PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Praktykowanie cnót - Gmach życia wewnętrznego
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Cnoty moralne fundament  i gmach życia duchowego 
Aby zrozumieć, czym powinno być funkcjonowanie organizmu duchowego, trzeba dobrze odróżnić poza cnotami teologicznymi cnoty moralne nabyte, opisane już przez moralistów starożytności pogańskiej i mogące istnieć bez stanu łaski, od cnót moralnych wlanych nie znanych moralistom pogańskim, a opisanych w Ewangelii. Pierwsze, jak ich nazwa wskazuje, zdobywa się przez powtarzanie aktów pod kierunkiem rozumu przyrodzonego mniej lub więcej urobionego. Drugie nazywają się wlane, gdyż Bóg może nam ich udzielić; nie są one rezultatem powtarzania przez nas aktów, otrzymaliśmy je na chrzcie jako części organizmu duchowego, a rozgrzeszenie nam je przywraca, jeśli mieliśmy nieszczęście je utracić.

Cnoty moralne nabyte, znane poganom, mają przedmiot dostępny rozumowi przyrodzonemu . Cnoty moralne wlane mają przedmiot z istoty swej nadprzyrodzony, proporcjonalny do naszego celu nadprzyrodzonego, przedmiot, w wartość odkupującą Męki Zbawiciela, w cenę łaski i sakramentów. Najpierw więc będziemy mówili o cnotach moralnych nabytych, potem o cnotach moralnych wlanych, wreszcie o ich wzajemnym stosunku, zawsze jednak w odniesieniu do życia wewnętrznego.

Jest to team ważny, tym bardziej że niektóre osoby poświęcone Bogu nie przywiązują w młodości wagi do cnót moralnych. Można by powiedzieć, że posiadają one ponad sferę uczuciowości dość spokojnej i czystej trzy cnoty teologiczne, ale brak im prawie zupełnie cnót moralnych : roztropności, sprawiedliwości, męstwa itp. W duszy ich brak jakby pośredniego piętra: mają wprawdzie cnoty moralne, ale nie mają w stopniu dostatecznym odpowiadających im cnót moralnych nabytych. Przeciwnie, inne osoby, starsze, rozumiejąc znaczenie w życiu społecznym cnót moralnych: roztropności, sprawiedliwości, męstwa itp., nie przywiązują na pewno dostatecznej wagi do cnót teologalnych, które są przecież bez porównania wyższe, gdyż łączą nas z Bogiem


CNOTY MORALNE NABYTE
Od niższych stopni moralności naturalnej wznośmy się stopniowo do moralności nadprzyrodzonej. Zauważmy najpierw za św. Tomaszem, że u człowieka w stanie grzechu śmiertelnego bywają cnoty fałszywe, jak np. wstrzemięźliwość skąpca; praktykuje on ją nie przez miłość dobra godziwego i rozumnego, nie aby żyć zgodnie z rozumem prawym, ale przez umiłowanie dobra pożytecznego, jakim jest pieniądz. Podobnie jeśli spłaca on swoje długi, to raczej dlatego, aby uniknąć kosztów procesu niż przez miłość sprawiedliwości.

Ponad tymi cnotami fałszywymi mogą być, nawet u człowieka w stanie grzechu śmiertelnego , prawdziwe cnoty moralne nabyte. Wielu ludzi praktykuje wstrzemięźliwość, aby żyć rozumnie; dla tego samego motywu płacą długi i wpajają pewne dobre zasady dzieciom. Ale póki człowiek trwa w stanie grzechu śmiertelnego, te prawdziwe cnoty pozostają w stanie dyspozycji chwiejnej (in statu dispositionis facile mobilis), nie są one jeszcze w stanie cnoty utrwalonej(difficile mobilis). Dlaczego ? Dlatego, że póki człowiek jest w stanie grzechu śmiertelnego, wola jego jest habitualnie odwrócona od Boga; zamiast miłować Go ponad wszystko, grzesznik kocha siebie samego bardziej niż Boga, Stąd wielka słabość w pełnieniu dobra moralnego nawet w porządku przyrodzonym.
Poza tym prawdziwe cnoty nabyte u człowieka w stanie grzechu śmiertelnego nie mają trwałości, gdyż nie są powiązane ze sobą, nie są dostatecznie podparte przez odpowiednie cnoty moralne, których często brak.
Np. żołnierz, z natury skłonny do aktów odwagi i okazujący ją niejednokrotnie, może być równocześnie skłonny do pijaństwa. I wtedy może się zdarzyć, że przez brak wstrzemięźliwości zgrzeszy przeciw cnocie nabytej męstwa i zaniedba zasadnicze obowiązki żołnierskie.

