PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Jak informować rodzinę o wyjściu?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4

Szary

@zwykladziewczyna Naprawdę szkoda by było, gdybyś nie poszła. Matka się pewnie pogniewa i za jakiś czas będzie okej. Poza tym to jej problem, nie twój. Wiem jak to jest, gdy starasz się swoim życiem nikomu nie wadzić, zwłaszcza rodzicom, ale oni się niestety do tego łatwo przyzwyczajają i każda próba zmiany trybu życia jest jak kamień milowy, właśnie z uwagi na ich podejście. Myślę że to wyjście to dobry krok w przód. Niech się mateńka przyzwyczai do Twoich wyjść.

@Żółwik w pracy też trzeba siedzieć określoną ilość godzin bez wcześniejszego wyjścia. To tylko jedna noc. Spróbuj, nawet jak nie wyjdzie, to będziesz wiedział, by drugi raz się w coś takiego nie plątać. A nuż będzie naprawdę fajnie.
Ja nawet bym chciała pójść, tylko ja już mam dość kłótni. Ostatnio też była mega awantura, bo na 18 wyszłam na fitness, ale dla mojej matki to za późno, za ciemno, na pewno każdy mnie napadnie, kobiety mają się szanować i o tej porze się nie wychodzić z domu. Gdy nie wrócę do domu godzinę po zakończeniu pracy, czyli o 16, to afera, bo znowu chodzę po sklepach, wydaję pieniądze swoje (część z nich poświęcam na dom) itp. Dla mnie każdy dzień bez kłótni jest wybawieniem. Wystarczy, że święta były kłótliwe i nie miałam ochoty siedzieć z rodziną przy stole.
Ja czasem myślę, że służba w domach arystokracji miała więcej swobody, bo mieli jakies wychodne od czasu do czasu i pan nie wnikał, gdzie.

@Żółwik‍ jak rozumiem, to ty masz pozwolenie na wyście, a ja mam zakazane, ale logistycznie mam wszystko ok. Jeśli w twoim rachunku zysków i strat ten sylwester jest na minusie, to lepiej nie iść :Stan - Uśmiecha się:. Ale to ty sam decydujesz, co jest zyskiem, a co stratą :Stan - Uśmiecha się:
Ja ostatnio przeprowadziłem 2 poważne rozmowy ze starymi. Powiedziałem co myślę. Owszem, obrazili się, była awantura itp. Ale po godzinie z niechęcią przyznali mi rację. Kiedy powiedziałem już o sylwku to padła odpowiedź: OK, spoko.
@zwykladziewczyna jeśli zarabiasz sensowną kwotę, wynajmij sobie jakiś pokój, a o wyprowadzce poinformuj dzień przed.
(31 Gru 2018, Pon 9:19)Nowy555 napisał(a): [ -> ]Ja ostatnio przeprowadziłem 2 poważne rozmowy ze starymi. Powiedziałem co myślę. Owszem, obrazili się, była awantura itp. Ale po godzinie z niechęcią przyznali mi rację. Kiedy powiedziałem już o sylwku to padła odpowiedź: OK, spoko.
@zwykladziewczyna jeśli zarabiasz sensowną kwotę, wynajmij sobie jakiś pokój, a o wyprowadzce poinformuj dzień przed.
Ja właśnie awantur mam dość. Bo każda awantura będzie powodować następną.
Nie zarabiam dość dużo, żeby cokolwiek wynająć zwłaszcza jeśli chcę jeszcze mieć jakiekolwiek przyjemności z życia.
(31 Gru 2018, Pon 9:25)zwykladziewczyna napisał(a): [ -> ]
(31 Gru 2018, Pon 9:19)Nowy555 napisał(a): [ -> ]Ja ostatnio przeprowadziłem 2 poważne rozmowy ze starymi. Powiedziałem co myślę. Owszem, obrazili się, była awantura itp.  Ale po godzinie z niechęcią przyznali mi rację. Kiedy powiedziałem już o sylwku to padła odpowiedź: OK, spoko.
@zwykladziewczyna  jeśli zarabiasz sensowną kwotę, wynajmij sobie jakiś pokój, a o wyprowadzce poinformuj dzień przed.
Ja właśnie awantur mam dość. Bo każda awantura będzie powodować następną.
Nie zarabiam dość dużo, żeby cokolwiek wynająć  zwłaszcza jeśli chcę jeszcze mieć jakiekolwiek przyjemności z życia.

Ale kiedys musisz pojsc na swoje. Cale zycie z nimi nie bedziesz siedziec. Ciekawe co oni mysla o tym.

