PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Jak znalezc ludzi podobnych do nas?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Tez macie taki problem, ze znalezieniem ludzi podobnych do was? Macie tak, ze wasze zycie jest na tyle "specyficzne", ze malo ludzi jest podobnych, albo nie dogadujecie sie juz ze swoimi znajomymi? 
Ja juz pisalam wielokrotnie, ze nie mam przyjaciol, wyjazd za granice przekreslil moja ostatnia "przyjazn", ale prawda jest taka, ze ta relacja zdychala od dawna. 
Zauwazylam natomiast cos ciekawego, jak tak z dystansu lpatrze dzisiaj na poprzednie relacje i te, ktore spotykam na swojej drodze.
Gdzies tak w wieku 20+,jak ludzie poszli na studia, to kazdy poszedl w jednym z kilku kierunkow, ktore wybieraja dzisiaj najczesciej ludzie, przez co przejal cechy charakterystyczne dla tych grup tak, ze teraz z ta osoba nie moge sie dogadac. Te kierunki to:
-dzieci lub malzenstwo, albo zwierzeta
-kariera
-portale spolecznosciowe, lans
-podroze 
-szeroko rozumiana polityka typu udzial w marszach rownosci, wstawianie memow politycznych,generalnie interesowanie sie polityka

Generalnie nie ma nic zlego w tym, ze ktos znalazl swoja droge w zyciu i sie czyms jara, tyle, ze mocno naruszylo to moje relacje z tymi ludzmi, bo nagle okazalo sie, ze z osob, z ktorymi moglam pogadac o wszystkim, z ktorymi dalo sie bawic w zroznicowany sposob, ci ludzie stali sie zbiorem przekonan charakterystycznych dla drogi zyciowej, ktora wybrali i nie sa w stanie lub nie chca wyjsc poza te schematy.
No np. mialam znajoma, ktora byla biseksualna, ale na takiej zasadzie, ze byla bi i to tyle. Nikt z naszej ekipy w liceum jej nie przesladowal, nikt jej nie dyskryminowal, nikomu to nie przeszkadzalo, ale ona tez zachowywala sie normalnie. Dalo sie z nia o wszystkim pogadac, byla empatyczna i z dystansem do siebie. 
Wszystko zmienilo sie, kiedy wyjechala na studia do Poznania razem ze mna. Zaczela wdrazac sie w srodowisko lgbt to, o ktorym slyszy sie w mediach. Coraz gorzej sie dogadywalysmy, bo kolezanka zaczela byc tak przewrazliwiona, ze to dramat, np. bylismy razem na miescie, ona, jej chlopak, ja z moim. W.pewnym momencie wyszedl od niej pomysl, zeby isc do klubu dla homo. My z chlopakiem bylismy wtedy zmeczeni i powiedzielismy jej o tym. Reakcja kolezanki? Uznala, ze to nietolerancja, ze robimy to specjalnie, odwrocila sie na piecie i poszla. Nie odzywala sie do nas przez rok. Takich akcji bylo wiecej: chodzenie tylko do klubow/do barow, gdzie wywieszone byly teczowe flagi, licytowanie sie waga problemow spolecznych, podczas ktorego zawsze wychodzilo, ze homoseksualisci w Polsce sa najbardziej pokrzywdzona grupa spoleczna na swiecie, nawet bardziej niz Murzynki w Afryce. Problemy byly tez z ogladaniem filmow, bo jak w produkcji pojawila sie relacja heteroseksualna to znajoma zaczynala stroic jakies fochy, ze ja to obrzydza, ze nienawidzi tego filmu i generalnie przez reszte spotkania trzeba bylo ja pocieszac. 
Najbardziej jednak zdziwila mnie i jednoczesnie zabolala (bo widzialam, ze juz sie kompletnie nie dogadujemy) jedna sytuacja. Otoz jakos przed wyjazdem za granice zaprosilismy do nas ja i jej chlopaka. Wiecie standardowo, gadka szmatka, puszczanie muzy na kompie i takie tam. W pewnym momencie temat zszedl na filmy i moj chlopak puscil na youtubie fragmenty filmu "the wall", ktory jest jakby ekranizacja plyty Pink Floyd.  Chlopakowi mojej znajomej spodobalo sie i pytal sie nas gdzie to mozna obejrzec itp.na co moja kolezanka zaczela drzec sie na niego (serio) i fochac, ze on nie ma tego ogladac, bo ja ten film przeraza (w sensie niepokojace animacje) i genealnie animacje sa brzydkie, a nie kawaii (razem z zainteresowaniem lgbt, zaczela interesowac ja rowniez Japonia, anime). Totalna ignoracja, zdziwilo mnie to, bo pare lat temu ona sama sluchala takiej muzyki i wyszukiwala zespolow z jakims przeslaniem... 
Znajomosc zakonczyla sie jak wyjechalam za granice, wiecej sie juz nie odezwala, ale.na.fejsie widzialam, ze wsiakla jesacze bardziej w tematyle lgbt i Japoni, Korei (kpop). Genralnie stala sie kompletnie inna osoba niz.ta, ktora poznalam i znalam przez wiekszosc zycia.

To taki przyklad, ale inne znajome poszly w podobych kierunkach
 Jedna znalazla prace w korpo, dobrze zarabia, ale nie ma szans na spedzanie czasu jak kiedys. Nie ma szans na namioty, ognisko,czy grilla, bo to nie wyglada zbyt lansersko, bardziej januszowo, wszak to nie sa podroze do cieplych krajow, gdzie mozna pocykac zdjecia i wrzucic na insta. Nie ma szans na wyjscie do parku, siedzenie pod drzewem i rozmowy, bo przeciez ona sie pobrudzi, trzeba jechac do drogiej restauracji, koniecznie z azjatyckim zarciem, bo przeciez schabowy jest dla wiesniakow.

Z racji tego, ze moje zycie nie zmierza w jakims okreslonym kierunku, to mam problem ze znalezieniem znajomych, bliskich osob. Nie mam nic,.czym moge sie pochwalic, wylansowac, nie mam tez desperackiej potrzeby definiowania siebie przez poglady polityczne czy styl zycia (matka, podroznik). Nie mam portali spolecznosciowych, ani potrzeb udostepniania swojego zycia. Nie mam kariery, jedynie hehe nudna gownorobote,.ktora nie dodaje mi prestizu. Nie moge o niczym pisac bloga, bo nie interesuja mnie cieple kraje, nie odchudzam sie, nie jestem na diecie weganskiej czy bezglutenowej, nie interesuja mnie obsesyjnie prawa zwierzat.
Dobija mnie, zs tak trudno spotkac bratnia dusze. Probowalam juz w roznych grupach i nic z tego. Jako, ze jestem bezdzietna to w grupie bezdzietnych chcialam sie odnalezc, ale byl to totalny niewypal, bo wiekszosc tych ludzi ma dziwna obsesje na punkcie zwierzat, jakies niezdrowe podejscie do dzieci, norma bylo wysmiewanie kobiet idacych w macierzynstwo, ze wola grzebac w pieluchach niz robic kariere (ciekawe co ci ludzie musza myslec o takocj jak ja-ani dzieci ani kariery) i generalnie przechwalanie sie swoimi osiagnieciami. 

Brakuje mi ludzi,z ktorymi tak jak w liceum, moge pogadac o wszystkim, ktorzy nie maja jakiejsc niezdrowej tendencji do wyrozniania sie na sile i "bycia kim", ktorzy potrafia pofilozofowac i sa otwarci na rozne sposoby spedzania wolnego czasu, ktorzy nie siedza z glowa w telefonie. 

Widze, ze na tym forunku sa ogarnieci ludzie i jak czytam wasze wpisy to mi az przykro sie robi, bo w swiecie realnyn, zwlaszcza w doroslosci, nikt nie chce poruszac takich tematow, to smutne...
A gdzie teraz żyjesz ? W kraju czy za granicą?
Bo jak w kraju to możesz na przykład spróbować poznać ludzi z tej strony albo z grupy na Facebooku dla osób z fobią, za granicą też oczywiście może się ktoś trafić, ale pewnie mniejsze szanse
U mnie roznie to bylo. Czesc na drugich studiach czesc na forum...