Człowiek ten, tak skłonny z temperamentu do męstwa, nie posiada go w stanie cnoty. Niewstrzemięźliwość sprawia, że grzeszy on przeciwko roztropności nawet w dziedzinie cnoty męstwa. Roztropność, która powinna kierować wszystkimi cnotami moralnymi, wymaga istotnie, aby nasza wola i uczuciowość były habitualne ustosunkowane prawidłowo do celu tych cnót.. Aby dobrze powozić kilkoma końmi w jednym zaprzęgu, trzeba je wprzód dobrze okiełznać i ujeździć. Roztropność jest jakby woźnicą wszystkich cnót moralnych I auriga virtutum- i musi wszystkie dobrze trzymać w cuglach. Jedna z nich nie może się obejść bez drugiej: są związane ze sobą w roztropności, która nimi kieruje.
Tak więc by prawdziwe cnoty nabyte nie były tylko w stanie dyspozycji chwiejnej, ale w stanie cnoty utrwalonej (in statu virtutis), trzeba, aby były związane ze sobą, by człowiek nie był w stanie grzechu śmiertelnego. Lecz by wola jego była skierowana ku celowi ostatecznemu. Trzeba aby miłował Boga bardziej niż siebie samego, przynajmniej miłością czci, rzeczywistą i skuteczną jeśli nie miłością odczuwaną. A to nie jest możliwe bez stanu łaski i bez cnoty miłości
Jednak po usprawiedliwieniu lub nawróceniu te prawdziwe cnoty nabyte mogą stać się cnotami utrwalonymi (in statu virtutis); mogą powiązać się ze sobą wesprzeć się jedne na drugich. Wreszcie pod wpływem miłości wlanej stają się one podstawą czynów zasługujących na życie wieczne. Niektórzy teologowie, jak Duns Szkot z tej racji uważali nawet, że nie jest konieczne, aby były w nas cnoty moralne i wlane.



CNOTY MORALNE WLANE
Czy cnoty moralne nabyte, o których właśnie mówiliśmy, wystarczają do wytworzenia u chrześcijanina pod wpływem miłości organizmu duchowego cnót? Czy jest rzeczą konieczną, abyśmy otrzymali cnoty moralne wlane ?

Zgodnie z Tradycją i z orzeczeniem papieża Klemensa V na soborze w Vinne, katechizm Soboru Trydenckiego, cz. II, mówi o chrzcie i jego skutkach:
"Łasce (uświęcającej), której udziela chrzest, towarzyszy chwalebny orszak wszystkich cnót, które przez specjalny dar Boży przenikają wraz z nią do duszy". Ten przedziwny skutek Męki Zbawiciela otrzymujemy przez sakrament odrodzenia. Zresztą jest to wysoce właściwe, co dobrze uwypuklił św. Tomasz mówiąc, że środki powinny być proporcjonalne do celu. Lecz przez cnoty teologiczne wlane jesteśmy podniesieni i skierowani ku naszemu celowi nadprzyrodzonemu. Jest więc rzeczą słuszną, abyśmy przez cnoty moralne wlane byli podnoszeni i kierowani ku środkom nadprzyrodzonym, które mogą nas doprowadzić do celu nadprzyrodzonego.
Bóg zaopatruje nasze potrzeby w dziedzinie łaski nie mniej niż w dziedzinie natury. Jeśli więc w porządku przyrodzonym dał nam możność praktykowania cnót moralnych nabytych, wypada, aby w porządku łaski dał nam cnoty moralne wlane.

