PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Kto może nakierować jakiej pracy szukać i jakie kończyć kursy czy szkoły?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
(12 Maj 2021, Śro 9:49)Ciasteczko napisał(a): [ -> ]Mi też jak ktoś paluszkiem nie poakze to nie wiem, nie umiem kombinowac, nie jestem samodzielna i obrotna w życiu
Wiem, że jestem już męczący z tym stereotypem (a może jednak prawdą), ale samodzielność i obrotność jest bardziej wymagana od mężczyzn, więc mam wrażenie, że ja mam gorzej pod tym względem.
Edit: mam tak samo jeśli chodzi o znalezienie znajomych/dziewczyny. Ktoś musi mi szczegółowo, krok po kroku powiedzieć co mam zrobić, ponieważ ja sam jestem bardzo zagubiony i nie wiem, po prostu nie wiem co się muszę zrobić.
(12 Maj 2021, Śro 10:15)zbyszek93 napisał(a): [ -> ]Wiem, że jestem już męczący z tym stereotypem (a może jednak prawdą), ale samodzielność i obrotność jest bardziej wymagana od mężczyzn, więc mam wrażenie, że ja mam gorzej pod tym względem.

po co takie porównania, każdy ma swoje problemy i żadnych problemów nie powinno się bagatelizować

jak idziemy tym tokiem myślenia to dzieci w afryce mają 100000x gorzej od nas wszystkich razem wziętych
(12 Maj 2021, Śro 9:49)Ciasteczko napisał(a): [ -> ]Dlatego uważam, że najlepsze dla Ciebie jest leczenie, bo wtdy jakbyś pozbył się fobii to może by się okazało, że jednak praca z ludźmi nie taka straszna i wybrałbyś studia zapewniające Ci w miarę dobry zawód.
Ja sama zaczynam leczenie, już w czerwcu mam pirwszą wizytę u psychoterapeuty, też nie chcę ciagnąc tego dalej, a wiem, że moje problemy zawodowe są spowodowane niczym innym, jak moim spi*rdoleniem i wypadałoby chyba coś z tym zrobić w końcu, albo chociaż spróbować XD

Jeśli to zaburzenia osobowości, to nie wiązałabym szczególnych nadziei na pozbycie się ich. Można ewentualnie to zaleczyć. Nie wiem jak w przypadku fobii. Ogólnie ja coraz mniej wierzę w efektywność terapii. Uważam, że jeśli ktoś ma silne zaburzenia osobowości, to do końca życia będzie się z tym szarpał. Mój przypadek i moich zaburzonych znajomych ze szpitala to potwierdzają. Może być tak, że dzięki terapii ruszysz do przodu i uda Ci się zrobić jakiś krok, którego bez terapii byś nie zrobił, ale nadal będziesz codziennie walczyć ze sobą i odczuwać mnóstwo dyskomfortu. Jeżeli terapia ma pomóc choć w minimalnym stopniu, uważam że warto. Mi terapia uświadomiła pewne rzeczy, ale z kluczowym problemem tj, lękiem przed pracą nadal sobie nie radzę.
(12 Maj 2021, Śro 11:34)Danna napisał(a): [ -> ]
(12 Maj 2021, Śro 9:49)Ciasteczko napisał(a): [ -> ]Dlatego uważam, że najlepsze dla Ciebie jest leczenie, bo wtdy jakbyś pozbył się fobii to może by się okazało, że jednak praca z ludźmi nie taka straszna i wybrałbyś studia zapewniające Ci w miarę dobry zawód.
Ja sama zaczynam leczenie, już w czerwcu mam pirwszą wizytę u psychoterapeuty, też nie chcę ciagnąc tego dalej, a wiem, że moje problemy zawodowe są spowodowane niczym innym, jak moim spi*rdoleniem i wypadałoby chyba coś z tym zrobić w końcu, albo chociaż spróbować XD

Jeśli to zaburzenia osobowości, to nie wiązałabym szczególnych nadziei na pozbycie się ich. Można ewentualnie to zaleczyć. Nie wiem jak w przypadku fobii. Ogólnie ja coraz mniej wierzę w efektywność terapii. Uważam, że jeśli ktoś ma silne zaburzenia osobowości, to do końca życia będzie się z tym szarpał. Mój przypadek i moich zaburzonych znajomych ze szpitala to potwierdzają. Może być tak, że dzięki terapii ruszysz do przodu i uda Ci się zrobić jakiś krok, którego bez terapii byś nie zrobił, ale nadal będziesz codziennie walczyć ze sobą i odczuwać mnóstwo dyskomfortu. Jeżeli terapia ma pomóc choć w minimalnym stopniu, uważam że warto. Mi terapia uświadomiła pewne rzeczy, ale z kluczowym problemem tj, lękiem przed pracą nadal sobie nie radzę.

