sklep z obsługą tyko przy kasach - wtedy mówię przy kasie). Rozumiem oczywiście, że niektórzy na tym forum mogą być 'przyblokowani' w tym zakresie i nie wynika to z chamstwa, czy braku szacunku (to może za dużo powiedziane), jednak obsługa sklepu o tym nie wie. Podobnie z resztą w szkole - niektórzy przechodzili obok woźnych jakby ich nie widzieli. Nie tylko nauczycielom należy się 'd.d.' - zaryzykuję, że częściej nawet woźnym...

Luna napisał(a):W moich okolicach to "przepraszam, można?" :Stan - Uśmiecha się: No, teoretycznie może się zdarzyć, że ktoś zajął miejsce dla znajomego, choć to mało prawdopodobne, ale już mi się tak raz zdarzyło. "Przepraszam, wolne?", "Nie, zajęte" :Stan - Uśmiecha się:

Mnie w przypływie wściekłości na text "Nie, zajęte" zdarzyło się odpalić "taaaa przez niewidzialną dupę" i usiąść jakby nigdy nic. Nikt nie zwrócił mi uwagi :Stan - Uśmiecha się:
Razem, ale osobno ale dzien dobry mowia :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:
Luna napisał(a):
Cytat:odpowiadają tak wrednie i wtedy jeszcze bardziej się boje.
Jak to wrednie? Dlaczego?

Bardzo długo w dzieciństwie nie mówiłam dzień dobry sąsiadom, z czego szkolili mnie rodzice i dziadkowie. Potrafili mnie opierniczyć przy bibliotekarce, bo nie powiedziałam dzień dobry wchodząc do biblioteki 8) A nie mówiłam, bo bałam się odezwać, wydawało mi się, że wtedy zwrcę na siebie uwagę... a nie mówiąc zwracałam ją jeszcze bardziej :Husky - Podekscytowany:

Nie wiem, a może tak tylko mi się wydaje...co prawda nie zawsze wrednie ale bardzo często. haha ja robiłam tak samo, a potem czułam się okropnie jak mama próbowała wymusić ze mnie "Dzień dobry" albo "Do widzenia" i zawsze się o to wściekała.
Moja mama też wściekała się o "dzień dobry", im częściej o tym mówiła, tym bardziej nie mówiłam. Wstydziłam się, a jak jeszcze zauważała, że nie mówię, to wstydziłam się mówić przy niej, brzydziło mnie to.
Ja nie rozpoznaję twarzy... a pewnie dlatego, że staram się nie wgapiać jak ktoś się odzywa lub przechodzi, więc później nie wiem, jak ta osoba wygląda. Młodym ludziom, których nie znam nie mówię nic i oni mi też. Facet ponad 30-letni, który niedawno się sprowadził nic nie mówi, więc ja do niego też, w sumie tyle lat nas nie dzieli, żebym to ja miała pierwsza się odzywać. Chociaż na początku poczułam się dziwnie, że nic nie powiedziałam, a nie powiedziałam, bo nie byłam pewna czy to on. No ale myślę, że nie powinnam czuć się winna.
Najgorzej, że jak już komuś nie powiem, to następnym razem wydaje mi się bez sensu, bo przecież już raz nie powiedziałam...