Szary

(31 Gru 2018, Pon 10:59)Nowy555 napisał(a): [ -> ]
(31 Gru 2018, Pon 9:25)zwykladziewczyna napisał(a): [ -> ]
(31 Gru 2018, Pon 9:19)Nowy555 napisał(a): [ -> ]Ja ostatnio przeprowadziłem 2 poważne rozmowy ze starymi. Powiedziałem co myślę. Owszem, obrazili się, była awantura itp. Ale po godzinie z niechęcią przyznali mi rację. Kiedy powiedziałem już o sylwku to padła odpowiedź: OK, spoko.
@zwykladziewczyna jeśli zarabiasz sensowną kwotę, wynajmij sobie jakiś pokój, a o wyprowadzce poinformuj dzień przed.
Ja właśnie awantur mam dość. Bo każda awantura będzie powodować następną.
Nie zarabiam dość dużo, żeby cokolwiek wynająć zwłaszcza jeśli chcę jeszcze mieć jakiekolwiek przyjemności z życia.

Ale kiedys musisz pojsc na swoje. Cale zycie z nimi nie bedziesz siedziec. Ciekawe co oni mysla o tym.
Niektórzy nawet po ślubie mieszkają w jednym domu z rodzicami/teściami, więc wiesz.
Wow, a myślałam, że to moja mama jest nadopiekuńcza. Właściwie to już więcej niż nadopiekuńczość.
<uciekałabymgdziepieprzrośnie>
No tak @zwykladziewczyna, ale nie bierzesz pod uwagi, chyba, że jeśli zaczniesz w bólach i mękach pracować nad układem sił w domu, to on się może zmienić. Początki są najgorsze, bo jeśli przyzwyczailiśmy bliskie osoby do pewnych schematów i wzorców zachowań, to oni bardzo nie lubią, jak to się zmienia.
Oczywiście ja nie mogę ocenić Twojej sytuacji w 100%, nie jestem też w Twoich butach, ale również miałam i do pewnego stopnia mam dalej pewne przeprawy ze swoją mama, mimo że mam teraz 30 lat.

Wiem jak ciężko jest się postawić, kiedy człowiek jest całe życie tresowany tak, żeby się tego bać. Konstrukcja psychiczna i emocje są mocno naznaczone tym, że tak było zawsze. Ale ja mam teorie, że ostatecznie, rodzic, który się tak awanturuje, bardziej boi się stracić swoje dziecko, niż poluzować. Często w ogóle to wynika z leku przed pozwoleniem, by dziecko dorosło. Ale to jest problem rodzica.

To z czym w takim momencie musisz się zmierzyć Ty , to Twoj własny lęk przed matką, a nie matka. Najważniejsze jest to, że to ona nie ma racji, bo Ty jesteś dorosłą pracującą kobietą i nie masz prawa być ubezwlasnowalniana. Za ten święty spokój będziesz płacić ogromną cenę, bo nigdy samo z siebie to się nie zmieni. Mama nie przyjdzie pewnego dnia i nie powie - dobra, koniec tyranii. Tylko Ty możesz stanąć na wysokości tego zadania. A im dłużej będziesz w tym siedzieć tym trudniej będzie Ci zacząć.

(31 Gru 2018, Pon 6:23)Żółwik napisał(a): [ -> ]Mógłbym spędzić sylwestra w przyjaznym fobiczno-introwertycznym gronie i ludzi bym się chyba nie bał.
Nie wiem jak silnej ewentualnie reakcji na taki problem, że nie możesz natychmiast wrócić się spodziewasz. Czy na poziomie, który da się wytrzymać, czy raczej kompletnie nie. Ale jeśli jesteś w stanie zaryzykować bez na prawdę poważnych konsekwencji, to może warto spróbować, gdy wiesz, że będą tam życzliwi Ci ludzie. :Stan - Uśmiecha się:

Szary

A propos matki - Rozchorowałem się i myślę sobie " :Ikony bluzgi grzybek: ale chociaż będę miał spokój, wezmę sobie L4 do końca tygodnia, rodzice do pracy pójdą, wolna chata, święty spokój." Otóż nic z tych rzeczy. Właśnie dowiaduję się że matka sobie wzięła wolne do końca tygodnia. Brawo ja!
@zwykladziewczyna, jak się potoczyły sprawy?
(01 Sty 2019, Wto 21:31)Żółwik napisał(a): [ -> ]jak się potoczyły sprawy?
Żółwiku, a Ty co w końcu zdecydowałeś, jeśli mogę spytać?
(02 Sty 2019, Śro 22:46)yoga.cat napisał(a): [ -> ]Żółwiku, a Ty co w końcu zdecydowałeś, jeśli mogę spytać?
Byłem królem sylwestra na forumku. :Stan - Uśmiecha się:
(01 Sty 2019, Wto 21:31)Żółwik napisał(a): [ -> ]@zwykladziewczyna, jak się potoczyły sprawy?