Ty masz osobowość unikająca? 

Ja ni wiem jak to jest tak naprawde, bo hstorie słyszałam różne. Są ludzie rzekomo wyleczeni, nawet książki piszą o tym. Ja podejrzewam, że też mam coś nie tak z osobowością, ale czy się wyleczę to czas pokaże. Na cuda to ja też nie liczę. 
Może to być też kwestia terapeuty, bo ja pamiętam, że miałam prowadzoną terapię z taką jedną babka to jakbym z nikim nie miała, tak beznadziejnie do mnie podchodziła. 
U Ciebie ten lęk przed pracą dotyczy konkretnie ludzi, czy sa inne rzeczy, których w pracowaniu nie znosisz?
(12 Maj 2021, Śro 12:13)Ciasteczko napisał(a): [ -> ]
(12 Maj 2021, Śro 11:34)Danna napisał(a): [ -> ]
(12 Maj 2021, Śro 9:49)Ciasteczko napisał(a): [ -> ]Dlatego uważam, że najlepsze dla Ciebie jest leczenie, bo wtdy jakbyś pozbył się fobii to może by się okazało, że jednak praca z ludźmi nie taka straszna i wybrałbyś studia zapewniające Ci w miarę dobry zawód.
Ja sama zaczynam leczenie, już w czerwcu mam pirwszą wizytę u psychoterapeuty, też nie chcę ciagnąc tego dalej, a wiem, że moje problemy zawodowe są spowodowane niczym innym, jak moim spi*rdoleniem i wypadałoby chyba coś z tym zrobić w końcu, albo chociaż spróbować XD

Jeśli to zaburzenia osobowości, to nie wiązałabym szczególnych nadziei na pozbycie się ich. Można ewentualnie to zaleczyć. Nie wiem jak w przypadku fobii. Ogólnie ja coraz mniej wierzę w efektywność terapii. Uważam, że jeśli ktoś ma silne zaburzenia osobowości, to do końca życia będzie się z tym szarpał. Mój przypadek i moich zaburzonych znajomych ze szpitala to potwierdzają. Może być tak, że dzięki terapii ruszysz do przodu i uda Ci się zrobić jakiś krok, którego bez terapii byś nie zrobił, ale nadal będziesz codziennie walczyć ze sobą i odczuwać mnóstwo dyskomfortu. Jeżeli terapia ma pomóc choć w minimalnym stopniu, uważam że warto. Mi terapia uświadomiła pewne rzeczy, ale z kluczowym problemem tj, lękiem przed pracą nadal sobie nie radzę.

Ty masz osobowość unikająca? 

Ja ni wiem jak to jest tak naprawde, bo hstorie słyszałam różne. Są ludzie rzekomo wyleczeni, nawet książki piszą o tym. Ja podejrzewam, że też mam coś nie tak z osobowością, ale czy się wyleczę to czas pokaże. Na cuda to ja też nie liczę. 
Może to być też kwestia terapeuty, bo ja pamiętam, że miałam prowadzoną terapię z taką jedną babka to jakbym z nikim nie miała, tak beznadziejnie do mnie podchodziła. 
U Ciebie ten lęk przed pracą dotyczy konkretnie ludzi, czy sa inne rzeczy, których w pracowaniu nie znosisz?

Tak, unikającą. Plus zaburzenia lękowo-depresyjne, które mam w sumie cały czas, raz bardziej, raz mniej nasilone. Podejrzewam u siebie też dystymię, czyli stale obniżony nastrój, stały brak energii. 