Nie lubię, jak ktoś nie stwarza mi warunków, np. 2 przekupy stoją i namiętnie plotkują, a ja mam się przez to przebić.
Ja mówię prawie zawsze pierwszy: Dzień Dobry i Do widzenia. Ale wystarczy, że ktoś mi nie odpowie i mogę złapać doła na pewien czas, że pewnie ten ktoś mnie nie lubi.
takie małe prywatne shizo..
Miałem z tym duży kłopot. Długie lata nie mówiłem w cale i to nie tylko dzień dobry ale też inne zwroty grzecznościowe. Gdy wreszcie się przemogłem i zacząłem mówić, ale nie było idealnie. Wystarczył zły dzień lub pewne okoliczności i dostawałem blokady. Problem był jak wchodziłem np. do sklepu, a tam sprzedawczyni obsługuje klienta, wtedy prawie zawsze dostawałem bloka, ale jest na to sposób; wchodzisz i nie patrzysz się w ich stronę mówisz dzień dobry i wtedy dopiero patrzysz czy ktoś jest w sklepie( sposób bardzo skuteczny). Zdarzało się nie mówić d.d. jak np dana osoba stala z inną i była zajęta rozmową lub jak nieoczekiwanie spotkałem ją np w drzwiach. Dość duży problem pojawił się jak zmieniłem pracę. W poprzedniej przychodziło się na baze podawało rękę i mówiło cześć bądź dzień dobry w zależności o życiowego stażu współpracownika. W drugiej jak przyszło się na halę tak samo, ale były inne wydziały inni ludzie, a ja spotykając ich w drodze (np. do toalety) nie byłem wstanie wydusić dzień dobry i to trwało dość długo. W końcu się przemogłem i zacząłem mówić. Problem polega na tym, że jak jest np niewiele starsza dziewczyna ode mnie (np o 2 czy 3 lata ) tez jej mówię d.d., a powinienem cześć wiem że to głupie i że się ośmieszam ale nie mogę się przemóc. Problem jest też z chłopakami w mniej więcej moim wieku nie mówiłem im cześć, niektórzy na początku kilka razy powiedzieli mi cześć ale albo nie odpowiedziałem albo odpowiedziałem tak cicho że albo nie zrozumieli albo nie usłyszeli i sobie odpuścili. Mieszkam na wsi koło mnie mieszka kilku trochę młodszych ode mnie chłopaków. Oni oczywiście jako pierwsi za czeli mówić mi cześć. Z nimi też był podobny problem, ale oni okazali się bardziej wytrwali. Przez długi czas było tak, że ja im pierwszy się nie odzywałem, ale teraz jest lepiej i potrafię sam pierwszy się odezwać (oczywiści ze około trzech sobie odpuściło i były tez dwie dziewczyny gdzie po jednym cześć się skończyło).
W ciągu ostatnich miesięcy udało mi się osłabić fobię co za tym idzie znacznie lepiej się mówi., nie mam już tylu blokad nie zacinam się tak często, mówię bardziej wyraźnie i dzięki temu jest mniej różnych wpadek.
Luna napisał(a):Co Wy z tym mówieniem dzień dobry w pociągach, nigdy się z tym nie spotkałam. Mówi się tylko: "Przepraszam, wolne?" siadając, choć tego też wszyscy nie mówią :Stan - Uśmiecha się:

Ale zanim zapytam czy wolne, przywitam się "dzieńdobry":Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Jeśli już zdarzy się tak, ze spotkam sąsiada zawsze mówię dzień dobry...chyba , ze go nie poznam.
Ale potem mi głupio.


W windach tak-zwłaszcza w pracy (wolę jednak obskurna klatkę schodową niż ekskluzywną, gadającą windę w mojej "hucie")
"Dzień dobry" mówi się też na szlakach turystycznych-pewnie spotkaliście się z tym gdzieś w górach.
Ale na nizinie też obowiązuje :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Trzy lata temu zrobiłam sobie wycieczkę po Roztoczu i też spotykałam się z tym pozdrowieniem.
Cytat:
Cytat:W kolejce? Pierwsze słyszę, chyba czas zacząć wychodzić z domu xD
Chodziło mi w kolejce w przychodni do lekarza. Wtedy mówię, chyba że mnie przyblokuje Laughing Wchodząc do sklepu, na pocztę czy gdzieś to nie,
Dzieńdobruje się wchodząc do jakiegoś pomieszczenia, wiec może to jest to "dzieńdobry na wejście"...do sklepu z kolejką :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Zawsze też staram się pierwsza powiedzieć dzieńdobry pani w sklepie/kasjerce. Ona musi tak mówić (recytować), ja-chcę.


