PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Nadmierne przeżywanie błahych spraw...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4
Zastanawia mnie czy to normalne w tym moim nie normalnym życiu czy jak przychodzi coś dla mnie ważnego np jakaś wizyta w banku albo wyjazd gdziekolwiek to ja na kilka dni przed non stop o tym myśle. Nakręcam się..:Stan - Niezadowolony - Płacze: budze się rano i pierwsza myśl :"to już dzisiaj"? ogormny stres i zarazem swego rodzaju podniecenie tym że cos mam do załatwienia:Stan - Niezadowolony - Płacze:
zalezy w jakim stopniu to stres i mysli
jesli bardzo to przezywasz moze to byc objaw nerwicy

u mnie tak bylo noi lecze sie na nerwice
ja przeżywam wszystko i to bardzo.. jak już przychodzi co do czego to nakręcam się na maxa i dopóki nie załatwie owej sprawy to NON STOP siedzi w głowie. Nie wspomne już o tym że jak ktoś mi zwróci uwage bądź źle mnie oceni to się z tego powodu dołuje:Stan - Niezadowolony - Smuci się:
mam dokładnie to samo. W mnie najbardziej wkurza to że wszystko muszę analizować. Nie mówię tu o egzaminach itd. tutaj stres jest absolutnie normalną sprawą, ale chodzi mi o jakieś pierdoły, typu: zakupy, spotkanie towarzyski czy impreza. Ja zawsze w myślach wyobrażam sobie tysiąc scenariuszy jak się potoczy dana sytuacja, często nawet dochodzę do jakiś totalnie nieracjonalnych wizji. Nakręcam się. Jeśli czeka mnie spotkanie z jakaś osobą, wyobrażam sobie rozmowę i poruszane tematy. Zawsze jednak jest tak że dana sytuacja wygląda zupełnie inaczej.
Często również roztrząsam sprawę "po fakcie". Analizuje to co zrobiłem lub czego nie zrobiłem. Często mam wrażenie że popełniłem jakiś błąd i wyszedłem na totalnego głupka. Taka rzecz potrafi siedzieć we mnie przez wiele dni po wydarzeniu i dołować, mimo iż zapewne ta druga osoba zapomniała o wszystkim po 5 minutach.
windom erle napisał(a):mam dokładnie to samo. W mnie najbardziej wkurza to że wszystko muszę analizować. (..)
Na szczęście nie musisz. :Stan - Uśmiecha się: Wystarczy, że tego nie będziesz robił. Analizowanie czegoś po fakcie też jest bez sensu. Po co?
Też to robię, ale jak się na tym przyłapię to przestaję.
Jeżeli tego typu myśli wracają jak boomerang to uświadamiasz je sobie za każdym razem i nie rozwijasz ich dalej.
Takie to już życie fobika przeklęte
No właśnie, te myśli, analizy....to jest coś czego nienawidzę, czego nie potrafię się pozbyć mimo wszystko, nie chcę a ciągle te myśli wracają....coś okropnego:Stan - Niezadowolony - Smuci się: najgorzej jest przed snem, bo analizuję cały dzień który minął i cały dzień następny (co może się zdarzyć).... i tak w kółko....na 6 kwietnia zapisałam się do specjalisty, zobaczymy co mi stwierdzi i czy pomoże, bo już mam dość takiego życia (jeśli wogóle można je nazwać życiem) :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Skad ja to znam.
Ile zmarnowałem czasu.Niekiedy blacha sprawa przezywałem z tydzien.Masakra :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
mc napisał(a):
windom erle napisał(a):mam dokładnie to samo. W mnie najbardziej wkurza to że wszystko muszę analizować. (..)
Na szczęście nie musisz. :Stan - Uśmiecha się: Wystarczy, że tego nie będziesz robił. Analizowanie czegoś po fakcie też jest bez sensu. Po co?
Też to robię, ale jak się na tym przyłapię to przestaję.
Jeżeli tego typu myśli wracają jak boomerang to uświadamiasz je sobie za każdym razem i nie rozwijasz ich dalej.

Wiem, że nie muszę tego robić, a mimo to to robię. Ale chcę to zmienić.