Lęk przed krytyką, odpowiedzialnością, przed interakcjami z ludźmi. Wszystko to bym odniosła do lęku społecznego. Do tego jestem introwertykiem, więc intensywne kontakty z ludźmi zwyczajnie mnie męczą.
(12 Maj 2021, Śro 11:34)Danna napisał(a): [ -> ], ale z kluczowym problemem tj, lękiem przed pracą nadal sobie nie radzę.
Napiszę tak: odkąd pracuję tam gdzie pracuję nie odczuwam już w zasadzie tego lęku, można powiedzieć, że czuję tam całkiem spory komfort psychiczny, ale jest też druga strona medalu, to znaczy ciągle nie potrafię przestać o sobie myśleć jako o nieudaczniku, skoro jestem w stanie chodzić jedynie do takiej pracy. Ja praktycznie bez przerwy porównuję się do tych wszystkich wykształconych i dobrze zarabiających ludzi: lekarzy, prawników, inżynierów, itp. i na ich tle wyglądam jak śmieć, czuję się ciągle gorszy i głupszy od innych. Mimo iż mam wiedzę na różne tematy, pokaźną wyobraźnię i kreatywność oraz umiem ładnie i skķadnie pisać to i tak czuję się dosłownie jak debil. À propos składnego pisania - czy wy też tak jak ja macie taką przypadłość, że myśleć i pisać potraficie całkiem ładnie, a mówić już nie? Ja tak mam, piszę teksty składne, uporządkowane, rozbudowane i praktycznie bezbłędne, ale kiedy przychodzi mi do mówienia to brzmię trochę jak człowiek upośledzony - mówię totalnie chaotycznie, z wieloma powtórzeniami, ciągle się zawieszam, a co najgorsze nigdy nie jestem w stanie powiedzieć dokładne tego co bym chciał. Mimo iż wcześniej wymyślę sobie, a często też i napiszę dokładnie to co chcę powiedzieć (np. podczas wizyty u psychiatry) to i tak nie potrafię powiedzieć tyle i tak dokładnie jak bym tego chciał. Bardzo się męczę podczas rozmowy, a to co chciałbym powiedzieć jestem w stanie wyrazić jedynie słowem pisanym. Wygląda na to, że to raczej niedobrze, bo ludzie odbierają cię wtedy jak głupka, mimo że nim nie jesteś.
(12 Maj 2021, Śro 13:12)zbyszek93 napisał(a): [ -> ]
(12 Maj 2021, Śro 11:34)Danna napisał(a): [ -> ], ale z kluczowym problemem tj, lękiem przed pracą nadal sobie nie radzę.
Napiszę tak: odkąd pracuję tam gdzie pracuję nie odczuwam już w zasadzie tego lęku, można powiedzieć, że czuję tam całkiem spory komfort psychiczny, ale jest też druga strona medalu, to znaczy ciągle nie potrafię przestać o sobie myśleć jako o nieudaczniku, skoro jestem w stanie chodzić jedynie do takiej pracy. Ja praktycznie bez przerwy porównuję się do tych wszystkich wykształconych i dobrze zarabiających ludzi: lekarzy, prawników, inżynierów, itp. i na ich tle wyglądam jak śmieć, czuję się ciągle gorszy i głupszy od innych. Mimo iż mam wiedzę na różne tematy, pokaźną wyobraźnię i kreatywność oraz umiem ładnie i skķadnie pisać to i tak czuję się dosłownie jak debil. À propos składnego pisania - czy wy też tak jak ja macie taką przypadłość, że myśleć i pisać potraficie całkiem ładnie, a mówić już nie? Ja tak mam, piszę teksty składne, uporządkowane, rozbudowane i praktycznie bezbłędne, ale kiedy przychodzi mi mówienia to brzmię trochę jak człowiek upośledzony - mówię totalnie chaotycznie, z wieloma powtórzeniami, ciągle się zawieszam, a co najgorsze nigdy nie jestem w stanie powiedzieć dokładne tego co bym chciał. Mimo iż wcześniej wymyślę sobie, a często też i napiszę dokładnie to co chcę powiedzieć (np. podczas wizyty u psychiatry) to i tak nie potrafię. Bardzo się męczę podczas rozmowy, a to co chciałbym powiedzieć jestem w stanie jedynie przekazać słowem pisanym. To chyba niedobrze, bo ludzie odbierają cię wtedy jak głupka, mimo że nim nie jesteś. Macie podobne przemyślenia?

Ja bym wiele dała za pracę, w której odczuwałabym komfort psychiczny. Jestem już za duża, żeby się porównywać do innych osób po studiach i wykonujących dobre zawody. Wiadomo, że z tyłu głowy jest zawsze żal, zwłaszcza się jak się było wzorową uczennicą i dobrą studentką. Niestety życie jest jakie jest (niesprawiedliwe w :Ikony bluzgi grzybek:), więc już się z tym jako tako pogodziłam. Wystarczy mi spokój i umowa o pracę. Niestety nawet tego nie jestem w stanie uzyskać.