(kilka min temu usłyszałam głuchy łomot na ulicy, a teraz ciemność upstrokacają koguty na karetkach, radiowozach...nic nie widać-ale to nie jest dobry znak:Stan - Niezadowolony - Obraża się:)
Zoe napisał(a):"Dzień dobry" mówi się też na szlakach turystycznych-pewnie spotkaliście się z tym gdzieś w górach.
Tak po jakimś czasie pomyślałem sobie, że to jednak ma sens. Jeśli ma się zaraz zginąć na szlaku, to odrobina życzliwości nie zaszkodzi :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Hehe, dobre stap! :Stan - Uśmiecha się:)
Zoe napisał(a):Zawsze też staram się pierwsza powiedzieć dzieńdobry pani w sklepie/kasjerce. Ona musi tak mówić (recytować), ja-chcę.
Ta, wczoraj robiłem zakupy w jakimś sklepie. Wchodzę: dzieńdobry, cisza, płacę, mówię dziękuję, cisza, wychodząc: dowidzenia, też nic. Czułem się jakbym był obsługiwany przez robota. Nie idę tam więcej.
"Dzień dobry" sprawia mi wielki problem. Jak widzę kogoś znajomego czuję od razu kluchę w gardle i spuszczam głowę.
Zauważyłam, że tą blokadę mam wtedy kiedy jestem z mamą albo znajoma osoba, sąsiad itp zna moją mamę.
Czyli praktycznie nie mówię nikomu :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:
Niedawno przełamałam się i powiedziałam "dziendobry..." sąsiadce. Ta, zaraz zadzwoniła do mojej mamy i się zachwycała, że się odezwałam.
Trauma :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Od tamtej pory nawet boje się myśleć o drugim przełamaniu
:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
leń napisał(a):Niedawno przełamałam się i powiedziałam "dziendobry..." sąsiadce. Ta, zaraz zadzwoniła do mojej mamy i się zachwycała, że się odezwałam.
Trauma :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Od tamtej pory nawet boje się myśleć o drugim przełamaniu
:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
O mój boże. Po takim czymś to ja już chyba nie mówiłabym "Dzień Dobry" do końca życia :Stan - Niezadowolony - W szoku: Co to wgl za dziwny pomysł, żeby odrazu dźwonić do twojej mamy... :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
Ja od małego nie lubiłem mówić "dzień dobry" do sąsiadów, będących mi zazwyczaj zupełnie obcy. Ostatnio właściwie nie mam przy tym jakichś stresów, ot kolejna głupia konwencja w zachowaniu, ale nie lubię jak ktoś mnie zagada ("small talk"? :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:), zacznie pytać gdzie idę, jak leci etc. Pomijając czerwienienie się i prawie bełkotanie, odpowiadam możliwie zdawkowo czy tylko potakuję, i znikam.
Dziwne jest jak bardzo przykuwamy uwagę do słów ''dzień dobry'' i ''do widzenia''. Że mogą być wyznacznikiem, naszego samopoczucia na dalszy dzień.

A jak zwrócimy uwagę i zastanowimy się, to przecież osoba która np sprzedaje w sklepie może z różnych powodów nie odpowiadać:
* zamyślenie
* złe samopoczucie
* nie mieć w zwyczaju mówić / być niewychowanym/ą
* mówi te słowo co minutę i jest tym już przewrażliwiona i ma dość
* może być nieśmiała i nie zawsze wykrztusi to dzień dobry
* ... itd itp

pewnie raczej nie znajdzie się powód, że ktoś nie mówi dzień dobry bo nas nie lubi. Dlaczego ktoś ma nie lubić, skoro nas nie zna.
Problem praktycznie nigdy nie leży w nas ale w tej osobie. Bo na 'dzień dobry' powinno się również tak odpowiadać.

Fakt taki, że chciałoby się usłyszeć te słowa, kiedy mówi się je do kogoś i coś źle się robi w środku jak ktoś nie odpowiada, ale to nie oznacza, że np ta osoba ma nas w d.. albo ze nas nie lubi.
Ja nie mowie "dziendobry" bo zabardzo sie przy tym stresuje i jak juz powiem to wychodzi mniej wiecej takie cos: "diznedbry". Unikam sasiadow tylko po to zeby tego nie mowic.
ludzie maja gdzies to ze im nie mowicie dzien dobry a jak taki osobnik sie o to burzy to znaczy ze sobie pomyslal ze go nie lubicie czy cos w takiej sytuacji mu chodzi o siebie a nie o was
Ludzkich zachowań jest tylu ilu ludzi. Każdy z nas na wszystkie reaguje niepowtarzalnie. Może nie traktujmy tych słów 'Dzień dobry' i 'Do widzenia' jako coś co trzeba mówić, bo tak nauczyli nas w szkolę/w domu.
Ale zrozummy sens tych słów. Niejako ma to być życzenie nasze dla drugiego człowieka aby dzień, który idzie był dla Niego dobry.

Jak ktoś więc nam nie odpowiada, to ma nas trochę gdzieś i jesteśmy dla tej osoby być może mało istotni (lecz nie koniecznie). Ale możemy zawsze mieć pragnienie w sobie życzenia komuś dobrze w danym dniu, mówiac te czarodziejskie słowa :Stan - Uśmiecha się: To świadczy wtedy o naszym wnętrzu, jacy jesteśmy.
"Dzieńd obry" - mój odwieczny problem :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

magik napisał(a):Unikam sasiadow tylko po to zeby tego nie mowic.
Ja podobnie (ale staram się to przełamywać).

