PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Myśli samobójcze przerodzone w czyny-chcę umierać i żyć ...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Keisu napisał(a):Od pewnego czasu czytam Sapkowskiego i powiem wam szczerze że jestem pełna podziwu tego jak on pisze. Te zdania , przymiotniki , określenia , opisy , dialogi i fabuła po prostu cudeńko! Przeczytam wszystkie jego książki :Stan - Uśmiecha się:
A ktora ksiazke? Bo ja czytalam tomik opowiadan i srednio mi sie podobalo. Dla mnie jakies malo oryginalne. Moze Ty polecisz cos lepszego :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Saga o wiedźminie :Stan - Uśmiecha się: Genialne.
Dzisiaj znów się pocięłam , nie po to aby umrzeć , bo to nie ma sensu...
Tak sie boję , tak bardzo :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Jutro szkoła , klasówka z matmy , niemiecki , wszystko ! Ja mam dość!
Już nie chce wymyślać następnych wymówek , już nie chce kręcić , ja chcę widzieć przyjemność w chodzeniu do szkoły.
Oszukuje mamę by nie wyjść z domu ...Jestem okropna!
Przyżekłam że się więcej nie okalecze , a co ? Tym razem złapałam za zwykły nożyk i żeby jeszcze do tego nikt nie zauważył pocięłam sobie nogę , na taki wspaniały pomysł wpadłam!
Nienawidzę siebie.
Jestem beznadziejna.
Tylu ludzi próbuje mnie wypchnąć na słońce , nie dość że ich się boję to brzydzę się tego słońca , tego co dobre . Moja dusza woli zostać w ciemności , tam gdzie nikt jej nie zauważy. Tyle rąk wyciągniętych z pomocą , choć złapałam za każdą to jednak nie wytrzymywałam i puszczałam.
Zawsze wtedy z wielkim łoskotem lądowałam na tyłku wzbijając w powietrze dławiące kłęby brunatnego pyłu.
Słyszałam niespokojne bicie swojego serca , czułam jak pompuje we mnie mililitry krwi.
Pytałam wtedy , po co ? Czemu? Dlaczego ?
Brzydzę się siebie , tyle rąk ,pomocnych dłoni tych których unikam , tych których nienawidzę .Życie nie jest dla mnie cudem tylko męką , choć mam ręce , oczy , uszy , nogi , nos...wszystko czego brak jest dla większości ludzi nie szczęściem. Człowiek widzi ciało lecz nie widzi duszy , która umiera we mnie co dnia , gnije , a to boli.
Mam dość tego bólu , jest on gorszy od tego które czuje ciało.
Zrobię wszystko by przestało boleć , bo mam już dość.