Cnoty moralne nabyte nie wsytarczają chrześcijaninowi do tego, by pragnął, jak należy, środków nadprzyrodzonych służących życiu wiecznemu. Jest rzeczywiście -mówi św Tomasz (I-a IIae, q. 63, a.3 )- istotna różnica między wstrzemięźliwością nabytą, opisaną już przez moralistów pogańskich, a wstrzemięźliwością chrześcijańską, o której mówi Ewangelia. Jest to różnica analogiczna do tej, jaka istnieje między dwoma tonami tej samej nazwy w oktawie, oddzielonymi całą gamą. Często odróżnia się wstrzemięźliwość filozoficzną od wstrzemięźliwości chrześcijańskiej lub ubóstwo filozoficzne Sokratesa od ubóstwa ewangelicznego uczniów Chrystusa.
Jak zauważa św. Tomasz (I-a IIae, q. 63, a.4)- wstrzemięźliwość nabyta ma regułę i przedmiot formalny różny od reguły i przedmiotu formalnego wstrzemięźliwości wlanej. Pierwsza zachowuje umiar w pokarmach, aby człowiek żył rozumnie, nie szkodząc zdrowiu lub funkcjonowaniu rozumu.
Wstrzemięźliwość wlana , przeciwnie, zachowuje wyższy umiar w użyciu pokarmów, aby człowiek żył po chrześcijańsku jako dziecko Boże dążące ku całkowicie nadprzyrodzonemu życiu wieczności. Zawiera więc ona w sobie surowsze umartwienie niż pierwsza, wymaga według słów św. Pawła, aby człowiek karcił ciało swoje i do posłuchu przymuszał :
Lecz poskramiam moje ciało i biorę je w niewolę, abym innym głosząc naukę, sam przypadkiem nie został uznany za niezdatnego. 1 Kor 9 27 , by stał się nie tylko cnotliwym obywatelem społeczeństwa na ziemi, ale:
Współobywatelem świętych i domownikiem Boga Ef 2,19
Podobna różnica istnieje miedzy cnotą nabytą religii, która oddaje Bogu, Stwórcy natury, cześć Mu należną, a cnotą wlaną religii, która składa Bogu, Sprawcy łaski, ofiarę Mszy świętej z istoty swej nadprzyrodzoną, substancjalnie utrwalającą Ofiarę Krzyżową.
Między tymi dwoma cnotami o tej samej nazwie jest nawet różnica większa niż jednej oktawy, jest różnica porządków, tak dalece, że cnota nabyta religii lub wstrzemięźliwości mogłaby ciągle wzrastać przez powtarzanie aktów, nie osiągając nigdy godności najniższego stopnia cnoty wlanej tegoż imienia. Jest to zupełnie inna tonacja; duch, który ożywia literę, nie jest ten sam . Z jednej strony jest to tylko duch prawego rozumu, z drugiej- duch wiary, która pochodzi od Boga przez łaskę.

Są to dwa przedmioty formalne i dwa motywy działania bardzo różne. Roztropność nabyta nie zna nadprzyrodzonych motywów działania; roztropność wlana je zna; ponieważ pochodzi nie tylko od rozumu, lecz od rozumu oświeconego przez wiarę wlaną, zna nieskończoną wzniosłość naszego nadprzyrodzonego celu ostatecznego: Boga widzianego twarzą w twarz; wskutek tego zna ciężkość grzechu śmiertelnego , wartość łaski uświęcającej i łask uczynkowych, o które należy prosić co dzień, aby wytrwać, wartość sakramentów, które otrzymuje. Tego wszystkiego nie zna roztropność nabyta, gdyż należy to do porządku z istoty swej nadprzyrodzonego.
jakaż różnica między skromnością filozoficzną, opisaną przez Arystotelesa, a pokorą chrześcijańską, która wymaga znajomości dwóch dogmatów: stworzenia ex nihilo i konieczności łaski uczynkowej do zrobienia najmniejszego kroku naprzód na drodze zbawienia!
Jakaż odległość również miedzy dziewictwem westalki, obowiązanej podtrzymywać święty ogień, a dziewicy chrześcijańskiej, która poświęca swoje ciało i serce Bogu, aby w sposób doskonały iść za Jezusem Chrystusem!
Tymi cnotami moralnymi wlanymi są : roztropność chrześcijańska, sprawiedliwość, męstwo , umiarkowanie i cnoty towarzyszące im, jak łagodność, pokora.
Są one związane z miłością w tym znaczeniu, że miłość, która nas kieruje do celu nadprzyrodzonego, nie może istnieć bez nich, bez tego różnorodnego nakierowywania do środków nadprzyrodzonych zbawienia. Przy tym kto przez grzech śmiertelny traci miłość, traci cnoty moralne wlane, gdyż przez to samo, że odwraca się od celu nadprzyrodzonego, traci wlane ustosunkowanie do środków odpowiednich do osiągnięcia tego celu. Nie wynika z tego jednak, aby stracił wiarę i nadzieję lub cnoty nabyte, lecz przestają one być w nim trwałe i powiązane ze sobą. W rezultacie ten, kto jest w stanie grzechu śmiertelnego , miłuje siebie więcej niż Boga i przez egoizm skłania się do zaniedbania swoich obowiązków nawet w porządku przyrodzonym