Tak, mam duży problem ze składnym mówieniem.
(12 Maj 2021, Śro 13:18)Danna napisał(a): [ -> ]Tak, mam duży problem ze składnym mówieniem
Jak widać może to być kolejny negatywny skutek naszej przypadłości jaką jest fobia społeczna. Ech, gdyby tylko dało się porozumiewać innym za pomocą słowa pisanego, a nie mówionego. Ja mówiąc nie jestem w stanie wyrazić nawet połowy swoich przemyśleń tak dokładnie jak wtedy, kiedy piszę.
@Danna Podejrzewasz może co wywołało u Ciebie to zaburzenie? Byłaś taka od zawsze, czy coś spowodowało, że boisz się ludzi i pracy?
Jakie masz wykształcenie?
Sorry za takie pytania, ale współczuję Ci bardzo, bo u mnie chociaż ch*jowo bywa to jednak w ostateczności mogę się zmusić do roboty, problem u mnie pojawia się jak ktoś zaczyna się do mnie źle odnosić i to jest sednem dlaczego nie mogę utrzymać pracy.

Mnie to dobija, że rynek pracy stawia mocno na relacje międzyludzkie. Teraz to nawet zawody kojarzone dawniej z samotnictwem jak programiści, muszą pracować często w zespole.

@zbyszek93

No ja mam tak samo. Tak niestety jest, albo rybki albo pipki, ja czasem mam wrażenie, że niektórych może boleć po prostu, że ktoś mało pracuje i nie ma stresu, to dowalą tekstem, że się ni rozwija, albo że jest nikim bo nie ma hajsu. Bierz pod uwagę, że te prestiżowe zawody więcej pracują, często ludzie robią nadgodziny i stale dokształcają się, nie mają czasu dla rodziny i dla siebie, zastanów się, czy chciałbyś tak żyć.
(12 Maj 2021, Śro 14:13)Ciasteczko napisał(a): [ -> ]Bierz pod uwagę, że te prestiżowe zawody więcej pracują, często ludzie robią nadgodziny i stale dokształcają się, nie mają czasu dla rodziny i dla siebie, zastanów się, czy chciałbyś tak żyć.
No oczywiście, że nie. Natomiast kiedy w temacie o mało ambitnych zawodach zadałem pytanie o "mężczyzn, który może i słabo zarabiają, ale za to bardzo mocno poświęcaliby się swojej rodzinie i obowiązkom domowym", "mężczyzn przedkładającym dom i rodzinę nad pracę i zarabianie" to zostałem mocno zjechany. To tak jakby praca i zarobki praktycznie w 100% definiowałyby wartość człowieka, a zwłaszcza wartość mężczyzny.
(12 Maj 2021, Śro 14:38)zbyszek93 napisał(a): [ -> ]No oczywiście, że nie. Natomiast kiedy w temacie o mało ambitnych zawodach zadałem pytanie o "mężczyzn, który może i słabo zarabiają, ale za to bardzo mocno poświęcaliby się swojej rodzinie i obowiązkom domowym", "mężczyzn przedkładającym dom i rodzinę nad pracę i zarabianie" to zostałem mocno zjechany. To tak jakby praca i zarobki praktycznie w 100% definiowałyby wartość człowieka, a zwłaszcza wartość mężczyzny.

Kobiety ocenia się po wyglądzie a mężczyzn po tym co robią i jak zarabiają. Większość ludzi ocenia siebie nawzajem przedmiotowo/instrumentalnie i jak coś jest nie halo to wymiana na lepszy model.

(12 Maj 2021, Śro 11:34)Danna napisał(a): [ -> ]Jeśli to zaburzenia osobowości, to nie wiązałabym szczególnych nadziei na pozbycie się ich. Można ewentualnie to zaleczyć. Nie wiem jak w przypadku fobii. Ogólnie ja coraz mniej wierzę w efektywność terapii. Uważam, że jeśli ktoś ma silne zaburzenia osobowości, to do końca życia będzie się z tym szarpał. Mój przypadek i moich zaburzonych znajomych ze szpitala to potwierdzają. Może być tak, że dzięki terapii ruszysz do przodu i uda Ci się zrobić jakiś krok, którego bez terapii byś nie zrobił, ale nadal będziesz codziennie walczyć ze sobą i odczuwać mnóstwo dyskomfortu. Jeżeli terapia ma pomóc choć w minimalnym stopniu, uważam że warto. Mi terapia uświadomiła pewne rzeczy, ale z kluczowym problemem tj, lękiem przed pracą nadal sobie nie radzę.