Ręka która sobie pocięłam (ta co chciałam sobie podciąć żyły) boli mnie więc nie moge pisać dalej ...
Raczej nie boli tylko cierpnie i ciężko mi nią ruszać .
O kurcze, to sa zle wiadomosci.
Keisu napisał(a):Dzisiaj znów się pocięłam , nie po to aby umrzeć , bo to nie ma sensu...
no właśnie... a samo cięcie się też tego sensu nie ma, bo do niczego dobrego nie prowadzi... przestań to robić, dla siebie samej [Obrazek: przytul.gif] a co Twoja mama myśli o Twym problemie? jak się do niego odnosi? czy oszukujesz ją dlatego, bo czujesz, że bagatelizuje to, z czym się zmagasz? i naprawdę psycholog mógłby się przydać Tobie... nie załamuj się, damy radę jakoś, Ty dasz radę, bo nie może być tak, jak jest teraz... i nie jesteś okropna wcale... to warunki, w jakich się znajdujesz obecnie, czynią Cię taką... to z powodu lęku uciekasz się do unikania szkoły i myślenia o krzywdzeniu siebie... jednak można coś z tym zrobić... napisz, jak to wygląda wszystko... czy możesz liczyć na realne wsparcie ze strony jakiejkolwiek bliskiej osoby?
Cytat:czy możesz liczyć na realne wsparcie ze strony jakiejkolwiek bliskiej osoby?
I tak i nie...
Widzisz ja się boję tego że to co było kiedyś powróci.
Jak miałam podobny problem rok temu moja matka w połowie kuracji powiedziała że ja ją wykorzystuję , że uknułam sobie niecny plan , że steruję nią jak marionetką i chcę soie ułatwić życie i że udaję.
Moja matka...tak naprawdę tylko ona była i nie była .
Teraz mówi że chce mi pomóc , a ja boję się ze jutro powie mi że udaję .
Ojciec niby się przejmuje ale mnie olewa.
Siostra to zadufana w sobie piękna i inteligentna kobieta którą nie obchodzi młodsza siostra ...bo po co jak jej jest dobrze w życiu.
Mama to dziwna osoba , wymyśla sobie swoje historie , drze sie na wszystkich , mówi że chce mi pomóc ale jednoczenie samej sobie nie umie.
Moja matka ma depresje , sama ciągle jedzie na lekach antydepresyjnych , mój ojciec na zwykłych uspokajających ale ma problemy z alkocholem.
Nie wiem tak naprawdę co odpisać bo jednocześnie mam tę pomoc a jednocześnie nie mam .
U mnie to wygląda tak że ja się ciągle boję , boję się wyjścia na dwór , bo ję się ludzi którzy przychodzą do mnie do domu.Drażnią mnie goście .
Mam propozycję ...wieczorem zapisze wszystko co chce wam powiedzie cna kartce , ułożę to sobie w logiczną całość aby nie pomajtać.
Keisu napisał(a):U mnie to wygląda tak że ja się ciągle boję , boję się wyjścia na dwór , bo ję się ludzi którzy przychodzą do mnie do domu.Drażnią mnie goście
to ja mam bardzo podobny stosunek lękowy do Ciebie w takim razie... mój lęk nie toleruje dosłownie żadnych osób spoza najbliższej rodziny...

Keisu napisał(a):Mam propozycję ...wieczorem zapisze wszystko co chce wam powiedzie cna kartce , ułożę to sobie w logiczną całość aby nie pomajtać.
ok, przemyśl sobie, co chcesz napisać...
Keisu, niewątpliwie masz trudną sytuację rodzinną. Chyba każdy z jej członków ma problem, z którym się zmaga. Twojej mamie trudno jest (było) Ci pomóc, ponieważ ona sama potrzebuje pomocy. To, że tak powiedziała było z pewnością spowodowane bezradnością. Chciałaby Cię wspomóc, ale jest jej trudno.
Keisu, koniecznie powinnaś udać się do psychologa. Nie można tego tak zostawić.
Piszesz o szkole, klasówce z matematyki, niemieckim - dlaczego? Nie idzie Ci z matematyką albo niemieckim?

Nie jesteś ani okropna, ani beznadziejna.

Piszesz o słońcu - no właśnie - choć nie chcesz, choć brzydzisz się, postaraj się przemóc i wyjść ku niemu.

Dobrze, że chcesz zrobić wszystko by ból ustąpił, ale wolno Ci stosować tylko mądre metody.

Może to zabrzmi śmiesznie, ale powtórzę kolejny raz: jesteśmy z Tobą! Pisz codziennie!
Keisu napisał(a):Dzisiaj znów się pocięłam , nie po to aby umrzeć , bo to nie ma sensu...
Cięcie się to nie jest najlepszy pomysł, naprawdę. Tez to kiedyś robiłam, ale ostatnio mam inny sposób na radzenie sobie ze swoim bólem. Kiedy czuję się okropnie, zamykam się w pokoju, puszczam glośno muzykę i tańczę, skaczę itp. aż wydaje mi się, że już nie mam siły dłużej. Wtedy nie przestaję od razu tylko ruszam się np do końca piosenki. Po czymś takim zawszę czuję się lepiej, naprawdę.
Tobie radzę też sprobować, albo znależć własną metodę. Żeby przetrwać, po prostu. I koniecznie idż do psychologa.
Jestem z tobą! Trzymaj się!
Ja zawsze w takich przypadka wyżywam się na przedmiotach martwych. To naprawde pomaga.
Jim napisał(a):... Keisu, koniecznie powinnaś udać się do psychologa. ...
Właśnie. Czy Ty chodzisz do psychologa i/lub psychiatry? Postaraj się zwrócić o pomoc do jednego i drugiego. Może z Mamą się udaj, ona już tam jest "obeznana".