Stosunek między cnotami moralnymi wlanymi a cnotami moralnymi nabytymi

Zgodnie z tym,co powiedzieliśmy wyżej, tłumaczy się stosunek wzajemny tych cnót i ich wzajemne podporządkowanie.Przede wszystkim łatwość aktów cnotliwych nie jest zapewniona w ten sam sposób przez cnoty moralne wlane, jak przez cnoty moralne nabyte. Cnoty wlane dają łatwość wewnętrzną, nie zawsze jednak wykluczają przeszkody zewnętrzne, które usuwa powtarzanie aktów tworzących cnoty nabyte.Można to z łatwością zauważyć w wypadku, gdy przez rozgrzeszenie penitent żałujący za grzechy, lecz nie mający cnót moralnych nabytych, odzyskuje cnoty moralne wlane złączone z łaską uświęcającą i miłością. Zdarza się to np. u człowieka, który ma zwyczaj upijać się i który z wystarczającym żalem przychodzi do spowiedzi wielkanocnej. Przez rozgrzeszenie otrzymuje on wraz z miłością cnoty moralne wlane a wśród nich wstrzemięźliwość. Ale brak mu zupełnie wstrzemięźliwości nabytej. Cnota wlana, którą otrzymuje, daje mu pewną wewnętrzną łatwość pełnienia obowiązkowych aktów trzeźwości; ale ta cnota wlana nie wyklucza przeszkód zewnętrznych, które usunęłoby powtarzanie aktów, rodzących wstrzemięźliwość nabytą. Toteż penitent ten musi usilnie czuwać nad sobą, aby uniknąć okazji, które by go wtrąciły w jego zwykły grzech. Widać stąd, że cnota nabyta wstrzemięźliwości ułatwia bardzo praktykowanie tejże cnoty wlanej.

W jaki sposób one działają? Działają jednocześnie, tak że cnota nabyta jest podporządkowana cnocie wlanej jako sprzyjająca jej dyspozycja. Tak np. w innej dziedzinie, u artysty, który gra na harfie lub na fortepianie, biegłość palców zdobyta przez powtarzanie aktów pomaga kunsztowi muzyki, choć artysta nie czerpie go z palców, lecz z umysłu. Jeśli na skutek paraliżu straci on biegłość palców, nie może oddawać się swojej sztuce z powodu przeszkody zewnętrznej. Jednak sztuka pozostaje w jego rozumie praktycznym, jak to widać u genialnego muzyka dotkniętego paraliżem. Normalnie powinny tu być dwie funkcje podporządkowane, działające razem. Podobnie jest z cnotą nabytą i cnotą wlaną tegoż imienia. Tak samo i wyobraźnia jest na usługach rozumu, pamięć na usługach wiedzy.

Te cnoty moralne polegają na zachowaniu umiaru między dwoma skrajnościami : nadmiarem i niedomiarem.
Tak np. cnotacnota męstwa prowadzi nas do zachowania umiaru między strachem, który skłania do ucieczki przed niebezpieczeństwem bez rozumnej przyczyny, a zuchwalstwem, które skłaniałoby do rozbicia sobie głowy bez dostatecznej racji. Można jednak źle rozumieć ten złoty środek .
Epikurejczycy i ludzie obojętni chcą zachować umiar nie z powodu miłości cnoty, lecz dla wygody, aby uniknąć przykrości związanych z wadami przeciwnymi. Mylą oni złoty środek z przeciętnością, która znajduje się właściwie nie między dwiema przeciwnymi wadami, ale w połowie drogi między dobrem a złem. Przeciętność lub letniość unika wyższego dobra jako niepożądanej skrajności; lenistwo swoje ukrywa pod zasadą: " <lepiej> jest niekiedy wrogiem <dobrze>" Ostatecznie dochodzi do utożsamienia dobra z przeciętnością .

Prawdziwy umiar cnoty we właściwym znaczeniu nie jest tylko środkiem między dwiema przeciwnymi wadami, jest również szczytem. Wznosi się jako punkt szczytowy między tymi dwoma przeciwnymi sobie spaczeniami; tak więc męstwo jest ponad bojaźnią i zuchwalstwem ; prawdziwa roztropność ponad nieroztropnością i przebiegłością ; wielkoduszność ponad małodusznością i próżną zarozumiałością płynącą z ambicji ; hojność ponad skąpstwem lub chciwością i rozrzutnością ; prawdziwa religia ponad bezbożnością i zabobonem .

Ten złoty środek, który jest jednocześnie szczytem, dąży zresztą do wznoszenia się, w mairę jak cnota wzrasta, bez zbaczania na prawo i lewo. W tym znaczeniu złoty środek cnoty wlanej jest wyższy niż odpowiedniej cnoty nabytej, gdyż zależy od od normy wyższej i zmierza do wyższego przedmiotu. Zauważmy wreszcie, że pisarze duchowni kładą szczególny nacisk tak samo jak i Ewangelia na pewne cnoty moralne, które mają szczególniejszy związek z Bogiem i pokrewieństwo z cnotami teologicznymi. Są to : religia, czyli prawdziwa pobożność złączona z cierpliwością; doskonała czystość , dziewictwo i pokora cnota podstawowa, która wyklucza pychę- początek wszelkiego grzechu.
Pokora - uniżąjąc nas przed Bogiem, wznosi nas ponad małoduszność i pychę i usposabia do kontemplacji rzeczy Bożych, do zjednoczenia z Bogiem. " Deus... humilibus dat gratiam" Jk 4,6 . Bóg pokornym łaskę daje i czyni ich pokornymi, aby ich napełnić łaską. Jezus mówi : "Uczcie się ode Mnie, żem jest cichy i pokornego serca (Mt 11,29)" Tylko On, tak utwierdzony w prawdzie, mógł mówić o swojej pokorze, nie tracąc jej.