Jakoś dałam radę powiedzieć matce, że wychodzę. Oczywiście skłamałam, że idę do koleżanki, bo do osoby płci męskiej matka nigdy by mnie puściła. Były teksty, żebym wróciła przed północą, w sylwestra. Wróciłam po 2 w nocy, oczywiście rano były pytania dlaczego tak późno, ile wypiłam, jakie posiłki były, jakie mieszkanie itp. Źle się czułam po powrocie, dużo wysiłku psychicznego kosztowało mnie to wyjście. Nawet za dużo do osiągniętych korzyści
Daję lajka za przełamanie się.
@zwykladziewczyna, zrobiłaś duży krok do przodu w wychowywaniu Twojej matki. Gratuluję! :Stan - Uśmiecha się:
Rozumiem zmęczenie po ogromnym wysiłku psychicznym. Na osiągnięte korzyści może lepiej spojrzysz wraz z upływem czasu.
Bardzo się cieszę, że poszłaś. :Stan - Uśmiecha się: Zgadzam się z tym, co napisał Żółwik, odnośnie oceny kosztów psychicznych.
Od pewnego czasu regularnie wychodzę z domu w piątek albo sobotę wieczorem. Rodzinie mówię, że wychodzę na miasto, czasem się zapytają z kim i gdzie dokładnie, a ja odpowiadam, że ze znajomymi i w centrum, co jest mini kłamstwem :Stan - Uśmiecha się:. Nie łamię prawa, wracam do domu na noc, choć chciałoby się noc spędzić gdzieś indziej, dorosła jestem, więc chyba nie muszę się nikomu spowiadać i tłumaczyć :Stan - Uśmiecha się:.
No i git, w końcu się przyzwyczają, że jak wychodzisz, to wracasz żywa i bez brzucha. Stopniowo będziesz mogła przekraczać ich strefę komfortu aż nabiorą do Ciebie zaufania i przestaną się takimi pierdołami jak wyjście na noc bulwersować, czyli będzie tak jak być powinno.
Mi udalo sie w koncu znalezc robote na drugim koncu Polski. Wyprowadzilem sie i zyje wlasnym zyciem. I obyn juz nie musial wrocic.
Właśnie najlepiej nadopiekuńczym rodzicom odpowiadać zdawkowo albo nawet nagiąć prawdę odnośnie wyjść z domu i spotkań ze znajomymi, bo inaczej mogą i do 30tki rozpościerać parasol ochronny. Najkorzystniej oczywiscie się wyprowadzić na stałe, chociaż wiadomo że czasami trzeba do tego czasu i wymaga to stabilnej sytuacji finansowej.
Dokladnie. Ja na razie mam okres probny. Na razie dobrze mi idzie wiec mysle ze nie bedzie problemu z przedluzeniem. Potem na 2 lata. No i na koniec nieokreslony. Wlasnie ja nie s*** forsa wiec w najgorszym wypadku mam problem.
Wyprowadzka to najlepsze rozwiazanie. Ja nie raz mialem awanture z tego powodu. Udalo mi sie wyjasnic swoim starszym wszystko z wyjatkiem jednego; jak to jak gdzies ide to nic nie mowie.
(11 Lis 2018, Nie 13:57)WeLoveThisGame napisał(a): [ -> ]
U mnie dość nietypowy problem. Chodzi o to, że chętnie bym gdzieś ruszył poza dom, zaczął się socjalizować bo z siedzenia na tyłku i jęczenia nic nie wynika. Mam kilka opcji na wyjścia ale tu zaczyna się problem. Moi nadopiekuńczy rodzice przyzwyczajeni do mojego zamulania w domu po prostu będą w szoku jak im oznajmię, że wychodzę się z kimś spotkać. Dobrze ich znam, jestem świadom ich reakcji i chcę tego uniknąć. Sytuacja patowa, jedno i drugie rozwiązanie beznadziejne.

Oczywiście najlepszą opcją wyprowadzka co niedługo będzie miało miejsce, ale jeszcze przez parę mscy muszę odgrywać jakąś szopkę bo ojezu co to się dzieje, on wychodzi z domu. Najlepiej obdzwońmy całą rodzinę kto wie co on tam szykuje. 

Jak wyglądały Wasze pierwsze wyjścia z domu po długim okresie wegetacji? Co mówiliście rodzicom?

Musisz wygłosić przemówienie, coś w stylu, że doszedłeś do wniosku, że siedząc w domu nie poznasz nikogo, w związku z tym chciałbyś ubiegać się o wyjście z domu. Jeśli rodzice chcą to mogą iść z Tobą.
- Gdzie wychodzisz?
- Do ludzi.

xP
Wlasnie. WeLoveThisGame od dawna ma mozliwosc wyprowadzki a z tego nie korzysta. Nie rozumiem czlowieka. Szuka lokum juz 3 miesiace. A zycie ucieka. Caly czas mu cos nie pasuje w tych mieszkaniach.
Mnie nikt by się nie czepiał że gdzieś wychodzę niezależnie od pory w sumie, no i nie wychodzę nigdzie bo nie mam gdzie. Problem jest taki że nie mieszkam w mieście gdzie np. chcę się zapisać do lekarza albo gdzie mógłbym się z kimś spotkać powiedzmy. I w praktyce z wszystkiego muszę się tłumaczyć, gdzie jadę po co i jakoś tak skutecznie mnie to odwodzi od wszystkiego. Hamuje mnie ta cała sytuacja, od lat stoję w miejscu, niedawno zapisałem się dopiero do psychiatry  :Memy - Facepalm:  O psychoterapii to w ogóle nie ma mowy.
Stron: 1 2 3 4