(08 Paź 2020, Czw 16:24)Ciasteczko napisał(a): [ -> ]Tez macie taki problem, ze znalezieniem ludzi podobnych do was? Macie tak, ze wasze zycie jest na tyle "specyficzne", ze malo ludzi jest podobnych, albo nie dogadujecie sie juz ze swoimi znajomymi? 
Ja juz pisalam wielokrotnie, ze nie mam przyjaciol, wyjazd za granice przekreslil moja ostatnia "przyjazn", ale prawda jest taka, ze ta relacja zdychala od dawna. 
Zauwazylam natomiast cos ciekawego, jak tak z dystansu lpatrze dzisiaj na poprzednie relacje i te, ktore spotykam na swojej drodze.
Gdzies tak w wieku 20+,jak ludzie poszli na studia, to kazdy poszedl w jednym z kilku kierunkow, ktore wybieraja dzisiaj najczesciej ludzie, przez co przejal cechy charakterystyczne dla tych grup tak, ze teraz z ta osoba nie moge sie dogadac. Te kierunki to:
-dzieci lub malzenstwo, albo zwierzeta
-kariera
-portale spolecznosciowe, lans
-podroze 
-szeroko rozumiana polityka typu udzial w marszach rownosci, wstawianie memow politycznych,generalnie interesowanie sie polityka

Generalnie nie ma nic zlego w tym, ze ktos znalazl swoja droge w zyciu i sie czyms jara, tyle, ze mocno naruszylo to moje relacje z tymi ludzmi, bo nagle okazalo sie, ze z osob, z ktorymi moglam pogadac o wszystkim, z ktorymi dalo sie bawic w zroznicowany sposob, ci ludzie stali sie zbiorem przekonan charakterystycznych dla drogi zyciowej, ktora wybrali i nie sa w stanie lub nie chca wyjsc poza te schematy.
No np. mialam znajoma, ktora byla biseksualna, ale na takiej zasadzie, ze byla bi i to tyle. Nikt z naszej ekipy w liceum jej nie przesladowal, nikt jej nie dyskryminowal, nikomu to nie przeszkadzalo, ale ona tez zachowywala sie normalnie. Dalo sie z nia o wszystkim pogadac, byla empatyczna i z dystansem do siebie. 
Wszystko zmienilo sie, kiedy wyjechala na studia do Poznania razem ze mna. Zaczela wdrazac sie w srodowisko lgbt to, o ktorym slyszy sie w mediach. Coraz gorzej sie dogadywalysmy, bo kolezanka zaczela byc tak przewrazliwiona, ze to dramat, np. bylismy razem na miescie, ona, jej chlopak, ja z moim. W.pewnym momencie wyszedl od niej pomysl, zeby isc do klubu dla homo. My z chlopakiem bylismy wtedy zmeczeni i powiedzielismy jej o tym. Reakcja kolezanki? Uznala, ze to nietolerancja, ze robimy to specjalnie, odwrocila sie na piecie i poszla. Nie odzywala sie do nas przez rok. Takich akcji bylo wiecej: chodzenie tylko do klubow/do barow, gdzie wywieszone byly teczowe flagi, licytowanie sie waga problemow spolecznych, podczas ktorego zawsze wychodzilo, ze homoseksualisci w Polsce sa najbardziej pokrzywdzona grupa spoleczna na swiecie, nawet bardziej niz Murzynki w Afryce. Problemy byly tez z ogladaniem filmow, bo jak w produkcji pojawila sie relacja heteroseksualna to znajoma zaczynala stroic jakies fochy, ze ja to obrzydza, ze nienawidzi tego filmu i generalnie przez reszte spotkania trzeba bylo ja pocieszac. 
Najbardziej jednak zdziwila mnie i jednoczesnie zabolala (bo widzialam, ze juz sie kompletnie nie dogadujemy) jedna sytuacja. Otoz jakos przed wyjazdem za granice zaprosilismy do nas ja i jej chlopaka. Wiecie standardowo, gadka szmatka, puszczanie muzy na kompie i takie tam. W pewnym momencie temat zszedl na filmy i moj chlopak puscil na youtubie fragmenty filmu "the wall", ktory jest jakby ekranizacja plyty Pink Floyd.  Chlopakowi mojej znajomej spodobalo sie i pytal sie nas gdzie to mozna obejrzec itp.na co moja kolezanka zaczela drzec sie na niego (serio) i fochac, ze on nie ma tego ogladac, bo ja ten film przeraza (w sensie niepokojace animacje) i genealnie animacje sa brzydkie, a nie kawaii (razem z zainteresowaniem lgbt, zaczela interesowac ja rowniez Japonia, anime). Totalna ignoracja, zdziwilo mnie to, bo pare lat temu ona sama sluchala takiej muzyki i wyszukiwala zespolow z jakims przeslaniem... 
Znajomosc zakonczyla sie jak wyjechalam za granice, wiecej sie juz nie odezwala, ale.na.fejsie widzialam, ze wsiakla jesacze bardziej w tematyle lgbt i Japoni, Korei (kpop). Genralnie stala sie kompletnie inna osoba niz.ta, ktora poznalam i znalam przez wiekszosc zycia.

To taki przyklad, ale inne znajome poszly w podobych kierunkach
 Jedna znalazla prace w korpo, dobrze zarabia, ale nie ma szans na spedzanie czasu jak kiedys. Nie ma szans na namioty, ognisko,czy grilla, bo to nie wyglada zbyt lansersko, bardziej januszowo, wszak to nie sa podroze do cieplych krajow, gdzie mozna pocykac zdjecia i wrzucic na insta. Nie ma szans na wyjscie do parku, siedzenie pod drzewem i rozmowy, bo przeciez ona sie pobrudzi, trzeba jechac do drogiej restauracji, koniecznie z azjatyckim zarciem, bo przeciez schabowy jest dla wiesniakow.

Z racji tego, ze moje zycie nie zmierza w jakims okreslonym kierunku, to mam problem ze znalezieniem znajomych, bliskich osob. Nie mam nic,.czym moge sie pochwalic, wylansowac, nie mam tez desperackiej potrzeby definiowania siebie przez poglady polityczne czy styl zycia (matka, podroznik). Nie mam portali spolecznosciowych, ani potrzeb udostepniania swojego zycia. Nie mam kariery, jedynie hehe nudna gownorobote,.ktora nie dodaje mi prestizu. Nie moge o niczym pisac bloga, bo nie interesuja mnie cieple kraje, nie odchudzam sie, nie jestem na diecie weganskiej czy bezglutenowej, nie interesuja mnie obsesyjnie prawa zwierzat.
Dobija mnie, zs tak trudno spotkac bratnia dusze. Probowalam juz w roznych grupach i nic z tego. Jako, ze jestem bezdzietna to w grupie bezdzietnych chcialam sie odnalezc, ale byl to totalny niewypal, bo wiekszosc tych ludzi ma dziwna obsesje na punkcie zwierzat, jakies niezdrowe podejscie do dzieci, norma bylo wysmiewanie kobiet idacych w macierzynstwo, ze wola grzebac w pieluchach niz robic kariere (ciekawe co ci ludzie musza myslec o takocj jak ja-ani dzieci ani kariery) i generalnie przechwalanie sie swoimi osiagnieciami. 

Brakuje mi ludzi,z ktorymi tak jak w liceum, moge pogadac o wszystkim, ktorzy nie maja jakiejsc niezdrowej tendencji do wyrozniania sie na sile i "bycia kim", ktorzy potrafia pofilozofowac i sa otwarci na rozne sposoby spedzania wolnego czasu, ktorzy nie siedza z glowa w telefonie. 

Widze, ze na tym forunku sa ogarnieci ludzie i jak czytam wasze wpisy to mi az przykro sie robi, bo w swiecie realnyn, zwlaszcza w doroslosci, nikt nie chce poruszac takich tematow, to smutne...

Co do bratniej duszy to ja mam podobnie. Nie dawno poznalem 2 osoby ktore z gadki wydawaly sie mega spoko. wszystko na Tak i gotowe zycie polozyc. Bylo jedno spotkanie potem drugie trzecie.., a co do czego to lipa
Ostatnio poznalem jedna dziewczyne. Spotkalem sie z nia z 2 razy, potwem pojechalem w gory. A teraz co? nic. sam nie napisze bo nie chce znowu przezyc tego samego. Sama pisala o bratniej duszy a co do czgo to wiadomo. Nie wiem czyczasami nie usunac jej ze znajomych i przy okazji napisac pare slow.
niestety w wieku doroslym o to wszystko coraz gorzej
(08 Paź 2020, Czw 21:36)damiandamianfb napisał(a): [ -> ]A gdzie teraz żyjesz ? W kraju czy za granicą?
Bo jak w kraju to możesz na przykład spróbować poznać ludzi z tej strony albo z grupy na Facebooku  dla osób z fobią, za granicą też oczywiście może się ktoś trafić, ale pewnie mniejsze szanse

Mieszkam za granica. Nie znam tak dobrze jezyka, zeby przyjaciol poznawac ale i tak chce sprobowac. Myslalam najpierw.o jakos luznych kontaktach, moze przez couachsurfing albo meetup. 
A.w.Polsce nie udalo mi sie nikogo sensownego poznac przez 25 lat.jak tam mieszkalam, mimo, ze dzialalam w tym kierunku i umawialam sie wielokrotnie z ludzmi z neta, z imprez i wypadow na studiach tez nie rezygnowalam i nic z tego. W.sumie to smutne, bo poza rodzina, w Polsce nie mam juz nic. Gdyby nie oni to wcale.bym nie zjezdzala.

(08 Paź 2020, Czw 23:15)Nowy555 napisał(a): [ -> ]U mnie roznie to bylo. Czesc na drugich studiach czesc na forum...