Mam nadzieję że z tym wyleczeniem zaburzeń osobowości wszyscy są w błędzie. No ale ciężko mi sobie wyobrazić że nagle całkiem zacząłbym "zdrowo" myśleć. Fobia społeczna w sumie chyba wyleczona bo nie mam już tak intensywnych lęków, ale os. unikająca została i mam wrażenie że na zawsze zostanie.

Czy takich psychopatów (zaburzenie osobowości dyssocjalnej) da się wyleczyć na przykład? Taki Ted Bundy czy Ed Kemper - seryjni mordercy. Oczywiście nie każdy psychopata musi być mordercą ale schematy myślenia zostają bo taki jesteś od urodzenia. No i czynniki środowiskowe, czyli zaniedbywanie emocjonalne dziecka, poniżanie i bicie w szkole. Jak ktoś taki miałby się całkiem zmienić? Jak w ogóle myśli "zdrowy" człowiek?
(12 Maj 2021, Śro 15:01)Kacper napisał(a): [ -> ]mężczyzn po tym co robią i jak zarabiają
No właśnie. I pod jakąś chorą presją zmusza się mężczyzn do robienia czegoś, czego nie chcą/nie potrafią. A potem zaczynają chorować na depresje, mają zaburzenia psychiczne albo popełniają samobójstwa.
(12 Maj 2021, Śro 15:09)zbyszek93 napisał(a): [ -> ]No właśnie. I pod jakąś chorą presją zmusza się mężczyzn do robienia czegoś, czego nie chcą/nie potrafią.

a kobiety żeby były wiecznie piękne i młode z perfekcyjną sylwetką
@Kacper Osobowości dyssocjalnej nie da się zmienić, bo oni sami nie chcą tego. Psychopaci nie mają wglądu, nie odczuwają też lęku, fobii społecznych i ogólnie odnoszę wrażenie, że psychopaci łatwiej się przez to adaptują do różnych warunków, w tym więziennych. Dla fobika i osoby zdrowej więzienie to koszmar z różnych powodów, dla psychopaty, zwłaszcza recydywisty jest to zwykła sytuacja w jakiej się aktualnie znajduje, oni pewnie nie myśla o tym nawet za bardzo.
Nie wiem czy psychopatia to dobry przykład, bo to jedyne zaburzenie osobowości, gdzie cierpienie psychiczne odczuwa typowo społeczeństwo, a nie osoba zaburzona. W każdym innym zaburzeniu, nawet u narcyzów masz dyskomfort psychiczny i często na tej bazie uwzględnia się rokowanie zaburzeń osobowości.
(12 Maj 2021, Śro 9:34)zbyszek93 napisał(a): [ -> ]Cóż, jak widać na tą chwilę nie nadaję się aby sprostać tej "presji męskości". Niestety nawet tutaj zostałem parę dni temu za to zjechany i nazwany nieudacznikiem oraz :Ikony bluzgi kotek:ą.

@zbyszek93, rozpamiętując jedną dyskusję w pewnym wątku na pewnym forum, nie robisz kroku do przodu. Ta myśl nie pozwala Ci się lepiej poczuć ani nie przybliża do zdefiniowania ani osiągnięcia celów.

Chodzisz na jakąś psychoterapię?

Hmm... zauważyłem, że masz taki styl przetwarzania rzeczywistości, że pewne myśli uparcie się trzymają. Potrzebujesz jasnych wskazówek i algorytmu działania.
Przy diagnozowaniu zwrócił na to uwagę lekarz czy psycholog?
@Ciasteczko, wycofana, introwertyczna, neurotyczna byłam od zawsze. Schemat unikania rozpoczął się w szkole podstawowej, jednak formę patologiczną przybrał dopiero na studiach. Średnie ogólnokształcące z maturą. Rzuciłam 2 kierunki studiów i studium zawodowe. Myślę, że wpływ na moje zaburzenia miały głównie czynniki genetyczne i trochę wychowanie.

