PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Alkohol - czy pomaga?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5
Zależy, co rozumiemy pod hasłem pomaga
      Jeśli chodzi o mnie - cóż, wiadomo, w odpowiedniej ilości jest w stanie dodać pewności siebie. Chociaż bardziej stawiałabym na odblokowanie, zanik pełnej świadomości. Skoro nie jest się w pełni świadomym, to oczywiste, że nie myśli się o pierdołach typu: "Boże, moje lewe oko jest pół milimetra niżej od prawego - wszyscy na pewno to widzą, wyglądam jak monstrum!"  albo "Nic nie powiem, bo przecież co mogę powiedzieć, z pewnością wyjdę na debilkę". Po prostu puszczają blokady, które na co dzień mnie dręczą. Wtedy nie skupiam się wyłącznie na sobie i swoich wadach, ale potrafię rozmawiać z drugą osobą; dostrzegam otoczenie. Zaczynam działać jak normalny (a przynajmniej niefobiczny) człowiek.
      W gorsze dni natomiast, alkohol potrafi nieco znieczulić. Nadal myślę o smutkach i mam doła, ale jakoś robię się obojętna na to. Chwilowa ulga (i kac-morderca na drugi dzień). Pomału chyba się z nim zaprzyjaźniam  :-)
      Jeśli jednak spożywa się alkohol w nadmiernej ilości, to już jest problem. Chwilowa ulga bywa czasem lepsza niż nieustanna sielanka  ;-) Wtedy przynajmniej można czerpać minimalną radość z tego - jeśli tak to można nazwać. 
      Oczywiście, piwo nie jest dla mnie alkoholem - jako tako. Jest ciężkie, wypycha, no i ten tego.. Jest w porządku, pod warunkiem że wypije się z 1-2 dla smaku (najlepiej czeskie, kraftowe). Mówiąc ALKOHOL, mam raczej na myśli trunki WYSOKO procentowe. Chociaż, w sumie to nieistotne  :-D
      Procenty na pewno znieczulają, czasem poprawiają humor, ale na dłuższą metę - raczej nie pomagają. Zwłaszcza, jeśli ma się tendencję do uzależnień od używek... Bardzo szybko dochodzą do tego papierosy, z czasem może trawka, a i od cięższych narkotyków się nie stroni. Cóż, może to już przesada, ale takie przypadki też się zdarzają. Także, oczywista oczywistość - z umiarem wszystko jest dla ludzi. Względnie mogę uznać, że trunki wspomagają mnie w walce z szarą rzeczywistością, ale na pewno nie pomagają mi w niczym...
Odblokowuje, daje pewność siebie, kiedy jestem podchmielony potrafię cieszyć się, śmiać, nie myślę o problemach, po alkoholu zrobienie czegokolwiek co narasta do rangi przeszkody np poznawanie nowych ludzi nie stwarza mi żadnego problemu. Czuję się niesamowicie jakbym był "normalny" ale mój ojciec był alkoholikiem i wiem czym to pachnie więc nie piję, gdybym tylko mógł chciałbym być podchmielony cały czas jestem wtedy innym człowiekiem. Co najgorsze lubię tego gościa którym jestem po spożyciu.
Czasem pomaga, czasem szkodzi.
Największa rzekoma zaleta alkoholu – czyli handicap do poznawania nowych ludzi – to w istocie jego największa wada, bo przez procenty zawiera się znajomości z personami, na które normalnie nawet by się nie spojrzało. I za dużo się mówi.
(04 Paź 2017, Śro 23:26)Ksenomorf napisał(a): [ -> ]Największa rzekoma zaleta alkoholu – czyli handicap do poznawania nowych ludzi – to w istocie jego największa wada, bo przez procenty zawiera się znajomości z personami, na które normalnie nawet by się nie spojrzało. I za dużo się mówi
Nie analizuje się tak bardzo tego co się chce powiedzieć nie ma tego leku przed ocena ze strony innych, co dla mnie jest niebywałą zaletą inna kwestia to stan upojenia mała ilość rozluźnia i pozwala być w pełni świadomym tego ile i co się mówi. Przynajmniej u mnie.
Czy pomaga?W jakimś sensie tak,ale na jakiś czas.
Lubię pić bo kiedy zostaje zaburzona ocena rzeczywistości,wszystko dzieje się inaczej.
Alkohol nie likwiduje problemów,ale daje mi coś co sprawia że łatwiej z nimi walczę,łatwiej je przyjmuje.
W dodatku szybciej piszę,mam niezłe pomysły,świetnie się słucha muzyki.Teraz też jestem po spożyciu,i czuję się trochę lepiej niż przed.Wiem że to zgubne.ale czasami już nie mogę,sięgam po alkohol i cieszę się chwilami głośnej muzyki i poczuciem że jest odrobinę lepiej.
Nie macie pojęcia jak świetnie się słucha teraz ulubionej muzyki,jak łatwo się śpiewa,jak łatwo się pisze...
Co prawda jutro będzie nieciekawy posmak w ustach,ale za tydzień także jest weekend!
Szczerze, nic więcej mi nie pozostało.
Teraz za zdrowie wszystkich którzy czują się samotni...
Mi alkohol nie pomaga w byciu bardziej towarzyskim, umysł co prawda działa wolniej, ale nic ponad to co oferuje na co dzień. Nie staję się bardziej rozmowny, ani chętny do czegokolwiek.
U mnie podobnie, to znaczy nie tłumi fobii. Jak piję z siostrą to robię na prawdę głupie rzeczy, zdarzało się nawet w miejscach publicznych. Ale przy obcych ludziach od podobnej ilości alkoholu tylko coraz bardziej kręci mi się w głowie i chce spać. Ciekawe, może za mało się staram  :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
U mnie po 2-3 piwach fobia znika praktycznie całkowicie.
Alkohol nie zmienia mojego charakteru, jedynie jestem trochę bardziej wyluzowana, wesoła.
W mojej dzielnicy sami tacy co to im alkohol bardzo pomógł.