(08 Paź 2020, Czw 16:24)Ciasteczko napisał(a): [ -> ]Tez macie taki problem, ze znalezieniem ludzi podobnych do was? Macie tak, ze wasze zycie jest na tyle "specyficzne", ze malo ludzi jest podobnych, albo nie dogadujecie sie juz ze swoimi znajomymi? 
Ja juz pisalam wielokrotnie, ze nie mam przyjaciol, wyjazd za granice przekreslil moja ostatnia "przyjazn", ale prawda jest taka, ze ta relacja zdychala od dawna. 
Zauwazylam natomiast cos ciekawego, jak tak z dystansu lpatrze dzisiaj na poprzednie relacje i te, ktore spotykam na swojej drodze.
Gdzies tak w wieku 20+,jak ludzie poszli na studia, to kazdy poszedl w jednym z kilku kierunkow, ktore wybieraja dzisiaj najczesciej ludzie, przez co przejal cechy charakterystyczne dla tych grup tak, ze teraz z ta osoba nie moge sie dogadac. Te kierunki to:
-dzieci lub malzenstwo, albo zwierzeta
-kariera
-portale spolecznosciowe, lans
-podroze 
-szeroko rozumiana polityka typu udzial w marszach rownosci, wstawianie memow politycznych,generalnie interesowanie sie polityka

Generalnie nie ma nic zlego w tym, ze ktos znalazl swoja droge w zyciu i sie czyms jara, tyle, ze mocno naruszylo to moje relacje z tymi ludzmi, bo nagle okazalo sie, ze z osob, z ktorymi moglam pogadac o wszystkim, z ktorymi dalo sie bawic w zroznicowany sposob, ci ludzie stali sie zbiorem przekonan charakterystycznych dla drogi zyciowej, ktora wybrali i nie sa w stanie lub nie chca wyjsc poza te schematy.
No np. mialam znajoma, ktora byla biseksualna, ale na takiej zasadzie, ze byla bi i to tyle. Nikt z naszej ekipy w liceum jej nie przesladowal, nikt jej nie dyskryminowal, nikomu to nie przeszkadzalo, ale ona tez zachowywala sie normalnie. Dalo sie z nia o wszystkim pogadac, byla empatyczna i z dystansem do siebie. 
Wszystko zmienilo sie, kiedy wyjechala na studia do Poznania razem ze mna. Zaczela wdrazac sie w srodowisko lgbt to, o ktorym slyszy sie w mediach. Coraz gorzej sie dogadywalysmy, bo kolezanka zaczela byc tak przewrazliwiona, ze to dramat, np. bylismy razem na miescie, ona, jej chlopak, ja z moim. W.pewnym momencie wyszedl od niej pomysl, zeby isc do klubu dla homo. My z chlopakiem bylismy wtedy zmeczeni i powiedzielismy jej o tym. Reakcja kolezanki? Uznala, ze to nietolerancja, ze robimy to specjalnie, odwrocila sie na piecie i poszla. Nie odzywala sie do nas przez rok. Takich akcji bylo wiecej: chodzenie tylko do klubow/do barow, gdzie wywieszone byly teczowe flagi, licytowanie sie waga problemow spolecznych, podczas ktorego zawsze wychodzilo, ze homoseksualisci w Polsce sa najbardziej pokrzywdzona grupa spoleczna na swiecie, nawet bardziej niz Murzynki w Afryce. Problemy byly tez z ogladaniem filmow, bo jak w produkcji pojawila sie relacja heteroseksualna to znajoma zaczynala stroic jakies fochy, ze ja to obrzydza, ze nienawidzi tego filmu i generalnie przez reszte spotkania trzeba bylo ja pocieszac. 
Najbardziej jednak zdziwila mnie i jednoczesnie zabolala (bo widzialam, ze juz sie kompletnie nie dogadujemy) jedna sytuacja. Otoz jakos przed wyjazdem za granice zaprosilismy do nas ja i jej chlopaka. Wiecie standardowo, gadka szmatka, puszczanie muzy na kompie i takie tam. W pewnym momencie temat zszedl na filmy i moj chlopak puscil na youtubie fragmenty filmu "the wall", ktory jest jakby ekranizacja plyty Pink Floyd.  Chlopakowi mojej znajomej spodobalo sie i pytal sie nas gdzie to mozna obejrzec itp.na co moja kolezanka zaczela drzec sie na niego (serio) i fochac, ze on nie ma tego ogladac, bo ja ten film przeraza (w sensie niepokojace animacje) i genealnie animacje sa brzydkie, a nie kawaii (razem z zainteresowaniem lgbt, zaczela interesowac ja rowniez Japonia, anime). Totalna ignoracja, zdziwilo mnie to, bo pare lat temu ona sama sluchala takiej muzyki i wyszukiwala zespolow z jakims przeslaniem... 
Znajomosc zakonczyla sie jak wyjechalam za granice, wiecej sie juz nie odezwala, ale.na.fejsie widzialam, ze wsiakla jesacze bardziej w tematyle lgbt i Japoni, Korei (kpop). Genralnie stala sie kompletnie inna osoba niz.ta, ktora poznalam i znalam przez wiekszosc zycia.

To taki przyklad, ale inne znajome poszly w podobych kierunkach
 Jedna znalazla prace w korpo, dobrze zarabia, ale nie ma szans na spedzanie czasu jak kiedys. Nie ma szans na namioty, ognisko,czy grilla, bo to nie wyglada zbyt lansersko, bardziej januszowo, wszak to nie sa podroze do cieplych krajow, gdzie mozna pocykac zdjecia i wrzucic na insta. Nie ma szans na wyjscie do parku, siedzenie pod drzewem i rozmowy, bo przeciez ona sie pobrudzi, trzeba jechac do drogiej restauracji, koniecznie z azjatyckim zarciem, bo przeciez schabowy jest dla wiesniakow.

Z racji tego, ze moje zycie nie zmierza w jakims okreslonym kierunku, to mam problem ze znalezieniem znajomych, bliskich osob. Nie mam nic,.czym moge sie pochwalic, wylansowac, nie mam tez desperackiej potrzeby definiowania siebie przez poglady polityczne czy styl zycia (matka, podroznik). Nie mam portali spolecznosciowych, ani potrzeb udostepniania swojego zycia. Nie mam kariery, jedynie hehe nudna gownorobote,.ktora nie dodaje mi prestizu. Nie moge o niczym pisac bloga, bo nie interesuja mnie cieple kraje, nie odchudzam sie, nie jestem na diecie weganskiej czy bezglutenowej, nie interesuja mnie obsesyjnie prawa zwierzat.
Dobija mnie, zs tak trudno spotkac bratnia dusze. Probowalam juz w roznych grupach i nic z tego. Jako, ze jestem bezdzietna to w grupie bezdzietnych chcialam sie odnalezc, ale byl to totalny niewypal, bo wiekszosc tych ludzi ma dziwna obsesje na punkcie zwierzat, jakies niezdrowe podejscie do dzieci, norma bylo wysmiewanie kobiet idacych w macierzynstwo, ze wola grzebac w pieluchach niz robic kariere (ciekawe co ci ludzie musza myslec o takocj jak ja-ani dzieci ani kariery) i generalnie przechwalanie sie swoimi osiagnieciami. 

Brakuje mi ludzi,z ktorymi tak jak w liceum, moge pogadac o wszystkim, ktorzy nie maja jakiejsc niezdrowej tendencji do wyrozniania sie na sile i "bycia kim", ktorzy potrafia pofilozofowac i sa otwarci na rozne sposoby spedzania wolnego czasu, ktorzy nie siedza z glowa w telefonie. 

Widze, ze na tym forunku sa ogarnieci ludzie i jak czytam wasze wpisy to mi az przykro sie robi, bo w swiecie realnyn, zwlaszcza w doroslosci, nikt nie chce poruszac takich tematow, to smutne...

Co do bratniej duszy to ja mam podobnie. Nie dawno poznalem 2 osoby ktore z gadki wydawaly sie mega spoko. wszystko na Tak i gotowe zycie polozyc. Bylo jedno spotkanie potem drugie trzecie.., a co do czego to lipa
Ostatnio poznalem jedna dziewczyne. Spotkalem sie z nia z 2 razy, potwem pojechalem w gory. A teraz co? nic. sam nie napisze bo nie chce znowu przezyc tego samego. Sama pisala o bratniej duszy a co do czgo to wiadomo. Nie wiem czyczasami nie usunac jej ze znajomych i przy okazji napisac pare slow.
niestety w wieku doroslym o to wszystko coraz gorzej

To jest niestety standard, bo ludziom sie nie chce. O przyjazn trzeba dbac,.spotykac sie co jakis czas, pielegnowac, a do tego potrzebna jest motywacja z obu stron.
(08 Paź 2020, Czw 16:24)Ciasteczko napisał(a): [ -> ]Zauwazylam natomiast cos ciekawego, jak tak z dystansu lpatrze dzisiaj na poprzednie relacje i te, ktore spotykam na swojej drodze.
Gdzies tak w wieku 20+,jak ludzie poszli na studia, to kazdy poszedl w jednym z kilku kierunkow, ktore wybieraja dzisiaj najczesciej ludzie, przez co przejal cechy charakterystyczne dla tych grup tak, ze teraz z ta osoba nie moge sie dogadac. Te kierunki to:
-dzieci lub malzenstwo, albo zwierzeta
-kariera
-portale spolecznosciowe, lans
-podroze 
-szeroko rozumiana polityka typu udzial w marszach rownosci, wstawianie memow politycznych,generalnie interesowanie sie polityka

Generalnie nie ma nic zlego w tym, ze ktos znalazl swoja droge w zyciu i sie czyms jara, tyle, ze mocno naruszylo to moje relacje z tymi ludzmi, bo nagle okazalo sie, ze z osob, z ktorymi moglam pogadac o wszystkim, z ktorymi dalo sie bawic w zroznicowany sposob, ci ludzie stali sie zbiorem przekonan charakterystycznych dla drogi zyciowej, ktora wybrali i nie sa w stanie lub nie chca wyjsc poza te schematy.