edit:
do poniżej:
Funia napisał(a):Wysiłek fizyczny powoduje wydzielanie endorfin...
Zgadza się.
Perdida napisał(a):Tez to kiedyś robiłam, ale ostatnio mam inny sposób na radzenie sobie ze swoim bólem. Kiedy czuję się okropnie, zamykam się w pokoju, puszczam glośno muzykę i tańczę, skaczę itp. aż wydaje mi się, że już nie mam siły dłużej. Wtedy nie przestaję od razu tylko ruszam się np do końca piosenki.

Wysiłek fizyczny powoduje wydzielanie endorfin... chyba... <mysli>
W każdym razie jest sprzyjający poprawie humoru.
Heyka , jeszcze nie napisałam tego co chciałabym wam napisać ,
ale teraz odpowiem na jeno pytanie.
tak chodze do psychiatry i będe chodzić do psychologa bo poprzednia psycholog wyciągała tylko pieniądze od rodziców.
Jutro mam wizytę u psychiatry, mam zamiar jj pokazać wszystkie rany , powiedziec wszystko...Musze. Bo wiecie ja się troche sama siebie zaczęłam bać , którzy to wie co jutro mi przyjdzie do głowy, pojutrze .
Po wizycie u psychiatry napisze wam co mi powiedziała.
Czekamy na dalszy rozwoj wypadków.
o i bardzo dobrze właśnie... bądź szczera z psychiatrą... zobaczymy, co będzie dalej... trzymaj się Keisu... ściskam Cię mocno...
Będzie dobrze z tym psychologiem - nie denerwuj się! Powiedz o wszystkim.
Jesteśmy z Tobą, Keisu! :Stan - Uśmiecha się:
Bardzo wam dziękuję i tak czy owak też jestem z wami , w końcu wy też przez to wszystko przechodzicie.
Szczerze powiedziawszy nie do końca wiedziałam co wam napisać a propo's moich problemów.
Napiszę więc wszystko w jak najlepszym streszczeniu.
Właściwie odkąd pamiętam byłam nieśmiałym dzieckiem , nigdy nie umiałam współpracować z innymi. Wszelkie wycieczki były dużym problemem .
Strach przed szkołą , miłość do natury ...Ponieważ spędzałam dużo czasu sama czytałam książki , stąd pewnie wzięła się moja pasja pisania.
Zamknęłam się w sobie , miałam swój wymyślony świat . W końcu zaczęto uważać mnie za zamkniętą w sobie , trudną , kujoniastą sztywna i nudną dziewczynę.
W końcu urodziła się moja młodsza siostra , na początku wiadomo , radość i w ogóle.
Po roku jednak zaczęłam mieć dość , zero spokoju, zaczelam być zazdrosna ( co mi oczywiście przeszło ).Moja matka i ojciec zrobili się ...no bardziej agresywni , starsza siostra zaczęła być zazdrosna o moje sukcesy w szkole , byłam lepsza od niej.Dlatego też zaczęłyśmy się kłócić , bardzo przeżywałam to że kiedyś choć miałam siostrę to jej nie miałam a teraz mam i ona daje mi się we znaki.
W domu matka i ojciec krzyczeli , na wszystkich , na mnie , na Julę , no ...na Olę już nie bo jej nigdy nie było w dzień w domu.