Ja też źle sobie radzę w sytuacjach, kiedy relacje z szefem, współpracownikami nie układają się po mojej myśli. Ogólnie mogłabym pracować bez ludzi, a jeśli z ludźmi, to w komfortowej atmosferze, oczywiście wykonując przy tym mało stresujące czynności. Jeżeli pojawia się jakikolwiek dyskomfort, mam ochotę rzucić pracę. W obecnej pracy ludzie wydają się być w porządku, przełożona też, jednak zupełnie nie radzę sobie z obsługą trudnego klienta.
Nie wiem czy ktoś też tak miał, ale ja nie raz myślałam sobie, że chciałabym chociaż przez jeden dzień mieć osobowość dyssocjalną żeby zobaczyć jak to jest :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
(12 Maj 2021, Śro 18:23)niki111 napisał(a): [ -> ]Nie wiem czy ktoś też tak miał, ale ja nie raz myślałam sobie, że chciałabym chociaż przez jeden dzień mieć osobowość dyssocjalną żeby zobaczyć jak to jest :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Owszem, miałem takie dni, że rozmyślałem, a co by było, gdybym miał taką osobowość, nie miał fobii... chociaż na jeden dzień. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Użytkownik 104083

(12 Maj 2021, Śro 18:23)niki111 napisał(a): [ -> ]Nie wiem czy ktoś też tak miał, ale ja nie raz myślałam sobie, że chciałabym chociaż przez jeden dzień mieć osobowość dyssocjalną żeby zobaczyć jak to jest :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Tak, ja kiedyś myślałam, że psychopaci są wygrywami, bo są pewni siebie, nie mają wstydu, nigdy nie widzą problemu w sobie i ogólnie lepiej sobie radzą nie tylko w więzieniu, ale też na wyższych stanowiskach. Nawet myślałam, że o to chodzi w życiu, żeby stawać się jak oni, dążyć po trupach do celu, a uczucia to słabość, ale mi przeszło, bo wystarczy ich poznać, i można się przekonać, że nie ma co podziwiać. Oni są chyba bardziej pokrzywdzeni przez los niż osoby wrażliwe, bo nie są w stanie doświadczyć uczuć wyższych i podobno odczuwają w sobie ciągłą pustkę, której nic nie jest w stanie zapełnić, dlatego tak szukają wrażeń, żeby poczuć cokolwiek, ale wciąż się tylko nudzą..
(12 Maj 2021, Śro 18:23)niki111 napisał(a): [ -> ]Nie wiem czy ktoś też tak miał, ale ja nie raz myślałam sobie, że chciałabym chociaż przez jeden dzień mieć osobowość dyssocjalną żeby zobaczyć jak to jest :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Psychopatia to mój konik. Pisałam pracę licencjacką na temat psychopatii, magisterkę tez chciałam kontynuować w tym temacie, miałam nawet dość "odkrywczy" temat, bo chciałam badać poziom pewnego białka, którego niedobór lub nadmiar (miałm to właśnie sprawdzić) może mieć związek z psychopatią. Temat był fajny, bo nigdzie nie znalazłam podobnych badań, ale raz, że abym mogła badac psychopatię to musiałabym być psychologiem lub mieć psychologa w zespole i to jeszze takiego przeszkolonego do używania testu PCL-R, bo z tego testu własnie chciałam korzystac. A dwa, to to, że uczelnie w Polsce są mało otwarte na nowości, w większości pozostaje narzucanie swoich tematów studentom, zeby się nie wysilać za bardzo i nie angażowac w prace, bo ta moja wymagałaby trochę zaangażowania ze strony promotora i pomocy w łatwieniu sprzętu do badań. No i jeszcze dochodził fakt, że nikt z mojej uczelni nie siedział w tym temacie, ja nawet z desperacji pisałam do wykładowców z innych uczelni, nawet z wydziału psychologii i lipa :Stan - Niezadowolony - Obraża się: Koniec końców nie napisałam pracy i nie mam magistra, ale jak miałam zmuszać się do tego, żeby pisać jakieś bzdury to wolałam olac. Nie wiem czy postąpiłam słusznie, ale nie dałabym rady się tak męczyć xD 