Oto są cnoty moralne (wlane i nabyte) stanowiące wraz z cnotami teologicznymi, którym są podporządkowane, nasz organizm duchowy. Jest to całokształt funkcji bardzo zharmonizowany , mimo że grzech powszedni wprowadza weń od czasu do czasu fałszywe tony. Wszystkie części tego organizmu duchowego wzrastają razem- mówi św. Tomasz - jak pięć palców u ręki(II-a II-ae , q. 162.). Widać z tego, że nie można mieć wielkiej miłości, nie mając głębokiej pokory. Podobnie najwyższa gałąź drzewa wznosi się ku niebu, w miarę jak korzeń tego drzewa zapuszcza się coraz głębiej w ziemię. W życiu wewnętrznym należy czuwać, aby nic nie mąciło harmonii organizmu duchowego, co zdarza się niestety u tych, którzy będąc może w stanie łaski, wydają się bardziej zajęci naukami ludzkimi lub stosunkami zewnętrznymi niż wzrastaniem w wierze, ufności i miłości Boga. Jednak by wytworzyć sobie właściwe pojęcie o organizmie duchowym, nie wystarcza poznanie tych cnót, trzeba jeszcze poznać siedem darów Ducha Świętego i różne formy, pod którymi ukazuje się pomoc Boża.

HEROICZNOŚĆ CNÓT W OGÓLNOŚCI
By lepiej scharakteryzować okres duchowy doskonałych, musimy tu pomówić o heroiczności cnót, wymaganej przez Kościół do beatyfikacji sług Bożych (Por. Benedykt XIV, De Servorum Dei beatificatione ks. III rozdz XXI, XXII). Ta heroiczność okazuje się już na drodze oświecenia, która rozpoczyna się oczyszczeniem biernym zmysłów; są w nim akty heroiczne czystości i cierpliwości.Tym bardziej okazuje się ona w oczyszczeniu biernym ducha, które wprowadza na drogę zjednoczenia; w tym doświadczeniu, pełni się akty heroiczne cnót teologicznych, by oprzeć się pokusom przeciw wierze i nadziei. Lecz ta heroiczność przejawia się jeszcze silniej przy wyjściu z tej próby, w życiu zjednoczenia doskonałych . Zauważyliśmy nawet powyżej, że można traktować te dwie noce zmysłów i ducha jako dwa tunele, których ciemność jest niepokojąca. Jednak, gdy się widzi, że dusza wychodzi z pierwszego tunelu, a zwłaszcza z drugiego z wyraźnie heroicznymi cnotami, jest to znak, że przeszła ona dobrze przez te ciemne przejścia, że się nie wykoleiła, lub że jeśli popełniła w nich jakieś grzechy, jak Apostoł Piotr podczas Męki Zbawiciela, została podniesiona przez łaskę Bożą i dporowadzona do większej pokory, do większej nieufności wobec samej siebie i większej ufności w Bogu .
Najpierw omówimy cechy cnoty heroicznej, następnie powiązanie cnót i ich heroiczność.


CECHY HEROICZNEJ CNOTY
Św. Tomasz w Komentarzu do św. Mateusza 5, 1 omawiając błogosławieństwa ewangeliczne, które są aktami najdoskonalszymi cnót wlanych i darów pisze :
"Cnota zwykła doskonali człowieka na sposób ludzki, cnota heroiczna daje mu doskonałość nadludzką. Gdy człowiek odważny lęka się tam, gdzie należy się lękać, jest to cnota, gdyby nie lękał się w tych okolicznościach, byłoby to zuchwalstwo. Ale jeśli się już niczego nie boi, gdyż opiera się na pomocy Boga, wtedy jest to cnota nadludzka, czyli Boska ". O tych cnotach heroicznych jest mowa w błogosławieństwach ewangelicznych :
"Błogosławieni ubodzy w duchu... cisi...którzy płaczą (nad swymi grzechami)... którzy łakną
i pragną sprawiedliwości... miłosierni...czystego serca...pokój czyniący...którzy prześladowanie cierpią dla sprawiedliwości, albowiem ich jest królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć będą i prześladować was będą, i ze względu na Mnie wiele złego mówić będą kłamliwie przeciw wam " Mt 5,3-11

