Dzisiaj znów się pocięłam , nie po to aby umrzeć , bo to nie ma sensu...
Tak sie boję , tak bardzo
Jutro szkoła , klasówka z matmy , niemiecki , wszystko ! Ja mam dość!
Już nie chce wymyślać następnych wymówek , już nie chce kręcić , ja chcę widzieć przyjemność w chodzeniu do szkoły.
Oszukuje mamę by nie wyjść z domu ...Jestem okropna!
Przyżekłam że się więcej nie okalecze , a co ? Tym razem złapałam za zwykły nożyk i żeby jeszcze do tego nikt nie zauważył pocięłam sobie nogę , na taki wspaniały pomysł wpadłam!
Nienawidzę siebie.
Jestem beznadziejna.
Tylu ludzi próbuje mnie wypchnąć na słońce , nie dość że ich się boję to brzydzę się tego słońca , tego co dobre . Moja dusza woli zostać w ciemności , tam gdzie nikt jej nie zauważy. Tyle rąk wyciągniętych z pomocą , choć złapałam za każdą to jednak nie wytrzymywałam i puszczałam.
Zawsze wtedy z wielkim łoskotem lądowałam na tyłku wzbijając w powietrze dławiące kłęby brunatnego pyłu.
Słyszałam niespokojne bicie swojego serca , czułam jak pompuje we mnie mililitry krwi.
Pytałam wtedy , po co ? Czemu? Dlaczego ?
Brzydzę się siebie , tyle rąk ,pomocnych dłoni tych których unikam , tych których nienawidzę .Życie nie jest dla mnie cudem tylko męką , choć mam ręce , oczy , uszy , nogi , nos...wszystko czego brak jest dla większości ludzi nie szczęściem. Człowiek widzi ciało lecz nie widzi duszy , która umiera we mnie co dnia , gnije , a to boli.
Mam dość tego bólu , jest on gorszy od tego które czuje ciało.
Zrobię wszystko by przestało boleć , bo mam już dość.
Ręka która sobie pocięłam (ta co chciałam sobie podciąć żyły) boli mnie więc nie moge pisać dalej ...
Raczej nie boli tylko cierpnie i ciężko mi nią ruszać .