Wracając do tematu psychopatii. Problem z tym zaburzeniem i tym, że często ludzie niejako "wzdychają" do psychopatów i zazdroszczą im tego i owego, jest moim zdaniem w tym, że najczściej opisywane przypadki psychopatów to tacy "filmowi" psychopaci, którzy są "na górze", często stawiają na swoim, sa pewni siebie, asertywni. W rzeczywistości psychopatia często ma niezbyt fajne oblicze. Psychopaci krzydzą nie tylko innych ale też siebie, bywają autodestrukcyjni i brakuje im kręgosłupa moralnego, co znaczy, że psychopata dla własnej korzyści jest w stanie zeszmacić równiez samego siebie. Nie wiem czy chciałabym być taka osobą. Wśród przestępców, psychopaci stanowią tę grupę, która popełnia zbrodnie typowo instrumentalne, niektore są wręcz ohydne. Weźmy przemoc seksualną wobec dzieci. Nie ma żadnych dowodów na to, ze pedofilia jest skorelowana z psychopatią, natomiast psychopaci, którzy dopuszczają się molestowania dzieci, zwłaszcza dzieci w swoim otoczeniu czyli własnych lub partnerki, to nie tyle pedofile, co osoby, ktore traktuja dziecko jako obiekt zastepczy, jako dosłownie rzecz. Kiedyś w uwadze był reportaż o dziewczynce, którą od 5 roku życua gwałcił własny ojciec, wydało się to dopiero jak zgwałcił również jej kolezankę. Jak się później okazało, w tym domu była przemoc, ojciec fizycznie w bardzo brutalny sposób znęcał się też nad matką dziewczynki, a samo dziecko było notorycznie gwałcone z użyciem przemocy. Taki ojciec nie musi być pedofilem w sensie klinicznym, on traktuje dziecko jak swoją własnośc, jak rzecz, z ktorą moż robić co i kiedy mu się podoba. Mnie to na tyle brzydzi, że nie chciałabym taką osobą być.

(12 Maj 2021, Śro 17:52)Danna napisał(a): [ -> ]@Ciasteczko, wycofana, introwertyczna, neurotyczna byłam od zawsze. Schemat unikania rozpoczął się w szkole podstawowej, jednak formę patologiczną przybrał dopiero na studiach. Średnie ogólnokształcące z maturą. Rzuciłam 2 kierunki studiów i studium zawodowe. Myślę, że wpływ na moje zaburzenia miały głównie czynniki genetyczne i trochę wychowanie.

Ja też źle sobie radzę w sytuacjach, kiedy relacje z szefem, współpracownikami nie układają się po mojej myśli. Ogólnie mogłabym pracować bez ludzi, a jeśli z ludźmi, to w komfortowej atmosferze, oczywiście wykonując przy tym mało stresujące czynności. Jeżeli pojawia się jakikolwiek dyskomfort, mam ochotę rzucić pracę. W obecnej pracy ludzie wydają się być w porządku, przełożona też, jednak zupełnie nie radzę sobie z obsługą trudnego klienta.

Studia też rzuciłaś przez problemy z ludźmi? 

Jak terapeuta podchodzi do Twojego problemu? Bardzo mnie to ciekawi, zwłaszcza, że jak sama mówisz, terapia niewiele tu zmienia. 
Ja pracować mogę, ale u mnie jest taki problem, że nie radze sobie z... nie wiem jak to nazwać.. jak ktoś szacunku mi w robocie nie okazuje. Jakieś urojnienia mi sę zaraz włączają, że znowu się nade mną znęcać będą i uciekam z roboty. Z jednej pracy w Niemczech doslownie uciekłam (wyszłam z zakładu), bo baba jakaś stara w nerwach mnie szarpać za fartuch zaczęła, bo czegoś tam nie rozumiałam. Jak mam lepszy początek w pracy i problemy pojawiają się później, to potrafię się stawiać i prowokować, w końcu pracodawca sam ma mnie dość, ne przedłuża umowy lub daje wypowiedzenie. Podejrzewam, że ja sobie nie bardzo z przeszłością poradziłam, bo po ostatnim wylocie z roboty, miałam miesiącami (de facto do teraz mam, ale dzisiaj jest wyjątkowo dobrze) zepsuty nastrój, dziwne objawy, wyłączanie się i koszmary po nocach. Miałam też w międzyczasie samookaleczenia i myśli samobójcze.
Tak sobie myślę cały czas o tych studiach i myślę również o swoich wynikach z matury i rozumiem, że skoro jestem tak słaby z matmy (34% matura podstawowa) to muszę całkowicie zapomnieć o jakichkolwiek kierunkach technicznych/inżynierskich? Jeśli już miałbym iść na studia to zdecydowanie wolałbym zostać inżynierem czegoś porządnego, a nie magistrem jakiejś historii, filologii czy czegoś zupełnie nieprzydatnego jak to większość humanistycznych kierunków. Muszę znaleźć w końcu jakiegoś dobrego doradcę, tylko jak?
@zbyszek93 miałem na maturze z matematyki 4,5 z pisemnego i 5 z ustnego (15 lat temu) a na politechnice kulałem z tego przedmiotu. Kierunek automatyka i robotyka, ale sądzę, że na większości kierunków inżynierskich będziesz miał dość wysoki poziom matmy. To jest kosa zwłaszcza na pierwszym roku. Czasem się zdarzają jakieś odlewnictwa gdzie można liczyć na trochę łagodniejsze traktowanie, ale znów studia dla studiów to chyba nie o to Ci chodzi.
(13 Maj 2021, Czw 16:23)Tomek_z_SUR napisał(a): [ -> ]@zbyszek93 miałem na maturze z matematyki 4,5 z pisemnego i 5 z ustnego (15 lat temu) a na politechnice kulałem z tego przedmiotu. Kierunek automatyka i robotyka, ale sądzę, że na większości kierunków inżynierskich będziesz miał dość wysoki poziom matmy. To jest kosa zwłaszcza na pierwszym roku. Czasem się zdarzają jakieś odlewnictwa gdzie można liczyć na trochę łagodniejsze traktowanie, ale znów studia dla studiów to chyba nie o to Ci chodzi.