Ponad to mam coś takiego (wy pewnie też to macie), że ze swojego życia szybko i łatwo mogę sobie przypomnieć masę głupich, nieprzyjemnych i w dodatku błahych sytuacji w których zrobiłem z siebie idiotę. A bardzo trudno jest mi przypomnieć coś przyjemnego.
A ja to wszystko już olewam. Kiedyś analizowałem, potrafiłem przypomnieć sobie ni stąd, ni zowąd jakieś wydarzenie sprzed roku nawet i się nim zadręczać. Trzeba w jakiś sposób zmienić myślenie. Teraz jak coś takiego mi się przypomni, to tylko się z tego śmieję.
Moje myśli przed i w trakcie zakupu nowego odtwarzacza mp4 są świetnym materiałem na thriller psychologiczny :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
windom erle napisał(a):mam dokładnie to samo. W mnie najbardziej wkurza to że wszystko muszę analizować. Nie mówię tu o egzaminach itd. tutaj stres jest absolutnie normalną sprawą, ale chodzi mi o jakieś pierdoły, typu: zakupy, spotkanie towarzyski czy impreza. Ja zawsze w myślach wyobrażam sobie tysiąc scenariuszy jak się potoczy dana sytuacja, często nawet dochodzę do jakiś totalnie nieracjonalnych wizji. Nakręcam się. Jeśli czeka mnie spotkanie z jakaś osobą, wyobrażam sobie rozmowę i poruszane tematy. Zawsze jednak jest tak że dana sytuacja wygląda zupełnie inaczej.
Często również roztrząsam sprawę "po fakcie". Analizuje to co zrobiłem lub czego nie zrobiłem. Często mam wrażenie że popełniłem jakiś błąd i wyszedłem na totalnego głupka. Taka rzecz potrafi siedzieć we mnie przez wiele dni po wydarzeniu i dołować, mimo iż zapewne ta druga osoba zapomniała o wszystkim po 5 minutach.


identycznie, męczy mnie już takie myślenie, ale nie potrafie przestać, wszystko analizuje, wszystko
najgorsze w tym całym myśleniu jest to że zawsze doszukuje się negatywów.. wychodzę z założenia że napewno pójdzie coś nie tak albo że dam plamę:Stan - Niezadowolony - Płacze:
Tak, mam to samo. :Stan - Niezadowolony - Brak słów:
Najpierw kilka dni wcześniej zaczynam przeżywać np. wyjazd. Co rano myślę: "to za 2 dni..." "to jutro..." "Boże, to dzisiaj." I zaczynam się uspokojać, tzn myślę sobie "spokojnie, nic się nie stanie, oddychaj, no ciiicho już" i tak dalej. Im bliżej tego, co ma się zdarzyć, tym gorzej. A jak już się zacznie - to przechodzi.

Codziennie wieczorem robię dokładną analizę minionego dnia, co powiedziałam, a czego nie, dlaczego zrobiłam to i to, a czemu tego nie zrobiłam, i tak dalej. Do tego, wyobrażam sobie i analizuję przyszły dzień - każdą lekcję po kolei, każdy sprawdzian, w razie czego - zakupy, imprezy.
Byście w końcu poprawili ortografię w tytule, bo kłuje w oczy
Błaha sprawa, ale jakoś tak przeżywam...

Malimba, proszę o poprawienie tytułu wątku.
Jak kogoś jeszcze razi ten błąd, to proponuję wysyłać masowo pw do autora tematu. ;]
Gilraen napisał(a):Moje myśli przed i w trakcie zakupu nowego odtwarzacza mp4 są świetnym materiałem na thriller psychologiczny :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:

U mnie było podobnie z laptopem.

W ogóle kupowanie to u mnie jest tragedia. Przez całe życie niczego nie kupowałem, zwłaszcza ubrań. Powoli się tego uczę, bo głupio trochę chodzić do sklepu z mamusią żeby kupić sobie skarpetki albo slipy :Stan - Uśmiecha się:.
Problem sprawia mi samo chodzenie po sklepach. Jak wchodzę do jakiegoś sklepu cały czas wydaje mi się że wszyscy na mnie patrzą, boję się wtedy o to aby czasem nie wejść do sklepu z damskimi ubraniami. Albo że wejdę do jakiegoś sklepu typowo młodzieżowego (jakby to miało być jakieś nienormalne) i wszyscy będą się ze mnie śmiać że kupuje w takich sklepach. Często właśnie myśli wchodzą mi na jakiś taki nieracjonalny tor.
Zawsze uciekam i chowam się od obsługi sklepu żeby czasem nie chcieli mi pomagać, a paradoksalnie oni właśnie od tego są.
Z tymi zakupami mam tak samo....ludzie się mi dziwią, że dziewczyna i na zakupy chodzić nie lubi....o imprezach nie wspomnę (wymigałam się znowu od imprezy i urodzinowej i pracowniczej) choć bardzo chciałam, nie mogłam przezwyciężyć strachu, na samą myśl robiło mi się niedobrze:Stan - Niezadowolony - Smuci się: najgorsze jest to, że potem ludzie myślą sobie różne rzeczy, że leń albo, że ich nie lubię, a ja po prostu się boję.
Mam tak samo, może nie jeżeli chodzi o zakupy (chodzi mi głownie o ciuchy) bo mimo, że strasznie się boję to jednak mój zakupoholizm zwycięża :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Ale kiedy mam załatwić jakąś sprawę w banku, u lekarza, spotkanie ze znajomymi, czy ważny wyjazd, przeżywam z kilka dni przed i myślę o tym intensywnie, cały czas nie opuszczają mnie czarne myśli, ze coś pójdzie nie tak i się skompromituje, również po fakcie wszytsko dokładnie rozpamiętuję, a nalizuje każde swoje słowo i zastanawiam się czy czasem nie popełniłam jakieś gafy, to jest naprawdę męczące, ale nie potrafię tego zmienić :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Cytat:najgorsze jest to, że potem ludzie myślą sobie różne rzeczy, że leń albo, że ich nie lubię, a ja po prostu się boję