Schiza005 napisał(a):
leń napisał(a):Niedawno przełamałam się i powiedziałam "dziendobry..." sąsiadce. Ta, zaraz zadzwoniła do mojej mamy i się zachwycała, że się odezwałam.
Trauma :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Od tamtej pory nawet boje się myśleć o drugim przełamaniu
:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
O mój boże. Po takim czymś to ja już chyba nie mówiłabym "Dzień Dobry" do końca życia :Stan - Niezadowolony - W szoku: Co to wgl za dziwny pomysł, żeby odrazu dźwonić do twojej mamy... :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
Mojej raz skarżyła sąsiadka, że jej nie mówię :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: i tak sobie myślę, jak niefobikowi nawet nie przyjedzie do głowy z jakimi problemami borykają się fibicy :Stan - Niezadowolony - Smuci się: i że dla mnie powiedzieć głupie "dzień dobry" to taki problem...
Hej, odkupuje temat, bo mnie dręczy :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:

Od dziecka nienawidzę tego Dzien Dobry, jest taki fałszywe. Ostatnio nawet zaczęłam się przełamywać i mówię niektórym sąsiadom :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:

Wiem, że to głupie, ale cholernie dobija mnie, że 2 chłopaków w moim wieku z mojego bloku, z którymi kiedyś grałam w piłkę, nie mówi mi "cześć". Jak na ironie mówią mojemu bratu (przy mnie), a z mim to nigdy wiekszych kontaktów nie mieli :Stan - Niezadowolony - Obraża się: Podobnie mam z paroma innymi znajomymi, sporo nas kiedyś łączyło i nic z tego nie zostało :Stan - Niezadowolony - Płacze:
Też czuje często lęk przed zwykłym powiedzeniem "Dzień dobry", tym bardziej, że mam wade wymowy związaną z "r" i to dodatkowo mnie ogranicza.
Nie mówię już od paru lat. Nikomu. Właśnie ze względu na to, że jest okropnie fałszywe.
Z mówieniem "d.d." mam pewne problemy, ale staram się to przełamywać. Dużo zależy też od tego komu, w jakich okolicznościach to mówię (lub nie) itd. Najbardziej obawiam się tego, że nie uzyskam odpowiedzi i poczuję się "olany" -.-
Natomiast niesamowicie w+:Ikony bluzgi kurka: mnie zwyczajowe i taśmowo powtarzane "na zdrowie" po kichnięciu. Pal sześć, jeżeli kicha kto inny. Jednak, kiedy kicham ja to mam ochotę przez chwilę zrobić krzywdę każdemu, kto zwraca na mnie uwagę w taki sposób wskutek zwykłego kichnięcia, a już zwłaszcza, jeżeli jest to osoba obca. W chwili kichnięcia odpowiadanie na ten bzdurny zwyczaj jest ostatnim, na co mam ochotę.
W autobusach i tego typu środkach komunikacji, którymi stety-niestety poruszam się codziennie zawsze siadam tylko, jeśli oba miejsca są wolne. Jeśli tak nie jest, stoję na środku wpatrzona w okno i czekam na jakąś dogodną miejscówkę. Ale najbardziej śmieszy mnie właśnie to, o czym mówił stap!inesekend, znajdzie się jakaś towarzyska osoba, która koniecznie chce zawrzeć znajomość w autobusie i przysiadzie się do mnie, a ja wpadam w panikę, bo owszem, mogłabym porozmawiać, ale nie, gdy wokół mnie jest 50 innych osób -.-

Co do mówienia dzień dobry zawsze mam dylemat, czy być miłą i się przemęczyć i jakoś to z siebie wydukać, czy znów wyjść na gbura i udawać, że nie widziało się sąsiada. Najczęściej wybieram druga opcję, a potem sąsiedzi skarżą się matce, że się z nimi nie witam. Ja po prostu mam jakąś blokadę przed tym.
O właśnie, ja naprawde nie wiem, co musi siedziec w psychice osoby, ktora skarży sie matce/ojcu, ze nie mowisz jej dzien dobry.... zakładam oczywiście, że nie nie mieszkasz na jakiejś wsi za lasem z trzema chałupami na krzyż i eni masz 7-10 lat... a jesli tak - to naprawde jest takie wazne, to dzien dobry? Ja rozumiem, komus kogo znam, z kim gadam - a więc w przypadku takiego nasyolatka to moze dizeciom tym sasiadow, albo tym, co i tak przychodza na ploty do matuli, ale takim, co po prostu z bloku są?... ech, nazjeżdzało się ludzi ze wsi do maist za PRLu i teraz terror wprowadzają...
Też tego nie rozumiem.
Nie mam7-10 lat i nie - mieszkam w mieście, na dość sporym osiedlu, ale ostatnio wprowadziło się blisko nas kilka rodzin i przywlekło ze sobą obyczaj witania się z każdym przechodniem i zatruwania jego życia bezsensownymi gadkami o pogodzie. Oni naprawdę potrafią przyleźć do domu i zacząć skarżyć się, że jestem jakaś "wycofana". Chorzy ludzie.
A ja się cieszyłam, że miaszkam w mieście i będę miała święty spokój -.-
Stron: 1 2 3