Automatyka i robotyka jest trudna. Ja mialam znajoma , ktora bardzo dobra z matmy byla, matire rozszerzona dobrze zdala, konkursy wygrywala, potem poszla na automatyke i robotyke i po pierwszym semestrze odpadla, musiala zmienic kierunek.
(13 Maj 2021, Czw 16:23)Tomek_z_SUR napisał(a): [ -> ]miałem na maturze z matematyki 4,5 z pisemnego i 5 z ustnego
Co to za dziwny system punktacji? Myślałem, że wyniki z matur zawsze są podawane w procentach. Ile to by było w procentach?
(13 Maj 2021, Czw 16:23)Tomek_z_SUR napisał(a): [ -> ]na większości kierunków inżynierskich będziesz miał dość wysoki poziom matmy
Szkoda, bez matmy nie mam szans na dobry zawód, no ale co mam zrobić kiedy jej kompletnie nie umiem i nie rozumiem? Od 1 kl. gimnazjum ciągłe zagrożenia i to zresztą nie ja jedyny, tylko jakieś 3/4 klasy (zarówno w gim. jak i w technikum). Chyba mieliśmy naprawdę beznadziejne nauczycielki, a ostatni raz więcej niż 2 na koniec roku czy na semestr dostałem w 6 klasie. Ja zawsze byłem dobry z zupełnie czegoś innego niż przedmioty ścisłe - przede wszystkim z historii, wosu i geografii. Może powinienem szukać coś w tym kierunku? Z drugiej strony jednak naprawdę lubię sobie projektować tzw. "przestrzeń miejską", rysować, lubię te wszystkie architektoniczno-urbanistyczne rzeczy (tylko bardzo mocno uproszczone). Ciężki wybór, a ja naprawdę chciałbym studiować bo dojrzałem w końcu do tej decyzji.
(13 Maj 2021, Czw 16:43)zbyszek93 napisał(a): [ -> ]Co to za dziwny system punktacji? Myślałem, że wyniki z matur zawsze są podawane w procentach. Ile to by było w procentach?
Bo dawniej były zwykłe oceny, czyli wychodzi 90 i 100% mniej więcej.

(13 Maj 2021, Czw 16:37)Ciasteczko napisał(a): [ -> ]Automatyka i robotyka jest trudna. Ja mialam znajoma , ktora bardzo dobra z matmy byla, matire rozszerzona dobrze zdala, konkursy wygrywala, potem poszla na automatyke i robotyke i po pierwszym semestrze odpadla, musiala zmienic kierunek.
Na PK nie było wtedy trzeba zdawać matury rozszerzonej ale było coś takiego jak matura łączona, czyli babeczka z polibudy uczestniczyła w egzaminie ustnym. Przynajmniej na wydziale mechanicznym. Na AGH-u już sobie życzyli rozszerzonej. W każdym razie skok poziomów nauczania był bardzo widoczny w przypadku matematyki. Chodziłem do technikum, choć najlepszego w rankingach w Krakowie wtedy, ale jednak teoretycznie miałem gorsze przygotowanie niż licealiści.
Stron: 1 2 3