dokładnie tak się to potem prezentuje:Stan - Uśmiecha się - Szeroko: W pewnym momencie zostałam nazwana przez moją wychowawczynię "antyspołeczną" bo nie chodziłam na klasowe spotkania, imprezy, ogniska, nie chciałam iść ze sztandarem ani być konferansjerką na apelu...brano mnie za totalną olewatorkę, a jak miałam powiedzieć, że najzwyczjniej w świecie się boję? Że analiza mi zawsze wychodzi na minus, a lista domniemanych wypadków/wpadek zawsze wydawała się taka okropnie długa?

Teraz pomaga mi terapia, prawie mi się już nie zdarza analizować po fakcie(jak to jest, że doskonale się zapamiętuje detale takie jak ton głosu osoby z którą rozmawialiśmy i potem człowiek się zamęcza , bo "ona chyba miała na myśli co innego a wogóle to chyba jest o coś zła"), ale przez głupie spotkanie rodzinne potrafię dwa dni nie zmrużyć oka.
Po części mój problem z tym polegał na tym, że przypisywałam ludziom swoje własne myśli i obawy: on myśli o mnie to i to/jeżeli ja zachowam się tak, to ona zrobi to...itp, itd i potem człowiek boi się zrobić cokolwiek. Teraz już tak nie narzucam ludziom swojego myślenia...chybaXD
Mojzi napisał(a):W pewnym momencie zostałam nazwana przez moją wychowawczynię "antyspołeczną" bo nie chodziłam na klasowe spotkania, imprezy, ogniska, nie chciałam iść ze sztandarem ani być konferansjerką na apelu...brano mnie za totalną olewatorkę, a jak miałam powiedzieć, że najzwyczjniej w świecie się boję? Że analiza mi zawsze wychodzi na minus, a lista domniemanych wypadków/wpadek zawsze wydawała się taka okropnie długa?

Mam dokładnie to samo.
Nie chcę jechać na kilkudniowe wycieczki szkolne, z prostego powodu - zawsze poza domem źle się czuję, tzn mam różne nerwobóle, nie mogę jeść bo jest mi niedobrze, jest mi ciągle slabo, nie mogę złapać oddechu, itp. Dlatego jedyne wycieczki, na jakie jestem skłonna pojechać, to jednodniowe. A moja klasa przeciwnie - chce kilkudniowe, na które ja zawsze znajduję jakieś wymówki typu umowiona wizyta u lekarza, fryzjera, czy wizyta rodziny z daleka. Takim skutkiem moja klasa nie była na żadnej wycieczce. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2: Ale nie tylko ja jestem tutaj winna.
Tak samo, nie biorę udziału w przedstawieniach, konkursach, akademiach. I wychowawczyni ma o mnie raczej złe zdanie. Uważa, że wszystko olewam. ;]
Też tak miałem, od zawsze w zasadzie. Ale to jest chyba do zwalczenia, choć powoli te zwalczanie idzie... :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Trzeba zmieniać schematy myślenia. Są różne techniki do tego.
Ach... Wychowawczyni ostatnio powiedziała, że izoluję się od klasy i wyznaczyła mi arcyważne zadanie- muszę upiec ciasto na uroczystość szkolną :Stan - Niezadowolony - W szoku:
Oj tak, bardzo przeżywam wszelkie swoje niepowodzenia :-/.
a mi to przeszło haha. Jakoś tak od paru miesięcy nie ruszają mnie takie błahe sprawy, stało mi się to obojętne, nie mam już takich gwałtownych reakcji w stylu pocenia się i ogólnej paniki. Może dorosłem, a może po pewnym czasie samo przechodzi?
Bynajmniej nie tylko życie ludzi z zaburzeniami natury społecznej jest przeklęte, bo jak napisane jest w Piśmie Św., Bóg u zarania dziejów przeklął ziemię, dlatego od zawsze tkwiliśmy tylko na padole ziemskim, a rajem były wyimaginowane postulaty niewiernych... Wszyscy trochę płaczą.
A pretekstem do wojny może stać się właśnie błahy w skali ogółu powód.
Stron: 1 2 3 4