Tak zastanawiałam się nad tymi kategoriami, które wyróżniłaś i próbowałam umieścić w nich siebie i swoich znajomych. Chyba jedynie w pierwszej się widzę, bo faktycznie spędzam dużo czasu z mężem, ale póki nie ma bombelka, to często widujemy się ze znajomymi (którzy też bombelków nie mają) i to, że zostaliśmy małżeństwem praktycznie niczego nie zmieniło. Zauważyłam, że moi znajomi ogólnie nie zmienili się bardzo, raczej każdy poszedł w kierunku, na który się zapowiadało wcześniej. Chyba po prostu jakoś niefortunnie trafiasz (z taką nietolerancyjną i roszczeniową koleżanką jak ta Twoja kawaii też nie chciałoby mi się zadawać).
A ja mam wrażenie, że po części to opisane rozchodzenie się dróg to po prostu efekt dojrzewania i dorastania. Ludzie zaczynają dorosłe życie, ich poglądy ewoluują, większe zarobki generują większe możliwości i większe potrzeby - stąd na przykład komfortowe wakacje na Teneryfie zamiast biwaku nad jeziorem. Zakładając własną rodzinę (zwłaszcza posiadając dzieci) więcej czasu poświęca się bliskim, niż znajomym.

Takie zmiany są normalne i naturalne, nawet jeśli nam nie odpowiadają, bo dawni kompani pogaduch do późnej nocy teraz o dziewiętnastej usypiają swoje dziecko w swoim domu kupionym na kredyt zaciągnięty dzięki pracy w korporacji.
(08 Paź 2020, Czw 23:55)Ciasteczko napisał(a): [ -> ]
(08 Paź 2020, Czw 21:36)damiandamianfb napisał(a): [ -> ]A gdzie teraz żyjesz ? W kraju czy za granicą?
Bo jak w kraju to możesz na przykład spróbować poznać ludzi z tej strony albo z grupy na Facebooku  dla osób z fobią, za granicą też oczywiście może się ktoś trafić, ale pewnie mniejsze szanse

Mieszkam za granica. Nie znam tak dobrze jezyka, zeby przyjaciol poznawac ale i tak chce sprobowac. Myslalam najpierw.o jakos luznych kontaktach, moze przez couachsurfing albo meetup. 
A.w.Polsce nie udalo mi sie nikogo sensownego poznac przez 25 lat.jak tam mieszkalam, mimo, ze dzialalam w tym kierunku i umawialam sie wielokrotnie z ludzmi z neta, z imprez i wypadow na studiach tez nie rezygnowalam i nic z tego. W.sumie to smutne, bo poza rodzina, w Polsce nie mam juz nic. Gdyby nie oni to wcale.bym nie zjezdzala.

(08 Paź 2020, Czw 23:15)Nowy555 napisał(a): [ -> ]U mnie roznie to bylo. Czesc na drugich studiach czesc na forum...

(08 Paź 2020, Czw 16:24)Ciasteczko napisał(a): [ -> ]Tez macie taki problem, ze znalezieniem ludzi podobnych do was? Macie tak, ze wasze zycie jest na tyle "specyficzne", ze malo ludzi jest podobnych, albo nie dogadujecie sie juz ze swoimi znajomymi? 
Ja juz pisalam wielokrotnie, ze nie mam przyjaciol, wyjazd za granice przekreslil moja ostatnia "przyjazn", ale prawda jest taka, ze ta relacja zdychala od dawna. 
Zauwazylam natomiast cos ciekawego, jak tak z dystansu lpatrze dzisiaj na poprzednie relacje i te, ktore spotykam na swojej drodze.
Gdzies tak w wieku 20+,jak ludzie poszli na studia, to kazdy poszedl w jednym z kilku kierunkow, ktore wybieraja dzisiaj najczesciej ludzie, przez co przejal cechy charakterystyczne dla tych grup tak, ze teraz z ta osoba nie moge sie dogadac. Te kierunki to:
-dzieci lub malzenstwo, albo zwierzeta
-kariera
-portale spolecznosciowe, lans
-podroze 
-szeroko rozumiana polityka typu udzial w marszach rownosci, wstawianie memow politycznych,generalnie interesowanie sie polityka

Generalnie nie ma nic zlego w tym, ze ktos znalazl swoja droge w zyciu i sie czyms jara, tyle, ze mocno naruszylo to moje relacje z tymi ludzmi, bo nagle okazalo sie, ze z osob, z ktorymi moglam pogadac o wszystkim, z ktorymi dalo sie bawic w zroznicowany sposob, ci ludzie stali sie zbiorem przekonan charakterystycznych dla drogi zyciowej, ktora wybrali i nie sa w stanie lub nie chca wyjsc poza te schematy.
No np. mialam znajoma, ktora byla biseksualna, ale na takiej zasadzie, ze byla bi i to tyle. Nikt z naszej ekipy w liceum jej nie przesladowal, nikt jej nie dyskryminowal, nikomu to nie przeszkadzalo, ale ona tez zachowywala sie normalnie. Dalo sie z nia o wszystkim pogadac, byla empatyczna i z dystansem do siebie. 
Wszystko zmienilo sie, kiedy wyjechala na studia do Poznania razem ze mna. Zaczela wdrazac sie w srodowisko lgbt to, o ktorym slyszy sie w mediach. Coraz gorzej sie dogadywalysmy, bo kolezanka zaczela byc tak przewrazliwiona, ze to dramat, np. bylismy razem na miescie, ona, jej chlopak, ja z moim. W.pewnym momencie wyszedl od niej pomysl, zeby isc do klubu dla homo. My z chlopakiem bylismy wtedy zmeczeni i powiedzielismy jej o tym. Reakcja kolezanki? Uznala, ze to nietolerancja, ze robimy to specjalnie, odwrocila sie na piecie i poszla. Nie odzywala sie do nas przez rok. Takich akcji bylo wiecej: chodzenie tylko do klubow/do barow, gdzie wywieszone byly teczowe flagi, licytowanie sie waga problemow spolecznych, podczas ktorego zawsze wychodzilo, ze homoseksualisci w Polsce sa najbardziej pokrzywdzona grupa spoleczna na swiecie, nawet bardziej niz Murzynki w Afryce. Problemy byly tez z ogladaniem filmow, bo jak w produkcji pojawila sie relacja heteroseksualna to znajoma zaczynala stroic jakies fochy, ze ja to obrzydza, ze nienawidzi tego filmu i generalnie przez reszte spotkania trzeba bylo ja pocieszac. 
Najbardziej jednak zdziwila mnie i jednoczesnie zabolala (bo widzialam, ze juz sie kompletnie nie dogadujemy) jedna sytuacja. Otoz jakos przed wyjazdem za granice zaprosilismy do nas ja i jej chlopaka. Wiecie standardowo, gadka szmatka, puszczanie muzy na kompie i takie tam. W pewnym momencie temat zszedl na filmy i moj chlopak puscil na youtubie fragmenty filmu "the wall", ktory jest jakby ekranizacja plyty Pink Floyd.  Chlopakowi mojej znajomej spodobalo sie i pytal sie nas gdzie to mozna obejrzec itp.na co moja kolezanka zaczela drzec sie na niego (serio) i fochac, ze on nie ma tego ogladac, bo ja ten film przeraza (w sensie niepokojace animacje) i genealnie animacje sa brzydkie, a nie kawaii (razem z zainteresowaniem lgbt, zaczela interesowac ja rowniez Japonia, anime). Totalna ignoracja, zdziwilo mnie to, bo pare lat temu ona sama sluchala takiej muzyki i wyszukiwala zespolow z jakims przeslaniem... 
Znajomosc zakonczyla sie jak wyjechalam za granice, wiecej sie juz nie odezwala, ale.na.fejsie widzialam, ze wsiakla jesacze bardziej w tematyle lgbt i Japoni, Korei (kpop). Genralnie stala sie kompletnie inna osoba niz.ta, ktora poznalam i znalam przez wiekszosc zycia.