Prawdziwie chrześcijańskie pojęcie cnoty heroicznej mieści się w tych słowach Zbawiciela i w komentarzu, który nam dali Ojcowie Kościoła, zwłaszcza św. Augustyn (De Sermone Domini in monte, ks I, rozdz IV) św Tomasz wyjaśnia nam to tradycyjne pojęcie w I-a II-ae q. 61 a.5. gdzie rozróżnia cnoty polityczne, cnoty oczyszczające (purgatoriae) i cnoty duszy oczyszczonej; a następnie w q. 69, gdzie omawia błogosławieństwa.
W pierwszym z tych dwóch miejsc, ponad cnotami nabytymi dobrego obywatela (virtutes politicae), w ten sposób on cnoty wlane oczyszczające (virtutes purgatoriae) : "Są to cnoty tych, którzy dążą do upodobania się do Boga; wtedy roztropność gardzi sprawami świata, by ponad nie postawić kontemplację rzeczy Bożych i wszystkie myśli kieruje ku Bogu, umiarkowanie wyrzeka się tego,czego wymaga ciało, w tej mierze, w jakiej natura to znosi; męstwo nie dopuszcza, by dusza bała się śmierci i tego, co nieznane w rzeczach nadprzyrodzonych. Wreszcie sprawiedliwość skłania do całkowitego wejścia na tę drogę prawdziwie Bożą "

Na stopniu wyższym te same cnoty wlane noszą nazwę cnót duszy całkowicie oczyszczonej, virtutes iam purgati animi, są to cnoty wielkich świętych tu na ziemi i błogosławionych w niebie. "Wtedy roztropność ma jakby intuicję rzeczy Bożych (prawideł naszego postępowania); umiarkowanie nie odczuwa pożądliwości ziemskich (gdyż już często je zwyciężyło); męstwo sprawia, że zapominamy o wszelkiej bojaźni (jak męczennicy); sprawiedliwość jednoczy nas z Bogiem przez przymnierze, które ma trwać zawsze "

Traktując o błogosławieństwach św. Tomasz mówi, że jako czyny zasługujące są one najwyższymi aktami cnót wlanych i darów i że ich nagrodą już tu na ziemi jest zapoczątkowanie życia wiecznego (aliqua inchoatio beatitudinis). Odróżnia on błogosławieństwa ucieczki od grzechu, który przywiązuje się do bogactw, przyjemności, potęgi ziemskiej; błogosławieństwa życia czynnego (pragnienie sprawiedliwości i miłosierdzia) i wreszcie błogosławieństwa życia kontemplacyjnego (czystość serca, pokój promieniujący); najwyższe z nich zawiera w sobie wszystkie inne nawet w ogniu prześladowania.
Tę tradycyjną naukę o cechach cnoty heroicznej streszcza Benedykt XIV
Wymaga się czterech rzeczy od cnoty heroicznej wypróbowanej lub jawnej :
1) materia, czyli przedmiot powinien być trudny, przewyższający zwykle siły ludzi
2) akty powinny być pełnione ochoczo, z łatwością
3) ze świętą radością
4) dość często, gdy tylko zdarza się okazja
Heroiczny stopień cnoty przewyższa więc zwykły sposób postępowania dusz nawet cnotliwych. Przejawia się on wtedy, gdy praktykuje się wszystkie swoje obowiązki z łatwością i spontanicznie, nawet w warunkach wyjątkowo trudnych. Te różne cechy, wymienione przez Benedykta XIV, należy oceniać w zależności od tego, kto praktykuje cnotę heroiczną; tak więc trudne jest dla dziecka dziesięcioletniego to, co jest ponad zwykłe siły dzieci w jego wieku; podobnie to, co jest trudne dla starca, różni się do pewnego stopnia od tego, co jest trudne dla człowieka w pełni sił.
Jeśli chodzi o ochoczość i łatwość, dotyczą one szczególnie wyższej części duszy; nie wykluczają jednak trudności w niższych władzach duszy, jak wskazuje tajemnica Getsemani;
by jednak heroiczność była doskonała, oczywiście musi zaistnieć cierpienie i wielka trudność do przezwyciężania; lecz rychło pokonuje to heroiczna miłość.