Osiągnąć dno.
(28 Maj 2018, Pon 19:11)Kris 66 napisał(a): [ -> ]W mojej dzielnicy sami tacy co to im alkohol bardzo pomógł.

Osiągnąć dno.
Aha...

Pamiętaj, że Twoja dzielnica to nie cały świat ; )
Muszę przyznać, że % mi pomagają, zaczynam więcej gadać, przestaje się stresować.. np sytuacja z wczoraj, byłam u znajomych i było dosyć sztywno, znajomy mówi, polej bo jest niezręcznie i za chwilę od razu towarzystwo się rozluźniło i zrobiło się wesoło, ale co za dużo to też nie zdrowo, trzeba znać swoje granice.
Mysle, ze moze pomoc ale czasem trzeba uwazac. Picie samemu na smutno to raczej nie jest dobry pomysl ale juz wychodzac z kims dla przykladu na piwo mozna bardziej sie otworzyc i lepiej sie czuc w towarzystwie, no i na pewno wazny jest umiar
(28 Maj 2018, Pon 19:11)Kris 66 napisał(a): [ -> ]W mojej dzielnicy sami tacy co to im alkohol bardzo pomógł.

Osiągnąć dno.

~Paulo Coelho
Pomaga lepiej kogoś poznac, ale później czasem jest wiekszy stres jak z tym kimś poznanym mamy sie spotkac już na trzeźwo
Oj tak. Albo jak się w sumie okazuje, że nawet nie do końca się znacie, bo zawsze się spotykaliście pod wpływem.
A ja nie żałuję niczego co robię pod wpływem. Nawet tego, kiedy obca dziewczyna zbierała mnie z podłogi (nie pytajcie) Później jej podziękowałam  :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:) Odczuwam zażenowanie, owszem, ale z dużym dystansem do siebie. I jestem jeszcze na tyle niedojrzała, że mnie to bawi
Ogólnie rzecz biorąc mi alkohol raczej nie pomaga.

Bardzo niewielka ilość (rzędu jednego piwa) - czasem. Ale jeśli mam zły nastrój, to raczej alkohol powoduje jeszcze większy spadek nastroju.

O większej ilości nie wspominając. Zdarzyło mi się zaliczyć skrajnie złe nastroje pod wpływem. Plus niestety mi puszczają wszelkie hamulce - począwszy od ignorowania założonych granic spożycia alkoholu, a to ma swoje dalsze konsekwencje w ogólnym nieogarnięciu i dziwnych spontanicznych decyzjach.

Plus fizycznie bardzo źle reaguję na alkohol, zwłaszcza ostatnio. Mimo udawanego rozsądku to motywuje jednak najbardziej do hamowania się.
(28 Maj 2018, Pon 20:21)Themist napisał(a): [ -> ]
(28 Maj 2018, Pon 19:11)Kris 66 napisał(a): [ -> ]W mojej dzielnicy sami tacy co to im alkohol bardzo pomógł.

Osiągnąć dno.

~Paulo Coelho
Nie za dużo czytam. Ostatnio tyko "O naśladowaniu Chrystusa" Gorąco polecam. A ten Coelho to co za jeden?
W niedużej ilości (2 piwa) jest spoko, staję się bardziej wyluzowany, jednak po przekroczeniu pewnej ilości paradoksalnie wyobcowanie się zwiększa i się zamykam w sobie.
Po dużych dawkach staję się aż zanadto towarzyski i uwalnia się ze mnie duża ilość głupoty. W normalnych warunkach staram się ją skrywać, ale pod wpływem nie jestem w stanie nad tym panować, to silniejsze ode mnie, jak świadoma marionetka, niby wiem, że będę tego żałował rano, ale w danym momencie mam w to kompletnie wbite. Ale lubię ten stan, gdyby nie to, że mieszkam z rodzicami to pewnie bym wlewał w siebie co drugi dzień. Alko to mój osobisty wehikuł, pozwala cofnąć mi się do czasów sprzed zaburzeń. xd
Mam zdecydowanie za mocną głowę.  -:Stan - Uśmiecha się - LOL:
Jedynie w mocnych dawkach coś czuję i działa rozhamowująco, szczególnie na mięśnie ciała. :Stan - Uśmiecha się:
A tak normalnie to alko bardzo mi pomaga zwiększyć łaknienie: Jak nie chce mi się nic jeść, a czuję, że powinnam, to zazwyczaj trochę wypiję i nabieram chęci do skonsumowania czegoś.  :Husky - Podekscytowany:

Użytkownik 100618

U mnie też małe ilości pomagają na apetyt, a do tego rozluźnić się przed tańcem.
Po dużych ilościach wydaje mi się, że nie jestem kimś innym, tylko to wszystko co w sobie duszę wychodzi ze mnie. Znika skrępowanie.
Alkohol dobra rzecz. W pewnych granicach oczywiście. Pomaga mi na rozluźnienie języka, zaaklimatyzowanie się w towarzystwie, czy na zasypianie. Tak dobrze się śpi będąc pod wpływem. :Husky - Podekscytowany: Co do robienia głupich rzeczy, to jestem jak najbardziej za. Jest potem o czym opowiadać.
Stron: 1 2 3 4 5