To taki przyklad, ale inne znajome poszly w podobych kierunkach
 Jedna znalazla prace w korpo, dobrze zarabia, ale nie ma szans na spedzanie czasu jak kiedys. Nie ma szans na namioty, ognisko,czy grilla, bo to nie wyglada zbyt lansersko, bardziej januszowo, wszak to nie sa podroze do cieplych krajow, gdzie mozna pocykac zdjecia i wrzucic na insta. Nie ma szans na wyjscie do parku, siedzenie pod drzewem i rozmowy, bo przeciez ona sie pobrudzi, trzeba jechac do drogiej restauracji, koniecznie z azjatyckim zarciem, bo przeciez schabowy jest dla wiesniakow.

Z racji tego, ze moje zycie nie zmierza w jakims okreslonym kierunku, to mam problem ze znalezieniem znajomych, bliskich osob. Nie mam nic,.czym moge sie pochwalic, wylansowac, nie mam tez desperackiej potrzeby definiowania siebie przez poglady polityczne czy styl zycia (matka, podroznik). Nie mam portali spolecznosciowych, ani potrzeb udostepniania swojego zycia. Nie mam kariery, jedynie hehe nudna gownorobote,.ktora nie dodaje mi prestizu. Nie moge o niczym pisac bloga, bo nie interesuja mnie cieple kraje, nie odchudzam sie, nie jestem na diecie weganskiej czy bezglutenowej, nie interesuja mnie obsesyjnie prawa zwierzat.
Dobija mnie, zs tak trudno spotkac bratnia dusze. Probowalam juz w roznych grupach i nic z tego. Jako, ze jestem bezdzietna to w grupie bezdzietnych chcialam sie odnalezc, ale byl to totalny niewypal, bo wiekszosc tych ludzi ma dziwna obsesje na punkcie zwierzat, jakies niezdrowe podejscie do dzieci, norma bylo wysmiewanie kobiet idacych w macierzynstwo, ze wola grzebac w pieluchach niz robic kariere (ciekawe co ci ludzie musza myslec o takocj jak ja-ani dzieci ani kariery) i generalnie przechwalanie sie swoimi osiagnieciami. 

Brakuje mi ludzi,z ktorymi tak jak w liceum, moge pogadac o wszystkim, ktorzy nie maja jakiejsc niezdrowej tendencji do wyrozniania sie na sile i "bycia kim", ktorzy potrafia pofilozofowac i sa otwarci na rozne sposoby spedzania wolnego czasu, ktorzy nie siedza z glowa w telefonie. 

Widze, ze na tym forunku sa ogarnieci ludzie i jak czytam wasze wpisy to mi az przykro sie robi, bo w swiecie realnyn, zwlaszcza w doroslosci, nikt nie chce poruszac takich tematow, to smutne...

Co do bratniej duszy to ja mam podobnie. Nie dawno poznalem 2 osoby ktore z gadki wydawaly sie mega spoko. wszystko na Tak i gotowe zycie polozyc. Bylo jedno spotkanie potem drugie trzecie.., a co do czego to lipa
Ostatnio poznalem jedna dziewczyne. Spotkalem sie z nia z 2 razy, potwem pojechalem w gory. A teraz co? nic. sam nie napisze bo nie chce znowu przezyc tego samego. Sama pisala o bratniej duszy a co do czgo to wiadomo. Nie wiem czyczasami nie usunac jej ze znajomych i przy okazji napisac pare slow.
niestety w wieku doroslym o to wszystko coraz gorzej

To jest niestety standard, bo ludziom sie nie chce. O przyjazn trzeba dbac,.spotykac sie co jakis czas, pielegnowac, a do tego potrzebna jest motywacja z obu stron.
dokładnie ludziom się nie chce. Lepiej zaszyc sie w strefie konfortu. Po co mi nowy znajomy/przyjaciel skoro mam już jakiś...
Ale znajdź se znajomych, a nie partnerkę. xP Na partnerkę człowiek z bardzo s+:Ikony bluzgi pierd:, a wychodzi na to, że o znajomych jeszcze trudniej niż o druga połówkę, przynajmniej tak to wygląda, patrząc na te wszystkie dziefczyny narzekające na brak znajomych, a partnerów mające. xP

A problem pewnie jest w nas, w końcu nie bez powodu ktoś woli spędzać czas z innymi, a nie akurat z nami i lenistwo ludzi najprawdopodobniej nie ma tu nic do rzeczy. Z tym jest tak samo jak z szukaniem partnerki, trzeba do siebie najpierw czymś przekonać innych, ktoś musi stwierdzić, że warto akurat z tobą trzymać.

Dlatego akurat tu masa dziewczyn się już rozbija o ścianę, bo tu :Ikony bluzgi kotek: nie wystarczy.

Tak, nie jestem dzisiaj w humorze. xP

Szary

Nie ma takich ludzi, każdy jest wyjątkowy :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Nie no, żartuję, na pewno gdzieś tacy żyją.

Albo nie żyją.

Ale wtedy już nie są do nas podobni, bo my żyjemy.
"Warto" to słowo klucz. Zwłaszcza jeśli szukasz znajomych będąc już w wieku w którym kalkulacja staje się istotniejsza niż to było za czasów startych kolan i gumy turbo.
(09 Paź 2020, Pią 9:13)U5iebie napisał(a): [ -> ]Dlatego akurat tu masa dziewczyn się już rozbija o ścianę, bo tu :Ikony bluzgi kotek:... nie wystarczy.
Piękne słowa.
Tu już inna atrakcyjność decyduje niż prymitywne instynkty.
Przy znajomych liczy się już wnętrze, do dziewczyny i chłopaka można być zwalonym.
A dziewczyna nic nie musi robić z żeby znaleźć chlopaka, nawet wychodzić z domu. Tak, tak.

Trochę współczuję tym, którzy w siedzą w parze, potem będzie zdziwienie, że nie potrafią nic w kontaktach z ludźmi.
(09 Paź 2020, Pią 9:13)U5iebie napisał(a): [ -> ]Ale znajdź se znajomych, a nie partnerkę. xP Na partnerkę człowiek z bardzo s+:Ikony bluzgi pierd:, a wychodzi na to, że o znajomych jeszcze trudniej niż o druga połówkę, przynajmniej tak to wygląda, patrząc na te wszystkie dziefczyny narzekające na brak znajomych, a partnerów mające. xP

A problem pewnie jest w nas, w końcu nie bez powodu ktoś woli spędzać czas z innymi, a nie akurat z nami i lenistwo ludzi najprawdopodobniej nie ma tu nic do rzeczy. Z tym jest tak samo jak z szukaniem partnerki, trzeba do siebie najpierw czymś przekonać innych, ktoś musi stwierdzić, że warto akurat z tobą trzymać.

Dlatego akurat tu masa dziewczyn się już rozbija o ścianę, bo tu :Ikony bluzgi kotek:... nie wystarczy.

Tak, nie jestem dzisiaj w humorze. xP

Coś w tym jest. Od 10 lat żyje w społecznym no life i wydaje mi się że znalezienie dziewczyny byłoby duuużo prostsze od znalezienia kolegi. Dziewczyny czasami na Ciebie patrzą, zagadują, chcą żebyś zagadał. Gdybym przełamał strach, i nie s+:Ikony bluzgi pieprz:ł tańca godowego, to być może z tego mogło by być mniej lub bardziej długotrwała relacja. Faceci mi tego nie robią. To musi wyjść naturalnie. A to jest dla mnie kompletną tajemnicą. Widzę jak w pracy się poznają, żartują, wychodzą po pracy na piwko, a dla mnie to jest poza zasięgiem. Mogę przez jakiś czas wejść w stan większego luzu i też pożartować chwile, ale poza tym, niewiele więcej, formalność, żadnej takiej naturalnej zażyłości i luzu.


---
Mnie ten stan rzeczy popędza w depresje. Nie chce szukać znajomych wśród takich jak ja, nie dlatego że mam coś do fobików, po prostu nie chce się trzymać z kimś tylko dlatego że on też dostaje zawału jak podchodzi do nas ładna dziewczyna. Z drugiej strony mam 30 lat, więc między mną a moim rówieśnikiem normalsem jest różnica 17 lat różnych doświadczeń i nabywania umiejętności społecznych, to jest dosłownie Rów Mariański.
(09 Paź 2020, Pią 9:58)Bobek90 napisał(a): [ -> ]
(09 Paź 2020, Pią 9:13)U5iebie napisał(a): [ -> ]Ale znajdź se znajomych, a nie partnerkę. xP Na partnerkę człowiek z bardzo s+:Ikony bluzgi pierd:, a wychodzi na to, że o znajomych jeszcze trudniej niż o druga połówkę, przynajmniej tak to wygląda, patrząc na te wszystkie dziefczyny narzekające na brak znajomych, a partnerów mające. xP

A problem pewnie jest w nas, w końcu nie bez powodu ktoś woli spędzać czas z innymi, a nie akurat z nami i lenistwo ludzi najprawdopodobniej nie ma tu nic do rzeczy. Z tym jest tak samo jak z szukaniem partnerki, trzeba do siebie najpierw czymś przekonać innych, ktoś musi stwierdzić, że warto akurat z tobą trzymać.

Dlatego akurat tu masa dziewczyn się już rozbija o ścianę, bo tu :Ikony bluzgi kotek:... nie wystarczy.