podobnie trzecia cecha- święta radość - jest radością z ofiary, która ma być spełniona; nie wyklucza ona bólu i smutku; towarzyszy jej nawet czasem przygnębienie, z poddaniem ofiarowane Bogu. Radość z cierpienia dla Boga wzrasta nawet wraz z cierpieniem i dlatego jest oznaką bardzo wielkiej łaski
Czwarta cecha: częstość pełnienia takich aktów, gdy okoliczności ich wymagają, wyraźnie potwierdza poprzednie i wskazuje na cnotę heroiczną, prawdziwie wypróbowaną. Heroiczność cnót jest oczywista zwłaszcza w męczeństwie, znoszonym z wiarą dla miłości Boga. Lecz nawet poza męczeństwem bywa ona często wyraźna,czasem nawet w sposób uderzający. Tak było właśnie w życiu Pana Jezusa już przed Męką, jak na to wskazuje Jego pokora, słodycz, wyrzeczenie się siebie, Jego wielkoduszność, a bardziej jeszcze Jego niezmierna miłość dla wszystkich, miłość najwyższego Pasterza dusz, który przygotowuje się oddać za nie swoje życie .
Heroizm poza męczeństwem znajdujemy często u świętych w przebaczaniu uraz, w ich niezwykłej miłości do tych, którzy ich prześladują. oto przykład.
Pewnego razu człowiek z neinawiścią w sercu, widząc przechodzącego św Benedykta Józefa Labre, rzuca w niego gwałtownie ostrym kamykiem, trafia w kostkę u nogi, wywołując silne krwawienie; święty schyla się natychmiast, podnosi kamyk, całuje go, modląc się niewątpliwie za tego, który go rzucił, i kładzie kamyk z boku, by nikogo nie skaleczył. Inny przykład :
Henryk Maria Boudon, archidiakon z Evreux, doradca swego biskupa i wielu innych biskupów francuskich, autor doskonałych książek ascetycznych, pewnego dnia, na skutek oszczerczego listu skierowanego do pasterza jego diecezji, otrzymał zakaz odprawiania Mszy świętej i spowiadania; rzucił się natychmiast do stóp krucyfiksu, aby podziękować za tę łaskę, której czuł się niegodnym. oto doskonała gotowość do przyjęcia krzyża.
Można by mnożyć w nieskończoność takie przykłady. Św. Ludwik Bertrand wśród wielkich niebezpieczeństw trwa w pokoju, a gdy spostrzega, że wypił zatruty płyn, który mu podano, nie traci spokoju i powierza się Bogu. Wśród silnych bólów nie rozpacza nad sobą, lecz modli się "Domine, hic ure , hic seca ut in aeternum parcas - Panie, teraz pal i siecz, byleś oszczędził w wieczności ".
Trzeba zwrócić uwagę na to, że w heroicznej cnocie złoty środek znajduje się o wiele wyżej niż w cnocie zwykłej . W miarę jak nabyta cnota męstwa wzrasta, nie odchylając się ani na prawo, ani na lewo ku wadom przeciwnym, jej złoty środek wznosi się. Jeszcze wyżej znajduje się złoty środek wlanej cnoty męstwa, który sam wznosi się stopniowo. Wreszcie zjawia się najwyższa miara daru męstwa, podyktowana przez Ducha Świętego.Lecz cnota heroiczna działa łącznie z odpowiadającym jej darem, a ponieważ jest oddana na służbę miłości, znajduje się w niej coś z porywu tej cnoty teologicznej.

Ponadto, ponieważ akty daru zależą od natchnienia Ducha Świętego, bohater chrześcijański jest zawsze bardzo pokorny jako dziecko Boże, które stale patrzy na swojego Ojca. W tym różni się znacznie od bohatera, który ma świadomość własnej siły, jak bohater stoicki, i zmierza ku wielkim rzeczom, wywyższającym raczej jego osobowość, niż ku oddaniu Bogu pełnych rządów nad sobą.
W cechach cnoty heroicznej dominuje to, że towarzyszy jej miłość dla tych, którzy zadają cierpienie i modlitwa za nich. Prowadzi nas to do rozważania związku miedzy cnotami pod tym wyższym kątem widzenia.


Heroiczna roztropność 
Heroiczna roztropność powinna kierować nasze czyny ku celowi ostatecznemu całego życia, określając złoty środek cnót moralnych miedzy odchyleniami przez nadmiar lub przez brak. Pozwala nam uniknąć gwałtowności, nierozwagi, niezdecydowania, niestałości w dążeniu do dobra. Jej przedmiotem jest prawda praktyczna, czyli prawda, która powinna się przejawiać w naszych czynach. Dlatego Pan Jezus powiedział do uczniów : "Bądźcie... przezorni jako węże, a prości jak gołębice "(Mt 10, 16). Jest z pewnością rzeczywista trudność w pogodzeniu zawsze tych dwu cnót. Są one niezbędne dla chrześcijanina z pewnym odcieniem, którego filozofowie nie znali: w istocie chrześcijanin nie może być tylko doskonałym cnotliwym człowiekiem , który rozwija swoją osobowość na sposób ludzki, ale powinien zawsze postępować jak dziecko Boże, w doskonałej zależności od swojego Ojca niebieskiego. Powinien nawet poznawać coraz lepiej tę zależność, gdy przeciwnie, dziecko, dorastając, powinno sobie wystarczać bez pomocy ziemskich rodziców.