Zaczełam bać się przychodzenia do domu dlatego godzinami sam siedziałam w szkole , kłamałam że kończę lekcje np. o 17.00
Straciłam zaufanie do rodziców , oskarżali mnie o wszystko , matka wyzywał od idiotek , bezmózgów , brudasów i leni.
I dalj to już wiecie co się działo....Nerwica psycholog i FS.
Teraz choć nadal boję się w pewnych momentach moich rodziców to mam jakieś do nich zaufanie .
Jak coś mi się jeszcze przypomni i ułoży w głowie to napiszę.
Acha dzisiaj nie poszłam do szkoły , jutro pewnie też nie pójdę bo jest jakaś wycieczka.
Nie lubie szkolnych wycieczek...strata czasu.
Powiedziałaś to wszystko psychiatrze?
Keisu napisał(a):... oskarżali mnie o wszystko , matka wyzywał od idiotek , bezmózgów , brudasów i leni. ...
Zastanawiam się, dlaczego ludzie tak robią. Na prawdę chciałbym to zrozumieć. Choć może w moim przypadku były jakieś fakty, które można było zinterpretować, tak że potem niby odpowiednio coś nazywać.
Byłam u psychiatry.
Dostałam skierowanie do psychiatryka bez kolejki .
Rozryczałam się , nie wiecie jak byłam zła.
Rodzice dowiedzieli się o próbie samobójczej
jakbym teraz mogła spotkać się z tą psychiatrą to nie wiem co bym jej zrobiła chyba bym ją zabiła.
Zamiast mi pomóc sprawiła mi więcej bólu.
Teraz traktują mnie jak wariatkę , nie wiecie jak dużo musiałam sie nagadac żeby nie musieli mnie śledzić.
Teraz cała rodzina wie , boże ...boże.....Ja mam dość...
Teraz cały czas będę pamiętać co się stało , wczoraj.
Oni mieli nie wiedzieć!
Teraz trudno mi będzie żyć między nimi.
Spaprałam sobie życie.
Teraz wszyscy wiedzą , to cholerne współczucie i troska , przybija mnie to , już wole jak mieli mnie w dupieniż teraz jak skaczą obok mnie i ciągle sprawdzają co robię.
Gdy mi powiedzieli o szpitalu krzyknęłam ze nie jestem wariatką , że mnie tam nie zaciągną.
Musiałam im wczoraj wszystko wyjaśnić , myślałam że mi serce pęknie.
Teraz mnie chca zaprowadzić do innego psychologa.
Powiedzieli że tam nie pojadę , że nie pojadę do psychiatryka.
To wszystko jest gorsze niż było wcześniej.
Teraz modlę się aby zapomnieli wszyscy , bo ja mam już dość.
Słabo mi mam wrażenie że zaraz padnę na twarz . Jak ja teraz będę żyć?
Będę zyć tak jak inni mi podyktują ? Będę musiała udawac , udawac szczęście udawać ze jest wszystko ok aby się odczepili.
Wszystko się s+:Ikony bluzgi pieprz:.
Nawet nie przeszłam porządnej kuracji psychiatrycznej a oni chcą już mnie zamykac.
CHOLERA JASNA!!ja musze sama sobie poradzić!
W dup*e mam te wszystkie ich mądrości , myśla ze coś pomogą , a nic nie pomagają .
Po pierwsze się nie martw szpitalem, gdybyś tam trafiła, to nie na zawsze!