Tak, nie jestem dzisiaj w humorze. xP

Coś w tym jest. Od 10 lat żyje w społecznym no life i wydaje mi się że znalezienie dziewczyny byłoby duuużo prostsze od znalezienia kolegi. Dziewczyny czasami na Ciebie patrzą, zagadują, chcą żebyś zagadał. Gdybym przełamał strach, i nie s+:Ikony bluzgi pieprz:ł tańca godowego, to być może z tego mogło by być mniej lub bardziej długotrwała relacja. Faceci mi tego nie robią. To musi wyjść naturalnie. A to jest dla mnie kompletną tajemnicą. Widzę jak w pracy się poznają, żartują, wychodzą po pracy na piwko, a dla mnie to jest poza zasięgiem. Mogę przez jakiś czas wejść w stan większego luzu i też pożartować chwile, ale poza tym, niewiele więcej, formalność, żadnej takiej naturalnej zażyłości i luzu.


---
Mnie ten stan rzeczy popędza w depresje. Nie chce szukać znajomych wśród takich jak ja, nie dlatego że mam coś do fobików, po prostu nie chce się trzymać z kimś tylko dlatego że on też dostaje zawału jak podchodzi do nas ładna dziewczyna. Z drugiej strony mam 30 lat, więc między mną a moim rówieśnikiem normalsem jest różnica 17 lat różnych  doświadczeń i nabywania umiejętności społecznych, to jest dosłownie Rów Mariański.

Ja akurat z poznawaniem kolegów nigdy nie miałem i nie mam wiekszych problemów. Pamiętam jak studiowalem i mieszkalem w akademiku. Pamietam jak sie wprowadzilem, to od razu na segmencie grupa chlopakow zagadala do mnie, a wieczorem już pilismy wóde :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Z dziewczynami niestety tak nie ma. Bo jeszcze sie nie poznalismy... bla bla. 
Nie wiem czy nie nainterpretujesz tego. Ja jak jestem na miescie, to też patrzą na mnie ja patrze na nich. Normalka. Spojrzenie czesto jest nieswiadome, spontaniczne. Przeciez nikt nie bedzie patrzyl w beton czy w niebo, normalka. Pamietam sytuacje sprzed kilku dni. Bylem w robocie i podjechalem na stacje paliw pobrac probki benzyny i napedu. Na dodatek bylem samochodem sluzbowym z logiem firmy i "smiglem na dachu' (tak to jeden dzieciak nazwal) Fakt, ogladaly sie za mna kobiety ale to normalka. Taki samochod i osobe ubrana w sluzbowe dzianko widzi sie zadko wiec kazdy by sie obejrzal.
Ostatnio sie zlapalem na tym ze spotykam sie z ludzmi tylko z forow. aby nie zdziczec zavczalem przelamywac strefe konfortu, odnowilem kontakty ze znajomymi ze studiow tzn czesciej z nimi gadam pisze i sie spotykam. Wiecej tez angazujesie w relacje z ludzmi z roboty (spotykam sie z nimi po pracy, a do tej pory bralem ich na dystans bo balem sie ze wszystko sie spier*** a pracowac dalej trzeba) . Nie wychodze z zalozenia typu: mam juz pewna paczke znajomych to po co mi jeszcze tej kolejny
Do mnie nikt nie zagaduje. Nie wiem jak miałbym rozmawiac z kimś znajomtm, bo nie wiem o czym. Więc w sumie dobrze mi w piwnicy. 😋
(09 Paź 2020, Pią 6:36)kartofel napisał(a): [ -> ]A ja mam wrażenie, że po części to opisane rozchodzenie się dróg to po prostu efekt dojrzewania i dorastania. Ludzie zaczynają dorosłe życie, ich poglądy ewoluują, większe zarobki generują większe możliwości i większe potrzeby - stąd na przykład komfortowe wakacje na Teneryfie zamiast biwaku nad jeziorem. Zakładając własną rodzinę (zwłaszcza posiadając dzieci) więcej czasu poświęca się bliskim, niż znajomym.

Takie zmiany są normalne i naturalne, nawet jeśli nam nie odpowiadają, bo dawni kompani pogaduch do późnej nocy teraz o dziewiętnastej usypiają swoje dziecko w swoim domu kupionym na kredyt zaciągnięty dzięki pracy w korporacji.

Mam dokładnie takie samo odczucie. Ludzie po porstu dojrzewają i zmieniają im się priorytety, nia mają czasu na rzeczy, na które mieli czas, gdy byli młodsi. I trzeba to po prostu zaakceptować. Ja w podstawówce miałem przyjaciela, z którym spędzałem codziennie mnóstwo czasu- na rozmowach, graniu w piłkę, gry, itp. Teraz z najlepszym kumplem spotykam się ze 2 razy w roku- i to jest OK, wydaje mi się, że to wystarczy.

A lasce opisanej na początku po prostu odbiło- ale chyba nie mają tu znaczenia preferencje seksulane czy lgbt, czy nie. Myślę, że z takimi osobami najlepiej po prostu w pewnym momencie uprzejmie uciąć znajomość:Stan - Uśmiecha się:
Czułam kiedyś podobnie, że jak to tak, ludzie nie chcą się przyjaźnić do końca świata? Porzucają innych? Nie mogłam pojąć dlaczego, jak można być takim fałszywym. Udawać przyjaciela, bo w końcu PRAWDZIWY przyjaciel nie opuszcza drugiego. Aż odkryłam, że mnie też znajomość z kimś potrafi zmęczyć. Mogłyśmy być najlepszymi przyjaciółkami na świecie, a po roku nie mieć już o czym rozmawiać. Pomyślałam później, że to ze mną ewidentnie jest coś nie tak. Nie potrafię utrzymać przyjaźni, nie potrafię w kontakty z ludźmi. Teraz widzę, że ludzie się zmieniają, mają różnych znajomych na przestrzeni lat i jest to całkiem normalne. Wcale nie wszyscy mają przyjaciół od dzieciństwa czy czasów szkolnych. Może nie poznali nikogo takiego, może przez zaniedbania stracili te przyjaźnie, bo relacje trzeba pielęgnować, o czym wiele osób zapomina, a może po prostu drogi życiowe się rozjechały. Potrzebna jest też doza dystansu i wyrozumiałości dla drugiego człowieka. Nic dziwnego, że jak komuś się urodzi dziecko to nie ma już tyle czasu dla znajomych. Pomyślcie czy sami nie utonęlibyście w wirze prac domowych.
Mam wrażenie, że rozwiązaniem jest tylko i aż wyjście do ludzi. Od razu skreślam internetowe próby znalezienia znajomych chyba, że z góry wiadomo, że mają prowadzić do spotkania. Wszędzie, gdzie pracowałam, byli ludzie, z którymi dało się porozmawiać na przeróżne tematy i wyjść gdzieś na spotkanie. Ci ludzie znają innych ludzi, których czasem przyprowadzają. Uważam, że couchsurfing też jest niezłą opcją. W moim przypadku fajnie zadziałał. Czasami są organizowane też spotkania grupowe. Jak byłam na wolontariacie w schronisku to poznałam fajnego pracownika, z którym czasem piszę. Wyjść i być otwartym, choć to czasem trudne, ale za to sposób sprawdzony. I nie nastawiać się na wielkie przyjaźnie, bo tak na prawdę jesteś szczęściarzem, jeśli masz prawdziwego przyjaciela od lat. Czasami filozoficzne dyskusje z przypadkową osobą w pociągu mogą okazać się nie mniej wartościowe niż pogawędki przy filmie z kumplem.
(09 Paź 2020, Pią 9:58)Bobek90 napisał(a): [ -> ]Dziewczyny czasami na Ciebie patrzą, zagadują, chcą żebyś zagadał.
Na Ciebie patrzą, Ciebie zagadują, duża litera w Twoim zdaniu niepotrzebna. xP

Ja szybciej znajdę znajomych.
(09 Paź 2020, Pią 10:52)Nowy555 napisał(a): [ -> ]
(09 Paź 2020, Pią 9:58)Bobek90 napisał(a): [ -> ]
(09 Paź 2020, Pią 9:13)U5iebie napisał(a): [ -> ]Ale znajdź se znajomych, a nie partnerkę. xP Na partnerkę człowiek z bardzo s+:Ikony bluzgi pierd:, a wychodzi na to, że o znajomych jeszcze trudniej niż o druga połówkę, przynajmniej tak to wygląda, patrząc na te wszystkie dziefczyny narzekające na brak znajomych, a partnerów mające. xP

A problem pewnie jest w nas, w końcu nie bez powodu ktoś woli spędzać czas z innymi, a nie akurat z nami i lenistwo ludzi najprawdopodobniej nie ma tu nic do rzeczy. Z tym jest tak samo jak z szukaniem partnerki, trzeba do siebie najpierw czymś przekonać innych, ktoś musi stwierdzić, że warto akurat z tobą trzymać.

Dlatego akurat tu masa dziewczyn się już rozbija o ścianę, bo tu :Ikony bluzgi kotek:... nie wystarczy.