Roztropność chrześcijańska na stopniu najwyższym poznaje jasno i przenikliwie prawdziwe dobro, które powinno pełnić dziecko Boże, i zdecydowanie kieruje innymi cnotami, by je święcie wypełniało.
Cnota ta jest więc absolutnie konieczna dla tych, którzy dożą do doskonałości, czyli do głębokiego zjednoczenia z Bogiem. Powinni oni dążyć do posiadania wszystkich cnót w stopniu wysokim, co wymaga roztropność w stopniu odpowiednim, przynajmniej jeśli chodzi o osobiste uświęcenie. Roztropność oczywiście jest niezbędna zwłaszcza tym, którzy muszą doradzać i kierować innymi. Gdy mamy zbyt wiele zaufania do własnej roztropności, Bóg chcąc nas oczyścić, dopuszcza, żebyśmy postępowali niezręcznie, za czym idą mniej lub więcej widoczne niepowodzenia; dopuszcza czasem także pewien zanik pamięci albo brak uwagi, które powodują następstwa mniej lub więcej przykre i upokarzające nas.

Po takim oczyszczeniu roztropność może się stać heroiczną; towarzyszy jej wtedy dość wyraźnie dar rady w wysokim stopniu. Przez ten dar otrzymujemy natchnienia, które udzielają nam, zwłaszcza w wypadkach trudnych, intuicji nadprzyrodzonej, co należy czynić . Widzimy to w sposób uderzający w radach św. Katarzyny Sieneńskiej dawanych papieżowi, by go sprowadzić z Awinionu do Rzymu, oraz w jej listach do książąt w sprawach politycznych, dotyczących religii. Nie osiągając aż tak wysokiego stopnia, roztropność doskonała złączona z darem rady wskazuje nam, co trzeba mówić i czynić w chwilach trudnych, np. gdy nam stawiają pytania niedyskretne, na które trzeba odpowiedzieć natychmiast, nie mijając się z prawdą i nie zdradzając tajemnicy. Jeśli dusza jest na ogół uległa Duchowi Świętemu, da jej On wówczas natchnienie specjalne, które pozwoli znaleźć właściwą odpowiedź; widzi się to często w czasach prześladowania. Wtedy właśnie okazuje się heroiczna roztropność . Podobnie bywa, gdy Bóg powołuje niektórych spośród swoich sług do podjęcia się rzeczy, które mogą się wydać niejednemu nieroztropnymi. Św. Aleksy np. otrzymał w dzień swego ślubu natchnienie, by porzucić swoją żonę i spędzić życie w samotności i modlitwie, pielgrzymując do słynnych miejsc świętych. Dokonał tego heroicznie i wreszcie powrócił do Rzymu, nie poznany w domu swego ojca, patrycjusza, gdzie mieszkała jego pobożna żona. Spędził tam wiele lat jako żebrak, śpiąc pod schodami, a żona jego odkryła tę tajemnicę dopiero po jego śmierci. To życie heroiczne nie zniszczyło w nich miłości małżeńskiej, lecz uduchowiło i przemieniło ją całkowicie. Św. Aleksy w tej wyjątkowej sytuacji, żyjąc nie znany w domu swego ojca, często dręczony przez służbę, musiał z pwnością praktykować roztropność heroiczną, złączoną z darem rady.

Podobnie św. Franciszek z Asyżu w swoim umiłowaniu ubóstwa, jak również ci, którzy z natchnienia Bożego podejmują się dzieł najtrudniejszych, jak całkowita rehabilitacja zbłąkanych dziewcząt, przestępczyń, by uczynić z nich zakonnice poświęcone Bogu. Ci słudzy Boży bywają też często w sytuacjach bardzo trudnych , gdy działanie może się wydać niejednemu równie nieroztropne. trzeba wtedy prosić pokornie Pana Boga o światło, o natchnienia daru rady i pozostać giętkim i uległym w ręku Boga. Doskonała roztropność nie da się więc oddzielić od nieustannej modlitwy o otrzymanie Bożego światła. Skłania nas również do szukania dobrych rad u tych wszystkich, którzy mogą nas oświecić. Jest ona wyrazem doskonałej dojrzałości umysłu.

Wobec "nadprzyrodzoności nadzwyczajnej" roztropność prawdziwa jest ostrożna; nie odrzuca jej
a priori ; stwierdza fakty i wypowiada się wtedy tylko, gdy jest do tego zobowiązana, po dłuższej modlitwie o światło. Wyższa roztropność okazuje się również przy rozpatrywaniu pewnych wyjątkowych powołań. Heroiczność tej cnoty przejawia się więc przede wszystkim w czynach, które w oczach mądrości ludzkiej są nieroztropne, a w rzeczywistości pełne roztropności wyższej, jak tego dowodzą rezultaty. Tak właśnie Zbawiciel posłał dwunastu Apostołów, by bez żadnej pomocy ludzkiej pracowali nad nawróceniem świata. Podobnie św. Dominik posłał swych pierwszych synów bez żądnych środków do życia w różne strony Europy, gdzie złożyli ośrodki życia apostolskiego, trwające aż do dziś. Była w tym czynie roztropność wyższa, wyraźnie oświecona darem rady