Po drugie to co się stało? Psychiatra coś powiedziała Twoim rodzicom?

Po trzecie, to jestem zszokowany, nie wiem jak Ci pomóc w elektroniczny sposób. Po prostu musiałby ktoś przy Tobie być i Ci pomóc fizycznie. Nie pamiętam, czy mówiłaś gdzie mieszkasz, ale jeśli tak i mieszka ktoś w pobliżu, to apeluję, żeby się jakoś z Tobą skontaktował - pomógł załatwić różne formalności zgodnie z Twoją wolą.

Nie wiem, jak to jest w przyp. osoby niepełnoletniej i takiej sytuacji, ale wydaje mi się, że nadal lekarza obowiązuje tajemnica lekarska...

edit:
W trakcie rozmowy przez gg. Możliwe, że moje stanowisko co do przedostatniej kwestii nieco ulegnie zmianie. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

edit:
Po rozmowie, komentarze zbędne - myślę że jest lepiej, co nie zmienia faktu, że chyba przydałby się Keisu jakiś znajomy z tego fourm.
Zgadzam się z Tobą Michał - też ostatnio myślałem żeby Keisu spotkała się z kimś z nas.

Keisu - to, że rodzina wciąż chodzi dookoła Ciebie jest normalne. Musisz to przetrwać. Nie rozpaczaj, że na zawsze będą spoglądać na Ciebie przez pryzmat tych trudnych wydarzeń. Gdy zobaczą, że się zmieniasz zapomną o tym - to znaczy - będą pamiętać, ale nie będzie im to zawadzało w kontaktach z Tobą. Wiesz, w liceum miałem dziewczynę, która próbowała popełnić samobójstwo. Od jej powrotu do szkoły po tygodniu już niewielu o tym pamiętało. Każdy traktował ją normalnie. Z Tobą jest tak samo. Nikt nie widzi w Tobie wariatki, bo ją nie jesteś. Rozumiem, że to męcząca dla Ciebie sytuacja. Nie spaprałeś sobie życia, Keisu - masz naście lat i piszesz takie rzeczy! Przywołuję Cię do porządku! Tak nie można myśleć! Wiem, że jest Ci TRUDNO! I jeśli ich próby pomagania Tobie są do niczego to im powiedz o tym spokojnie. Nie zachowuj się też w taki sposób, żeby niesłusznie pomyśleli o Tobie jako osobie niezrównoważonej.

I zaglądaj tutaj codziennie!
Pisałaś, że lubisz pisać - opisuj swoje uczucia, przemyślenia albo po prostu pisz coś, co przyniosłoby Ci przyjemność - to z pewnością pomoże!

Trzymaj się!
Hej, Keisu! Nie mogłam nie zauważyć, że już trzeci dzień nic nie piszesz! Wszystko w porządku? Wracaj szybko, tesknimy![Obrazek: przytul.gif]
Hey,
Przepraszam was że tyle nie pisałam:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Do szpitala nie pójdę , za to jednak rodzice cały czas mnie maglują , naciskają żebym się przed nimi otworzyła blebleble. Tyle że ja jestem introwertykiem...mnie trudno rozmawiać o rzeczach dotyczących mojej osoby.
Powiem wam szczerze że mnie to już wkurza.
Patrzę się na rodziców jak zaczynają mój temat dzikim wzrokiem taki jakbym chciała ich zabić.
Ja po prostu boję się komukolwiek zwierzać a w szczególności rodzicom.
Ja ich nie traktuje jak przyjaciół...Jak bardzo bym chciała nie umiem.
Nauczyłam się że pewnych rzeczy moim rodzicom sie nie mówi.
Często jeśli zbyt wiele powiedziałam , zbyt wiele wyrzuciłam z siebie ,gorzko za to płaciłam .
Jak mówię , moje zaufanie do nich kończy się w pewnym momencie .
Oni w pewnym sensie zmuszają mnie do otwarcia się , dlaczego? Dlatego że przy każdej rozmowie na ten temat mówią że jeśli tego nie zrobię będe musiała pójść do psychiatryka.
We wtorek mam iść do mojej starej psycholog która mnie prowadziła jak byłam mała.
Nie wiem jeszcze co jej powiem. Rozmowa...to jest dla mnie najtrudniejsze , ja milcze , non stop milczę.
Czasami jak mam się odezwać więźnie mi głos , a jak już się odezwe to mówię bardzo cicho.
Szybko chrypnę ...

Gdyby nie moja wyobraźnia chyba zwariowałabym ...
Jednak wiecie co...ta wyobraźnia , ona chyba zrobiła mi krzywdę.
Kiedyś złapałam się na tym że zaczynałam mylić rzeczywistość ze swoim światem.
Ten świat ...to jest jedyne do czego nikt nie może wetknąć swego długiego nosa ...
Coś tylko mojego własnego ...
Ja w wyobraźni mam jakby film który razem z tym jak dorastałem przerodził się z gniota w tzw. arcydzieło :Stan - Uśmiecha się:
Stron: 1 2 3