Tak, nie jestem dzisiaj w humorze. xP

Coś w tym jest. Od 10 lat żyje w społecznym no life i wydaje mi się że znalezienie dziewczyny byłoby duuużo prostsze od znalezienia kolegi. Dziewczyny czasami na Ciebie patrzą, zagadują, chcą żebyś zagadał. Gdybym przełamał strach, i nie s+:Ikony bluzgi pieprz:ł tańca godowego, to być może z tego mogło by być mniej lub bardziej długotrwała relacja. Faceci mi tego nie robią. To musi wyjść naturalnie. A to jest dla mnie kompletną tajemnicą. Widzę jak w pracy się poznają, żartują, wychodzą po pracy na piwko, a dla mnie to jest poza zasięgiem. Mogę przez jakiś czas wejść w stan większego luzu i też pożartować chwile, ale poza tym, niewiele więcej, formalność, żadnej takiej naturalnej zażyłości i luzu.


---
Mnie ten stan rzeczy popędza w depresje. Nie chce szukać znajomych wśród takich jak ja, nie dlatego że mam coś do fobików, po prostu nie chce się trzymać z kimś tylko dlatego że on też dostaje zawału jak podchodzi do nas ładna dziewczyna. Z drugiej strony mam 30 lat, więc między mną a moim rówieśnikiem normalsem jest różnica 17 lat różnych  doświadczeń i nabywania umiejętności społecznych, to jest dosłownie Rów Mariański.

Ja akurat z poznawaniem kolegów nigdy nie miałem i nie mam wiekszych problemów. Pamiętam jak studiowalem i mieszkalem w akademiku. Pamietam jak sie wprowadzilem, to od razu na segmencie grupa chlopakow zagadala do mnie, a wieczorem już pilismy wóde :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Z dziewczynami niestety tak nie ma. Bo jeszcze sie nie poznalismy... bla bla. 
Nie wiem czy nie nainterpretujesz tego. Ja jak jestem na miescie, to też patrzą na mnie ja patrze na nich. Normalka. Spojrzenie czesto jest nieswiadome, spontaniczne. Przeciez nikt nie bedzie patrzyl w beton czy w niebo, normalka. Pamietam sytuacje sprzed kilku dni. Bylem w robocie i podjechalem na stacje paliw pobrac probki benzyny i napedu. Na dodatek bylem samochodem sluzbowym z logiem firmy i "smiglem na dachu' (tak to jeden dzieciak nazwal) Fakt, ogladaly sie za mna kobiety ale to normalka. Taki samochod i osobe ubrana w sluzbowe dzianko widzi sie zadko wiec kazdy by sie obejrzal.
Ostatnio sie zlapalem na tym ze spotykam sie z ludzmi tylko z forow. aby nie zdziczec zavczalem przelamywac strefe konfortu, odnowilem kontakty ze znajomymi ze studiow tzn czesciej z nimi gadam pisze i sie spotykam. Wiecej tez angazujesie w relacje z ludzmi z roboty (spotykam sie z nimi po pracy, a do tej pory bralem ich na dystans bo balem sie ze wszystko sie spier*** a pracowac dalej trzeba) . Nie wychodze z zalozenia typu: mam juz pewna paczke znajomych to po co mi jeszcze tej kolejny

Mam na myśli razy kiedy dziewczyna prawie zawsze kiedy ją widzę szuka kontaktu wzrokowego aż do momentu aż odpuszczę parę razy i daje spokój. Albo kiedy sama się stresuje w mojej obecności. Albo kiedy przypadkowo prawie Ci zachodzi drogę gdy biegasz po parku. Natomiast prawie na pewno nadinterpretuję intencje w takich przypadkach, ja już sobie wyobrażam miłość i spinam się jak kij od mopa, a w 90% one pewnie szukają po prostu kogoś do czegoś niekoniecznie zobowiązującego, i akurat nie mają nikogo ładniejszego w zanadrzu.
(09 Paź 2020, Pią 9:37)forgetall napisał(a): [ -> ]
(09 Paź 2020, Pią 9:13)U5iebie napisał(a): [ -> ]Dlatego akurat tu masa dziewczyn się już rozbija o ścianę, bo tu :Ikony bluzgi kotek:... nie wystarczy.
Trochę współczuję tym, którzy w siedzą w parze, potem będzie zdziwienie, że nie potrafią nic w kontaktach z ludźmi.

xD
@Sukk@gosc123 @kartofel

Troche mnie nie zrozumieliscie. Ja naprawde nie mam bolu dupska o to, ze ktos zalozyl rodzine czy kariere w korpo robi. Ani tez o to, ze ludzie nie maja czasu sie spotykac. Ja sama jestem na takim etapie, ze jak spotkania to raz na jakis czas plus kontakt telefoniczny, bo sama na 3 zmiany pracuje i nie jest to takie latwe, nie mowiac juz o tym, ze gdyby moje znajomosci z Polski przetrwaly to logiczne, ze przez odlegloac spotykalabyn sie z tymi ludzmi no nie wiem.....raz na pol roku? Raz na rok? Jeszcze rzadziej?
Ja to wszystko rozumiem serio. Problem mam do czego innego. Chodzi mi o jakosc tych relacji, jakosc rozmow itp.
No np. wezmy liceum. W mojej klasie wiele osob to byli tacy zwykli, normalni ludzie, wiecie, zwykle ciuchy, sluchanie popularnej muzyki, standardowe hobby jak np.sport. Ci ludzie mieli tez dosx negatywne podejscie do szeroko rozumianej innosci. Wszystko co inne.bylo dziwne, niezrozumiale, smieszne np. sprzeciwianie sie nauczycielom, nietypowe hobby, czy sposob ubierania sie.
Ja nie zadawalam sie z takimi ludzmi,.bo nie mialam z nimi nici porozumienia, wszystko co wykraczalo poza.norme potrafilo ich dziwic.
Byla jednak jeszcze.jedna grupa ludzi, ktorzy stali sie pozniej moimi znajomymi, przyjaciolmi. Mam na mysli osoby, potrafiace wybic sie poza ten schemat myslenia, ludzi,nktorych nie dziwilo, ze ktos zaklada glany i slucha niszowej muzyki, ma inna orientacje seksualna. To byli ludzie otwarci wowczas na wiele tematow, dalo sie z nimi podyskutowac o wszystkim, to byli ludzie, ktorzy potrafili przeprowadzic merytoryczna dyskusje z kims o odmiennych pogladach.
Teraz mam wrazenie,.ze.wiekszosc z tych osob "zamienila" sie w grupe.pierwsza. Nie da sie pogadac jak dawniej, wkradaja sie jakies dziwne schematy, ludzie nie potrafia spojrzec obiektywnie na wiele spraw.
Ja np. tez sie przeciez.zmienilam. To nie tak, ze stoje w miejscu. Jedna z takich drastycznych zmian u mnie bylo znalezienie chlopaka. W liceum,.gimnazjum i na licencjacie zarzekalam sie, ze nie chce faceta,.ze faceci sa be, ze nigsy nie wejde w zwiazek. Ostatecznie wyladowalam w 3.letnim jak dotad zwiazku z facetem, ktorego kocham. Jednak potrafie spojrzec na temat zwiazkow z boku i dalej uwazam, ze singielstwo ma swoje dobre strony, a posiadanie partnera to wcale nie taki miod. Nie jestem zacietwierzona na punkcie.malzenstwa, milosci i nie zmieniam zdania o 180.stopni jak choragiewka.
Uwierzcie mi, ale znalalm ludzi, ktorzy czegos nie posiadali (np. prawa jazdy,.dziecka) i robili z tego filozofie zyciowa, ze nie chce bo jest eko, bk spaliny, bo woli rower, bo antynatalizm itp. A jak tylko ta rzecz/czlowiek pojawila sie w ich zyciu, to nagle zmiana myslenia o 180 stopi i to dosc toksycznie typu, ze jak ktos nie ma prawka tp wstyd i nieudacznictwo, albo walenie jakis gornolotnych prawd.na temat piekna rodzicielstwa i ze do checi posiadania bobo trzeba "dojrzec", ot takie tam januszowe madrosci, zeby chyba tylko pokazac, ze jest.sie lepszym.

W pewnym sensie to o czym pisze ma zwiazek z dojrzewaniem/ dorastaniem tak jak mowicie.
Bardzo mi sie to kojarzy z tymi memami wojaka "doomer" i "boomer". Doomer jako pokolenie lat.90, ludzie niezrozumiani, czesto przeintelektualizowani.  Natomiast boomerzy to starsze pokolenie naszych rodzicow ze specyficznym spojrzeniem na swiat i niecl ograniczonymi, sztywnymi pogladami. Widzialam gdzies na youtube filmik mowiacy o tym,ze doomer w przyszlosci staje sie czesto boomerem,ze ludzie nabieraja takich cech z wiekiem. Boomerzy to przecie amerykanskie pokolenie hipisow, buntownikow, ludzi kolorowych i z pewnoscia bardziej otwartych na swiat. Z czasem te osoby staja sie brzuchatymi januszami o mega skostnialych pogladach typu "mozesz wszystko", "zmien prace, wez.kredyt", "usmiechnij sie", " nie przejmuj sie".
Ale umowmy sie, takie zachowanie to z pewnoscia jeden z najgorszych i najbardziej toksycznych objawow dojrzalosci. To takie skostnienie, zgnusnienie mentalne, przyczynia sie.tez.do duzej podatnosci na manipulacje i niecheci zrozumienia problemu szerzej niz sugeruja jakies proste polprawdy zyciowe.
Najgorej jak tacy ludzie maja dzieci (a czesto njestety maja), bo mozliwosc uzyskania wsparcia, sensownej rozmowy i zrozumenia ze strony takich rodzicow jest po prostu znikoma.
To ludzie, ktorzy w.wieku 17 lat potrafili usiasc z kolezanka i ze wszystkich stron analizowac co moze ta kolezanka zrobic, zeby przystojniak z innej klasy zwrocil na nia uwage, a teraz na problemy swojego wlasnego dziecka z przemoca szkolna, depresja czy wykluczeniem, reaguja tylko prostym "olewaj zaczepki", "wyprostuj sie, badz usmiechniety".

Zeby nie bylo, ja nir chce nikogo tutaj zmoeniax,.zreszta z tymi ludzmi kontakt mi sie urwal,.umarl smiercia naturalna, ale przyznaje, ze z checia poznalabym kogos kto temu procesowi nie ulegl, bo wierzcie lub nie ale.takie dyskusje, jakie prowadzone sa.na tym forum, na rozne tematy, w pewnym wieku staly sie poza zasiegiem moicg znajomych.
(09 Paź 2020, Pią 9:37)forgetall napisał(a): [ -> ]
(09 Paź 2020, Pią 9:13)U5iebie napisał(a): [ -> ]Dlatego akurat tu masa dziewczyn się już rozbija o ścianę, bo tu :Ikony bluzgi kotek:... nie wystarczy.
Piękne słowa.
I wlasnie dlatego jestescie sami.
(09 Paź 2020, Pią 12:50)Bobek90 napisał(a): [ -> ]
(09 Paź 2020, Pią 10:52)Nowy555 napisał(a): [ -> ]
(09 Paź 2020, Pią 9:58)Bobek90 napisał(a): [ -> ]
(09 Paź 2020, Pią 9:13)U5iebie napisał(a): [ -> ]Ale znajdź se znajomych, a nie partnerkę. xP Na partnerkę człowiek z bardzo s+:Ikony bluzgi pierd:, a wychodzi na to, że o znajomych jeszcze trudniej niż o druga połówkę, przynajmniej tak to wygląda, patrząc na te wszystkie dziefczyny narzekające na brak znajomych, a partnerów mające. xP

A problem pewnie jest w nas, w końcu nie bez powodu ktoś woli spędzać czas z innymi, a nie akurat z nami i lenistwo ludzi najprawdopodobniej nie ma tu nic do rzeczy. Z tym jest tak samo jak z szukaniem partnerki, trzeba do siebie najpierw czymś przekonać innych, ktoś musi stwierdzić, że warto akurat z tobą trzymać.

Dlatego akurat tu masa dziewczyn się już rozbija o ścianę, bo tu :Ikony bluzgi kotek:... nie wystarczy.

Tak, nie jestem dzisiaj w humorze. xP

Coś w tym jest. Od 10 lat żyje w społecznym no life i wydaje mi się że znalezienie dziewczyny byłoby duuużo prostsze od znalezienia kolegi. Dziewczyny czasami na Ciebie patrzą, zagadują, chcą żebyś zagadał. Gdybym przełamał strach, i nie s+:Ikony bluzgi pieprz:ł tańca godowego, to być może z tego mogło by być mniej lub bardziej długotrwała relacja. Faceci mi tego nie robią. To musi wyjść naturalnie. A to jest dla mnie kompletną tajemnicą. Widzę jak w pracy się poznają, żartują, wychodzą po pracy na piwko, a dla mnie to jest poza zasięgiem. Mogę przez jakiś czas wejść w stan większego luzu i też pożartować chwile, ale poza tym, niewiele więcej, formalność, żadnej takiej naturalnej zażyłości i luzu.


---
Mnie ten stan rzeczy popędza w depresje. Nie chce szukać znajomych wśród takich jak ja, nie dlatego że mam coś do fobików, po prostu nie chce się trzymać z kimś tylko dlatego że on też dostaje zawału jak podchodzi do nas ładna dziewczyna. Z drugiej strony mam 30 lat, więc między mną a moim rówieśnikiem normalsem jest różnica 17 lat różnych  doświadczeń i nabywania umiejętności społecznych, to jest dosłownie Rów Mariański.

Ja akurat z poznawaniem kolegów nigdy nie miałem i nie mam wiekszych problemów. Pamiętam jak studiowalem i mieszkalem w akademiku. Pamietam jak sie wprowadzilem, to od razu na segmencie grupa chlopakow zagadala do mnie, a wieczorem już pilismy wóde :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Z dziewczynami niestety tak nie ma. Bo jeszcze sie nie poznalismy... bla bla. 
Nie wiem czy nie nainterpretujesz tego. Ja jak jestem na miescie, to też patrzą na mnie ja patrze na nich. Normalka. Spojrzenie czesto jest nieswiadome, spontaniczne. Przeciez nikt nie bedzie patrzyl w beton czy w niebo, normalka. Pamietam sytuacje sprzed kilku dni. Bylem w robocie i podjechalem na stacje paliw pobrac probki benzyny i napedu. Na dodatek bylem samochodem sluzbowym z logiem firmy i "smiglem na dachu' (tak to jeden dzieciak nazwal) Fakt, ogladaly sie za mna kobiety ale to normalka. Taki samochod i osobe ubrana w sluzbowe dzianko widzi sie zadko wiec kazdy by sie obejrzal.
Ostatnio sie zlapalem na tym ze spotykam sie z ludzmi tylko z forow. aby nie zdziczec zavczalem przelamywac strefe konfortu, odnowilem kontakty ze znajomymi ze studiow tzn czesciej z nimi gadam pisze i sie spotykam. Wiecej tez angazujesie w relacje z ludzmi z roboty (spotykam sie z nimi po pracy, a do tej pory bralem ich na dystans bo balem sie ze wszystko sie spier*** a pracowac dalej trzeba) . Nie wychodze z zalozenia typu: mam juz pewna paczke znajomych to po co mi jeszcze tej kolejny

Mam na myśli razy kiedy dziewczyna prawie zawsze kiedy ją widzę szuka kontaktu wzrokowego aż do momentu aż odpuszczę parę razy i daje spokój. Albo kiedy sama się stresuje w mojej obecności. Albo kiedy przypadkowo prawie Ci zachodzi drogę gdy biegasz po parku. Natomiast prawie na pewno nadinterpretuję intencje w takich przypadkach, ja już sobie wyobrażam miłość i spinam się jak kij od mopa, a w 90% one pewnie szukają po prostu kogoś do czegoś niekoniecznie zobowiązującego, i akurat nie mają nikogo ładniejszego w zanadrzu.

Ee takie interakcje to na kazdym kroku
(09 Paź 2020, Pią 16:09)Hakyrie napisał(a): [ -> ]
(09 Paź 2020, Pią 9:37)forgetall napisał(a): [ -> ]
(09 Paź 2020, Pią 9:13)U5iebie napisał(a): [ -> ]Dlatego akurat tu masa dziewczyn się już rozbija o ścianę, bo tu :Ikony bluzgi kotek:... nie wystarczy.
Piękne słowa.
I wlasnie dlatego jestescie sami.

Prawda boli najbardziej
(09 Paź 2020, Pią 16:09)Hakyrie napisał(a): [ -> ]I wlasnie dlatego jestescie sami.
Nie dla tego, kto mnie bardziej zna, bez problemu poda tutaj co najmniej kilka lepszych powodów dla których tak jest, ale akurat nie ten.

Zresztą no weź przestań, nie mieć problemu ze znalezieniem faceta, a mieć problem z poznaniem znajomych. xP Ciekawe, że ktoś latami obraca się wśród ludzi i nikogo poznać nie może. To gdzie jest problem? Gdyby nie :Ikony bluzgi kotek: to ten facet by się przypałętał, czy byłoby tak jak z masa innych ludzi? Taka jest prawda sukces wielu dziewczyn w tej swerze zawdzięczają tylko i wyłącznie temu, że są kobietami. I tak, zazdroszczę po prostu. Jak bym robił to co robię, będąc kobietą, najprawdopodobniej już dawno bym kogoś poznał i miał chociaż jedną bliską osobę.
@U5iebie @forgetall

Mozecie prosze te wasze incelskie wysrywy i dywagacje z d*py zostawic dla terapeuty, ewentualnie isc z tym na wykop lub do dzialu przeznaczonego na takie dysksuje?
Piszecie kompletnie nie na temat, obrazajac mnie przy okazji. Jak macie bol d*py o brak kobiet to bardzo prosze przeniesc sie do innego watku, tutaj na forum sa dzialy poswiecone samotnosci, tam zapraszam i prosze nje zasmiecac mi tematu.
Stron: 1 2 3